∆Rozdział 9∆

Miły poranek można by powiedzieć. Niestety nie dla wszystkich. Rzeczpospolita leżał wyczerpany na łóżku i wpatrywał się w sufit milcząc. Spojrzał na leżącego obok niego Cesarstwo, po czym poczuł łzy w oku. Powoli i cicho uniósł się do siadu. Następnie spuścił nogi w dół, a później wstał. Spojrzał z przerażeniem na chrapiącego Niemca, lecz widząc, że śpi jak zabity uspokoił się. Postanowił, że poszuka swoich rzeczy. Podniósł z podłogi rozerwaną koszulkę, teraz bardziej przypominającą szmatę do podłogi. Ubrał ją i podniósł też spodenki, po czym je też założył. Ból był nie do zniesienia jednak nie mógł się poddać. Nie wytrzyma tu dłużej. Zauważył swoją torbę, więc podszedł i powoli sięgnął po nią ręką. Usłyszał, że Niemiec się budzi. Wyprostował się i spojrzał na niego.
-Oh~ Witaj słońce...~ - Uśmiechnął się i podniósł z łóżka. Rzeczpospolita cofnął się pod ścianę milcząc.
-Jak ci się podobał nasz romantyczny wieczór?~ - Polak przetarł policzek z łzy i zasłonił się skrzydłem.
-Głodny? - Uśmiechnął się podchodząc do niego.
-N-nie...
-Kanapki?
-... - CN kiwnął głową i ubrał się, po czym wyszedł z pokoju. RP od razu sięgnął po telefon i wszedł w kontakty. Nie zadzwoni po policję, bo nic nie zrobią, nie zadzwoni po syna bo on też go przecież nie obroni, taty nie będzie martwił, a ojca się wstydzi zapytać bo nie chce wyjść przed nim na słabego, nie ma innych przyjaciół, więc zostaje mu tylko... Rzesza...
-W sumie wisi mi za krew... - Wybrał numer i zadzwonił.
-Odbierz, odbierz, odbierz, odbierz... Błagam... - Słyszał jak Cesarstwo zbliża się do drzwi.
-... - Wtedy usłyszał głos w telefonie.
-Hallo? RP?
-Potrzebuję pomocy...
-Co się stało, że dzwonisz?
-Cesarstwo on-... - Połączenie się urwało, a Rzesza nie rozumiał o co chodzi. Odłożył telefon nadal zaskoczony i wrócił do gotowania obiadu.

Tymczasem RP stał przerażony wpatrując się w Niemca ściskającego jego nadgarstek.
-Nie ładnie... - Pociągnął go w swoją stronę i skierował się do wyjścia. Wyszedł i poszedł do piwnicy. Wepchnął Polaka do środka i zamknął drzwi, nie pozwalając mu nic powiedzieć. Rzeczpospolita wziął głęboki wdech i wydech. Przynajmniej ten wariat dał mu spokój.

