∆Rozdział 25∆
A pierdolone wam szeksz
Życie wyglądało jak w bajce, Rzesza aktualnie sprzątał po obiedzie, a RP... RP się lenił i leżał na kanapie. Rozmyślał nad wszystkim i niczym. Postanowił, że dziś wieczorem tego spróbują. Odważy się, da radę. Do głowy wpadł mu jeszcze jeden durny pomysł. Wstał na równe nogi i poszedł do korytarza.
-Za raz wracam!! - Krzyknął do germana.
-Gdzie idziesz? - Zapytał mężczyzna, jednak Polak już mu nie odpowiedział bo wybiegł z domu. Kupił pięć czerwonych róż. Później wrócił do domu zgodnie z tym jak obiecał. Wstawił kwiatki do flakonu żeby mu na wieczór nie zwiędły i poszedł szukać świeczek.
-Gdzie byłeś?
-Dowiesz się wieczorem. - Odpowiedział mu z uśmiechem i dał mu buziaka w policzek.
-Mam się bać?
-Nie, masz się zrelaksować. - Pobiegł do ich sypialni, ustawił świeczki, ale tak żeby nic się nie podpaliło jak je zapali, po tym zaczął szukać w szafie jakiś luźnych ubrań, jak już je znalazł to wyjął z łazienki swoje ulubione perfumy i postawił je na stoliku. Pokicał do Rzeszka, który siedział na fotelu z książką. Rzeczpospolita usiadł na podłokietniku, a dłoń położył na książce i odsunął ją od demona, prosząc wręcz o atencję.
-Hm? - Mruknął german pytająco i spojrzał na jego uśmiechniętą buźkę.
-Wieczorem popsikaj się tym zapachem swoim.
-Wychodzimy gdzieś?
-Dowiesz się wieczorem. - Pocałował go i zostawił jego książkę w spokoju, kicając z powrotem do sypialni.
Wieczorem, czyli o godzinie dwudziestej pierwszej, nazista udał się do łazienki i zgodnie z tym o co poprosił go RP, psyknął się dwa razy drogim perfumem. Po tym poszedł do sypialni. Otworzył drzwi, a jego oczom ukazała się ciemność. Już miał świecić światło, kiedy nagle zauważył jak ktoś zapala świeczki. Jak można się było domyśleć, nie był to nikt inny jak Rzeczpospolita.
-Możesz mi łaskawie powiedzieć co twoja piękna, aczkolwiek czasem durna, głowa wymyśliła? - Podszedł do ukochanego i siadając na łóżku, patrzył jak ten zapala więcej świeczek.
-Przygotuj się, za chwilę będzie gorąco. - Kiedy już wszystkie knoty od świeczek były zapalone, ten sypnął płatkami róż i zbliżył się do nazisty i usiadł mu na kolanie. Zawiesił mu ręce na szyi i zbliżył swoją twarz do jego.
-Chcesz podpalić firankę? - Zdezorientowany german położył swoje dłonie na jego talii.
-Chcę podpalić ciebie~ - Jak kolwiek głupie to było tak i rozbawiło Rzeszę.
-Kręcisz coś.
-Ojejku no... Bo... Chciałem zrobić tą rzecz...
-Jaką rzecz? - Niemiec powoli się domyślał, ale chciał się upewnić i usłyszeć to od Polaka.
-No... Wiesz co...
-Domyślam się.
-S...seks? I... Te sprawy...? - Spuścił głowę z zawstydzenia.
-Jesteś pewny, że jesteś gotowy?
-No... Tak... Chcę to zrobić... Z... Tobą. - Wydusił z siebie to zdanie.
-No dobrze, ale jeśli coś ci się nie będzie podobało to mi powiedz, okey?
-Dobrze... - Lekko uśmiechnął się do ukochanego, a ten to odwzajemnił. Nagle do głowy RP przyszedł kolejny pomysł.
-Właściwie to... Jeśli położyłbym sobie poduszkę na twarzy to nie było by tak źle...
-Nie chcesz na mnie patrzeć?
-Wiesz, że się wstydzę...
