Bociankowe (18+) #45
uwaga bo niektóre sceny mogą być dla niektórych kłopotliwe więc jeżeli jesteś dość warażliwy to żegnam ❤
Byłem właśnie w sklepie dla dzieci, tak wiem jak to brzmi ale wybierałem właśnie prezent dla dziecka, Rosja chce zrobić jutro niespodziankę dla Ame'a bo przez ostatni czas nie czuł się za dobrze, w sumie mu się nie dziwie może teraz urodzić w każdym momencie więc trzeba go trochę udobruchać i wesprzeć. Niestety nie byłem ekspertem co do dzieci, i... dziecięcych spraw ale naprawdę chciałem wybrać coś wyjątkowego aby poprawić mu humor tak jak on mnie.
Przez dłuższy czas nic mi nie pasowało, wydawało mi się że szybko się z tym uwinę ale się myliłem, to jeszcze bardziej potwierdza jak beznadziejny jestem w kupywaniu prezentów.
- Privit Pol' shcha - poczułem nagle dotyk w ramię przez co się wzdrygnąłem i odwróciłem z zaskoczeniem.
- oh! Cześć Ukraina - uśmiechnąłem się na co on uściskał mnie na przywitanie.
- niech zgadnę, też szukasz prezentu dla dzidzi? - zaśmiał się a ja odchrząknąłem z rozbawieniem.
- ta, jest gorzej niż myślałem...
- nie przejmuj się, nie jesteś jedyny - pocieszył mnie po czym znów zacząłem się rozglądać a on dołączył do mnie po chwili. Minęło kilka dobrych minut a ja w końcu wybrałem żółty gryzaczek i żółte ubranko bo płeć jest niespodzianką więc to był najlepszy wybór.
Sam nie wiem kiedy ale gdy wróciłem z zakupów był już wieczór, ten czas teraz definitywnie za szybko leci, ciekawe jak śmiesznie musiałem wyglądać gdy pół dnia krążyłem po dziecięcym sklepie jak kretyn. Musiałem jednak jeszcze spakować podarunek więc odrazu po powrocie się za to zabrałem, zapakowałem go w różowo niebieski papier i napisałem karteczkę z życzeniami dla jego i dzidziusia aby poczuł się lepiej.
Nie miałem jednak ochoty nic jeść więc poszedłem wziąć prysznic i w sumie od razu się położyłem.
Następnego dnia...
Światło dzienne powoli zaczęło mnie wybudzać z głębokiego snu więc postanowiłem powoli wstać do siadu, spojrzałem na zegarek po chwili, było już dość późno..
Nie martwiłem się tym jednak bo nigdzie się dzisiaj nie śpieszyłem, jedynie bociankowe ale dopiero pod wieczór więc miałem spokojną głowę co do tego. Wstałem I skierowałem się po chwili do łazienki aby się obmyć, po tym ubrałem świeże ubrania i poszedłem zrobić sobie śniadanie. Postanowiłem zabrać się za przyżądzanie naleśników z jabłkiem co zajęło mi dobrą godzinę bo zrobiłem za dużo ciasta po czym zacząłem się nimi zajadać i wszedłem w telefon aby zobaczyć nowości, pierwsze co zobaczyłem to wiadomość od Rosji, było to przypomnienie o niespodziance, nie chciał też żeby była zbyt chałaśliwa więc po prostu wysłałem mu łapkę w górę i uśmieszek, po chwili wróciłem do przeglądania innych rzeczy ale nic specjalnego się nie działo...
Po kilku minutach byłem już zbyt objedzony naleśnikami więc postanowiłem wstać od stołu i nalać sobie kranówki, gdy nalałem trochę do szklanki i wypiłem poszedłem do łazienki aby rozwiesić pranie. Po tym nie miałem już za bardzo nic do roboty więc usiadłem na kanapie w salonie i postanowiłem zacząć jakąś książkę gdy nagle spojrzałem na zegarek, pokazywał godzinę 14 więc naprawdę nie miałem już pomysłów co mógłbym zrobić z taką ilością czasu...
3 godziny później...
Książka tak mnie wciągnęła że nie miałem pojęcia kiedy te trzy godziny minęły, ale zdążyłem przeczytać ją całą, chyba zacznę częściej czytać książki...
