∆Rozdział 20∆
Minął już dobry miesiąc od kiedy Rzesza i RP są parą. Polska oczywiście o niczym jeszcze nie wie, ale podejrzewa, że ojciec coś ukrywa. No bo jak można trzy dni z rzędu siedzieć u przyjaciela!? Chłopak boi się, że mu się wyprowadzi lub nawet straci z nim kontakt.
Jednak to teraz nie jest ważne. Ważne jest to co teraz robią nasze kochane gołąbki. A co robią? Pakują się na zajebistą wycieczkę. I wszyscy jadą, nie tylko ci dwaj. Wybierają się z całą rodziną nad morze. Także od rana zbierają najpotrzebniejsze rzeczy. Polak oczywiście pojedzie z Rzeszą no bo jak tak można, jak oni rozdzielić się nie mogą.
Równo o dziewiątej, wszyscy zapakowali się do samochodów. Rzeszek z RP, Polska, Czechy, Słowacja i Litwa razem. IR z RONem i ZSRR bo ktoś musi prowadzić, a dziadki nie rozumieją teraźniejszości nawet w pięciu procentach. Tak więc nasza kochana grupka, pojechała.
-Rzeszuś, a będziemy się zatrzymywać gdzieś? - Zapytał RP, siedząc obok nazisty na fotelu pasażera.
-Dopiero wyjechaliśmy, potrzebujesz czegoś? - Westchnął zrezygnowany demon.
-Nie, tak tylko pytam.
-Uhhh... No z dwie godziny będziemy jechać, po tym czasie się zatrzymamy na jakiejś stacji. - Mruknął mu w odpowiedzi oraz spojrzał na nawigację, a następnie znów na drogę. Chyba nikt nie chciałby wjechać w płot, lub jakieś drzewo, prawda? Więc tak samo nie chciał tego Rzesza.
-Okey. - Wyjął z plecaka telefon i przekazał informację, którą otrzymał, do syna i taty.
-Możesz iść spać.
-Czemu miałbym spać? - Zapytał anioł.
-Bo całą noc kleiłeś się do mnie jak rzepa, za miast się położyć. - Odpowiedział mu w nieco zirytowany i agresywny sposób.
-Bo bardzo cię kocham. - Odparł z uśmieszkiem.
-I nie waż się więcej używać na mnie tego głosu. - Podpuszczał go.
-A niby czemu nie? - Zniżył swój ton do tego stopnia, że wywołał dreszcze na plecach Rzeczpospolitej.
-A weź przestań. - Odwrócił się od niego, a głowę oparł na szybie.
-Miłych snów. - Zatrzymał się w korku i przy okazji położył mu dłoń na kolanie.
-Hm? - Mruknął do niego pytająco RP.
-Nic aniołku. - Przesunął rękę wyżej i zacisnął na jego nodze swoje pazury.
-Nie tykaj mnie tak... - Nie podobało mu się to oczywiście.
-Nie marudź skarbie. - Powoli ruszył samochodem. Polak pogodził się z dotykaniem i zamykając oko, poszedł spać. Rzesza w tym czasie masował sobie jego nogę, ponieważ uwielbiał go sobie macać, i powoli jechał autem.
Po upływie półtora godziny, wszyscy zatrzymali się na jakiejś stacji. Trzeba rozprostować kości i trochę się przejść, prawda? Wszyscy wyszli z samochodów, tylko Polaczek wciąż sobie spał. Oczywiście jego sen nie mógł trwać wiecznie, ponieważ zjawił się nazista i zaczął go budzić.
-RPuś~ Wstajemy. - Rzesza szturchnął jego ramię. Rzeczpospolita mruknął niezadowolony. Obudził się, tylko nie chciał wstać. German nie pozwoli mu się tak lenić, więc oczywiście odpiął jego pas i siłą wyciągnął z samochodu. Polak natomiast, nadal udawał, że smacznie śpi i przytulił się do demona mrucząc coś pod nosem. Niemiec mógł teraz zrobić tylko jedną rzecz. Puścił go. Może nie do końca, raczej udawał, że to robi. RP dostał zawału, a Rzesza powód do śmiechu.
-TY JEBANY NAZISTO. - Cała miłość i słodycz, wyparowała z anioła. Zaczął go okładać pięściami, oczywiście nie zbyt mocno.
-Chcesz żebym przez ciebie zawału serca dostał!!? - Wciąż darł się na germana.
Sytuacji przyglądała się reszta osób, którzy wybrali się na wycieczkę. RON oczywiście śmiał się, IR kręcił głową z zirytowaniem. Polska, podobnie jak jego rodzeństwo, kibicował ojcu, a reszta miała to gdzieś.
-No hey! Już, spokojnie. - Niemiec postawił Rzeczpospolitą na ziemi. Polak odwrócił się do niego tyłem, jednocześnie zakładając ręce na klatce piersiowej. German nie miał innego pomysłu jak go tu można rozweselić, więc po prostu przytulił go od tyłu na oczach wszystkich i zaczął masować mu skrzydło. Jednocześnie szeptał mu do ucha.