-No dobrze. - Odpowiedział łagodnie, zgadzając się na wszystko. Po chwili ucałował delikatnie jego usta, a w zamian otrzymał głęboki pocałunek od partnera. Od tego całowania zrobiło się im gorąco, więc Rzesza delikatnie wsunął dłoń pod ubranie Rzeczpospolitej. Ten na to tylko mruknął widocznie niezadowolony, jednak nie oderwał się od jego ust.
-Spokojnie... Pamiętaj, że to ja RP... - Powiedział do anioła szeptem, kiedy już się odkleili.
-Mhm... - Przytulił Niemca zamykając oko. Kiedy german nagle zabrał się za dół jego ubioru, Rzeczpospolita nagle spanikował. Oderwał się i odtrącił jego dłonie.
-No nie, tak robić nie będziemy. Koniec. - Powiedział zrezygnowany demon.
-Nie będę cię do niczego zmuszał.
-Nie zmuszasz.. - Zaprzeczył Polak.
-Ja po prostu... Ugh... - Ponownie spuścił głowę, nie mógł na niego patrzeć przez to o czym chciał powiedzieć.
-No tylko co?
-Bo ja mam taką bliznę...
-Już ci mówiłem, że jesteś piękny nie ważne jak wyglądasz. - Westchnął nazista.
-Ale o tej nie wie nikt. Tylko ja...
-I?
-To jest... Obrzydliwe i ośmieszające...
-Nie bój się mnie, proszę. Zawsze będę cię kochał.
-To... - Anioł wziął do siebie te piękne słowa wsparcia. Zszedł z jego kolana i usiadł na materacu obok Rzeszy. Powolutku zsunął dolną część ubrania i położył je na podłodze.
-Przecież masz ładne nogi. - Od tego komentarza RP poczerwieniał na twarzy.
-Nie o nogi chodzi! - Naciągnął koszulkę by przykryć swoje uda.
-To o co? No błagam cię, ja się nie domyślę...
-To ci nie powiem. - Teraz się na niego obraził.
-Powiedz proszę. Chcę cię wspierać... - Mówił do niego mało przekonującym tonem, jednak że móżdżek Rzeczpospolitej czasem jest naiwny i łatwowierny to i tak uwierzył mężczyźnie.
-To jest pomiędzy nogami... - Powiedział po chwili.
-Na chuju masz bliznę czy co?
-RZESZA!? - Spojrzał na niego wściekły. Jak ten debil może w ogóle mówić takie rzeczy!?
-Nie! To nie jest blizna na chuju!!
-To co!!? - Ten również zaczął krzyczeć, ale nie ze złości.
-Sam sobie zobacz!! - Nastała nagła cisza, która została zerwana oczywiście przez Rzeszę.
-Spoko. - Wstał z łóżka i kucnął przed ukochanym. Położył dłonie na jego kolanach i delikatnie próbował je rozsunąć.
-C-co ty robisz!? - Anioł był cały czerwony na twarzy.
-Patrzę sobie. - Kiedy już w końcu tam zerknął nagle umilkł.
-No i co myślisz...? - Spytał RP spoglądając na nazistę.
-Gdzie... To się... S..tało...? - Jeśli Rzesza jąka się przy mówieniu to znaczy, że coś jest bardzo straszne, przerażające i okropne. Tak było i teraz.
-W Auschwitz... - Szepnął w odpowiedzi bliski płaczu.
-Przepraszam kochany, ja cię tam wysłałem... Nadal mam poczucie winy za twoje lewe skrzydło i te wszystkie traumy...
-Jest w porządku, tylko mi powiedz czy to cię odtrąca?
-Nie, nie... Skądże... - Wstał i usiadł z powrotem na łóżku.
-To dobrze... - Przytulił się do jego ramienia.
-Przepraszam kochanie, ale nie mogę się powstrzymać przed czymś...
-Przed czym?
-Teraz widać kto jest mężczyzną w tym związku. - Po tym zdaniu buchnął śmiechem, kiedy RP patrzył na niego zirytowany.
