∆Rozdział 17∆

II Rzeczpospolita bezsensownie przeglądał telewizję i szukał ciekawych książek w tym domu. Właściwie to nie umiał dobrze czytać, lepiej szło mu z książkami po rosyjsku, chyba wiadomo dlaczego. Wyglądał jednak jakby czegoś mu brakowało, albo może raczej kogoś. Był taki znużony i wszystko było mu obojętne. Programy w telewizji go nie ciekawiły, więc wyłączył go pilotem. Poszedł do kuchni zjeść coś dobrego. Od rana niczego się nie tknął, a teraz czuł tego skutki.

Otworzył szufladę i wyjął z niej budyń. Jeszcze się nie przeterminował, więc czemu by go nie zjeść. W trakcie przygotowywania sobie tego jakże skomplikowanego posiłku, Rzeczpospolita usłyszał pukanie do drzwi. Nie chciało mu się otwierać, ale jak na złość pukanie nie ustawało, a nawet zaczynało być głośniejsze i mocniejsze. Dokładnie tak, jakby osoba za nimi stojąca bała się, że Polak nie usłyszał pukania.

Anioł wyłączył więc kuchenkę, aby mleko mu nie wykipiało i poszedł sprawdzić kogo niesie. Uchylił drzwi, a jego oko zobaczyło swojego "przyjaciela." W ręku trzymał bukiet czerwonych róż i małe pudełko owinięte wstążką. Nazista otworzył usta z zamiarem odezwania się.
-Wi- ... - RP zatrzasnął drzwi prosto przed jego twarzą. Jednak po chwili otworzył je ponownie.
-Taj... - Anioł zamknął drzwi nie pozwalając mu nic więcej powiedzieć. Już miał odchodzić i wrócić do kuchni jednak jego serce kazało mu wpuścić Niemca. Bez namysłu, zrobił tak.
-Czy mogę już mówić? - Zapytał german, już nieco podirytowanym głosem.
-Możesz... - Ostrożnie mu odpowiedział. Demon nagle wręcz wepchnął się do środka, a drzwi zostały zamknięte już na dobre.

-Wiem, że nadal się gniewasz RP, ale proszę cię daj mi szansę... To jest nie porozumienie, przysięgam ci... - Podał mu bukiet, który Polak przyjął.
-Rzesza... Ja... - Zamilkł, nie wiedział co ma mu powiedzieć. Nie chciał się na niego gniewać, ale czuł tą złość. Nie było nic złego w tym, że był wściekły na nazistę, to są jego emocje i german powinien to uszanować.
-Tak bardzo cię przepraszam. - Wręczył mu pudełko, chwytając przy okazji dłonie anioła.
-RP błagam cię... Tak mi przykro...
-Ale... Powiedz mi chociaż czemu tak powiedziałeś...
-Ja... Ja nie wiem, przepraszam... Tak mi głupio... Chciałem by się odczepił... Zdenerwowałem się...
-Nie myślisz tak...? - Zapytał, ścisnął kwiaty w dłoni i spojrzał mu w oczy.
-Nie RP... Nie myślę tak. Jesteś... Miły i... O mój Boże jesteś po prostu słodki! - Podniósł ton, który brzmiał teraz bardziej jak krzyk.
-Masz takie piękne oko, uwielbiam twoje puchate skrzydło, twoje roztrzepane na wszystkie strony włosy, twój głos, delikatne dłonie, to ciepło, które wręcz od ciebie bije, uwielbiam twoje blizny, charakter n-no i... I... - Kiedy Rzesza spojrzał na RP, jego policzki były lekko czerwone, a on wpatrywał się w germana w szoku.
-I cię kocham... - Zamilkł zawstydzony tym co przed chwilą powiedział. Wyrzucił na Polaka swoje wszystkie ukryte uczucia, które do niego trzymał w tym prostym, niby łatwym do powiedzenia, zdaniu.

"Kocham" to bardzo mocne słowo. Większość osób nie traktuje go tak poważnie jak się powinno.

Rzeczpospolita nie miał pojęcia co ma odpowiedzieć na wyznanie Niemca. Czy tego właśnie chciał? Czekał na to? Chyba można śmiało powiedzieć, że... Tak... Tak, kochał go. Tylko Rzesza jeszcze o tym nie wie, ponieważ jedyne co Polak robi to bezsensowne gapienie się na demona. Nastała bardzo krępująca i niewygodna cisza. Oboje stali z rumieńcami, wpatrzeni w siebie i nikt nie chciał przerwać dyskomfortu.

