Nocka #31

Niższy Nie myśląc po prostu poszedł do sypialni Niemca bez zawahania. Cały czas czuł jakby ktoś go obserwował i był cały roztrzęsiony. Poszukał więc czym prędzej pstryczka do światła na korytarzu i zapalił lampę.

Nie zamierzał już jej jednak zgaszać, cały czas czuł się zbyt niepewnie by to zrobić.

W końcu stanął przed drzwiami do jego sypialni po czym powoli uchylił drzwi, a światło z korytarza padło centralnie na twarz Niemca.

Spał.. po chwili spostrzegł również Davika obok niego.
Westchnął ze zmęczeniem i wytarł łzy, po czym wszedł cicho do środka.

Podszedł bliżej do Niemca po czym kucnął przed jego twarzą.

Niemiec zaczął się lekko miotać przez światło padające prosto na niego, a polak nadal wpatrywał się w niego.

Nagle jednak german zaczął powoli otwierać oczy zaspany, gdy spostrzegł że był to Polska obrazu się wzdrygnął z zaskoczeniem i wstał do pół siadu.

Pov. Niemcy

Widok polena w środku nocy naprawdę mnie przeraził, byłem jednak jeszcze przez chwilę lekko oszołomiony gdyż wyrwano mnie ze snu.
- p-polen? - chwyciłem obrazu okulary ze stoliczka przy łóżku aby lepiej go zobaczyć.
- POLEN! Was ist passiert?! (Co się stało?!) - przejąłem się, był cały zapłakany i roztrzęsiony.

On jedynie zniżył wzrok i popatrzył w bok niepewnie pociągając nosem.
- mógłbym... mógłbym się z tobą położyć..? - spytał omijając mnie nadal wzrokiem, naprawdę zaskoczyła mnie ta prośba, ale jak mogłem się nie zgodzić, widać że w tym momencie potrzebował bliskości i czułości.
- natürlich - odparłem, po czym on niepewnie popatrzył na davika obok.
- Oh! Moge go ściągnąć jeśli chcesz - zaproponowałem a ten westchnął i po prostu powoli poszedł na drugą stronę łóżka po czym po prostu opatulił się kołdrą, był plecami do mnie..

Zaskoczyło mnie to.. i zmartwiło.
- dobranoc - usłyszałem od niego na co jeszcze bardziej się zmartwiłem.
Nastała cisza a ja nie do końca wiedziałem co zrobić.

Najlepszym rozwiązaniem byłoby chyba dać mu się po prostu wygadać.. może właśnie tego potrzebuje.
- chcesz o tym poga-
- nie - przerwał mi załamującym się głosem.
- polen.. - zacząłem czule i delikatnie pocierać jego plecy a on poczułem że wzdrygnął się, jakby się czegoś bał....
- jesteś pewny? - zmartwiłem się, po chwili ciszy usłyszałem jednak szloch.
- ..t-to moja...w-wina.. - zaczął płakać.

- ch-chciałem dobrze.... czemu ja.. czemu ja zawsze musze wszystko psuć... dlaczego.. wszyscy muszą c-cierpieć...za moje błę-dy... - zaczął jeszcze mocniej płakać, a ja postanowiłem zareagować i sam go obróciłem w moim kierunku.
- hej hej, spokojnie... - przytuliłem go czule, a ten momentalnie oparł się o mnie i bez zawahania wypłakiwał się w moją pierś.

Szczerze to bardzo mnie bolało gdy widziałem go w takim stanie... coś naprawdę musiało go zdenerwować.

Biedny.. a co jeśli przez całe dnie po prostu chowa to w sobie i nie ma z kim o tym pogadać.. Sam mówił że jego rodzina się od niego odwróciła, a czasem przecież trzeba wyrzucić z siebie złe myśli, pewnie dlatego Ungarn jest dla niego taki ważny... naprawdę nie rozumiem jak mogli go tak po prostu zostawić w takiej trudnej sytuacji.. przecież to przeszłość, nie ma co do tego wracać.

- p-prze-przepraszam - zaczął.
- ciiii ciiii już dobrze, nie jesteś sam, jestem tutaj - wtuliłem go mocniej i pogłaskałem po głowie, czułem że brakowało mu czułości więc próbowałem dać mu najwięcej jak tylko mogłem, a ten zaczął się się trochę uspokajać.

Po chwili czułości, polen westchnął i odsunął się ode mnie.
- napewno nie chcesz pogadać... - spytałem jeszcze raz lecz nie uzyskałem odpowiedzi a jedynie smutne spojrzenie.
- rozumiem..

