Epilog
[Wybaczcie, Niecierpliwcy. Robiłam sobie kolację. SPÓŹNIŁAM SIĘ WYBACZCIE MI WINY *błaga o wybaczenie*. Żartowałam ha, ja nie błagam😊.]
~~~~~~~
- To nie było zbyt miłe, Anthony.
Geniusz nie odpowiedział na to, ignorując wszystko i wszystkich, pochylony nad nowym wynalazkiem. Loki westchnął cicho i oparł się o jego plecy, zaglądając mu przez ramię.
- Długo będziesz się jeszcze obrażał? Steven miał pełne prawo się na ciebie zdenerwować, gdy okazało się, że rozmagnetyzowałeś całą rękę James’a.
- Bucky nie był zły. Poza tym sam widziałem, jak Sam przyczepiał mu do ramienia notatki magnesami.
- Tak, ale to nie było dwadzieścia magnesów na raz. – Loki westchnął ponownie, kierując swój wzrok z twarzy geniusza znów na jego dłonie i coś metalowego w nich.
- Dwadzieścia dziewięć. – mruknął Tony pod nosem, zyskując tym samym uśmiech od boga. – I ja się nie obrażam. Nigdy!
- Więc to twoje ukrywanie się w pokoju przed dwie doby kilka tygodniu temu, gdy zepsułeś kuchenkę i spaliłeś cały zapach herbaty doktora, za co zostałeś zrugany przez samego doktora i łucznika to nie było obrażanie?
- Nie. – mruknął geniusz, czując jak na jego policzki wolno wypływa rumieniec.
- I wcale nie obraziłeś się, gdy Romanoff zabrała Pots na wycieczkę na trzy dni, a ty w tym czasie musiałeś zając się firmą, przez co nie rozmawiałeś żadną z kobiet przez kolejny tydzień po ich powrocie?
- Właśnie.
- Anthony… jesteś żałosnym kłamcą. Zapewne kiedyś musiałem ci o tym wspomnieć. – Loki wręcz wymruczał w ucho bruneta, czując jak po ciele mniejszego mężczyzny przebiegają dreszcze, po czym odsunął się od niego o krok.
- Byłeś dużo lepszy, gdy potrafiłeś powiedzieć tylko kilka słów i udowadniałeś swoją miłość do mnie. – Stark spojrzał na niego przez ramię, po czym pisnął (wcale nie! Tony Stark nigdy nie piszczy. Najwyżej wydaje z siebie bardzo męskie odgłosy zaskoczenia!), gdy Loki odwrócił go razem z krzesłem, na którym siedział. Bóg wolno odsunął kolana geniusza na boki, po czym ukląkł między nimi, patrząc z dołu na Toniego tymi swoimi zielonymi oczami, które ten tak kochał.
- Udowodnić swoją miłość mogę w każdym momencie. Czy to poprawi ci humor?
Stark przełknął głośno ślinę i kiwnął głową, niezdolny powiedzieć nawet słowo, czując jak wszystkie uczucia, które tak od siebie odrzucał, zbierając się w jego piersi. Pochylił się do Trikstera i pocałował go czule, szukając jakiegoś ujścia dla tych uczuć, które sprawiały mu ból, a jednocześnie były takie przyjemne.
- Kocham cię – wyszeptał wprost w usta Kłamcy, a zielone oczy spojrzały na niego zaskoczone.
Powiedział to, po raz pierwszy odkąd Loki powrócił i wcale nie żałował, czując, jak wszystko wokół w końcu wskakuje na swoje miejsce. Uśmiech boga oraz wyszeptana przez niego odpowiedź była najlepszą, jaką Stark mógł sobie wyobrazić. Ponownie pocałował go, wpatrując się w te zielone oczy, pełne uczuć. Zielone oczy, które nadal go prześladowały, gdy był sam. Ale teraz mógł w każdej chwili zawołać ich właściciela wiedząc, że nie zostanie odrzucony. Zielone oczy, w które wpatrywał się przed snem i które widział tuż po obudzeniu.
- Znowu to robisz? – Loki uśmiechnął się, po czym wstał, dostając w odpowiedzi żałosny jęk geniusza. Kłamca wyciągnął swoją dłoń do niego i pomógł wstać Starkowi, chociaż ten był zdolny zrobić to sam.
- Robię co?
- Myślisz. Nie możesz cieszyć się tym, co jest teraz?
Tony uśmiechnął się, dając ciągnąć się do jego- ich pokoju i postanowił, że tak. Właśnie tak zamierzał zrobić. Cieszyć się z tego co ma.
~~~~~~~~~~~~~~~
Chapter End Notes
Tak, dobrze widzicie. To już koniec tej przygody. Niektórzy pewnie chcieliby, by było to dłuższe. Może dorzucę później jeszcze jakieś drabble o tym, jak żyją sobie nasi bohaterowie, ale na razie muszę to skończyć, bo jestem bliska po prostu zostawienia tego opowiadania na bóg wie ile.
Mam nadzieję, że się podobało i nie jesteście na mnie za bardzo źli. Dzięki wam za uwagę i cierpliwość. I zapraszam do przeczytania moich innych opowiadań :)
Love you all :*
[Bóg wie ile to znaczy, że ja sama nie pamiętam, czy dodała coś jeszcze, czy nie. Jeśli się okaże, że na jej profilu coś jest (a najprawdopodobniej jest, tylko ja jestem nieuświadomiona), to nawiążę z autorką ponowny kontakt i przedstawię jej obecną sytuację na temat statystyk itd. itp. Nie wiem w zasadzie po co to mówię, ale tak dla waszej wiadomości. No, także tego.
To koniec tej przygody. Jeśli coś się u mnie pojawi od tejże osóbki, dostaniecie tu powiadomienie.
Na ten czas się z Wami żegnam! ❤✌]
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top