Wesele pt.1 #22

Dziś jest ten dzień. Dziś miał być jeden z najszczęśliwszych dni w życiu mojego brata i jego ukochanej Austrii. Na samą myśl miałem motylki w brzuchu z podekscytowania. Myśl o ich szczęściu podtrzymywała mnie na duchu.

Niemcy od samego rana organizował i dopinał wszystko na ostatni guzik aby podczas imprezy nic nikomu nie brakowało, a ja szykowałem właśnie prezent dla pary młodej.

- dzisiaj jest ten dzień o którym ci tyle opowiadałem - odparłem do malutkiej z zadowoleniem. - musimy się tylko trochę podszykować, a gdy tatuś wróci będziemy mogli jechać - poprawiłem kokardkę na pamiątce ślubnej z uśmiechem.

- ktoś coś wspominał o tatusiu? - osłyszałem za sobą na co wzdrygnąłem się. Chwyciłem się za serce i odwróciłem.

- co mówiłem o podkradaniu się?

- wybacz - zaśmiał się podchodząc bliżej. Westchnąłem z ulgą po czym wróciłem do poprawek przy upominku.

- szybko się uwinąłeś..

- ja.. o dziwo nie było szczególnie dużo do przypilnowania - zadziwił się. - Russland okazał się niezwykle pomocny

- Rosja? - zwątpiłem. - ale że.. "nasz" Rosja??

Zaśmiał się uroczo co i u mnie wywołało uśmiech.

- nie powiem.. dość niespotykane..

- czasem trzeba z nim po prostu dłużej pobyć - pokręcił głową. Odparskłem delikatnie śmiechem. Po chwili skończyłem poprawki przy prezencie i odeszłem nieco dalej z dumą na niego patrząc.

- jest idealnie

- wspaniała robota

- no nie? - uśmiechnąłem się gdy nagle zerknąłem na zegarek. Niemcy oparł się plecami o blat.

- bez pośpiechu skarbie, wszystko jest już gotowe. - zapewnił spokojnie.

- i tak mamy jeszcze sporo spraw do ogarnięcia - poklepałem brzuszek. Po dłuższej chwili on jednak nie odezwał się, a jedynie spojrzał na podłogę. Zmartwiłem się. Podszedłem bliżej I przyjrzałem mu się.

- wszystko dobrze? Wydajesz się ostatnio bardziej nieobecny.

Jego oczy spojrzały na mnie wyraźnie zaskoczone. Znałem te oczy. Nigdy nie wróżyły nic dobrego.

- mówisz? Ja- nie, wydaje ci się-

- Niemcy.. - spoważniałem gdy on po dłuższej chwili ciszy w końcu wypuścił powietrze w delikatnym wzdechu.

- chyba po prostu zacząłem się lekko stresować..

Doznałem wewnętrznego wstrząśnienia słysząc to z jego ust. Nigdy bym nie przypuszczał że Niemcy kiedykolwiek wyzna mi że faktycznie coś go stresuje. Po tych wszystkich rzeczach i sytuacjach przez które przechodził? Ciężko mi w to uwierzyć. Choć nie można go też tak błogo i pochopnie oceniać. Znam go i wiem że jest typem prawdziwej wrażliwej pianeczki z miękkim sercem.

- czym skarbie

- sam nie wiem.. - zmieszał się. - ta cała sytuacja ze ślubem. Tymi wszystkimi przygotowaniami i zobowiązaniami pewnie po prostu..

- tak?

- wiesz.. Austria to moja siostra - odparł. - i nie mam pojęcia dlaczego ale ciężko mi uwierzyć w fakt że.. dzisiaj jest jeden z najważniejszych dni w jej życiu.. - zamyślił się. Zauroczyło mnie to. Niemcy zawsze ale to zawsze troszczył się o Austrię i mimo wszystko starał się służyć jej wsparciem, nawet jeśli było to na dany moment problematyczne. Ich relacja jest naprawdę wyjątkowa i miło się na nią patrzy.
- pamiętam gdy dopiero co bawiliśmy się razem w piaskownicy albo pomagałem jej wspiąć się na rower - rozbawił się. Uśmiechnąłem się ciepło. Widać po nim że też to wszystko przeżywa.

Aż ciężko mi z faktem gdy pomyślę sobie o tym co kiedyś mi wyznał. Z tym że jego rodzina tak naprawdę zawsze go zbywała i tak samo jak mnie zostawiła na lodzie. Było to już bardzo dawno, a ja jednak nadal czuję jakby to go tak stresowało..

Jego własna rodzina..

- jesteś cudny Niemcy, i nie musisz się dla nikogo zmieniać - ucałowałem jego policzek. - po prostu pójdziemy tam, a ty jak zwykle pokażesz swoją niezwykłą klasę i urok.

Nie chcąc marnować więcej czasu minąłem go i poszedłem do garderoby. Austria pożyczyła mi jedną z jej ciążowych sukienek dlatego była dla mnie jak najbardziej komfortowa i wygodna. Była w barwie beżowo-białej z małą ilością kolornek czy czegokolwiek takiego. Lubiłem prostotę dlatego nawet nie myślałem o niej jak o sukni. Po dłuższej chwili ubierania jej z nie małą trudnością, stanąłem przed lustrem. Odetchnąłem.

- narobiłaś sporo zmian bąbelku..