Po chwili myślenia sobie o wszystkim postanowiłem pójść do pokoju i poprzeglądać w szafie bo zorientowałem się że nie mam pojęcia w co się ubiorę, nie zamierzałem się jednak ubierać jakoś elegancko, to przecież tylko przyjęcie dla dziecka.
- pomyśl chwilę.. - szepnąłem sam do siebie po czym znalazłem fajny golf, był w miodowym kolorze i z wysokim kołnierzem, dziwne że go nigdy przedtem nie widziałem.. Po chwili zdjąłem dotychczasowe ubrania i ubrałem dany sweter, nie wyglądał źle co wywołało u mnie zadowolenie i uśmiech.
Po ogarnięciu się w łazience zszedłem na dół i pomyślałem że może przyjdę do kuzyna trochę wcześniej aby pomóc mu z przygotowaniami, pewnie się ucieszy.
Bez dłuższego zastanawiania wziąłem podarunek i postanowiłem pójść już do domu Rosji, i tak nie miałem nic do stracenia a gest pomocy zawsze chociaż mi przyniesie satysfakcję. Szedłem tak spacerkiem bo była akurat bardzo ładna pogoda i nuciłem sobie z uśmiechem moją ulubioną piosenkę gdy po kilku minutach znalazłem się już na miejscu.
Rosja
Mieszałem właśnie ciasto na babeczki gdy nagle usłyszałem dzwonek do drzwi, było jeszcze wcześnie na gości. Zacząłem wycierać dłonie od mąki i podszedłem do drzwi po czym je otworzyłem.
- oh! Priviet Polsza - uśmiechnąłem się zmieszanie z lekkim zaskoczeniem, co jak co ale go to bym się w życiu nie spodziewał jako pierwszego...
- witaj kuzynie, mam nadzieję że nie przeszkadzam - ciepło się uśmiechnął i natychmiast podał mi ładnie zapakowany podarunek i wszedł do środka na co mrugnąłem dwa razy z zaskoczeniem.
- nie przeszkadzasz... ale po co tak wcześnie, mamy jeszcze dwie godziny zanim wróci Amerika...
Odwrócił się do mnie i chwycił za ramię. - wolałem być wcześniej niż się spóźnić - zaśmiał się.
Po chwili wszedł do salonu i zaczął się rozglądać, ja za to spojrzałem na prezent który miałem w rękach po czym poszedłem do kuchni I położyłem go na blacie. - skoro tu już jesteś to w sumie mógłbyś mi pomóc z jedzeniem..
- jasne! A dokładniej? - wyglądał na bardzo zdeterminowanego do pomocy.
- wiesz, przekąski i takie rzeczy - pokazałem na szafkę gdzie zazwyczaj trzymamy przekąski a ten odrazu tam podskoczył, ja za to wróciłem do mieszania ciasta.
- widzę że robisz babeczki - uśmiechnął się. - wiesz że do twarzy ci w tym fartuszku? - zaśmiał się po chwili a ja pokręciłem głową z rozbawieniem.
- wiem...
Polska
1,5 godziny później...
Wszystko było już praktycznie gotowe a goście zaczynali powoli przychodzić. Teraz w sumie pozostało tylko czekać na jubilantów, gdy większość gości już przyszła zaczęły się rozmowy, wszyscy z którymi zdążyłem porozmawiać nie mogli się już doczekać reakcji Ame'a na tą niespodziankę, z resztą ja tak samo, mam nadzieję że mu się spodoba.
- Dobra ludzie, już wraca więc gasimy światło i czekamy! - wszyscy nagle się wzdrygnęli gdy usłyszeli ogłoszenie ze strony Rosji, chwilę nam zajęło żeby ustawić się przy ścianie, a tak się akurat złożyło że ja trzymałem torcik i byłem na środku.
Po kilku minutach wszyscy zamilkliśmy gdy usłyszeliśmy otwieranie drzwi frontowych.
- jestem! Mam nadzieję że poczekałeś z kolacją bo umieram z głodu - zaczął po czym nastała cisza a wszyscy próbowali powstrzymać śmiech. - Rus? Co tutaj tak ciemno.. - wychylił się nagle i zapalił światło.
- NIESPODZIANKA!!! - krzyknęliśmy w sekundzie a ten chwycił się za brzuszek i stanął jak słup, przez dłuższą chwilę wyraźnie zszokowany, przez chwilę nawet się zmartwiłem że coś go zabolało.
