∆Rozdział 27∆
Następnego dnia Rzeczpospolita Polska został obudzony wspaniałym zapachem. Opuścił sypialnię, wszedł do kuchni nadal zaspany. Wtulił się w ukochanego stojącego do niego tyłem. Uśmiechnął się zadowolony, kiedy poczuł przyjemne ciepło bliskości. Można szczerze powiedzieć, że dzięki Rzeszy i tamtej romantycznej nocy, Polak oswoił się z dotykiem i przestał bać seksu. Naprawdę jest różnica w byciu gwałconym, a uprawianiu stosunków z osobą, którą się kocha.
Przeżycia seksualne RP były okropne. Żona zawsze była niezadowolona i narzekała, że jej mało i się nie stara, a z CN nawet nie można tego opisać. To nie był stosunek, to był koszmar prawie jak w Auschwitz. W pewnym momencie, Polak poczuł ciepłą dłoń germana na swoich lodowatych palcach.
-Zimne masz rączki kochanie. Jak ci się tak właściwie spało huh? - Zapytał z troską w głosie, jednocześnie przyrządzając przepyszne, a za razem pożywne i romantyczne śniadanie dla dwojga.
-Dobrze mi się spało, ale następnym razem chciałbym się obudzić obok ciebie. - Odparł ze słyszalnym w głosie grymasem.
-Wybacz aniołku, ale dzisiaj naprawdę mamy parę spraw do załatwienia. - Naziście chodziło oczywiście o RP, Czechosłowację i ich rozwód, którego Rzesza potrzebował jak najszybciej. Dlaczego? To jeszcze tajemnica.
-Chciałem się szybko zebrać.
-Rozumiem. - Zaczął RP.
-Spokojnie, przecież ja się nie gniewam. - Uśmiechnął się, a radość była słyszalna w jego głosie.
-A ja oczywiście, że ci wierzę. - Zażartował, a po tym odczepił ręce aniołka od siebie. Odwrócił się twarzą do niego, poszedł do stołu i położył jedzenie na środku.
-Zjedz, ubierzesz się i pojedziemy.
-No dobrze, tylko gdzie?
-Musisz się rozwieźć. - Skrócił to wszystko w tych trzech słowach.
Paniki Rzeczpospolitej nie można było opisać. Od razu po usłyszeniu i przeanalizowaniu słów kochanka, na jego twarzy zawitało niezadowolenie.
-Nie chcę z nią rozmawiać. Ona traktuje mnie jak jakąś kupę gówna.
-Masło maślane. - Posadził dużą dzidzię przy stole i nałożył mu trochę jajecznicy z kawałkami mięsa.
-Jedz, jajka szybko stygną. - Sobie oczywiście też nałożył, po czym zasiadł przy stole naprzeciw niego i zaczął delektować się swoim posiłkiem.
-Rzeszku...
-Smacznego. A, kawa się parzy na blacie. Jakbyś był tak miły i podał. Nie chce mi się już wstawać. - No szczerość to się aż z niego wysypuje. Niezadowolony Polaczek, wstał od stołu i przyniósł dwa kubki z kawą, mleko, cukier i łyżeczki do mieszania. Ponownie zajął miejsce przy stole i zabrał się za jedzenie.
Rzesza tak się dla niego stara, a on mu tylko miałczy, że mu źle. Poczuł nikłe poczucie winy, które z każdą chwilą wydawało robić się większe.
-Smacznego... - Przypomniał sobie o tym słodkim słowie i delikatnie, lecz chyba sztucznie, się uśmiechnął. Wyczuł to nazista oczywiście.
-Skarbie, ja lubię twój uśmiech, ale taki prawdziwy, wiesz?
-Przepraszam...
-No już nie przepraszaj bo mi będzie przykro.
-Oki. - Uśmiechnął się teraz już na prawdę. Zajęli się jedzeniem, a kiedy zjedli to oczywiście, że po sobie posprzątali. Trzeba utrzymywać porządek w domu żeby się później nie zakopać w bałaganie.
