Towarzysko #14
czekałem właśnie przed dużymi drzwiami do domu Ame'a
Aż w końcu ktoś otworzył.
- Hi poland! - uśmiechnął się Kanada. - przyszedłeś na spotkanie? - spytał.
- tja, nie miałem co za bardzo zrobić więc jestem - odparłem również z uśmiechem gdy nagle zza Kanady wyskoczył Ame.
- Poland! Finally! już wszyscy czekają!
Trochę się zakłopotałem. - ch-chwila.. przecież pisałeś że będzie to tylko małe spotkanie przyjacielskie...
Odchrząknął i zaśmiał się. - yeah, tylko że w moim stylu..
Wciągnął mnie szybko do środka.
USA
Wciągnąłem go szybko do środka bo zauważyłem w jego wyrazie twarzy że zaraz ucieknie.
- wyluzuj stary, są tu ludzie których bardzo dobrze znasz, oni ciebie z resztą też - chwyciłem go za ramię. - chill - szepnąłem z uśmiechem.
Westchnął. - następnym razem mnie uprzedzaj..
- nie było na to czasu stary - odparłem trochę z rozbawieniem.
- ej.. Chyba ktoś coś pali w kuchni Murika - wtrącił się trochę niepewnie mój braciszek.
- SAY WAAT NOW?! - pobiegłem szybko do kuchni.
Polski
Gdy Ame pobiegł pośpiesznie do kuchni ja przełknąłem ślinę i spojrzałem na Kanadę. Ten tylko się uśmiechnął.
- u comin? - spytał obracając się w stronę salonu.
- ta jasne - odparłem, po czym poszliśmy.
Gdy przekroczyliśmy próg salonu od razu zauważyłem dość dużo gości. To niezłe spotkanie przyjacielskie..
- Guys mamy ostatnią zgubę! - oznajmił głośno Kanada, na co ja wzdrygnąłem się nie pewnie, a inni skierowali swój wzrok na mnie.
Nastała tak niezręczna cisza że myślałem że zaraz tam zejdę.
- Polen! - podbiegła do mnie nagle Austria i przywitała się. Za nią była też Francja.
Spojrzała na mnie obojętnie. Nie przepadaliśmy za sobą, a wręcz nie znosiliśmy. Spojrzałem na nią piorunującym wzrokiem.
- fajny sweter.. z lumpa? - spytała z uniesioną brwią.
- a co? Zazdrościsz? - odparłem ze sztucznym uśmieszkiem patrząc w te jej czerwone oczyska.
- oookej.. może się czegoś napijemy co? - Austria postanowiła się wtrącić niepewnie stoją pomiędzy nami.
- chętnie - odpowiedziałem z uśmiechem, na co franca przewróciła oczami.
- Privet, dawno cię nie widziałem, jak tam? - zaczepił mnie miło Ukraina w drodzę do kuchni. Spojrzałem na niego zaskoczony.
- o! nie narzekam..- odparłem. - a u was?- również spytałem.
- bardzo dobrze - uśmiechnęła się Białoruś.
- jak zawsze - odpowiedziała Japonia.
- Nic specjalnego - dodał Ukraina na koniec.
- to dobrze - odparłem z uśmiechem, po czym poszedłem do kuchni.
Dziewczyny już tam były.
Austria nalewała do szklanek i rozmawiała o czymś cicho z tą Francą.
Poczułem się wtedy odrzucony, wiem że kobiety to kobiety i mają też swoje tematy, ale czułem że Francja jeszcze specjalnie nagada coś o mnie Austrii.
- oh! Jesteś - powiedziała zaskoczona Austria podajàc mi szklankę z jakimś napojem.
- nie przeszkadzam? - spytałem z lekkim uśmiechem, na co Franca odchrząknęła.
- owszem - po czym Austria szturchnęła ją w ramię. - no co, pytał to odpowiedziałam - spojrzała na mnie poważnie, podnosząc brwi.
Westchnąłem. - moglibyśmy porozmawiać...? - spytałem Austrie. - ale.. na osobności? - dodałem szturchając trochę Francję i przeszywając ją wzrokiem.
- tak się składa że teraz to ja z nią rozmawiam - odparła oburzona szturchając wtrącając się pomiędzy nas.
- to najwyraźniej już nie - odpowiedziałem sarkastycznie tak aby mogła to poczuć.
- możecie przestać?! - przerwał nam nagle Austria zdenerwowana. - ja Polen, możemy porozmawiać - dodała, i pociągnęła mnie za rękę do salonu, a ja jedynie odwróciłem się do Francy i uśmiechnąłem chytro.
Poczułem ogromną satysfakcję z jej zgorzkniałej miny.
Po chwili podeszliśmy do akwarium gdzie Austria westchnęła.
- To do ciebie nie podobne Polen - powiedziała z rozczarowaną miną.
