18.
Nie sądziłam, ze to aż tak zapadnie mi w pamięci. Atsushi sam wyraził chęć byśmy zbliżyli się do siebie jeszcze bardziej. Ta myśl bardzo mnie cieszy, a zarazem przeraża. Choć zdaje się wiedzieć, co robi i mieć doświadczenie. Czyżby robił to już wcześniej? Nie będę jego pierwszą? A może to i lepiej? Jeżeli rzeczywiście ma doświadczenie, powinnam mu zaufać i pozwolić rozbić to co uważa za słuszne. Bo ja w ogóle się na tym nie znam, poza teorią.
Lecz nie tylko mój pierwszy raz zaprząta mi głowę. Atsushi nie odzywał się od kilku dni, co bardzo mnie martwi. Może jest zajęty szukaniem pracy? W końcu musi jakoś uzbierać pieniądze na wynajem mieszkania. Ponieważ wątpię by jego rodzice byliby chętni pożyczyć mu kasę. Zapewne zrobił kolejną awanturę z powodu wyjazdu. Ech. Ten gigant jest strasznie uparty. Ale w końcu robi to dla mnie. Z mojego powodu chce tu zostać, ze mną. Ja też nie chcę by wyjeżdżał.
Z tego co wiem, Atsushi ma na wszystko miesiąc. Jego rodzice będą zapewne chcieli się wyprowadzić przed Nowym Rokiem. Obawiam się, że jego plan nie wypali. Nawet jeśli uda mu się znaleźć pracę, to czy uda mu się uzbierać pieniądze? A może zdarzy się cud? W końcu niedługo Wigilia.
Wyszłam na dziedziniec szkoły, kierując się w stronę bramy. Byłam tak pochłonięta rozmyśleniami o Atsushim. Rozkojarzenie sprawiło, że dopiero po chwili spostrzegłam obejmujące mnie ramiona. Twarz miałam wtuloną w brzuch, który pomimo masywnej budowy był nawet całkiem miękki- pewnie od nadmiaru słodyczy. Z lekkim trudem zadarłam głowę do góry, czochrając sobie przy tym włosy. Nawet nie wiem, jak opisać moje szczęście, gdy zobaczyłam fioletowe oczęta przypatrujące mi się z rozbawieniem.
Atsushi odgarną włosy z mojej twarzy, pochylając się i dając mi całusa w czoło. Zarumieniłam się jeszcze bardziej niż byłam. Nie tylko, że robi to w miejscu publicznym, to w dodatku stoimy na środku przejścia, a wzrok wszystkich pada na nas. Choć on zdaje się tym w ogóle nie przejmować.
- Jesteś urocza, Himari-chin - Oparł policzek o czubek mojej głowy i zaczął się ocierać. I znów dodaję "chin" do mojego imienia. Omija go tylko wtedy, gdy zwraca się do mnie z powagą i odstawia na bok swoją słodycz i dziecinność. - Czemu milczysz? - spytał, otulając ciepłymi dłońmi moje zmarznięte policzki. Było to przyjemne uczucie. Jakim cudem ma on tak rozgrzane ręce przy takiej temperaturze? - Mam się pocałować byś zaczęła mówić? -
- Nie! - odskoczyłam od niego i impetem, opierając dłonie o jego brzuch. Nie wygląda to tak idealnie, jak czasem na filmach, gdy bohaterka odpycha mężczyznę. Ten olbrzym na pieprzone dwa metry wzrostu i sto kilo wagi, a ja sięgam mu niemalże pod klatkę piersiową i prędzej ręce sobie połamię niż do odepchnę. I jest mi z tym dobrze bo mam przenośny grzejnik.
- Mam nadzieję, że te twoje dzisiejsze milczenie jest spowodowane myśleniem o mnie -
- Co? Nie! Nieważne... -
- To idziemy na spacer - Atsushi złapał mnie za rękę i pociągną mnie w stronę miasta.
***
Podmuchałam delikatnie, chcąc ostudzić gorącą czekoladę, która grzała moje ręce. Niestety łapki Olbrzyma też były zajęte przez gorący napój. Atsushi zaciągną mnie do parku, kupił gorącą czekoladę i teraz siedzimy na ławce w kompletnej ciszy. Chciałabym się odezwać, ale nie wiem od czego zacząć. Po chwili namysłu zwróciłam twarz w stronę chłopaka.
- Powiedz, rozmawiałeś z rodzicami na temat wyjazdu? - spytałam.
- Mhm - bąkną. - Nie byli zadowoleni, jak dowiedzieli się, że mam zamiar zostać. Nawet, gdy powiedziałem im o tobie i moich planach, nie chcieli odpuścić. Aż w końcu machnęli ręką i powiedzieli bym robił co chciał. I dobrze, sam sobie poradzę. Znalazłem niedawno pracę, zarobię na mieszkanie, a oni sobie wyjadą - Wziął łyk gorącej czekolady i wpatrywał się w drzewa po drugiej stronie chodnika.
- Wiesz, ja też o tym dużo myślałam. Trochę ci zajmie aż uzbierasz na jakieś mieszkanie. Może chciałbyś zatrzymać się u mnie? Na czas gdy nie zarobisz pieniędzy - Atsushi wpatrywał się we mnie zaskoczony. Dziwiło go, że chcę mu pomóc?
- Nie chciałbym ci się narzucać. Mam jeszcze Himuro-chin. Zresztą... Tak byłoby lepiej. Bo myśl o tym, że mógłbym mieszkać razem z tobą doprowadza mnie na skraj wytrzymałości. Jesteś jak masa na torcie, która prosi się by ją zlizać -
- Czekaj, co? Porównujesz mnie do masy? - wskazałam na siebie palcem.
- Ponieważ jesteś słodka, Himari-chin - Objął mnie ramieniem i przytulił. Zaczął obsypywać pocałunkami moją twarz. - Moja mała Złodziejka Pocky -
- Znowu będziesz mi to wypominać? -
- Tak, dopóki nie odpokutujesz za ten czyn i zniewagę mojego wzrostu -
- Ale ja naprawdę cię nie widziałam -
- Cichaj! - Zamkną moje usta w pocałunku. Starałam się mu wyrwać, ale w końcu odpuściłam, oddając pocałunek.
****************************************
I kolejny rozdział! Po tym, jak przyjaciółka zadźgała moje żebra za ostatni rozdział, ruszyłem do roboty (wcale mi nie groziła, nieee... )
Info! ( może ważne, może nie )
Z tego co zauważyłem po ostatnich komentarzach są osoby, które piszą do mnie w formie żeńskiej. Nie przeszkadzają mi wcale damskie zaimki, przywykłem do tego ( mam długie włosy i raz jakiś facet za mną gwizdną XD ) Pragnę zaznaczyć, że biologicznie jestem chłopcem. Lubię pisać romanse, lemony, a to, że piszę w formie żeńskiej to tak lubię.
Jestem Senpai i moje małe kouhaje mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Jeżeli macie jakieś pytania dotyczące mojej osoby to pytajcie. Może i zrobię rozdział z faktami o mnie. A teraz kończę i wracam do mojej Ayano, bo widzę, jak ostrzy nóż.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top