Nie musiał nic mówić, choć pewnie zrobiłoby mu się lżej... no cóż nie zamierzałem tego dłużej drążyć i po prostu zamilkłem.

Nastała cisza, zauważyłem jednak że Davi zaczyna szturchać polena za rękę na co lekko się uśmiechnąłem, co jak co ale ten pies akurat potrafi pocieszyć.

Polen zaczął go głaskać i również się uśmiechać.

Rozczulił mnie ten widok, westchnąłem
- koszmar.. - rzekł niespodziewanie polen, a ja spojrzałem na niego z zaskoczeniem.
- miałeś.. koszmar? - spytałem zmieszany, a ten zaczął kręcić głową jakby ze zmęczenia.
- miałem..

Widać było że trudno mu było cokolwiek powiedzieć.
- nie musisz mi mówić jeśli nie chcesz polen..
- kiedyś tak czy siak musiałbyś się dowiedzieć.. - popatrzył na mnie zmęczony

Próbowałem ukazać zrozumienie, nie nalegałem i nie chciałem wypaść na nachalnego.. choć przyznam że byłem dosyć ciekawy co mu się śniło.

- opowiesz mi jutro, a teraz powinneś odpocząć - chwyciłem go za ramię ciepło, a ten pokręcił delikatnie głową z gestem zgody.

Po sekundzie położyliśmy się a on znowu się obrócił plecami do mnie...

Poczułem się wtedy Dziwnie..
- no to... gute nacht - popatrzyłem na niego ze zmartwieniem po czym również położyłem się w drugą stronę.

Nastała cisza a ja czułem że Polen nie spał, ja z resztą też nie mogłem zasnąć ale próbowałem jednak udawać.

Po dłuższej chwili poczułem wiercenie za plecami i ciche wsdychanie.

Po czym znów nastała chwilowa cisza...

Nagle poczułem ciepły oddech polena na plecach na co dostałem ciarek na całym ciele i odruchowo się wzdrygnąłem.

Czułem dłonie przesuwające się powoli po moim ramieniu po kołdrą, a po chwili po prostu wtulił się we mnie od tyłu...

Czułem że moje serce zaraz wyskoczy mi z klatki a ja sam wyskoczę z łóżka jak poparzony lecz starałem się jakoś opanować emocje i pozostać niewzruszony.

Długo jednak nie wytrzymałem

Pov.Polski

Był taki ciepły i przyjemny, poczułem też jego zapach.. pachciał jak taka pyszna mleczna czekolada..

O czym ja- nie nie! Znaczy nie to miałem na myśli /// ///
...

*wzdech* no dobra miałem to na myśli.. ale to tylko wyjątkowa sytuacja jasne, musiałem się do niego przytulić bo.. było mi zimno..

...

Boże a co jeżeli USA miał rację.. co jeżeli ja jestem-

Nagle usłyszałem ciepły chichot od strony Niemca który po chwili chwycił mnie za dłoń i zaczął muskać palcem.
- P-PRZESTAŃ SIĘ ŚMIAĆ! - walnąłem go z zażenowaniem w ramię.
- Ał! Już dobrze dobrze tylko mnie nie bij! - odparł jeszcze bardziej się śmiejąc a ja usiadłem i obrażony odwróciłem wzrok.
Ten jednak nie przestawał się śmiać.
- jak nie przestaniesz to po prostu wyjdę i nigdy więcej nie wrócę

Trochę się uspokoił i usiadł obok mnie po czym westchnął.
- oj.. ktoś tu jest markotny - przyznał z rozbawieniem, czułem że chce mnie rozbawić ale ja nia panowałem za bardzo nad tym co robię.. nie chciałem być taki.. szorstki

Pov.Niemcy

Starałem się jakoś pocieszyć lub coś w tym stylu więc postanowiłem sobie zażartować lecz on chyba nie miał nastroju na żarty.. nie patrząc na to że była 4 nad ranem.
- może gdybyś się zamknął to bym nie był - odparł z powagą na co ja momentalnie się uciszyłem i popatrzyłem na kołdrę.
Po chwili usłyszałem wzdychnięcie.
- wybacz - polen spojrzał na mnie posmutniały.
- jest w porządku naprawdę - uśmiechnąłem się do niego, nie mogłem brać wszystkiego co mówił na poważnie bo bym chyba zwariował, wiem że ma ciężkie dni.
- ja też przesadziłem - dodałem.
- tja... połóżmy się już - ziemnął na co ja przytaknąłem.

- Gute nacht
- Gute nacht polen❤ - odparłem po czym zamknęliśmy oczy tym razem obróceni w swoją stronę i zasnęliśmy po sekundzie.











Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top