Kochasie #6
Gdy podchodziliśmy coraz bliżej Polen próbował zdobyć uwagę pary w oddali.
- Hej, wy! - zawołał co szczerze rozbawiło mnie. Wtem zauważyłem że Węgry i Austria obracają się w naszą stronę. Chyba nas nie poznali z daleka, był za duży tłum. - Od dobrej minuty was wołamy, głuchy jesteś? - Polen podszedł do brata.
- Lengyelország, to ty - odpowiedział Ungarn zaskoczony, gdy nagle spojrzał też na mnie. - I Németország.. - ze zniechęci dodał. Niepewność przeszła po mojej skórze. Nie odważyłem się zabrać głosu.
- Deutschland! Braciszku jak ja dawno cię nie widziałam! Gdzieś ty się podziewał?! - na mojej szyi zawiesiła się moja siostra. Zaśmiałem się ciszej znów czując wypieki na policzkach, odwzajemniłem ciepło uścisk.
- Że co, że jak? - usłyszeliśmy nagle od strony Ungarn. Stał widocznie zastygnięty patrząc na nas. Spojrzał po chwili na zadowolonego Polena.
- Wszystko w porządku? - spytał niższy.
- T-t-to oni s-są r-rodz.. rodzeństwem? - wyraz twarzy wyższego wskazywał na lekką panikę i skołowanie.
- Ja! To mój starszy brat - uśmiechnęła się Austria z podekscytowaniem.
- Nie mów mi że nie wiedziałeś - Polen spytał rozbawiony, na co Ungarn zarumienił się.
- Ich dachte, er wüsste es [ Myślałem że wie ] - zaskoczony spojrzałem na siostrę.
- Mów po ludzku - Ungarn fuknął co szczerze zaniepokoiło mnie. Zaniemówiłem po jego uwadzę. Atmosfera zrobiła się strasznie sztywna co nie prowadziło do dobrych skutków.
- Ungarn ruhig, to jest język którym się posługujemy w gronie najbliższych, nikt ne chciał nikogo urazić - Austria zaczęła tłumaczyć, gdy nagle Polen wrócił do nas od stołu z przekąskami.
- Spokojnie dzieci już przybyłem! - rzekł dumnie z pełną buzią, prawdopodobnie aby złagodzić atmosfere. Austria się zaśmiała, gdy Ungarn z widocznym zdenerwowaniem odszedł od nas.
- Ungarn! - Austria widząc to już miała biec za chłopakiem, gdy jednak została zatrzymana przez niższego z braci.
- Ja z nim porozmawiam - Polen zapewnił spokojnie, a ona z drobnym zawahaniem postanowiła mu zaufać. Polen skierował się w stronę schodów, a ja przyglądałem się całej sytuacji. Bez wątpienia była to moja wina.
- Chyba za mną nia przepada - spojrzałem na siostrę ukratkiem. - Myślisz że robię coś nie tak?
- Was? Nein natürlich nicht! - odskoczyła pewniej. - To sprawy pomiędzy nimi, lepiej narazie się nie wtrącać, a rzeczy same nabiorą tempa - zapewniła z troską. Mruknąłem ciszej na zgodę.
- Du hast recht - uśmiechnąłem się pewniej.
Polska
Po chwili przeszukiwania pokoi jednak nie znalazłem brata, lecz zobaczyłem jeszcze jedne drzwi których nie sprawdziłem. Postanowiłem czym prędzej do nich podejść i otworzyć... był tam. Siedział na łóżku odwrócony plecami do do wejścia. Zacząłem powoli podchodzić w jego stronę.
- Czemu mi nic nie powiedziałeś? - spytał nagle a ja wzdrygnąłem się.
- Co masz na myśli - dopytałem siadając u jego boku. On zerknął na mnie jednym okiem.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi o nim... - mruknął.
Podszedłem i usiadłem obok niego, a ten odetchnął ciszej. - Zawszę go unikałeś, zawsze... musiałeś mieć kogoś obok siebie gdy z nim gadałeś bo nie czułeś się przy nim bezpiecznie... zawsze to ja pomagałem ci z twoimi wspomnieniami... zawsze mówiłem ci o wszystkim - zaczął, ja patrzyłem na niego ze zmartwieniem, widać było że jest mu przykro. - a ty po prostu mnie olałeś i pozostawiłeś w przekonaniu że ten człowiek się nigdy nie zmieni... - mówił dalej patrząc się w podłogę. Milczałem, bo wszystko co mówił było prawdą. - Przychodzisz sobie nagle z nim jakby nigdy nic i udajesz że nic się nie stało...
- Wybacz, ja.. po prostu nie pomyślałem jak mógłbyś się z tym poczuć.. - spuściłem wzrok niepewniej. - Choć byłem przekonany że będziesz szczęśliwy w końcu widząc mnie w radosnej odsłonie..
- Oczywiście że ciesze się twoim szczęściem Lengyelország - odparł. - Tylko nie mogę zrozumieć dlaczego tak nagle zmieniłeś zdanie.. po prostu poczułem się przez ciebie odrzucony, nic mi o nim nie powiedziałeś...
- tak wiem - westchnąłem. - Po prostu byłem tak zadumiony i skupiony na własnym celu poprawienia relacji, że nie pomyślałem o twoich uczuciach. Przepraszam Węgry - chwyciłem jego ramię lekko gdy ten obdarował mnie lekkim uśmiechem.
- Cieszę się że to zrozumiałeś
Uśmiechnąłem się ciepło i przytuliłem brata.
- Proszę, postaraj się dać mu szansę. Niemcy nie jest taki jak wszyscy twierdzą - poklepałem go po plecach. - Może faktycznie dobrze nam zrobi jakaś zmiana nastawienia
- W porządku braciszku - Węgry uśmiechnął się do mnie.
***
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top