- wszystkiego najlepszego moje szczęścia - wyszedł nagle zza niego Rosja i ucałował go w czoło a ten nadal niedowierzał. Ja też postanowiłem się ruszyć i podejść do niego z ciastem przez co inni też się obudzili.
- dużo szczęścia i wytrwałości z maluszkiem - uśmiechnąłem się ciepło i przytuliłem go. - wszystkiego najlepszego..
Ten po chwili odwzajemnił uścisk i miał łzy w oczach a wszyscy inni również zaczęli go tulić i składać życzenia. Postanowiłem trochę odejść aby inni mogli dojść i stanąłem obok kuzyna.
- no spisałeś się na medal powiem ci - przyznałem chwytając go za ramię a ten zrobił raczej lekko rozbawiony wyraz twarzy.
- spasibo - odparł a ja pokręciłem głową z rozbawieniem.
Trochę czasu później...
Impreza trwała w najlepsze a wszystko szło idealnie, cieszyłem się że Ame był dzięki temu szczęśliwy.
- tutaj jesteś - usłyszałem nagle za sobą głos brata I odwróciłem się z zaskoczeniem, dawno go nie widziałem odkąd zamieszkał z Austrią.
- a szukałeś mnie? - zaśmiałem się i odrazu go uściskałem a ten chwycił mnie za ramię.
- Ty mi lepiej mów jak sobie radzisz - zaśmiał się a ja przewróciłem oczami.
Rosja
Zchodziłem właśnie z górnego piętra gdy nagle usłyszałem pukanie do drzwi co mnie zaskoczyło, byłem pewny że wszyscy goście są już na miejscu. Postanowiłe jednak otworzyć.
- ah! Hallo, wybacz za spóźnienie ale miałem naprawdę zmachany dzień - przywitał się Germaniya a ja mrugnąłem dwa razy bo nie nadążałem, ten dał mi za to od razu torebkę z jakimś drobiazgiem. - mam nadzieję że się spodoba - uśmiechnął się ciepło, wyraźnie czekał aż go wpuszczę a ja stałem jak taki idiota.
- myślałem że już nie przyjdziesz - wpuściłem go po chwili z uśmiechem a ten westchnął i zaczął się rozbierać.
- mam ostatnio sporo pracy i zupełnie zapomniałem, wybacz - tłumaczył a ja nie widziałem w niczym problemu.
- nie przejmuj się, nie ma tematu..
Węgry
- a gdzie Austria? - spytał nagle rozglądając się za nią.
- poszła do łazienki.. - odparłem a jego wzrok nagle zastygł w jednym miejscu z miną jakby niedowierzał co widzi. - wszystko.. dobrze? - spytałem zmieszany a jego mina zmieniła się nagle w przerażenie i zchował się gwałtownie za mną.
- on tu jest do cholery! - krzyknął szeptem a ja nie wiedziałem o co mi chodzi, po chwili jednak spojrzałem w dane miejsce... i już wszystko było jasne, stał tam Németország. Szczerze się rozbawiłem.
- czyli o to chodzi... - uniosłem brwi i zerknąłem na niego wymownie a ten spojrzał na mnie poważnie.
- to nie jest zabawne, nie widziałem go przez pół roku i co ja miałbym mu teraz powiedzieć...
- naprawdę myślę że powinneś z nim pogadać - zmartwiłem się.
- no i co bym mu powiedział, Cześć byłem chorobliwie zakochany dlatego urwałem z tobą kontakt bo złamałeś mi serce i wcale nie wymyślam teraz pieprzonej wymówki jak debil? Nie ma kurwa mowy!
Przewróciłem oczami po czym westchnąłem. - i tak w końcu będziesz musiał, zobaczysz - odparłem, nagle jednak zobaczyłem Austrie która wraca z łazienki.
Polska
Czułem się jak kompletny kretyn że się przed nim chowałem ale z drugiej strony mój mózg nie pozwalał mi robić inaczej.
- oh! Austria idzie, może ona pomoże ci z nim pogadać - usłyszałem nagle i się zdenerwowałem.
- już jestem - uśmiechnęła się nagle jednak zauważyła też mnie. - oh! Hallo Polen, chowasz się przed czymś? - spytała z zaskoczeniem a Węgry jak najbardziej próbował mnie udupić i westchnął.
- nasz kochany gołąbeczek boji się zagadać do drugiego gołąbeczka...- zaczął wyśmiewczym głosem a ja zrobiłem się czerwony. - a tym drugim gołąbeczkiem jest twój brat - dodał nagle szeptem do niej a ja nie wytrzymałem.
