Siostra #23
Polska
- bitte Schwester, jetzt ist alles gut..
- Gut?! du bist ohnmächtig geworden! bei unserer Hochzeit!
- bitte übertreib es nicht
Siedziałem jedynie z bratem patrząc na zdenerwowane rodzeństwo. No może nie rodzeństwo, a jedynie Austrię która wyraźnie wychodziła z siebie. Muszę przyznać że ich język w zdenerwowanej wersji brzmi naprawdę groźnie, aż przeszły mnie dreszcze. Zerknąłem na Węgra który również zerknął na mnie.
- powinniśmy jakoś zareagować, czy..
- oh, nawet bym się nie odwarzył - Węgry pokręcił głową. Znowu nastała cisza między nami, Niemcy i Austria jednak nie przestawali. Cały czas niestety nurtowała mnie myśl że to wszystko przeze mnie. Przecież to ja niepotrzebnie zestresowałem partnera dając fałszywy znak. - nie obwiniaj się - usłyszałem nagle ze strony brata co nie mało mnie zaskoczyło. Mrugnąłem na niego dwukrotnie. - no co, znam tą twoją minę aż za dobrze - zaśmiał się. Westchnąłem.
- może jednak powinienem, zrujnowałem wasz ślub, co gorszego mogłem zrobić..
- daj spokój, przynajmniej było ciekawie - trzymał się pozytywów. - najważniejsze że nikomu nic się nie stało, a ty jesteś w jednym kawałku..
Uniosłem brew wymowniej na ostatnią część jego zdania.
- rozumiesz, no bo.. w jednym kawałku, jakby wiesz-
- ta, dobra kapuje, nie musisz brnąść w szczegóły - pokręciłem głową. - wiesz.. tęskniłem za tymi twoimi żartami - szczerze przyznałem. Uśmiechnął się.
- Austria, beruhige dich - Niemcy trzymał ją za ramię. - ich entschuldige mich bei dir
Austria odetchnęła. - fein.. Tut es sehr weh?
- nein nein, nie boli - zaśmiał się.
Uśmiechnąłem się delikatnie gdy nagle znowu mała zaczęła płatać figle. Pogłaskałem brzuch żeby ją nieco uspokoić, możliwe że sama zestresowała się sytuacją. Na szczęście Niemcy pozostał na obserwacji jedynie do wieczora, po czym bezpiecznie wróciliśmy do domu.
Minęło kilka kolejnych dni w których pragnąłem pomóc jakoś ukochanemu. Nie mógł się przemęczać, a patrząc na jego górę obowiązków to było raczej niewykonalne. Postanowiłem więc mu nieco pomóc.
- skarbie co ci mówiłem, miałeś odpoczywać, a nie-
- tak tak wiem, jak zwykle wszystko musi zostać na twojej głowie - przewróciłem oczami.
- po prostu uważam że nie powinieneś się teraz aż tak nadwyrężać..
- błagam cię, jak miałbym się niby nadwyrężyć myciem okna, poza tym i tak już kończę - pokręciłem głową. - zluzuj pasek od spodni i idź odpocząć
- zrobię coś do jedzenia - odparł. Zaśmiałem się ciepło.
- oh.. no dobra, masz mnie, tym nie pogardzę
Ten pokręcił głową z rozbawieniem po czym poszedł. Po chwili skończyłem czynność i usiadłem na sofie z ulgą. Gdy już chciałem sięgnąć po pilot od telewizora, spostrzegłem że jest na samym końcu pokoju, przy urządzeniu. Momentalnie uśmiech zmył mi się z twarzy. "Dlaczego" pożałowałem. Nie chciałem też specjalnie wołać partnera, oczywiście nie dlatego że się wstydzę..
Westchnąłem po czym całymi siłami spróbowałem się podnieść. Chwila minęła, choć jakoś dałem radę. Odetchnąłem nieco się rozciągając. - nie ułatwiasz mi tego, wiesz o tym - poklepałem brzuszek. - ale tak łatwo to ja się nie poddam - dodałem zdeterminowany.