-Oj RP~ Nie możesz się tak na mnie gniewać~ Nie każ mi używać mocniejszych środków~ - Rzeczpospolita szybko stał się czerwony i zasłonił twarz.
-Rzesza... Patrzą się na nas... Nie chcę jeszcze żeby wiedzieli... - Jednak German kontynuował masaż.
-Czyli jak będzie?~
-Dobra no już się nie obrażam... Ale teraz muszę cię uderzyć żeby nie myśleli, że jesteśmy parą...
-Tak, jasne. Z pewnością tylko o to ci chodzi. - Odsunął się od RP i czekał na uderzenie. Stało się tak jak oczekiwał. Dostał z tak zwanego "liścia".
-Głupi jesteś.
-Mhm... W samochodzie dokończymy rozmowę~ - Musnął go ogonem i odszedł w stronę bagażnika. Wyjął z niego bułki, które wcześniej przygotował i podał jedną aniołowi, a drugą wziął dla siebie. RP poszedł przywitać się z tatą i przy okazji IR. Nie można nie wspomnieć o Czechach i Słowacji, których też dawno nie widział.
-Dzień dobry tato. - Przytulił się do RONa, a starszy odwzajemniał uścisk.
-Dzień dobry moje słoneczko, jak tam u ciebie? Widzę, że między tobą, a twoim "przyjacielem" Wszystko w porządku. - Mówiąc słowo "przyjaciel", Rzeczpospolita Obojga Narodów zrobił znak cudzysłowa palcami.
-Tato! - Zdenerwował się Polak.
-Mówię co widzę, niczego mi nie zabronisz. - Zaśmiał się, a wtedy przyszedł Imperium Rosyjskie.
-Dzień dobry. - Zwrócił się do niego w już mniej entuzjastyczny sposób, RP.
-Доброе утро, сынок. - RP oczywiście wszystko zrozumiał, ponieważ był ładnie rusyfikowany przez parenaście ładnych lat. Dziwiło go jednak to, że IR mówił do niego "synu". Jakby... Wcale nie musiał się do niego przyznawać? RP zdawał sobie sprawę z tego, że jest dla niego porażką. A może się jednak mylił?
Niespodziewanie, zielone oko anioła, spotkało się z identycznymi tęczówkami. Litwa... Patrząc na siostrę, przez myśli przelatywały mu różne wspomnienia i sytuację. Kobieta podeszła bliżej niego i czekała grzecznie aż ten przywita się pierwszy.
-Dzień dobry Litwo... - Wykrztusił z siebie te niewielkie zdanie. Ku jego zaskoczeniu, siostra rzuciła się na niego z przytulasem.
-Oj RP, tak tęskniłam! - Odkleiła się od brata i zaczęła bombardować go całusami. Anioł, zaskoczony tym wszystkim, objął ją delikatnie i się uśmiechnął.
-Ja też tęskniłem kochana... - Kiedy kobieta raczyła przestać go całować, ten przytulił ją do siebie mocno.
-Awwww... Moje kochane bombelki. - Wzruszył się RON i objął ich ramionami oraz skrzydłem. Tak słodko wyglądali, że nawet IR się uśmiechnął.
-IRuś chodź do nas. ZSRR! Rodzinny przytulas!! - Wydarł się Litwin. IR nic nie mówił, tylko mocno ich wszystkich ścisnął. ZSRR nie chcąc robić tacie przykrości, przyszedł do nich i też się przytulił. To było takie przeurocze, że aż nazista się wzruszył. Podszedł do niego syn. Niemcy przywitał się z ojcem i razem patrzyli na szczęśliwą rodzinkę.
-Czyli pogodziłeś się z Rzeczpospolitą? - Zapytał z ciekawości jak poszło jego ojcu.
-Tak, wybaczył mi i teraz jesteśmy pppp-...przyjaciółmi - Odetchnął z ulgą. Rzeczpospolita zaciupałby go gdyby wszyscy się dowiedzieli.
-To dobrze. Um tato?
-Tak Deutschland?
-Zabrałem ze sobą dziadka. Jeśli ci to nie przeszkadza oczywiście.
-. . . - Spojrzał uważnym wzrokiem na syna.
-Pff.. skądże. Po prostu utnę mu co nieco jeśli będzie sprawiał te problemy. - Uśmiechnął się ukazując ostre zęby.
-Co!? - Młodszy Niemiec spojrzał na niego w szoku.
-Co? - Spytał jak gdyby nigdy nic nie powiedział.
-Nie ważne... - Zmierzył go spojrzeniem, po czym odszedł w stronę Polski. Musi na niego ponarzekać, nawet jeśli ma to zepsuć wycieczkę.
Kiedy wszyscy już odpoczęli, wrócili do samochodów i ruszyli w dalszą drogę.
_._._._._._._._._._._._._
Dobra walić wszystko. Wgl nie mam motywacji. Taka podpowiedź wcale nic nie wnosząca do życia: lubię czytać komentarze. Hłe hłe.
Tak se pomyślałam, że już to opublikuje bo i tak już nic nie mam do napisania w tym rozdziale.
~Pierożek
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top