Tak spędził czas do wieczora, siedząc na podłodze w jakimś kącie. Gdy usłyszał kroki wcisnął się bardziej za jakieś pudła z niewiadomą zawartością. Siedział cicho i udawał jakby go nie było.
-RP~ Stęskniłem się, chodź tu do mnie~ - German odkluczył drzwi po czym je otworzył.
-Polaczku~ - Zaczął powoli schodzić ze schodów, podczas kiedy RP ani drgnął.
-Wiesz, że nie ładnie się tak chować?~ Mam dla ciebie jedzonko~ - Zaświecił światło i przeleciał wzrokiem po wnętrzu pomieszczenia.
-Koteczku~ wychodź bo jeśli ja cię znajdę to pożałujesz, że się urodziłeś. - Powiedział z uśmiechem, i przesunął językiem po ostrych zębach.
-Wyłaź. - Krzyknął nie przyjemnie. Rzeczpospolita w strachu powoli wygramolił się z kryjówki i zrobił parę kroków w jego stronę.
-Wiesz, że tak nie ładnie malutki~ - Mężczyzna podszedł do niego i złapał boleśnie za ramię. Szarpnął nim i skierował się do wyjścia.
-Nie bój się kochaniutki. Już nigdzie sobie nie zadzwonisz. - Wepchnął go do sypialni i zakluczył drzwi.
-Teraz część druga kary za dzwonienie~ - Uśmiechnął się i rzucił biednego Polaka na łóżko.
-...N-nie błagam... Już więcej tego nie zrobię! - W oku pojawiły się łzy. Cesarstwo złapał go za nadgarstki i pociągnął jego ręce w górę. Owinął je śliską macką i zajął się ubraniem. Rozerwał je, tak że jeszcze bardziej przypominały szmatę. Owinął macki wokół kostek by stopniowo owijać się co raz wyżej. Patrzył zadowolony na panikę i strach młodszego.
-No co mały?~ Nie podoba ci się?~ - Zarechotał i zaczął go dotykać tak by czuł się jeszcze bardziej niekomfortowo i źle. Przejechał dłonią po jego talii, a następnie po wewnętrznej stronie ud. Zbliżył swoją twarz tak by była bliżej Rzeczpospolitej i zaczął szeptać mu do ucha ciepłym powietrzem.
-Będzie bardzo bolało~ Wiesz?~ - Przygryzł jego ucho, a później zaczął je lizać przechodząc stopniowo na szyję. Zaczął ją gryźć ostrymi zębami co wywoływało ogromny ból.
-Stop...
-Stop?~ Dopiero zaczynam~ - Włożył rękę pomiędzy jego nogi i zaczął mu robić na złość. Bawił się jego ciałem i specjalnie przedłużał grę wstępną by ten się popłakał.
-Przestań proszę... - Poprosił go przez łzy.
-To jest dopiero początek kochaniutki~ - Wsadził mu "kolegę" do buzi i zaczął nim agresywnie ruszać.
-Na co czekasz? Ssij szmato. - RP się udławił, więc wyrwał się i zaczął kaszleć.
-Rozkazałem coś szmato... - Warknął zdenerwowany i go spoliczkował. Rzeczpospolita wziął go do ust i powoli zaczął ssać tak jak mu to rozkazał rozwścieczony Niemiec.
-Dobrze~ dobrze~ - Pogłaskał go po głowie, a później uderzył w tyłek.
-Nie przestawaj szmato. Do póki ci nie powiem.

W tym czasie Rzesza zastanawiał się nad dziwnym telefonem. Może jednak powinien to sprawdzić? Wie, że ojciec jest zdolny do wszystkiego i może wyrządzić ogromną krzywdę. Postanowił, że pójdzie tam na spokojnie i sprawdzi o co chodzi. Wsiadł do auta i pojechał do domu ojca. Zaparkował samochód gdy był już na podjeździe. Skierował się w stronę drzwi i zadzwonił dzwonkiem.