W końcu zdołałem dojść po pilota i usiąść z powrotem. Dni mijały tak naprawdę już tylko na czekaniu aż nadejdzie ten jeden wyjątkowy. Szczerze, nie stresowałem się tym jakoś bardzo. Wiedziałem że jestem pod dobrą opieką, a małej tak czy siak jakoś się nie śpieszyło. Niemcy codziennie wymyślał coś nowego i zabierał mnie w różne miejsca, pewnie widział że siedzenie w domu i czekanie na cud zaczynało mnie już męczyć.
- a ja wtedy powiedziałem "koleś to co ty trzymasz w tej lodówce?!" - zaśmiałem się na słowa brata. On też bardzo mnie wspierał, odwiedzał mnie gdy Niemcy musiał gdzieś znikać, a czasem to nawet razem gotowaliśmy. Ciągle powtarzał że gdy malutka podrośnie będzie kucharzyć z nim i Alkiem, a on nauczy ją kilka tricków. Za każdym razem się śmiałem bo byłem tobie w stanie to wyobrazić.
- .. dzięki że poświęcasz mi tyle czasu Węgry, nie wiem co bym bez ciebie zrobił
- to chyba oczywiste, spałbyś - odparł z przekonaniem. Znowu odparsknąłem śmiechem. Miał rację, prawdopodobnie z nudów po prostu bym odleciał. Choć muszę przyznać że chwyciło mnie lekkie zmęczenie. Ziewnąłem po chwili gdy on chwycił me ramię. - musisz wiedzieć że zawsze znajdę dla ciebie czas, tak samo jak dla mojej ukochanej bratanki - zapewnił z troską po czym sięgnął po kocyk. - a teraz naprawdę musisz odpocząć - okrył mnie nim ciepło. Westchnąłem i czując mocniejszy napływ zmęczenia, oparłem się o jego ramię.
- .. dziękuję
- jasne jasne - szepnął, a ja odleciałem.
Węgry
Gdy Lengyelország zasnął odetchnąłem z delikatnym uśmiechem. Wstałem powoli z kanapy i położyłem go wzdłuż długości siedzenia, aby było mu wygodniej. Uśmiechnąłem się ciepło gdy nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Wzdrygnąłem się lekko jednak czym prędzej podszedłem do drzwi i otworzyłem. W życiu nie spodziewałbym się że jeszcze go zobaczę ..
- oh! Um.. Węgry..
Skrzywiłem się gdy tylko wypowiedział moje imię. Albo może, wypowiedziała? Bardzo się zmienił, ale z resztą. Nie miałem zamiaru go słuchać. Z powrotem zacząłem przymykać drzwi.
- czekaj, Węgry! - chwycił drzwi. - proszę, j-ja muszę go zobaczyć - spojrzał mi prosto w oczy. Stałem tak przez dłuższy moment.
- nie musisz i on też nie musi-
- spodziewa się dziecka, prawda? - znów przytrzymał drzwi.
- jaki masz tym razem problem, huh? Że nagle zacząłeś się znów interesować?
- zacząłam - odparł. - jestem trans
- Dobra, wiesz co, to bez znaczenia, to naprawdę nie jest dobry moment, najlepiej po prostu odejdź i-
- proszę, ja tylko chcę go zobaczyć, byłam na weselu, wpadłam na niego - wydała się naprawdę przejęta. - przemyślałam sobie wszystko, nie chciałam żeby tak to wszystko wyglądało - chwyciła moje ramię. Już sam nie wiedziałem którego głosu mam słuchać, jeden mówił żebym odpuścił, a drugi żebym nadal naciskał. Nie było złej odpowiedzi.. - nie chcę znowu go stracić, nie teraz..
Niemcy
- a ja ja, natürlich, narazie jednak mam dużo priorytetowych spraw - wyjaśniłem. Rozmawiałem właśnie z UK w sprawie pracy akurat wjeżdżając na posesję. - rozumiem, pozwoli ordynator że- że.. - zawahałem się gdy zobaczyłem kogoś przy drzwiach frontowych.
- Germany, is somethin-
- P-przepraszam, ale.. ale wyskoczyło mi coś naprawdę pilnego - zakłopotałem się delikatnie i nieczekając na odpowiedź rozłączyłem połączenie. Wychyliłem się delikatnie aby dojrzeć kto to. Chwila..