-Jeb się kurwa.
-A jak ty się wypróżniasz?
-CO-CO, CO KURWA?
-Jak się załatwiasz?
-PRZESTAŃ!
-A mogę tam wsadzić?
-RZESZA DO CHOLERY!
-Pytam tylko. Hm... Czyli jesteś dziewczynką?
-NIE?
-Mam dziewczynę?
-JUŻ WYSTARCZY, TO JEST POWAŻNA RZECZ Z MOJEGO ŻYCIA, A TY MI SIĘ ŚMIEJESZ W TWARZ!!
-Dobra już dobra... Przepraszam. - Uśmiechnął się i ucałował go w usta.
-To możemy już kontynuować? Chyba się napaliłem. - Objął talię swojego partnera i przysunął go do siebie.
-Chyba...? - Oddał pocałunek. Po tym położył się na łóżku i patrzył jak nazista ściąga z siebie ubranie. Matko kochana jaką on ma zajebistą klatę. No tylko się do niego kleić. Kiedy zdjął spodnie, Rzeczpospolita aż pisnął z szoku i stresu.
-Co? Dawno nie widziałeś, huh?
-PIERDOL SIĘ! - Wziął jakąś małą poduszkę i położył sobie na twarzy, następnie wciskał ją bardziej dłońmi. Gdyby ktoś chciałby mu ją teraz wyrwać to niestety nie dałby sobie rady.
-Właśnie mam taki zamiar~ - Powoli wszedł pomiędzy nogi Polaka.
-A mogę cię najpierw rozgrzać, rozciągnąć, oswoić z dotykiem?
-Mhm...
-No wiesz, nie chciałbym wchodzić w ciebie z całej siły. Żebyś mi później nie płakał, że jestem okropny i już nigdy tego ze mną nie zrobisz.
-Dobra, zamknij się... - Rzesza pokiwał głową i rozpoczął swoje przyjemności. Najpierw delikatnie podotykał go po udach, później zaczął robić malinki. Pierwszą standardowo zrobił na szyi, a z czasem zjeżdżał niżej. Zatrzymał się na chwilę przy swastyce, jego ulubionej bliźnie.
-Mm~ Kocham tą bliznę kochanie.
-J-jaką...? - Starał się nie jęczeć przez ten cały czas.
-Swastyka.
-Wal się...
-Cicho, bo cię wyrúç@m. - Mruknął mu do ucha, a po tym zaczął całować bardzo widoczną bliznę, zachaczaajc też o jego sutki.
Masz ostre zęby... - Skomentował w pewnym momencie anioł.
-Boli?
-Nie, ale czuję, że są ostre...
-To sobie czuj i zostań pod tą poduszką. Pozwól mi się zabawić~ W ogóle to... Ja ci robię przyjemności, a ty narzekasz.
-To z miłości...
-Ta, rzeczywiście. - Po tym krótkim dialogu, Rzeszek wrócił do tego co robił. Gdy Polak już był wycałowany, nazista wsunął dłonie pod jego biodra i uniósł je delikatnie do góry.
-Teraz mi się nie wyrywaj.
-Okey... - Odpowiedział mu cichuteńko. Niemiec zaczął robić to najpierw palcem. Podczas tego procesu RP z trudem powstrzymywał jęki i swoje miałczenie. Jednak kiedy już się przyzwyczaił, a zdaniem nazisty był rozciągnięty, przestał wydawać z siebie dźwięki. Rzesza zabrał swoje palce i delikatnie się wyprostował.
-Nie płacz. - Ostrzegł go, po czym delikatnie przyłożył swojego pën8ßã tam gdzie trzeba.
-Boję się...
-Masz jeszcze czas na decyzję, robimy to czy nie?
-...
-Kochanie?
-Chcę... - Odezwał się cicho. Rzesza położył jedną dłoń na jego rękach dla otuchy, a po tym powoli i z wyczuciem zaczął wchodzić swoim pržy4ødžêñ8ëm w niego. Rzeczpospolita stłumił jęki i zacisnął ręce na poduszce, jednak kiedy zaczął sobie powtarzać w myślach, że to jest Rzesza, on go kocha, i chce, srach z czasem zaczął znikać. Przez moment nawet odsłonił trochę swoje oko by móc zerknąć na partnera, który gdy to zobaczył, uśmiechnął się do niego.