- a co w takim razie jest do mnie podobne hm? Mam po prostu stać i nic nie robić gdy ta będzie mi dupę obrabiać? to by było do mnie nie podobne... - odparłem zdenerwowany.
- to nie tak... znaczy- wiem że się nie lubicie ale-
- ale ta księżniczka i tak ma prawo rozgadywać o mnie bzdury...? - wtrąciłem a Austria spojrzała na mnie zaskoczona i zmartwiona. - o tym że jestem nic nieznaczącym śmieciem który żywi się współczuciem innych, o tym że ja jej nie pomogłem! - zdenerwowałem się.
Ale po chwili jednak westchnąłem.
- Ale i tak nic nie zmieni faktu że to ona jest dla mnie śmieciem..
Nastała chwila ciszy.
- nie rozmawiajmy już o tym.. ok? - przerwałem ciszę, na co Austria uśmiechnęła się niepewnie i przytaknęła na zgodę.
- gadałaś już z mym braciszkiem? - spytałem rozbawiony, na co Austria zakłopotała się.
Po jakimś czasie...
Siedziałem sobie na kanapie i rozmyślałem.
- wazzup - usłyszałem Ame obok mnie.
- tak sobie tylko myśle... - odparłem, na co on zaczął coś chrupać. Był to popcorn.
- want some? - spytał z pełną buzią.
- nie nie, dzięki - odmówiłem i po chwili westchnąłem.
- what's the matter...
- nie...- zawahałem się. - nie zaprosiłeś niemca? - spytałem niepewnie, na co on spojrzał się na mnie i przełknął popcorn.
- nope, zapraszałem, i to nawet kilka razy ale za każdym razem mówił że ma bardzo dużo pracy i nie może..
Gdy to usłyszałem w sumie mi ulżyło, a po chwili znów spojrzałem na Ame.
USA
Chłop się zamartwiał, i to nawet bardzo, aż zacząłem coś podejrzewać. Spojrzałem na niego z dociekliwością.
- ej stary.. a może ty, no wiesz - spytałem. Na co on popatrzył na mnie i mrugnął dwa razy w ciszy.
-PFFFFF! - Zaczął się śmiać po chwili na moje słowa. - t-ty ... myślisz że my- pffff hahaaa dobre - próbował coś powiedzieć ale śmiech mu nie pozwalał.
Ja pokręciłem głową z niedowierzaniem... on chyba na prawdę się zakochał.
- spokojnie stary, tego nie powiedziałem - powiedziałem lekko rozbawiony, na co on powoli się uspokajał.
- nawet nie waż się o tym myśleć - odparł zasłaniając dłońmi twarz.
Zaśmiałem się, widziałem że się rumieni.
- ulala - dodałem na co on westchnął rozbawiony.
- nie jestem gejem...
- yep, a ja jestem twoim ojcem - odparłem rozbawiony z sarkazmem.
On spojrzał na mnie z niedowierzaniem i rozbawieniem.
- nienawidzę cię - powiedział, po czym wstał z kanapy i skierował się w stronę wyjścia.
- idziesz już?! - spytałem również idąc za nim.
- ta, już robi się późno a mam spory kawałek do domu więc..
- mogę cię podwieść jeśli chcesz - zaproponowałem gdy ubierał kurtkę.
- nie, nie trzeba, przejdę się, dzięki - uśmiechnął się.
- ok then.. ale daj mi wrazie czego znać kiedy dotrzesz, nie chcę mieć nikogo na sumieniu - zaśmiałem się, po czym Poland otworzył drzwi.
- dzięki za zaproszenie - powiedział przed wyjściem.
- polecam się na przyszłość - odparłem z zadowoleniem, a on zaśmiał się i poszedł.
Polska
Szedłem sobie chodnikiem wracając do domu.
Rozmyślałem sobie o tym co powiedział przed chwilą Ame.- idiota.. - zaśmiałem się cicho sam do siebie. - jak on mógł nawet o tym pomyśleć...
Myślałem tak sobie, a ta myśl nie chciała dać mi spokoju więc postanowiłem zerknąć w telefon.
Było dosyć zimno więc przyznam że szczęka mi latała jak szalona. Że też nie wziąłem żadnej czapki ani szalika.
Przecież wiedziałem jaki kawał mam stąd do domu...
Schowałem telefon do kieszeni, a następnie zacząłem rozglądać się po domach na osiedlu.
Były bardzo duże i.. na bogato.
Nic dziwnego że ludzie nazywają tę okolicę „Strefą Bogaczy", choć mi jednak wystarcza to co mam..
Takie bogactwo by mnie za bardzo przytłoczyło.
gdy tak się rozglądałem i rozmyślałem, niespodziewanie nadepnąłem chyba na zamarzniętą kałużę i ...
•••
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top