∆Rozdział 2∆
-Tato otwórz drzwi!!!
-Za raz! - Krzyknął II Rzeczpospolita Polska wpatrując się w ekran telefonu i podziwiając nową technologię.
-TERAZ - RP mruknął niezadowolony i podszedł do drzwi.
-Kogo niesie - Otworzył. Zauważył biały kosz z kwiatami i słodkościami.
-A to co. - Podniósł podarunek i wniósł go do domu. Zamknął za sobą drzwi wyjściowe i poszedł z koszem do salonu.
-Kto przyszedł? - Spytał Polska, jednocześnie wpisując coś w laptopie.
-Ktoś podrzucił nam kosz z kwiatami. - Polska spojrzał na ojca i kosz, który trzymał w ręku.
-Jest jakaś karteczka czy coś? - RP położył kosz i zaczął szukać.
-No jakiś list. - Wziął kopertę do ręki i rozpakował ją.
- "Drogi II Rzeczpospolito.
Przynoszę ci ten prezent, ponieważ chciałbym byś mi wybaczył. Bardzo mi na tym zależy i mam nadzieję, że podoba ci się prezent. (。•̀ᴗ-)✧
Chciałbym się spotkać w restauracji. Jutro o 19 w *********.
Mam nadzieję, że się pojawisz.♡"
-Uuuuuu~ Tajemniczy wielbiciel~
-Polska zamknij się. - Policzki Rzeczpospolitej zarumieniły się prawie niewidocznie.
-Przynajmniej mamy słodycze.
-Jakie ładne kwiaty~
-Skończ już.
-Pójdziesz?
-W sumie nie mam nic innego do roboty.
-Podwieźć cię?
-Możesz. - Mruknął i wyjął kwiaty z koszyka.
-Duży ten bukiet. Masz jakiś ogromny flakon czy co?
-Mam wiadro, tato.
-Daj. - Polska poszedł do korytarza i wyszedł z domu. Skierował się w stronę garażu i gdy był na miejscu wziął wiadro, napełnił je wodą i zaniósł ojcu.
-Dziękuję. - Włożył kwiaty do wiadra i ułożył je by ładnie wyglądały.
-Oglądamy film? - Spytał Polska włączając telewizor.
-Jaki?
-Horror
-Co to?
-Zobaczysz. - Odpalił Netflix i rozpoczął poszukiwania. RP wyjął z kosza słodycze i usiadł wygodnie na kanapie. Polska wziął koce i poduszki, po czym oboje skupili swój wzrok na ekranie jedząc słodkości.
-A jeśli mu się nie spodoba? - Rzesza miałczał nad uchem syna i nie dawał mu spokoju.
-Na pewno mu się spodoba... A tak właściwie to co ty się przejmujesz...? - Nagle odzyskał zainteresowanie i spojrzał na ojca.
-Uhm... To jeden z tych, których skrzywdziłem najbardziej...
-Jakoś nie przeżywałeś tak przeprosin dla Żyda. - Rzesza przewrócił oczami i spojrzał zirytowany na syna.
-Chodzi o to, że z RP miałem tam jakąś relację koleżeńską... - Sam właściwie nie wiedział jak to nazwać. Szczerze wydawało mu się, że RP coś do niego czuje niż jeżeli tylko nienawiści. Zabił mu żonę, ale hello? I tak go zostawiła! Rzesza nie lubił tej suki. Współczuł RP, a zabicie Czechosłowacji sprawiło, że czuł się lepszy.
Ale czy RP naprawdę coś do niego poczuł? I czemu do cholery myśli teraz o relacji z nim!? To tylko Polak, którego skrzywdził i powinien przeprosić! Tak... Nikt inny... Jest taki sam jak reszta... Niekoniecznie... RP jest aniołem. Oddał Rzeszy swoją duszę... Niemiec jest jego panem. Na tą myśl german uśmiechnął się. Szczerze? Tęsknił za smakiem jego krwi. Chciałby dotknąć raz jeszcze to puszyste skrzydło. Ale to wciąż tylko... Były kolega. NIC WIECEJ.
-Relację koleżeńską? - Spytał Niemcy przez cichy śmiech.
-Tak. Był starym byłym kolegą za nim...
-Za nim postanowiłeś go wymęczyć, wykorzystać [Nie w tym sensie 🙄 ~dop. Autorki~], a na koniec zabić?
-...Tak? - Odpowiedział śmiejąc się trochę.
-Ciekawie muszę ci przyznać. - Nagle do pokoju zaglądnął Cesarstwo.
-Ja to bym go wy®ü©h@ł - Uśmiechnął się gdy obaj spojrzeli na niego z pogardą.
-Nawet nie waż się go dotknąć tymi brudnymi od $përmy łapami! - Krzyknął Rzesza, Niemcy wyszedł czując jak zbiera mu się na wymioty, podczas gdy CN tylko szerzej się uśmiechnął i zniknął z pola widzenia nazisty. Rzesza westchnął głęboko i patrząc na zegarek skierował się w stronę swojego pokoju.
-Może powinienem sprawdzić czy mu się spodobało...? - Szepnął do siebie i przybrał ludzką formę. Z szybkością światła zniknął. ✨Telepierdnął się✨ pod okno mieszkania i zajrzał przez nie. Zobaczył śmiejącego się RP i przerażonego Polskę siedzących na kanapie. Uśmiechnął się gdy zauważył kwiaty w ładnym wiadrze i RP jedzącego słodycze.
-Jak słodko wygląda... - Szepnął do siebie i nagle się opamiętał.
-Co mi odjebało? Uh... Lepiej wrócę za nim mnie zauważą... Zniknął i pojawił się znów w mieszkaniu.
-Dobre wieści! - Krzyknął szczęśliwy.
-Podoba mu się prezent!
-Mówiłem ci! - Odkrzyknął mu Niemcy.
-Tak, tak. Zamknij ryj. - Przewrócił oczami i udał się w stronę swojej sypialni. Pora przygotować koszulę i marynarkę na jutro. Wyjął ubranie z szafy i sprawdził czy nie jest brudne. Wszystko jak się okazało było w idealnym stanie. Rzesza schował ubranie ze spokojem i spojrzał na siebie w lustrze.
-Tylko co ja mu powiem...? Cześć to ja twój morderca. Zaprosiłem cię by ci powiedzieć, że żałuję tego co się stało i mam nadzieję, że po tej kolacji stwierdzisz w sumie, że jest okej i mi wybaczysz. - Stał i patrzył na siebie w lustrze.
-Jestem do dupy... - Z RP nie jest tak łatwo. Trzeba odpowiednio dobrać każde słowo by cię nie wyśmiał lub nie wyszedł jeszcze bardziej obrażony.
-Może... Powiem mu prawdę. Moje, uczucia? Ależ jakie ja mam uczucia do niego!? ŻADNE! Mam go tylko przeprosić, na chuj mi tak zależy! ... Ja pierdole, bardzo mi zależy... - Usiadł na łóżku opierając dłonie o kolana. Spojrzał przed siebie i patrzył w lustro kompletnie bez emocji.
-Wszystkiego dowiem się jutro... - Westchnął cicho i wstając podszedł do szafki. Wyjął książkę i położył się na łóżku. Otworzył na stronie gdzie ostatnio skończył i zaczął czytać. Tak... Wszystkiego dowie się jutro.
_._._._._._._._._._._._._
Dno...
No dobra.
To kto chce żeby mieli dziecko? 🤩
~Pierożek
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top