Czy to..
Litwa
- nie mamy o czym rozmawiać, to ty to wszystko zacząłeś, a ja nie zamie-
- zacząłam, AM, to takie trudne? Jestem dziewczyną - zdenerwowałam się. Dlaczego dla wszystkich to takie trudne. - poza tym kim ty w ogóle jesteś żeby mówić co mi wolno, a czego nie, nawet nie jesteś jego bratem!
- odszczekaj to!
- chyba śnisz że to zrobię, ja jestem jego-
- Przepraszam że przeszkodzę. Ungarn chodź na słówko - z nikąd wtrącił się Niemiec? A no tak.. to wyjaśnia stan i miejsce w którym właśnie jestem. Przecież to najbogatsza okolica w całym mieście. To dziwne, bo wydawało mi się że widziałam Polskę wchodzącą tutaj, to by znowu wyjaśniało obecność tego upartego. Jednak przez moje ciało przeszły wątpliwości, nie ufałam mu za bardzo, nie na tyle żeby z nim rozmawiać ..
Po chwili Węgry wszedł do środka z wyraźną niechęcią, a Niemiec został. Westchnął po czym odwrócił się do mnie przez co przeszły mnie lekkie ciarki. Szczerze serce mi przyśpieszyło, nadal nie przepadam za Germanami, nigdy nie można było przewidzieć ich reakcji. Co jeśli mnie skrzyczy, albo wyprosi, albo wygna, albo-
- Litwa, ja? - powiedział nagle wyrywając mnie z zamyślenia. O dziwo był szczodrze uśmiechnięty i na pierwszy rzut oka otwarty? Co prawda już kiedyś z nim rozmawiałam, no może nie rozmawiałam, a jedynie wpadłam w sklepie. Wtedy jeszcze byłam przed zabiegiem, dlatego pewnie trudno mu było mnie rozpoznać.
- .. tak, Litwa - odparłam. On za to wyciągnął dłoń w geście zapoznania. - a dokładniej to Lietuva - delikatnie się zakłopotałam chwytając jego dłoń.
- a to jeśli tak się witamy, ja jestem Deutschland, chyba prościej po prostu Niemcy - odparł. - wybacz za niego, może napijesz się herbaty, lub kawy?
Był zadziwiająco miły i przyjazny, tego napewno bym się nie spodziewała.
- j-jasne, Ačiū - weszłam do środka jeszcze nieco niepewnie.
- czuj się jak u siebie - pomógł mi ściągnąć płaszcz.
- dzięki, sama bym sobie poradziła..
- klasę trzeba trzymać, prawda - zaśmiał się ciepło. Naprawdę był bardzo przyjemnym gościem, a wnętrze domu niebywale czyste, zadbane i o dziwo skromne i przytulne jak na tak dużą przestrzeń. Następnie poszliśmy do kuchni, bardzo nowoczesnej kuchni. Nie mogłam aż wyjść z podziwu jak sobie na to wszystko zapracował. On zrobił mi herbaty. - a więc, co cię tutaj sprowadza?
- g.. gdzie jest Węgry? - zmieszałam się na co ten mrugnął dwukrotnie.
- oh, hm.. prawdopodobnie wyszedł tylnim wyjściem - zamyślił się. - nie przejmuj się, ma też swoje sprawy na głowie - zapewnił biorąc łyka swojej kawy.
- oh.. no dobrze - zacząłam bawić się palcami. Zaczęłam się znów czuć to uczucie wewnątrz siebie, tą jego obecność, obecność Polski, jeżeli on rzeczywiście gdzieś tutaj jest, będzie to oznaczało nasze spotkanie, na które w sumie czekałam, ale..
Teraz nie wiem czy to najlepszy pomysł ..
- .. no to, wy jakby .. - zaczęłam, jednak nie wiedziałam jak ubrać to w słowa. Wydał się być zaskoczony. - no wiesz, ty i Polska? - zestresowałam się.