- serio mam cię już dosyć! - po prostu odszedłem zirytowany bo nie miałem zamiaru już tego dłużej słuchać.
Postanowiłem pójść usiąść przy stole, chwilę później jednak Austria dosiadła się do mnie.
- to prawda? - spytała delikatnie a ja odwróciłem wzrok bo rumieńce znów zalały moje policzki. - dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś, pomogłabym ci.. - chwyciła mnie za dłoń czule.
- myśle że sami powinniśmy to wyjaśnić...- odparłem. - tylko nie wiem jak.. - westchnąłem a ta chwyciła mnie za ramię co dodało mi trochę otuchy.
Niemcy
- tak przy okazji to świetnie wyglądasz - uśmiechnąłem się do Ameryki a ten wyglądał na zadowolonego.
- thanks - również się ciepło uśmiechnął, nagle jednak Russland przypadkowo wylał coś na moją klatkę, dobrze że nie było to nic gorącego..
- kuźde wybacz, jestem trochę zmachany - zaśmiał się nerwowo co mnie rozbawiło, miałem dzisiaj bardzo dobry humor więc pewnie nic mi go już nie było w stanie popsuć.
- spokojnie, i tak już najwyższy czas dla tej koszuli - machnąłem ręką ze śmiechem, co prawda obaj chcieli pójść do kuchni po ręczniki ale ja nie chciałem aby się dla mnie ruszali więc zapewniłem ich że sam sobie z tym poradzę i poszedłem do łazienki na górnym piętrze.
Polska
Rozmowa z Austrią trochę się rozwinęła a po chwili dołączył do nas również Węgry i mnie przeprosił.
- moglibyśmy zaplanować podwójną randkę - zaproponował nagle z uśmiechem a Austria wydała się zachwycona tym pomysłem. Ja za to nie byłem zbyt przekonany.
- sam nie wiem... - ucichłem delikatnie i schowałem się w kołnierzu od swetra a oni zaśmiali się.
- no no no, a kogo my tu mamy... - wzdrygnąłem się gdy usłyszałem nagle te głośne słowa za mną, była to ta Franca, co ona tu w ogóle robiła, postanowiłem się jednak nie obracać gdy Austria i Węgry chyba widzieli że mówi do mnie i patrzeli zmieszani, tak samo jak prawie wszyscy bo zrobiła się nagła cisza. - czy to Pan porażka w swojej osobie? Czy po prostu żałosny mały gnojek co żeruje na łasce innych... - czułem że zaczyna podchodzić bliżej do mnie, ja nadal jednak ją ignorowałem.
- hej! Nie mów tak do mojego brata - zdenerwował się nagle Węgry i stanął przed nią a ta zaśmiała się kpiąco.
- oh, to tym lepiej, chyba powinieneś w końcu przejżeć na oczy - odparła.
- co w ciebie wstąpiło.. - wtrąciła się nagle Austria a ja chwyciłem ją na ramię, nie chciałem aby się w to mieszali, mieli swoje życie i nie chciałem aby martwili się moimi problemami. Ta widząc ten gest zamilkła.
- Ty nie masz tu nic do gadania zdziro, nawet nie wiesz ile straciłaś rezygnując z takiej przyjaciółki jak ja
- ja ty ją nazwałaś? - Węgry wyraźnie się zdenerwował.
- nazwałam ją tak jak na to zasłużyła, a teraz wybacz, nie tykam pedałów - zakpiła sobie.
- naprawdę niszczenie ludziom życia sprawia ci przyjemność co? - w końcu się odwróciłem i uśmiechnąłem a ta spojrzała na mnie.
- oooh no i raczył się obrócić nasz jaśnie pan - podszedła bardzo blisko mojej twarzy.
- możesz mieć problemy do mnie ale nie mieszaj w to moich bliskich - odparłem ostrzegawczym głosem a ta odchrząknęła śmiechem.
- bo co, zlejesz mnie tymi baby hands? Podobno nie bijesz kobiet - uniosła brew wyśmiewczo a starałem się pozostać spokojny.
- Hej to jest spotkanie dla dziecka, pamiętacie? - wtrącił się nagle Rosja lekko przejęty, nie zważyłem na to jednak z resztą ona też nie.