German wysłał RP do sypialni, aby się ubrał, po czym sam przygotował wszystko co było im potrzebne. Najpierw pojadą złożyć dokumenty o rozwód. Później pojadą do Czeszki i jakoś to wyjdzie. Porządny facet z niego. Musi mieć wszystko zaplanowane. A kiedy już będzie po wszystkim, to w końcu będzie mógł zająć się sobą, RPusiem i ich związkiem. Właśnie, musi poszukać tych pieniędzy, które odkładał od paru miesięcy. Ale na co te pieniądze to tego się jeszcze nikt nie dowie. Na niespodziankę i koniec tematu.
Niemiec odwrócił się kiedy usłyszał jak jego kochaś wychodzi z pokoju. Westchnął zrezygnowany i podszedł do niego. Poprawił mu kołnierzyk i zapiął guziki bo się idiota pomylił.
-Dobrze się czujesz? - Zapytał, znów wzdychając podczas mówienia tego zdania.
-Jak nigdy dotąd. - Przewrócił oczami. Rzesza w życiu nie słyszał takiej ściemy.
-Aha. - Nacisnął na początek słowa, tak aby brzmiało na bardziej wyniosłe.
-No to chodź, jedziemy do twojej żonki od siedmiu boleści. - Odwrócił się i zaczął iść przed siebie. Jednak kiedy spojrzał w tył, Rzeczpospolita stał i patrzył się na niego jak debil. Demon westchnął i wrócił do niego, wziął go za rączkę i pociągnął za sobą.
-Nie chceeee
-Chcesz za mnie wyjść? - Kiedy to powiedział, twarz Polaka zrobiła się cała czerwona. Niczego nie powiedział, jednak zaczął grzecznie i cichutko iść.
No i pojechali do urzędu. Minęły dwie godziny za nim była ich kolej. Kiedy zdobyli papiery o rozwód pojechali do Czeszki. Była w domu na szczęście. Otworzyła im niezadowolona.
-Czego tu chcesz dziwko dająca dupy zjebanemu mordercy? - Typowa odzywka do RP, no typowa. Rzeczpospolita podał jej papiery w milczeniu. Ona je odpakowała i przeczytała.
-Pff... - Zaśmiała się.
-I niby czemu mam to podpisać? Żebyś mógł się z nim związać? Aż tak cię nienawidzę, że przyjemnością będzie patrzenie na ciebie, który nie może legalnie ruchać się z nim.
-Chcę zakończyć związek z tobą... Nic do mnie nie czujesz, ja do ciebie również...
-Dziwka. - Odwróciła się i zatrzasnęła drzwi.
-... - Polak westchnął. Odwrócił się do Rzeszka, a ten wygląda na bardzo wkurzonego.
-To ona jest dziwką... - Powiedział przez zęby i na siłę wpieprzył się jej do mieszkania.
-Hey! Kto ci pozwolił wejść!?
-Oh... Już zapomniałaś kto cię zabił...? - Pokazał swoje rogi, pazury i ogon. Podszedł do kobiety i jak gdyby nigdy nic po prostu ją rozszarpał. Wszystko to na oczach straumatyzowanego aniołka, który się w niego wpatrywał i do tego został ubrudzony krwią Czeszki. Teraz Polak bał się w jakikolwiek sposób sprzeciwić Rzeszy.
-Po problemie kochanie. - Uśmiechnął się przeuroczo do niego. Widząc jednak, że Rzeczpospolita nie reaguje, wziął go na ręce i wyniósł z mieszkania.
-Ja za chwilkę wrócę okey? Tepnę cię do domu. - Pstryknął swymi palcami, a kiedy Polaczek już zniknął, ten wsiadł w samochód i pojechał gdzieś gdzie wiedział tylko on.
RP nie miał nic innego do roboty jak tylko zadzwonić do taty i trochę z nim poplotkować na ten temat. A co mu takiego mądrego RON powiedział? Że to co zrobił Rzesza to wystarczający dowód na to, że go kocha i powinien mu to jakoś wynagrodzić. No skoro nazista bez problemu dla niego zabił... RP ufał tacie, więc wierzył też jego słowom.
Po niecałej godzinie do domu wrócił Rzesza. RP od razu pobiegł do niego się przytulić.
-Co, stęskniłeś się? - Objął go w talii i ucałował te słodkie usta. W odpowiedzi Polak pokiwał mu tylko głową. Wziął mężczyznę za rękę i zaprowadził do salonu. Usadowił go na kanapie, a sam położył się, kładąc głowę na kolanach nazisty. Rzesza nie rozumiejąc czemu milczy, po prostu włączył telewizor i przeglądał kanały. Wkrótce jednak, jakiś telefon zaczął wibrować. Okazało się, że to Niemcy dzwoni do ojca spytać co słychać. I w tym momencie Polak szeroko się uśmiechnął. Poczekał chwilę aż zaczną rozmawiać i podniósł się lekko.