-A teraz~-... - Dzwonek do drzwi przerwał germanowi przyjemności. Niechętnie wstał z łóżka i założył ubrania z powrotem. Spojrzał na Rzeczpospolitą.
-Masz tu siedzieć i nie wychodzić. Przekroczysz ten próg to wsadzę ci tyle macek do dupy, że będziesz wył z bólu. - RP tylko pokiwał głową za nim CN wyszedł z pokoju. Od razu wstał i podszedł do okna. Wyjrzał na zewnątrz.
-Trochę wysoko... - Miał tyle szczęścia, że spodenki nie zostały zniszczone. Założył je i otworzył po cichu okno. W tym czasie Cesarstwo zaprosił syna do środka.
-Jak ci się mieszka? - Spytał Rzesza, jednocześnie rozglądając się wokoło.
-Bardzo dobrze, a u ciebie w domu jak?
-Też w porządku. - Spojrzał na podłogę i zauważając białe pióro podniósł je.
-Poduszki trzepałeś czy pierzynę? - CN zwrócił na niego uwagę i spostrzegł pióro w jego ręku.
-A tak, wiesz... Porządki po przeprowadzce. - Uśmiechnął się sztuczno. Rzesza przysunął pióro do swojego nosa i je powąchał. Czuć było tą piękną woń przeróżnych szamponów, odżywek i nie wiadomo jeszcze czego.
-Co ty kołdrę pierzesz?
-Ah. - Kaszlnął.
-Tak jakoś wyszło. - Nazista spojrzał podejrzliwie na ojca i zaciągnął się powietrzem. Poczuł znikomy zapach krwi, którą tak uwielbia.
-Vater...
-Ja?
-Pióro pachnie szamponami, nie płynem do prania czy proszkiem, a w twoim domu czuć jego zapach. - Cesarstwo był niezadowolony jak można się domyślić.
-Gdzie jest. - Rzesza warknął również niezadowolony.
-Na górze w sypialni. - Warknął starszy Niemiec, a Rzesza od razu się tam udał. Otworzył pierwsze lepsze drzwi, ale to nie była sypialnia. Udało mu się za drugim razem. Pierwsze co ujrzał to Polak siedzący na parapecie z jedną nogą po za budynkiem.
-Rzesza? - Spytał patrząc na mężczyznę. Zeskoczył z parapetu i wbiegł mu w ramiona ściskając go przy tym z całych sił. Niemiec położył mu dłoń na plecach, a drugą głaskał go po głowie.
-Tak, to ja... Już wszystko dobrze...
-To sen...?
-Nie RP... Jestem tu... - Czuł jaki był roztrzęsiony.
-Chodź... Idziemy stąd... - Wziął go na ręce i wyszedł z sypialni. CN mierzył ich zimnym spojrzeniem gdy Rzesza schodził ze schodów. Wyszedł z mieszkania i posadził Rzeczpospolitą u siebie w aucie.
-Zostawiłeś tam coś?
-Torbę... CN zabrał...
-Poczekaj chwilkę. - Wrócił się i patrzył na ojca wściekle.
-Oddawaj jego rzeczy. - Cesarstwo milcząc wyszedł z salonu i wrócił z torbą w ręce. Podał ją naziście.
-Jeszcze raz go dotkniesz abo na niego spojrzysz w nieodpowiedni sposób to tak cię urządze, że będziesz błagał o śmierć. - Warknął i skierował się w stronę wyjscia.
-I umyj się bo śmierdzisz spermą ty oblechu!! - Wyszedł trzaskając drzwiami. Oddał Polakowi torbę, a sam usiadł za kierownicą. Odwrócił się do niego.
-To gdzie jedziemy? Masz dwie opcje, do Polski albo do mnie. - RP wytarł łzy i chwilę się zastanowił.
-Możemy do ciebie...? Nie chcę by Polska patrzył na mnie kiedy jestem w takim stanie... - Był zdenerwowany i nadal przestraszony.
-Dobrze, zaparze ci melisy i sobie odpoczniesz. Odpalił silnik i odjechał.

Gdy byli już w domu RP nadal nie czuł się bezpiecznie. Rzesza posadził go na kanapie, a sam usiadł obok.
-Mogę się przytulić...? - Spytał Polak nie śmiało czując jak się lekko rumieni.
-Oczywiście, że możesz. - Odpowiedział łagodnie demon i objął aniołka.
-Wiesz co? - Zaczął Rzesza. - Może chcesz się umyć?
-Śmierdzę...?
-Spermą. - Pogłaskał go po głowie.
-Dobrze... - Rzeczpospolita wtulił się w nazistę jeszcze na chwilkę za nim poszedł z nim do łazienki.
-Przyniosę ci jeszcze jakieś ubrania, dobrze? - Powiedział Rzesza, dając mu ręcznik i wychodząc z łazienki. Polak tylko mruknął ciche "okey" za nim demon wyszedł, a następnie czekał chwilkę na niego.