- pewnie jesteś dosyć zagubiona, tyle nowych zmian, tego wszystkiego - okazał się zrozumieniem. Uśmiechnęłam się delikatnie. - jesteśmy razem, prawdę mówiąc to niedługo minie nasza kolejna rocznica - sam się zadziwił.
- to.. fajnie - zniepewniałam.
- Litwa? - usłyszeliśmy nagle na co wzdrygnęłam się. Spojrzałam w daną stronę, a tam stał on. Momentalnie wstałem od stołu, a oddech mi przyśpieszył. Naprawdę się zmienił, nie patrząc już na fakt.. ciąży.
- Polska - zagapiłam się w niego z szokiem. On jednak po chwili szoku widocznie zniepewniał przez co ja też. Nastała niezręczna cisza ..
- .. w porządku - Niemiec przerwał ciszę. - mógłby mi ktoś wytłumaczyć o co chodzi?
- nie powiedziałeś mu? - zmartwiłam się. On spojrzał na podłogę niepewniej.
- powiedzieć mi? Ale o czy-
- to nie jest nic wartego twojej uwagi Niemcy - przerwał mu Polska na co zamilkliśmy. - mojej z resztą też nie.. - odetchnął. - chyba pora żebyś już szła - spojrzał na mnie.
"No dalej zrób coś! Nie siedź tak!" Wpatrzyłam się jedynie w jego smutne oczy. Wyraźnie liczył na jakąś reakcję z mojej strony, ja jednak nie byłam w stanie zareagować, jakbym osłupiała. Odwrócił się i już miał odejść gdy-
- nie - odparłam poważnie. Stanął po chwili zerkając na mnie.
- co?
- nie, jeszcze nie pora - powtórzyłam. Spojrzałam odruchowo na Niemca który również był zaskoczony. Przeszyły mnie wątpliwości. - Nie zamierzam już dłużej uciekać, jasne? Nie chcę tak dłużej - nie wytrzymałam. Polska patrzył na mnie z wyraźnym zmartwieniem. - i.. i wiem że pewnie nie chcesz już ze mną rozmawiać ale.. chciałam ci jedynie powiedzieć że cieszę się twoim szczęściem.. - łzy stanęły mi w powiekach. Nastała cisza. Ścisnąłem piąstki czekając na jakąkolwiek reakcję z jego strony. "Co ja sobie myślałam, przecież on nawet nie chcę mnie znać, najlepiej żebym zmyła się już z jego życia i dała mu święty spokój" myśli zaczęły zaprzątać moją głowę. Ten jedynie patrzył wprost w moje oczy. Nadal mogłam zobaczyć w nich mojego kochanego brata, mojego.. opiekuńczego, silnego, troskliwego brata..
Podszedł powoli bliżej co wywołało u mnie niepokój. Gdy nagle zrobił coś czego w ogóle bym się nie spodziewał..
Przytulił mnie mocno.
- ja też nie chcę .. - odparł wtulony we mnie. Łzy stanęły mi w powiekach z szoku. Niedowierzałem jednak oddałam uścisk tak mocno jak potrafiłam. Serce nagle zrobiło mi się lżejsze. Po dłuższej chwili chwycił moje ramiona szczerze i ciepło się uśmiechając. - n-nie rób mi tego więcej - pokręcił głową również wzruszony. Chwyciłem jego dłoń.
- jasne - spojrzałam w jego oczy chwytając jego dłonie. Nagle jednak odskoczyłam. - dobra koniec tego dobrego! a-ale jak ty się czujesz? Mam tyle pytań! T-tyle się zmieniło od-
Ekscytacje przerwał mi jego delikatny śmiech.
- widzę że rzuca się w oczy
- jeszcze jak! - szczęście rozgrzało moje serce. Jego zaskoczona mina jednak dała mi do myślenia. - znaczy! Nie chciałam- nie miałam na myśli-
- spokojnie - pokręcił głową ciepło. - nie przepraszaj, to w końcu chyba nieuniknione..
Nagle chwycił mój policzek przyglądając mi się z troską.
- ale się zmieniłaś - przyznał na co mrugnęłam dwukrotnie. On naprawdę się nie pomylił. Nie mogę w to uwierzyć! - ale jesteś śliczna..