-Guten Morgen, Vater. Was ist los? - German uśmiechnął się słysząc głos Niemca w słuchawce.
-Hallo Sohn, mir geht es gut. Und du? - RP oczywiście nic z tego nie rozumiał, ale nie przeszkadzało mu to. A niech sobie rozmawiają po szwabsku, to nie jego sprawa. Z chytrym uśmiechem pokierował dłoń na rozporek partnera, przy tym trochę miał problem, ale w końcu go rozsunął. Niemiec natomiast spojrzał na niego pytająco, nie przerywając konwersacji. Rzeczpospolita szybko dobrał się do tego co chciał, a nazista tylko obserwował jego poczynania.
-Co ty robisz? - Zapytał w ogólnym języku.
-Ja? - Odezwał się Niemiec w telefonie.
-Nie, nie, nie ty.
-To kto? - Syn jeszcze nie wiedział, że jego kochany ojciec ma ukochanego i jest w związku od ponad roku.
-No wiesz... - Nagle wpadł na pomysł.
-Psa sobie kupiłem i no, jest niegrzeczny.
-Pieska? To świetnie. - Ucieszył się Szwab. Natomiast Rzeczpospolita spojrzał na ukochanego dwuznacznie.
-Jestem niegrzecznym pieskiem, tak?~ - Demon nawet nie zdążył zareagować, a anioł już miał jego dwudziesto siedmio centymetrowego çhùjä w buzi. German załamany i zirytowany, złapał się za skroń i po prostu wrócił do rozmowy z dzieckiem. Niemcy nie dzwonił do niego często tak jak Polska do RP. Nie martwił się za bardzo o ojca, ponieważ wiedział, że ten jest porządnym facetem i z wszystkim sobie poradzi na spokojnie. Nie to co RP, ciapa z dwudziestolecia międzywojennego nie ogarniającą teraźniejszości, potrzebująca opieki dwadzieścia cztery godziny na dobę.
-RP... - Wymknęło mu się jego imię niechcący, gdy poczuł nagłą przyjemność.
-RP? W sensie pan Rzeczpospolita? - Odezwał się Niemcy.
-Um... T-tak, wiesz... Tak sobie go zaprosiłem. - Głupio uśmiechnął się do komórki, jednocześnie panikując.
-Wiesz co, ja może zadzwonię kiedy indziej. - Zaśmiał się nazista kładąc dłoń na głowie anioła.
-Egal. Bis bald, Vater - Niemcy rozłączył się, a Rzesza odłożył telefon na bok.
-RP co ty robisz? - Zirytowany Polak wyjął to co miał w buzi i spojrzał na nazistę.
-Øbč8ągäm ci, nie widzisz?
-Akurat jak rozmawiam przez telefon?
-Tak. - Uroczo się do niego uśmiechnął i wrócił do tego co robił. German nie mógł mu odmówić, więc po prostu głaskał jego włosy i przeczesywał je swoimi pazurami.
-Mm... Już się nie wstydzisz...?~ - Mruknął do niego oddając się przyjemności. Polak oczywiście nie mógł mu odpowiedzieć, więc tylko przewrócił okiem i robił sobie to co robił, dalej.
-Mmm... Cholera... Ale ty to dobrze robisz~ - Zacisnął dłoń na jego włosach. Co mu się dziwić, Polak miał doświadczenie i to nawet z jeszcze większym niż demona. Technika dziesięć na dziesięć.
Gdy wszystko dobiegło końca, Rzesza odwdzięczył się paroma głębokimi, gorącymi pocałunkami. Potem tak jakoś się rozeszli, RP zajął się sobą, natomiast german zaszył się w sypialni planując niespodziankę.
_._._._._._._._._._._._._._._
Omg kolejny rozdział. Opublikowała bym w szkole, ale skończył mi się internet. Skończyłam o 8:24, a jeszcze nie mam lekcji więc napiszę kolejny.
WCIĄŻ ZACHĘCAM DO KOMENTOWANIA😘
~Pierożek
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top