1.
Otworzyłam drzwi od domu i weszłam do środka.
- Wróciłam! - powiedziałam.
- To dobrze - przyszedł Hanoke. (u góry twój brat)
- A ty dlaczego nie w szkole? Przecież miałeś kończyć później - Zdjęłam buty i udałam się w kierunku kuchni. Mieszkanie było małe i ledwo się mieścimy we trójkę, ale trzeba to jakoś przeboleć. Położyłam siatki z zakupami na blacie.
- Nie poszedłem - oparł się o futrynę.
- Jak to nie poszedłeś? - niemal krzyknęłam.
- Ty wychodziłaś wcześniej. Po tym jak zostałem sam z ojcem, musiałem schować nasze oszczędności, inaczej ojciec by je zabrał -
- Ale to nie tłumaczy dlaczego nie poszedłeś do szkoły. Gdzie ojciec? -
-Po tym, jak schowałem pieniądze, zadzwonił do kumpla i wyskrobał jakąś kasę, a potem wyszedł -
- I kolejne długi - przyłożyłam dłoń do czoła. - Mogłeś zadzwonić-
- Nie zapłaciłaś za mój telefon - mrukną pod nosem. - Zresztą, nawet nie miałem, jak wyjść z domu bo ten dziad zamknął drzwi, a ja przecież ostatnim razem złamałem klucz od mieszkania -
- A, właśnie - zaczęłam szukać w torbie. - Dorobiłam dzisiaj klucz - podałam mu go.
- Dzięki - uśmiechną się lekko. - To... Kiedy wychodzisz do pracy?-
- Za godzinę, a co? -
-Mogę pójść z tobą?-
- Niby dlaczego? -
- Nie chcę siedzieć tu sam do późna - fuknął.
- Masz piętnaście lat i umiesz o siebie zadbać -
- A co jeżeli ojciec wróci wcześniej, a ja będę się musiał z nim użerać? -
- Od czego masz swój pokój? -
- No tak, ale... To może być za kilka godzin! Do tego czasu już wykituję! -
- Masz być gotowy za godzinę-
- Aleś ty miękka - Uderzyłam dłonią w blat.
-Zobaczysz, policzymy się, jak wrócimy -
- Niby dlaczego? -
- Nie poszedłeś dziś do szkoły, myślisz, że ci odpuszczę? -
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top