4.
3 os.
Minęło kilka dni od tego jak chłopak dowiedział się o chorobie swojej dziewczyny. Każdego dnia zabierał ją na spacery i lub na drobne wycieczki, chciał spędzić z nią jak najwięcej czasu. Wciąż miał nadzieję, że wszystko będzie dobrze, że wyzdrowieje. Patrzył na to jak dziewczyna się uśmiecha patrząc na dzieci bawiące w parku.
Wiedział, że nie może się poddać. Mimo tego jak dziewczyna czasami wybuchała i krzyczała, żeby odszedł, bo Ona nie może już dłużej, kochał ją, nie mógł wyobrazić sobie życia bez tej drobnej brunetki.
Lara kilka dni temu rozpoczęła leczenie. Przyjmowała chemie, wyglądał coraz gorzej, włosy i ciało straciły ten dawny błysk, a oczy stały się smutne, ale chłopak ciągle widział w niej ideał, codziennie rozśmieszał dziewczynę, żeby choć na chwilę poprawić jej humor i usłyszeć ten piękny śmiech.
Angus jakby zamieszkał w domu dziewczyny, zasypiał i budził się przy niej. Starał sobie to wszystko poukładać. Nie dopuszczał do siebie myśli, żadnych czarnych scenariuszy.
Dziewczyna słabła, wiedziała, że nie ma ratunku, widzi załamanych lekarzy, można było wyczytać wszystko z ich twarzy, nie było dla niej szans. Ale nie mówiła niczego chłopakowi, cały czas był przy niej, brunetka dziwiła się, że jej ukochany ma w sobie tyle siły, a Ona już ją straciła tak samo jak wiarę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top