-Proszę bardzo. - Podał mu ubrania. - Mogą być trochę za duże, ale ważniejsze jest to żebyś się miał w co ubrać i by było ci ciepło. - Uśmiechnął się łagodnie i wyszedł z łazienki. Udał się do kuchni gdzie zaczął przygotowywać Polakowi melisę. W tym czasie RP wszedł pod prysznic i umył się ciepłą wodą. Gdy już skończył, wytarł się ręcznikiem i przebrał w ubranie od demona. Zapominając założyć opaski na prawe oko wyszedł nieśmiało z łazienki i poszedł do kuchni.
-Już skończyłem... - Powiedział cicho podchodząc bliżej Rzeszy stojącego tyłem.
-No to świetnie. Melisa się już parzy, a ja pomyślałem, że będziesz głodny po takim siedzeniu z tym patologicznym dupkiem, więc robię jedzonko. - Rzeczpospolita uśmiechnął się i podszedł do niego blisko. Zaglądnął mu przez ramię i spojrzał jak ten przygotowuje kanapki.
-Lubisz takie no nie? - Rzesza się uśmiechnął.
-Tak, a skąd wiedziałeś? - Spytał zaciekawiony anioł.
-No przecież pamiętam co ci robiłem do jedzenia podczas wojny. - Odpowiedział śmiejąc się przy tym cicho.
-A no faktycznie. - RP również się uśmiechnął i objął delikatnie jego ramię tuląc się do niego.
-Zmęczony jesteś? - Zapytał Niemiec, łapiąc go ręką za talię i przyciągając bliżej siebie. Polak zarumienił się bardzo i spojrzał na niego.
-Tak, jestem zmęczony... - Odpowiedział cicho nadal będąc pomidorkiem.
-Idź się połóż na kanapie ja za chwilkę przyjdę. - Puścił go, a anioł udał się do salonu tak jak mu polecił Rzesza. Położył się i zamknął oko wsłuchując się w dźwięki. Po jakimś czasie poczuł jak ktoś siada obok niego i przysuwa go do siebie. Otworzył oczy i spojrzał jednym na demona, który aktualnie głaskał go po głowie.
-Smacznego aniołku. - RP podniósł się powoli do siadu i przetarł oko.
-Zdjąłeś opaskę jak widzę. - Skomentował demon patrząc na niego nadal z lekkim uśmiechem.
-Oh... - RP dotknął miejsca gdzie powinna być opaska ale jej nie poczuł.
-Zapomniałem założyć, przepraszam...
-Ojejku, ale za co ty przepraszasz?
-No... Wyglądam strasznie i-... - Rzesza urwał mu w połowie zdania, przykładając palec do ust.
-Nonsens, jesteś śliczny aniołku. - Zjechał palcem na policzek i położył całą dłoń. Wpatrywał się w Rzeczpospolitą jak w obrazek. Później przytulił go do siebie i ✨wypstrykał✨ kocyk, który przykrył ich obu. Demon wziął kanapkę do ręki i przysunął do RP.
-Zejdź ładnie, a później się prześpisz, dobrze? - Polak zaśmiał się cicho i przytulił bardziej.
-Ale mnie ńańczysz. - German na te słowa przewrócił oczami, a później zaczął karmić anioła. Podał mu również melisę w kubku. RP tulił się do niego i oddychał sobie spokojnie. Gdy odłożył kubek na stolik, wtulił się w Rzeszę i przymknął oczy.
-Będziesz jeszcze jadł? - Spytał nazista.
-Nie... Możesz zjeść, smacznego...
-Chciałbym jednak być zjadł jeszcze jedną. - Demon wziął talerz i przysunął go bliżej.
-Nie trzeba na prawdę...
-Jedz RP...
-No dobrze... - Wziął jedzenie do ręki i zaczął powoli jeść. Po skończonym posiłku Polak wtulił się w Rzeszę i zasnął, a nazista nie mając serca by go budzić, głaskał go delikatnie po głowie i po skrzydle by ten miał dobry sen.

_._._._._._._._._._._._._._._._

Na reszcie skończony rozdział.

Wybaczcie, że tak od razu został uratowany, coś mi nie wyszło w pisaniu.

Powiedzcie lepiej jakie macie pomysły to może dostanę weny. No i jak mogłabym na was mówić?

Na yt mówię Boróweczki, a tutaj jak mam mówić?

~Pierożek

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top