20.

I nastał ten dzień. Pomyśleć, że jeszcze niedawno miałam wycieczkę do Tokio, gdzie poznałam przyjaciół Atsushi'ego. A teraz? Jestem w Kioto razem (już oficjalnie) z moim chłopakiem. Dostaliśmy zaproszenie na sylwestra od Akashi'ego i gościnę u niego w domu. To bardzo miło z jego strony. I właśnie teraz zmierzamy do jego rezydencji.

- Himari-chin - Słysząc swoje imię od razu się ocknęłam. Spojrzałam wprost na fioletowe tęczówki.

- Co jest? - spytałam.

- Nic, po prostu lubię wymawiać twoje imię - Uśmiechną się. Powoli zaczął się nachylać do mojej twarzy. - Himari, koch- Nagle usłyszeliśmy czyjś męski pisk, choć do męskiego bym go raczej nie zaliczyła.

- Murasakicchi i Himaricch są razem! - I już było wiadomo, kto był winowajcą morderczego wyrazu twarzy Atsushi'ego. Jest niezadowolony, że ktoś mu przerwał.

- A ty musisz się wydzierać na pół miasta? - bąkną Aomine.

- Ale Aominecchi, ja się cieszę z ich związku! -

- Ciesz się puki możesz, bo po nim zadowolenia nie widać - Kagami wskazał na Atsushi'ego. Kise natychmiast pobladł. Wywróciłam oczami. Złapałam olbrzyma za szalik, ciągnąc go za sobą.

- Nie zatrzymujmy się, jest zimno - powiedziałam.

- A mogliśmy ten spacer spędzić razem - mrukną Atsushi.

- Taa, i bzyknąłbyś w zaspie - zaśmiał się Aomine.

- Wolę miejsca gdzie Himari-chin się nie przeziębi - odparł obojętnie. Natychmiast spaliłam buraka, sprzedając chłopakowi łokcia w brzuch. Atsushi zgiął się lekko, parskając śmiechem. Wolę nie widzieć reakcji pozostałych za nami.

***

Staliśmy właśnie przed bramą do rezydencji. Posiadłość była ogromna. Natychmiast poczułam się biednie. Chociaż nie tylko ja, sądząc po minach pozostałych.

- Jego ojczulek jest szefem firmy czy prezydentem? - spytał Aomina.

- Widzę, że już przyszliście - Za nami rozbrzmiał głos. Wszyscy obejrzeliśmy się za siebie.

- Akashicch, Midorimacch! Byliście na zakupach? -

- Okazało się, że brakuje paru przekąsek - odparł Midorima, poprawiając swoje okulary.

- Zaraz, ale słodycze są? - spytał Atsushi.

- Pod dostatkiem - Akashi nacisną guzik znajdujący się przy bramie. - Otwórz Nijimura - Po chwili brała automatycznie się otworzyła. Zaczęliśmy się wszyscy kierować w stronę posiadłości.

Po przekroczeniu progu rezydencji powitał nas starszy, posiwiały mężczyzna, ubrany w garnitur.

- Zanieś proszę to do kuchni, a ja pokarzę naszym gościom pokoje - powiedział Akashi, podając mężczyźnie siatki z zakupami. Chłopak skierował się na prawo w stronę schodów. Wszyscy poszli za różowowłosym na górę.

- A tak właściwie, to gdzie Kurokocchi? - spytał Kise.

- Powiedział, że nie może przyjechać. Ma ważne sprawy do załatwienia - wytłumaczył Akashi.

- Kagami, wiesz coś o tym? - Aomine spojrzał na chłopaka.

- Prócz tego co powiedział Akashi, nie mówił mi szczegółów - odparł Kagami.

Akashi wszystkim przydzielił własne pokoje, poza mną i Atsushi'm. Nam dał wspólny z łożem małżeńskim.

- Czyli, że będziemy mogli się-

- Zamknij się, Atsushi - powiedziałam beznamiętnie.

- A nie chcesz? - Oplótł moją talię rękoma.

- Teraz? -

- Choćby nawet - Uniósł mnie do góry, rzucając na łóżko. Zachichotałam, przyciągając do siebie jego twarz, całując.

- Masz gumki? - spytałam. Na to pytanie Atsushi spłoną rumieńcem.

- M-Mam - Uciekł wzrokiem na bok. Podniósł się, podchodząc do torby. Rzucił mi opakowanie prezerwatyw. Podszedł do drzwi, przekręcając w nich klucz. Tym razem nie chce by ktoś nam przeszkodził.

