12.
Pytanie jakie zadał mi Atsushi dość mnie zdziwiło. Propozycja wyjazdu do Tokio i to nie we dwoje, ale jeszcze z jego przyjacielem. Podobno w stolicy ma się spotkać ze znajomymi z dawnej drużyny. Po tym, jak starał się mnie przekonać widziałam, że bardzo mu na tym zależy.
Atsushi dał mi czas na przemyślanie do piątku, następnego dnia wyjeżdżają. Nie wiem co mam mu odpowiedzieć. Z jednej strony chcę jechać, a z drugiej nie mogę zostawić Hanoke. Musi być ktoś kto go przypilnuje. Jeżeli chodzi o pracę to mam wtedy wolne i mogłabym pojechać, ale nie mam nikogo z kim zostawić młodszego brata.
- Dobra, mam dość patrzenia i zastanawiania się o co ci chodzi. Siedzisz w tej cholernej ławce i patrzysz się tępo przez okno. Czy ty mnie w ogóle słuchałaś? - Samura zmarszczył brwi, czekając na moją odpowiedź.
- Nie - odparłam krótko. - Zastanawiam się z kim zostawić Hanoke -
- Po co? Jedziesz gdzieś? -
- Atsushi zaproponował mi wyjazd do Tokio na jego mecz -
- Hm... Spokojna głowa, ja zostanę z Hanoke - Popatrzyłam na przyjaciela, jak na głupka. Hanoke jest o wiele bardziej dojrzalszy i odpowiedzialny, mimo, że ma dopiero piętnaście lat. Czyli wyszłoby na to, że to Hanoke zajmowałby się Samurą. - Nie patrz tak na mnie! Przecież to tylko jeden dzień. Ty sobie pojedziesz do Tokio, a ja przypilnuję braciszka -
- Będziesz w stanie dopilnować, żeby odrobił lekcje, a w razie czego pomóc? - uniosłam brew, czekając na odpowiedź blondyna. Nagle cały entuzjazm z niego uleciał.
- Co przerabia teraz z matmy? - spytał.
- Pierwiastki - Samura jękną.
- Chemia, fizyka... -
- Wszystko z czym ty sobie nie poradzisz - odparłam, uśmiechając się kpiąco.
- No przepraszam, że nie mam 170 punktów IQ! - fukną obrażony, tupiąc nogą niczym małe dziecko. - Może ty nie masz problemów z nauką, ale ja tak -
- Dobrze, dobrze... Hanoke pomoże ci w lekcjach, jak mnie nie będzie -
- Ale on jest dopiero w gimnazjum -
- Jego materiał niezbyt różni się od naszego. Nawet jakby czegoś nie wiedział, to się nauczy. W przeciwieństwie do ciebie umie korzystać z podręcznika -
- A ty znowu o tym!? -
Nagle zadzwonił dzwonek, a uczniowie zaczęli powoli schodzić się do klasy.
***
Wyszłam ze szkoły, powoli idąc, by przypadkiem nie wyrżnąć. Zima zrobiła swoje przykrywając ulice warstwą śniegu i lodu. Nie pamiętam kiedy ostatnio nasypało tutaj tyle śniegu, a było go sporo.
Jakoś udało mi się dojść do bramy, ale jak na złość musiałam się pośliznąć. Bolesny upadek zamortyzowały czyjeś silne dłonie, które w porę mnie złapały. Dobrze wiedziałam kim była ta osoba. Kiedy ma czas zawsze przychodzi mnie odebrać.
- Dziękuję - powiedziałam, czerwieniąc się na twarzy. Atsushi pomógł mi utrzymać równowagę i teraz stałam na prostych nogach, opierając się dłońmi o jego brzuch.
- Dość nietypowy sposób na powitanie - odparł, poprawiając mój szalik tak, że teraz zakrywał moją szyję. - Pracujesz dzisiaj? -
- Nie, wracam do domu - Ruszyłam powoli, tym razem starając się nie wyrżnąć.
- Himari-chin, i jak? Zastanowiłaś się? - spytał po chwili marszu. Westchnęłam z uśmiechem.
- Tak... I pojadę z tobą -
- Naprawdę? - Jego oczy zabłysły ze szczęścia. Pokiwałam głową w odpowiedzi. Po chwili na jego twarzy wkradł się rumieniec, który nie był przyczyną mrozu. Wyglądał naprawdę uroczo, gdy się rumienił. - A ten... Um... Pamiętasz ostatnią noc? - powiedział cicho. Zarumieniłam się na wspomnienie wspólnie spędzonego wieczoru.
- Tak... -
- A myślałaś o tym by... my... dwoje... - urwał, nie umiejąc dokończyć własnych słów. - Pamiętasz żelowe misie? To co robiły -
- Masz na myśli orgię w opakowaniu? - Wiedziałam dobrze do czego zmierza. Sam ostatnio powiedział, że chciałby czegoś więcej. Chciałam usłyszeć to od niego jeszcze raz. I nie ukrywam, że trochę bawi mnie ta sytuacja.
Atsushi zarumienił się jeszcze bardziej, zaciskając usta w wąską linię.
- N-Nie! Chodzi mi o... - Spojrzał mi prosto w oczy i schylił się tak, że teraz był ze mną na równi. Ujął dłońmi moje policzki. - Chcę to zrobić z tobą... Tylko we dwoje - W końcu zebrał w sobie odwagę by to powiedzieć. Przybliżył swoje usta do moich, składając na nich ciepły pocałunek. Poczułam słodki smak słodyczy. Atsushi naprawdę dobrze całował, a sposób w jaki to robił był bardzo uroczy, jak on cały.
Z każdą chwilą pogłębiał pocałunek, a mi do głowy wpadł okrutny plan, który powinien jeszcze bardziej zawstydzić chłopaka. Odsunęłam się troszkę od niego i spojrzałam mu prosto w oczy.
- Rozumiem, że chciałbyś to zrobić, ale na śniegu? -
- A choćby nawet - odparł z powagą. Teraz to ja spłonęłam rumieńcem. Atsushi uśmiechną się lekko. - Przyjdę po ciebie w sobotę -
*****************
Zdałem sobie sprawę, że naprawdę dobrze się czuję pisząc w perspektywie żeńskiej. Sam fakt, że lubię romanse może być zaskoczeniem dla innych, ale każdy robi to co lubi.
Ci co pewnie liczyli na lemony się zawiedli, a przecież wasz Senpaii z tego słynie. Ale spokojnie... Możliwe, że się pojawią, w zboczuszki małe ( ͡° ͜ʖ ͡°)
I na koniec pozostawiam wam pytanie. Ostatnio zacząłem pisać sobie ff z Kakashi'm i pytanie do was. Chcecie by książka oficjalnie pojawiła się na moim profilu?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top