∆Rozdział 12∆

Obudzili się następnego dnia. Pierwszy otworzył oczy Rzesza. Podniósł się powoli z łóżka, starając się przy tym nie obudzić Rzeczpospolitej. Gdy już udało mu się wstać, pstryknął zmieniając swoje ciuchy na nowe. Poprawił też swoje zmierzwione włosy i otrzepał się z niewidzialnego kurzu.
-RP~ - Szepnął i odwrócił się w stronę Polaka.
-Wstawaj kochany, już ci wystarczy tego spania. - Usiadł na łóżku i delikatnie zaczął go trącać. Anioł wydał z siebie niezadowolony dźwięk, sygnalizując naziście, że jak nie przestanie to zobaczy inne aniołki.
-Wstawaj.
-Y y... - Zakrył się kołdrą kompletnie ignorując demona. Rzesza westchnął i wstał z łóżka.
-A chciałem być miły. - Westchnął i złapał za kołdrę; Zdarł ją z Rzeczpospolitej i rzucił na podłogę obok łóżka.
-RZESZA! - Krzyknął Polak, czując nieprzyjemne zimno.
-Nie chciałeś po dobroci. - Stwierdził, podchodząc do jego szafy i otwierając ją.
-Hm... A co ty tu masz ciekawego. - Powiedział bardziej do siebie niż do RP.
-Zostaw. - Królewicz w końcu postanowił podnieść się z łóżka, jednak mimo to nadal na nim siedział.
-Patrzę w co by cię tu ubrać.
-Za raz ci palnę w łeb. - Przetarł oczy i zatrzymał dłonie na twarzy.
-A gdzie się podział ten słodki RPuś z wczoraj?
-Spierdalaj...
-Oj, oj, nie podoba mi się ten ton mój drogi. - Skomentował, dobierając koszulkę do reszty stroju.
-Pierdolne ci za raz...
-Ten kochany aniołek, który tak się do mnie wczoraj kleił? - Kontynuował drażnienie Polaka.
-Rzesza błagam cię... - Opadł na łóżko zmęczony.
-Blagaj mnie~ - Powiedział głębokim, niskim, pociągającym tonem. Uśmiechnął się widząc zarumienione policzki Rzeczpospolitej.
-W ŁEB DOSTANIESZ. - Mimo rumieńców, był zdenerwowany.
-Po co tak krzyczysz kochany? - Podszedł do łóżka patrząc bez przerwy na RP. Położył ubranie na łóżku obok Polaka i pstryknął zmieniając w ten sposób jego ubranie.
-Ej, dzięki...
-To może chcesz coś zjeść?
-Chcę, jajko... Albo nie, taki placek z jajka... Nie, ✨jajecznicowego-naleśnika✨.
-To rusz się bo ja ci robić nie będę.
-A co będziemy później robić?
-Co będziesz chciał.
-Zajebiście, wchodzę w to. - Nagle podniósł się z łóżka i biorąc germana za rękę, wyszedł razem z nim z pokoju.
-Chodź, chodź, chodź. Tobie też zrobię jedzonko, nie martw się. - Niemiec, uśmiechnął się na te słowa, i gdy weszli razem do kuchni, usiadł przy stole, tak jak parę dni temu zrobił to RP u niego.

Polak szybko zaczął wszystko przygotowywać. Wyjął jajka, patelnie, masło, szklankę i coś do mieszania. Nazista obserwował go jak biega po kuchni albo zastanawia się gdzie co leżało. RP wziął też jakieś przyprawy żeby się poczuć jak kucharz. Na to nazista cicho się zaśmiał, nie uciekło to uwadze anioła.
-Coś cię bawi?
-Skądże znowu.
-Za raz ty będziesz stał przy kuchence.
-Rób, rób, dobrze ci idzie. - Machnął na niego ręką i oparł podbródek o dłoń.
-Jasne. - Przewrócił oczami, po czym zmieszał jajka w szklance i dosypał przyprawy, a na patelni roztopił masło.
-No naprawdę RP.
-No dobrze no. - Wlał jajka na patelnię i zaczął delikatnie mieszać.