Atsushi spojrzał na mnie, podchodząc do mnie, rozpinał swój pasek od spodni.

- Coś czuję, że będziemy musieli się sprężać - Uśmiechną się. Przybliżył się do mnie, znów powalając na materac. Wpił się w moje usta, a jedna z jego dłoni rozpięła moje spodnie i powędrowała pod bieliznę. Szarpnęłam się pod nim, gdy jego palec znalazł się we mnie. Dotknęłam członka, który twardniał w spodniach. Rozpięłam je, lekko zsuwając z bioder. Dłonią zaczęłam pocierać męskość. Chłopak jękną reagując na mój dotyk. Złapał mnie za rękę, odciągając ją od jego krocza.

- Jak tak dalej pójdzie, to dojdę przedwcześnie - wysapał. Zabrał się za zdejmowanie moich spodni i bielizny. Dosięgnął paczkę prezerwatyw, wyciągając z niej jedną, a resztę odrzucił na bok. Osunął swoje bokserki, ukazując prężącego się członka. Ostrożnie otworzył opakowanie, wyjął kondoma i założył na penisa. Jego główką przejechał wzdłuż mojej kobiecości.

- Himari, mogę już? -

- Głupie pytanie - Złapałam jego męskość i naprowadziłam na swoje wejście. Atsushi przełknął głośno ślinę. Przybliżył się do mnie, wbijając do środka. Jęknęłam cicho, oplatając rękoma jego kark. Poruszał się powoli. Obsypywał pocałunkami moją szyję i dekolt.

Chciał szybki numerek, ale nie wygląda na to, żeby mu się spieszyło.

***

Nadeszła noc. Pięć minut do północy i zraz powitamy nowy rok. Wielu ludzi zebrało się pod świątynią, w tym i cała nasza paczka. Każdy złożył ofiarę i odmówił modlitwę. Ja podczas tego nie prosiłam o nic. Jedynie podziękowałam za to, że tamtego wieczoru skradłam sprzed nosa olbrzymowi pocky i dzięki temu miałam okazję poznać tą osobę. I nie tylko jego, ale i jego przyjaciół. Pomimo, że w przeszłości wiele wycierpiałam, teraz los się do mnie uśmiechną.

~***~

Na dole wszyscy świetnie się bawili przy świątyni. Dzieci biegały, śmiejąc się. Nikt nie przeczuwał, że coś strasznego się dzieje.

Przy krawędzi urwiska miała miejsce krwawa potyczka. Blask księżyca przebijał się przez gałęzie drzew tam rosnących, oświetlając martwe ciała. Porozrzucane były szczątki i broń palna.

Mężczyzna ubrany w czerń, z zarzuconym na głowę kapturem, stanął na krawędzi. Sięgną do kieszeni, wyciągając z niej paczkę papierosów. Ustami wyciągnął jednego, po chwili go zapalając. W powietrze wzniósł się kłąb dymu. Zsunął kaptur z głowy, zaczesując błękitne włosy do tyłu, odsłaniając tym samym niebieskie, niemal białe oczy. W świetle księżyca, jego tęczówki były jeszcze bardziej przerażające.

- Ty chuju - Jeden z ludzi najwyraźniej przeżył. - Kim jesteś? Bo na pewno nie człowiekiem. Demonem? - Chłopak spojrzał obojętnie na ocalałego, wymierzając w jego kierunku pistolet.

- Sam szukam odpowiedzi na to pytanie - odparł.

- Obyś jak najszybciej zdechł! -

- Nawet nie wiesz jak mi się to marzy. Przekaż w zaświatach, że tym, który zakończył twoje żałosne życie był Kuroko Tetsuya - Nacisnął spust. Huk wystrzału stłumiły fajerwerki wybuchające na niebie.

*************

A teraz czas na smutne wieści. Z przykrością ogłaszam, że jest to koniec tej książki.

Może części z was właśnie pękły serca na tę wiadomość. Ale to nie powód do smutku. To koniec książki, a nie moje odejście z wattpada. Będę jeszcze pisał wiele innych ff, które mogą was zainteresować.

Jest to zakończenie, a jednocześnie zapowiedź kolejnej, która powstanie kiedyś tam.

Cieszę się, że rozdziałami dobiłem do takiej liczby. I dziękuję wszystkim za gwiazdki i komentarze :)

Na koniec zapraszam do innych moich książek i zachęcam do dodania do swojej biblioteki książki "Ogłoszenia Patafialne" w której będziecie informowani co jakiś czas o różnych sprawach na moim profilu.

Senpai~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top