Usłyszeliśmy nagle cichy dźwięk płaczu. A no tak, zupełnie zapomniałam o Niemcu który siedział widocznie wzruszony cisnąc łzy.
Polska odetchnął patrząc na niego.
- czyli mam też Szwagra! I to jeszcze Germana, to się dużo pozmieniało widzę, chodź tutaj - podszedłam do Niemca.
- oh! Fein, znaczy-
- ci ciii, jesteśmy teraz rodzinką - objęłam go mocno na co Polska zaśmiał się.
Polska
Nie mogłem uwierzyć że to właśnie dzisiaj. Dzisiaj wróciła. Fakt że zmieniła płeć nie miał dla mnie znaczenia, ważne że nadal była moją starą Litwą.
Po podajże godzinie wszystko sobie wyjaśniliśmy popijając herbatkę w salonie. Naprawdę nie mogłem się na nią napatrzeć, i nadal nie dowierzałem lecz oswajałem się z jej obecnością. Widocznie od początku złapała dobry kontakt z moim partnerem na co zwróciłem szczególną uwagę. Ważne dla mnie było aby nie zastać w życiu niepotrzebnych sprzeczek.
- oh! oh! Chyba coś poczułam
- chyba ma czkawkę - odparłem z lekkim śmiechem. - często gdy się do niej mówi kopie moje żebra
- boli cię to?
- czasaaaami.. - odparłem. - ale ma niezłego kopa
- ah tak? Kruszynka ma takiego kopa? A kto ma takiego kopa? No ty, ty mój mały skarbeczku - Litwa wtuliła się w brzuch. - kiedy wyjdziesz i podrośniesz, ciocia Litwa załatwi ci najlepsze kursy karate w całym mieście
- albo klub piłkarski - Niemcy pokręcił głową z rozbawieniem. Zwątpiłem za uśmiechem.
- oh! To też dobra myśl szwagier - Litwa poparła go.
- chwila, to moje zdanie nie ma tutaj znaczenia? - wtrąciłem się.
- nie w tej kwestii
- cóż, narazie i tak jej się na świat nie śpieszy.. - odetchnąłem.
Oni zaśmiali się, a ja jedynie niedowierzałem w ich głupotę. Już się nie dziwię dlaczego tak dobrze się dogadują.
- a ja myślę że po prostu ma w brzuszku tak dobrze że nawet jeszcze nie myślała o wyjściu z tamtąd - Niemcy potarł moje ramię. Zaśmiałem się ciepło gdy nagle w moim brzuchu rozległ się bardzo głośny dźwięk. Zarumieniłem się.
- oh.. to było głośne - Litwa widocznie się zadziwiła.
- głodny? - Niemcy zapytał na co spojrzałem na niego zażenowany.
- to nie jest zabawne ..
- natürlich nicht shatzi - uśmiechnął się z troską.
- ale tak, pójdę coś przekąsić - powoli wstałem z kanapy.
- ja ci przyniosę kochanie, tylko powiedz co-
- nie nie, i tak muszę się ruszyć, pogadajcie sobie - machnąłem ręką z uśmiechem. - zaraz wracam! - zawołałem idąc do kuchni. Całe szczęście ominąłem skurcze w łydce. - czyli zgłodniałaś, co? Nie martw się, ja też. Zaraz coś na to zaradzimy - otworzyłem lodówkę gdy nagle przeszedł przeszła przez moje ciało kolejna fala bólu. chwyciłem się za podbrzusze. - ngh .. - ścisnąłem zęby czując niebywale silny ból. Pojawił się zupełnie z nikąd dlatego nie miałem się nawet czego chwycić czy podepszeć. Łezka spłynęła mi po policzku, próbowałem jednak zachować jakoś spokój i opanowanie. "Oddychaj, oddychaj, oddychaj.." myśli mi podpowiadały.
Sapnąłem jednak, a moje oczy otworzyły się w szoku czując jakby coś spływało mi po nogach..
Spojrzałem w dół przerażony..
- o nie .. - szepnąłem w niedowierzaniu.
Malutka najwidoczniej chciała już się z nami poznać.
•••
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top