- tatuś nie byłby zbyt zadowolony - dodała po chwili mocno chwytając mnie za włosy I jeszcze bardziej przybliżając do siebie, niestety nie wytrzymałem I po sekundzie odwdzięczyłem się tym samym. Ta zaczęło się szarpać jak popieprzona a ja trzymałem tak mocno jak tylko byłem w stanie. Zaczęła się mocna szarpanina a wszyscy próbowali nas od siebie odkleić ...
Niemcy
Wyszedłem już z łazienki, plama nie chciała jednak zejść więc po prostu musiałem już z nią przeżyć i postanowiłem odpuścić. Zchodziłem właśnie po schodach gdy nagle usłyszałem jakieś krzyki, przez co zwolniłem i zmieszałem się przy zchodzeniu. Po kilku sekundach zobaczyłem wszystkich gości wpatrzonych w jedno miejsce, postanowiłem więc również spojrzeć w dane miejsce a to co zobaczyłem i słyszałem kompletnie mnie zszokowało. Postanowiłem czym prędzej zareagować.
Polska
Ta szmata po chwili odepchnęła mnie tak mocno że upadłem głową o podłogę przez co dość mocno zakręciło mi się w głowie a Austria pomogła mi się lekko podnieść.
Nagle jednak zobaczyłem przed sobą jego przez co zarumieniłem się.
- przeszkadzam? - spytał spokojnie a ja przełknąłem ślinę, fakt że stanął w mojej obronie zupełnie mnie zauroczył. Francja też widocznie zaniemówiła. - mam nadzieję że nie bo mam do ciebie pewną sprawę. - dodał po chwili a wszyscy zamilkli, ona również.
Niemcy westchnął i skrzyżował ręce nadal zachowując swoją klasę i spokój. - a mianowicie prośbę... - przybliżył się do jej twarzy ostrzegawczo. - jeżeli jeszcze raz go obrazisz, lub w jakikolwiek sposób zranisz to już nie będzie tak miło, rozumiemy sie? - ostrzegł ją dosyć cicho ale na tyle głośno aby wszyscy usłyszeli co powiedział, jego słowa dosłownie mnie zamurowały, myślałem że jest z nią blisko...
- t-tak? A co mi zrobisz, przecież ten egoistyczny nic nieznaczący kraik nawet do pięt mi nie dorównuje - odchrząknęła a ten zaśmiał się.
- Ty nawet sprawy sobie nie zdajesz ile ten kraik zdziałał - odparł. - twój egoistyczny tok myślenia po prostu nie jest w stanie tego racjonalnie przetworzyć. Pamiętaj że to ty zostawiłaś go na lodzie, nie on ciebie..
Uśmiechnął się a ta jakby zaniemówiła. - naprawdę już sobie odpuść bo pokazujesz jedynie jak bardzo żałosna w tym jesteś - dodał poważnie na co ta spojrzała na mnie z widocznym spłoszeniem. Nastała cisza.
- rozumiem - odparła niepewniej wychodząc z mieszkania.
USA
Również stałem jak wryty i nie do końca wiedziałem co się właśnie stało..
Nagle jednak poczułem dosyć ostry ból w podbrzuszu. Co prawda byłem już z u lekarza na kontroli i powiedział mi że drobne bóle przez terminem są normalne ale ten był o wiele silniejszy. Instynktownie czułem że coś jest nie tak..
Nie chciałem pokazać że coś się dzieje aby nie popsuć przyjęcia i nikogo nie martwić.
Po chwili znów uderzył, tym razem jeszcze mocniej. Jednak nie wytrzymałem.
Niemcy
Gdy Francja wyszła westchnąłem i od razu odwróciłem się do Polena, co prawda dawno go nie widziałem ale nie zmienił się bardzo, nadal był tak urokliwy jak wcześniej, a może nawet bardziej...
- Jesteś cały? - Podałem mu dłoń a ten wyglądał na bardzo zaskoczonego, był również bardzo zarumieniony co spowodowało u mnie uśmiech.
Nagle gdy już miał podać mi dłoń usłyszeliśmy jęk przez co spojrzeliśmy w stronę skąd dobiegał, okazało się że był to Amerika, trzymał się za podbrzusze..
Dosyć się przejąłem i zacząłem się rozglądać, niestety Szwajcarii nie było na przyjęciu a ja byłem chyba jedynym który miał styczność z medycyną w tym gronie. Postanowiłem do niego podejść. Może chociaż trochę będę w stanie mu pomóc z wiedzą jaką narazie posiadam.