- gotowy? - wzdrygnąłem gdy do sypialni zajrzał Niemcy. Zakłopotany odwróciłem się. - na wszystko co święte.. - szepnął wpatrzony we mnie. Mrugnąłem dwukrotnie powoli się rumieniąc. Niemcy jeszcze nigdy nie widział mnie w sukience więc nie wiedziałem czego mam się spodziewać.

- mógłbyś mnie zapiąć? - spytałem niezręcznie. On powoli puścił framugę drzwi podchodząc do mnie. Odwróciłem się z powrotem do lustra gdy on zaczął dopinać guziki na moich plecach.

- chyba znowu się zakochałem - przyznał z zauroczeniem, po czym spojrzał w lustro.

- podoba ci się?

- aż zaparło mi dech w piersi - odparł, a ja zupełnie zalałem się rumieńcem. - wyglądasz przecudownie..

Poczułem się naprawdę miło i cieszyłem się że mu się podoba. Mimo że sam nie czułem się zbyt dobrze. Nie chciałem jednak tego pokazywać i znowu zaczynać więc po prostu się uśmiechałem. Nagle Niemcy ucałował mój policzek.

- musimy już jechać kochanie - powiedział mrugająpc oczkiem. Spojrzałem na niego gdy ten podał mi dłoń.

- muszę jeszcze tylko.. załatwić pewne sprawy - odparłem z onieśmieleniem.

- natürlich, w razie co będę w samochodzie - zapewnił kładąc dłoń na mym ramieniu. Spojrzałem w jego oczy. Uśmiechnąłem się ciepło. Wymieniliśmy spojrzenia po czym Niemcy wyszedł z sypialni.

Spędziłem chwilę stojąc i patrząc wprost za nim. Westchnąłem ze zmęczeniem po chwili. Moje obawy i zmartwienia chyba nigdy się nie skończą. Z pewnością będę chciał wymazać ten okres z pamięci. Choć jedyne co mnie będzie powstrzymywać to czucie naszego dziecka i jego ruchów. Nawet jeśli są one czasami wnerwiające i męczące. Nigdy nie będę w stanie ich zapomnieć..

Zamyśliłem się gdy niespodziewanie jednak poczułem również dość dziwne uczucie-

- mh - natychmiast zgiąłem się nieco w pół. Było to dziwne uczucie, jednak nigdy wcześniej go nie doznałem. Moja dłoń zlądowała instynktownie pod brzuchem.

Wdech I wydech, tak jak mówiła Szwajcaria
Pomyślałem, gdy kropla potu spłynęła po moim czole. W momencie ból ustał, a ja byłem w stanie odetchnąć.

Niemcy

Minęło dobre kilka minut czekając na mojego skarba. Przyznam że nawet zacząłem się już martwić. Z tego co zrozumiałem miał jedynie wskoczyć do toalety. Spojrzałem na zegarek na nadgarstku gdy moje nogi same zaczęły chodzić. Nie wiem dlaczego ale faktycznie nieco się stresowałem ..

- jestem - usłyszałem co natychmiast wyrwało mnie z przemyśleń.

- oh, a już się martwiłem - zaśmiałem się spojrzawszy na niego. Wydał się być nie za bardzo rozbawiony, a wręcz bardziej zamyślony. - wszystko dobrze skarbie? - zmartwiłem się. Nie odpowiedział jedynie wpatrując się w jakiś punkt za oknem. Chwyciłem delikatnie jego ramię.

- nic mi nie jest, możemy jechać - odezwał się. Brzmiał jakby coś wyssało z niego wszelkie siły. Po chwili zwątpienia postanowiłem jednak spełnić jego prośbę. Wiedziałem jak bardzo nie lubi gdy pyta się go o samopoczucie.

Droga mijała raczej w ciszy, oprócz cichej muzyki w tle oczywiście. Ciągle jednak nurtowały mnie wszelkie myśli. Może to ja zrobiłem coś nie tak. Zerknąłem na ukochanego. Odpoczywał sobie z zamkniętymi oczami oparty o siedzenie. Wyraźnie coś było nie tak, choć nie fakt że odpoczywał mnie zmartwił, a jego widocznie skrzywiony wyraz twarzy.

- źle się czujesz? - dopytałem

- hm? - zerknął na mnie.

- mogę się zatrzymać jeśli-

- nie nie - zaśmiał się i machnął ręką. - jest w porządku, ostatnio tylko.. nie zbyt dobrze spałem - uśmiechnął się.

- jesteś pewny?

- ta, jestem..

Polska

Nie chciałem żeby Niemcy pomyślał że coś jest nie tak. Tym bardziej że ostatnio miał fioła na nie przerwanym martwieniu się o mnie na każdym kroku..

Po prostu nie chciałem wszystkiego popsuć, tak jak zawsze..

"Czym mniej będzie wiedzieć, tym lepiej" postanowiłem w myślach. Tak też się stało. Obawiałem się tylko o bóle podczas przyjęcia. Jeśli coś zacznie dziać, ja zepsuje całą uroczystość przy czym jeden z najszczęśliwszych dni w życiu mojego brata, ale i siostry mojego narzeczonego..

Po kilku minutach dotarliśmy na miejsce gdzie wszyscy zaczęli się witać z ekscytacją i szczęściem.

- nawet nie wiesz jak bardzo rozpiera mnie duma.. - chwyciłem ramiona brata następnie obejmując go ciepło wzruszony.

- hej, spokojnie - Węgry zaśmiał się ciepło. - tylko mi tu nie płacz - spojrzał mi w oczy. Pokręciłem głową z zażenowaniem wycierając łzy wzruszenia.

- a żebyś wiedział że będę..

•••

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top