Po nie długim oczekiwaniu na odpowiedź od anioła, Rzesza poczuł się zawiedziony i ośmieszony.
-Rozumiem... To zbyt ciężkie słowa jak na twoje emocje w tym momencie. Przepraszam... - Puścił dłonie Rzeczpospolitej i cofnął się o krok.
-Ja już pójdę... - Jednak kiedy się odwrócił, poczuł rękę na swoim lewym nadgarstku.
-N-nie idź... - W końcu się odezwał, a raczej szepnął. Pociągnął lekko nazistę, by ten odwrócił się w jego kierunku.
-Wybacz mi proszę, nie spodziewałem się takich słów w moim kierunku... Jestem... Zaskoczony. - Nieśmiało spojrzał naziście w te piękne bursztynowo czarne oczy. German nie odzywał się jednak, powiedział już za dużo jak dla niego. Czekał teraz aż to RP coś wykrztusi.
-Ja. Ciebie... T-... - Spuścił głowę ze wstydu. Jeśli chodzi o uczucia, to Polak jest bardzo nieśmiały. Nie można nie wspomnieć o tym, że jego skrzydło było tak napuszone, wydawało się jakby za chwilę miało wybuchnąć piórami.
-Też... K... Koch... - Rzesza był w niebo wzięty, uśmiechnął się rozczulony i cierpliwie czekał aż anioł wyrzuci to słowo z siebie.
-Kocham... - Nareszcie mu się udało. Jego twarz przypominała teraz pomidora. Wciąż nie mógł spojrzeć mu w oczy. Patrzył na ich dłonie, które się trzymały i czekał na reakcję starszego.
-Czy, to znaczy, że teraz jesteś moim aniołkiem? - Jego uśmiech poszerzał, a przy tym pokazał nieco swoje ostre kły.
-Oczywiście nie wiem na co mogę sobie pozwolić, więc pytam.
-Co...? - RP spojrzał mu w oczy. Chyba nie do końca rozumiał myślenie germana.
-Może inaczej - Przewrócił oczami.
-Zostaniesz moim partnerem? - Złapał go za obie dłonie.
-Bardzo bym chciał... - Uśmiechnął się, wciąż trzymał róże i mały prezencik, a to trochę utrudniało mu by cokolwiek zrobić. Delikatnie pociągnął więc nazistę do salonu. Odłożył kwiaty i pudełko, po czym znowu zlaczyl ich dłonie.
-Mogę cię-...
-Możesz... - Przerwał Rzeszy. Z uśmiechem zgodzi się na wszystko czego tylko demon sobie zażyczy. Nie spodziewał się jednak, że ten obejmie go dłonią w talii, a drugą położy na jego policzku. Niemiec nachylił się, teraz już nad ukochanym, a następnie przyciągnął go bliżej do siebie. Polak natychmiast stał się cały czerwony. Ułożył swoje dłonie najpierw na klatce piersiowej nazisty, a później przesunął je tak by leżały na jego karku. Ich twarze powoli i spokojnie zaczęły się do siebie zbliżać, czas stanął w miejscu, a wszystko wydawało się piękniejsze niż zwykle. W końcu kiedy już stykali się nosami, Rzesza zatrzymał się, a jego oczy lekko się zmrużyły.
-Wiedziałem, że mnie kochasz, było po tobie widać. - Uśmiechnął się chytro i delikatnie złączył ich usta, za nim jeszcze Polak zdążył coś powiedzieć. Tak właśnie wyglądał ich pierwszy pocałunek. Rzeczpospolita czuł cholernie przyjemne uczucie w sercu, podobnie miał Rzesza. Czuli się niesamowicie, nie chcieli się od siebie oderwać, więc nazista odsunął się na dosłownie dwa milimetry i znowu go pocałował, tylko teraz już pewniej. Czując, że aniołek za chwilę mu się przewróci z nadmiaru emocji, chwycił go mocniej w talii. Ze skrzydła Rzeczpospolitej wypadło parę piór, widocznie aż tak bardzo był podekscytowany. Demon natomiast, tylko pogłębił pocałunek, nie chcąc go jeszcze kończyć. Jednak niestety to nie mogło trwać wiecznie. Odsunęli się od siebie cali czerwoni. Polak był taki zadowolony, że pocałował go krótko, byleby jeszcze raz poczuć jego usta na swoich. To samo zrobił nazista, nie mogąc się powstrzymać. Stali tak w uścisku, całując się co chwila. Cieszyli się swoim towarzystwem do wieczora.

◌⑅⃝●♡⋆♡დ.•*""*••*""*•.დ♡⋆♡●⑅⃝◌

YAAAAAYYY MAMY TOOO


TERAZ TYLKO WSZYSTKIM TO OGŁOSIĆ I IŚĆ ROBIĆ BOBO

~Pierożek

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top