Musiałem jednak chwileczkę poczekać aż skurcz minie bo nie byłby w stanie odpowiedzieć na moje pytania.
- gut, staraj się oddychać, dobrze? - potarłem go w ramię, a ten pokręcił głową na tak. - wiesz może czy miałeś bóle już wcześniej? - spytałem gdy ochłonął.
- t-tak, już chyba od.. tygodnia? Sam nie wiem, a-ale nie były tak takie mocne, byłem z nimi u lekarza i wszystko było dobrze - odparł, widziałem jednak że zaraz emocje mu puszczą.
- wszystko będzie dobrze Ame - Polen zaczął na co się uśmiechnąłem.
- D-DZIECKO?!
Wzdrygnęliśmy się. Był to Russland który spanikował.
- c-calm dow-wn.. - Nagle jednak znów wziął go dosyć mocny skurcz przez co mocno się skrzywił, w sekundzie wszyscy usłyszeli jakby chlust jakiegoś płynu na podłogę, jak się również okazało były to wody płodowe które narobiły sporą kałużę na dywanie. Wszyscy momentalnie zaczęli panikować. Polen trzymał go za rękę. Widziałem że Ame sam był przerażony tym wszystkim więc nie potrzebne mu były dodatkowe stresy innymi stresami w okół.
- MOŻECIE SIĘ ZAMKNĄĆ, MY TU PRÓBUJEMY PRACOWAĆ!! - wrzasnął nagle Rosja a wszyscy się momentalnie uciszyli.
- spokojnie, skup się na oddechu, nic takiego się nie dzieję - zapewniałem go z uśmiechem, a on zaczął stosować moje rady, widziałem że wszystko dzieje się dosyć szybko, a skurcze są w malutkich przerwach czasowych więc nie było co zwlekać, wszyscy już chyba wiedzieli że Ame zaczął rodzić. Po
prosiłem Polena żeby poszedł po ręczniki, musieliśmy szybko zabrać go do szpitala zanim zaczęły by się skurcze parte, a biorąc pod uwagę że skurcze pojawiały się już od tygodnia było bardzo prawdopodobne że zaczął by przeć w drodze do szpitala. Russland poszedł szybko odpalić samochód, a ja zostałem z USA. Trzymał mnie za rękę i dość mocno ściskał.
- oh! Gut, świetnie sobie radzisz - zaśmiałem się aby nie myślał o bólu, choć przyznam że moja ręka była już zmiażdżona..
- wziąłem tyle ręczników ile udało mi się znaleźć - wrócił nagle Polen. - mam nadzieję że wystarczy - położył je i usiadł obok USA. Gdy już miałem się odezwać do pokoju wrócił Rosja.
- możemy jechać, samochód jest już nagrzany
- gut - odparłem po czym razem z Polenem pomogliśmy mu powoli wstać i skierowaliśmy się do garażu. Zanim jednak wsiedliśmy do samochodu pokładliśmy na środkowe siedzenie ręczniki. Ja usiadłem po lewej stronie Ame'a a Polen po prawej, Rosja za to był kierowcą.
Polska
Droga przebiegała dość spokojnie jak na sytuacje, musieliśmy jednak wspierać Ame'a przy skurczach które były bardzo blisko siebie i pomagać mu skoncentrować się na oddechu podczas nich. Byłem zaskoczony bo Niemcy wydawał się bardzo obcykany w tych sprawach, był również opanowany i delikatny w tym co robił więc Ame od razu mu zaufał i współpracował.
Nagle jednak coś poszło nie tak. Ame zaczął się nagle zatykać jakby się od czegoś powstrzymywał. Nie znam się z bardzo na tych rzeczach ale zmartwiłem się jego stanem i nie miałem pojęcia w w jaki sposób mógłbym mu pomóc. Wszystko działo się strasznie szybko.
- jj-ja m-musze - zaczął z przejęciem, a łzy cisnęły mu się do oczu, Niemcy wyglądał na lekko przejętego słowami.
- c-co musisz? - spytałem gdy ten zaczął płakać i oparł głowę na mnie..
Niespodziewanie samochód gwałtownie zadrżał. - no bez jaj - Rosja zdenerwował się.
- co się stało - przejąłem się.
- możliwe że złapaliśmy gumę..