-Już dobrze aniołku?
-Tak...
-Mogę?
-Powoli proszę...
-Dobrze, będzie bardzo powolutku. - Zaczął wykonywać ruchy dokładnie zgodnie z tym co obiecał Polakowi. Jednak w końcu musiał odrobinę przyspieszyć. Utrzymywać ciszę było Polakowi co raz trudniej.
-Kochanie, nie duś w sobie dźwięków, bo za miast oddać się przyjemności, to będziesz skupiony na tym by być cicho. Nie wstydź się. - Mówił do niego łagodnym głosem. Na Polaka to działało, bo od razu było słychać ciche, nieśmiałe westchnięcia. Z czasem Rzeczpospolita cicho pojękiwał lub dyszał. I taki ßêkš właśnie satysfakcjonował starszego mężczyznę. Bez udziwnień, z jękami i miłością. Niczego innego mu nie trzeba było, chociaż... Nie narzekałby gdyby było bardziej ciekawie. Podczas kiedy Rzesza wkładał swoje starania by Polaczkowi było dobrze, RP zaczął być co raz bardziej śmiałym. W pewnym momencie nawet odłożył poduszkę, a dzięki temu german mógł składać na jego ustach pocałunki.
-I jak?~ - Spytał z uśmiechem na twarzy.
-D-d...ahm...do.. B...rze...~
-Wspaniale to słyszeć kochanie~ - Ucałował jego szyję. W pewnym momencie nie potrafił się już opanować i mocno wbił swoje zęby w skórę na szyi anioła. Skutkiem był krzyk zmieszany z jękiem.
-Wybacz... Twoja krew jest taka słodka~ Prawie jak ty~ - German przyspieszył swoje ruchy do tego stopnia, że Rzeczpospolita nie wytrzymał z przyjemności i zacisnął oko.
-Th...w...wol..n...~
-Wolnjej?~ Oh nie kochanie~ - Zamias zwolnić, przyspieszył jeszcze bardziej, doprowadzając tym samym Polaka do szczytu.
-J...d...dość... - Anioł delikatnie i z wielkim trudem złapał ukochanego za dłoń, a raczej nadgarstek. Niemiec natomiast, poruszył się jeszcze dwa razy i zakończył wspólny stosunek.
-A...ty...? - Dyszał tak głośno i szybko, że z trudem mówił do partnera.
-Jakoś się uspokoję. - Położył się obok aniołka.
-To nie sprawiedliwe... - Spojrzał na niego, a po chwili ze wszystkich swoich sił, podniósł się i zawisł nad nazistą.
-Co robisz?
-...Nie patrz się na mnie... - Demon tylko mruknął i zamknął oczy. Mógł poczuć jak jego ukochany zbliża się do jego 0êñ8ßå. Nagle poczuł ciepło tam na dole. Tak wziął go do buzi. Rzesza uśmiechnął się i położył swoją dłoń na jego włosach. Delikatnie przeczesywał jego biało czerwone kosmyki i oddawał się przyjemności. To wszystko nie trwało zbyt długo. Problemem jednak było to co Polak powinien zrobić z buzią pełną białego płynu.
-No idź wypluj... - Mruknął do niego german. Jednak lenistwo i zmęczenie RP wygrało i połknął to wszystko. Kiedy już to zrobił, położył się przy demonie i wtulił w niego.
-I co, podobało ci się? - Zapytał z troską w głosie.
-Tak... - Odpowiedział mu cichutki głos.
-Dobranoc skarbie. - Rzesza pocałował go w głowę po raz ostatni tej nocy. RP wtulił się w niego mocno i oboje zasnęli.
_._._._._._._._._._._._._._._
Nie, nie, nie moje kochane serduszka. Jeszcze nie będzie bejbika. Najpierw ślub.
~Pierożek
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top