- WHAT!? - Ame wyszedł z siebie a ja przytrzymałem go.
- fein, bez paniki - odezwał się Niemcy.
- JAK BEZ PANIKI JAK JA TUTAJ ZARAZ WYSRAM BACHORA - Ame przyciągnął go gwałtownie do siebie ze zdenerwowaniem.
- Ame spokojnie, oddychaj - próbowałem go uspokoić ale wszystko na nic.
- Polen dzwoń po pogotowie, w razie co nam pomogą a ty Russland zajmij się oponą - Niemcy pokierował nas na co momentalnie wykonaliśmy jego polecenia.
Po wezwaniu odpowiednich służb poszedłem sprawdzić jak idzie Rosji przy wymianie opony.
- pomóc coś? - uklęknąłem przy nim. Rosja wydawał się być bardziej opanowany niż bym się po nim spodziewał. Prawdopodobnie bo wiedział że albo Niemcy zna się na rzeczy albo wierzył że Ame napewno da sobie radę..
- możesz podać mi klucz..
- oh! Jasne - sięgnąłem po narzędzie.
- it hurts for f*ck's sakes.. - usłyszeliśmy nagle przez co przełknąłem ślinę.
- Ich weiß, ale dmuchaj świeczki, zaraz przyjedzie pomóc - Niemcy wyraźnie próbował go uspokajać.
- pójdę mu pomóc - chwyciłem Rosję za ramię, a on przetarł czoło od potu i przytaknął.
- oddychaj, właśnie tak, dokładnie tak .. - Niemcy spokojnie instruował Ame'a. - jadą? - zapytał mnie nagle.
- tak tak, powinni zaraz tu być - schyliłem się do jego boku. Nastała cisza.
- wiesz.. - zaczął. - miło cię znowu zobaczyć - uśmiechnął się a ja zarumieniłem.
- w-wszystko ładnie pięknie gołąbeczki, ale ja tu mam zamiar zaraz przynieść życie na świat.. - Ame wtrącił się drżąc, a nam zrobiło się głupio.
- wybacz - zaśmiał się Niemcy. - skup się na oddechu, zero stresu..
- znasz się na tym huh? - odezwałem się z zauroczeniem. Ten zerknął na mnie z delikatnym uśmiechem.
‐ po coś poszło się na te studia - pokołysał głową.
- ngh! T-the baby i-is comin' with no- doubt - Ame skrzywił się z bólu, a my spojrzeliśmy na niego z przejęciem.
- długo tak nie wytrzyma - stwierdził ciszej Niemcy, a ja wewnętrznie się spłoszyłem.
- dobra, opona jest ju-
Rosja podszedł gdy nagle Ame krzyknął. - YOU! YOU DID THIS TO ME U ASSHOLE!!
Przytrzymaliśmy go a Rosja podszedł. Nie za bardzo go jednak dotknęły słowa partnera i również się schylił. - też cię kocham - chwycił jego dłoń co wewnętrznie mnie rozczuliło. - wszystko będzie z nim w porządku, da? - szepnął do Niemca również zmartwiony a on przytaknął delikatnie z uśmiechem.
- mm.. God- ah! Yh! - Ame zaczął nagle wydawać dość dzikie dźwięki a nasza trójka mrugnęła dwukrotnie. - AH! I-it's COMIN'! Mmmh.. - przechylił głowę do tyłu jakby faktycznie parł.
- chwila - Niemcy pośpiesznie włożył dłoń w jego spodnie. - Amerika mamy jeszcze czas, nie masz pełnego roz-
- W DUPIE TO MAM! MUSZĘ PRZEĆ DO CHOLERY! - zaczął przeć.
- Ame pomoc już jedzie, dasz radę jeszcze poczekać, wiem że tak - odezwałem się, a on chwycił i ścisnął gwałtownie moją dłoń.
- Russland zsuń mu nieco spodnie - pokierował go Niemcy a on zrobił jak chciał. Ame zaczął wydawać bardzo intensywne dźwięki parcia, a mi serce zaczęło bić jak szalone. Czułem że zaraz tam zejdę..
- widać coś? - spytałem przejęty gdy nagle jakąś ciecz chlusnęła zza spodni. Niemcy również wydał się być tym wszystkim przejęty lecz mimo tego nadal potrafił zachować spokój..
- ARGH! - Ame jęknął z bólu.
- tak właściwie to mamy już główkę - oznajmił Niemcy, a mnie zatkało. Wszystko działo się tak szybko że nie nadążałem.
- O MÓJ BOŻE! - zobaczyłem ją i niekontrolowanie krzyknąłem.
Spojrzałem na Rosję. Był w zupełnym szoku.
Nagle usłyszeliśmy sygnał za nami na co wzdrygnąłem się. Była to oczywiście karetka pogotowia do której momentalnie zacząłem wymachiwać ręką.
- AH! - Ame znowu jęknął, tym razem jednak delikatniej po czym usłyszałem jeszcze większy rozlew cieczy.
- O mój.. - Rosja miał łzy w oczach a ja wróciłem wzrokiem do rodzącego..
To co zobaczyłem.. Było nie do opisania. Ame chwycił w ramiona noworodka a ja doznałem szoku. Nie wiedziałem już czy to dzieje się na prawdę czy-
Przemyślenia przewało mi odkaszlnięcie i płacz dopiero co narodzonego dzieciątka co uświadomiło mnie że jednak to wszystko jest realne..
Po chwili odpowiednie służby ich przejęły, a ja i Niemcy stanęliśmy obok. Przez dobry moment milczeliśmy nadal 0rzeżywając sytuację.
- naprawdę świetnie się spisałeś - spojrzałem na niego z wdzięcznością.
Nastała cisza a ja zacząłem się gotować od środka. Uśmiechnął się ciepło i westchnął. - ty również przyjacielu..
Muszę przyznać że to "przyjacielu" mnie złamało. Poczułem jakby serce roztrzaskało się na milion kawałków. Zarumieniłem się z zakłopotaniem.
- n-no ta.. - zaśmiałem się. - pomaginier pierwsza klasa.. - odmruknąłem.
Niemcy
Zaśmiałem się zauroczony po czym znowu zastała cisza. Czułem że przez to dłuższe urwanie kontaktu trudno mu było znowu swobodnie ze mną rozmawiać..
- no to.. - zniepewniałem. - dobrze było cię zobaczyć Polen.. - uśmiechnąłem się ciepło po czym odwróciłem aby wrócić spacerem do domu.
- nie.. - nagle chwycił mnie za dłoń co nie mało mnie zaskoczyło.
Mrugnąłem dwukrotnie gdy na niego spojrzałem. Był cały zarumieniony co próbował bez skutecznie ukryć spuszczając głowę. Nie odezwałem się jednak aby pozwolić mu zacząć.
Westchnął. - Niemcy ja.. - zawahał się a mi serce przyśpieszyło. - ja.. - widocznie bił się wewnętrznie z samym sobą aby cokolwiek z siebie wyrzucić. Podszedł do mnie i pogłaskał mą dłoń. - .. dziękuję - spojrzał mi szczerze w oczy a ja po chwili zaskoczenia uśmiechnąłem się.
- to ja dziękuję - odparłem i chwyciłem go za ramię. - jesteś naprawdę wspaniałą osobą Pol-
Wtulił się we mnie, a ja doznałem szoku. - jesteś cudowny Niemcy - szepnął a mi serce przyśpieszyło. Poczułem ogromne szczęście przez to że pojawił się w moim życiu.. przez to że moje serce musiało wybrać akurat jego..
Odwzajemniłem ciepło uścisk po czym spojrzeliśmy na siebie.
Gdy jednak zorientowaliśmy się że jesteśmy naprawdę blisko nasze policzki znów zalał rumieniec. Zaśmiałem się z naszej głupoty.
- chyba nigdy nam to nie-
Poczułem jego usta na moim policzku przez co moje ciało przeszły dreszcze. - minie.. - dokończyłem wpatrzony w niego z zauroczeniem. Nastała cisza a on uroczo się zakłopotał. Minął mnie nagle a ja spojrzałem za nim.
- idziesz czy mam jechać sam? - odwrócił się rozbawiony idąc w stronę samochodu kuzyna. Wybudziłem się z zauroczenia. Podszedłem do niego i wsiadłem do samochodu.
•••
Jesteś pewny?
Ale napewno?
No dobra
❤💌Ale zostaw teraz głosik💌❤
(つ .•́ _ʖ •̀.)つ
❤ Poznajcie Erus'a ❤
( czyt. AJRUS )
❤
❤
❤
❤
❤
❤
❤
❤
❤
❤
❤
❤
❤
❤
<33
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top