Niespodziewanie do kuchni wszedł Polska, zaspany bo jakby inaczej.
-Dzień dobry... - Ojciec spojrzał na niego z uśmiechem.
-Dzień dobry mój śpioszku. - Młodszy przetarł oczy i spojrzał na uśmiechniętego germana.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry Polska. - Odpowiedział mu nadal uśmiechnięty.
-Tatuś, mi też zrobisz?
-A Bozia rączki dała? - Polak posmutniał, a RP się uśmiechnął.
-Zrobię ci kochanie.
-Dziękuję.
-Wyjmij talerze aniołku.
-Okey. - Ziewnął zasłaniając buzię i podchodząc do szafki, wyjął trzy talerze. RP w tym czasie, idealnie przekręcił placka na drugą stronę. Był z siebie dumny jak można się domyślić. Chwilę później przeciął go na pół i położył na dwóch talerzach. Podał synowi i Rzeszy i zabrał się za swoje śniadanie.
-Dziękuję tato.
-Proszę bardzo. - Nazista spróbował kawałek i miło się zaskoczył.
-Bardzo smaczne Rzeczpospolito.
-Oh, dziękuję. - Uśmiechnął się. Dawno nie czuł tak miłej atmosfery odkąd Czechosłowacja odeszła. Spojrzał kątem oka na germana i Polskę, po czym z uśmiechem wrócił do gotowania.

Parę minut później skończył przygotowywać jedzenie dla siebie. Nie chciało mu się siadać przy stole więc usiadł na blacie i zaczął jeść.
-Polska, jak się dziś spędza czas z przyjaciółmi? - Spytał, wpychając sobie jedzenie do buzi.
-No, możecie gdzieś pojechać, coś zwiedzić, albo nie wiem... Pojeździć na czymś.
-Na czym? - Nadal dopytywał RP.
-Nie wiem, na przykład na rolkach.
-Co to są rolki?
-Takie buty z kółkami. - Zachwytu Rzeczpospolitej nie można pominąć.
-Chce! - Rzesza uśmiechnął się i postanowił zabrać głos.
-Możemy pojechać do takiego miejsca, gdzie można jeździć.
-Mhm! - Polak miał całą buzię zapchaną śniadaniem.
-Najpierw zjedz. - Zaśmiał się demon. Pstryknął palcami i brudne talerze znalazły się w zmywarce.
-Dzięki. - Mruknął Polska i wstał. Poszedł się ubrać bo znów musi iść do pracy. Na szczęście, dla niego, jutro wolne.
-ZJADŁEM. - Krzyknął anioł i włożył brudny talerz do zmywarki.
-Idziemy!? - Przylgnął do Rzeszy ściskając go z całych sił.
-Nie ściskaj mnie tak. - Położył mu dłoń na głowie, ledwie oddychając. Rzeczpospolita zaśmiał się i poluźnił uścisk.
-No chodźmy... - Zrobił słodką minę.
-Spokojnie... Jest dopiero- - Spojrzał na zegar.
-Dziesiąta godzina, zdążymy.
-Chooooodź. - Pociągnął nazistę do drzwi. Wziął jakieś buty i miał je już zakładać, ale nagle zniknęły i pojawiły się na jego stopach, już zawiązane.
-Ej, kaleką nie jestem. - Spojrzał zirytowany na Niemca. Ten wzruszył ramionami i skierował się do drzwi.
-No ej, poczekaj. - Pobiegł za nim. Razem wyszli i stanęli w miejscu. Demon chwycił Rzeczpospolitą za rękę i nagle pojawili się przed mieszkaniem germana. Przez to zdarzenie, coś zaświtało w głowie RP, ale na razie o tym zapomniał.
-Nie mogłeś nas tepnąć od razu tam gdzie chcemy iść?
-Mogę się tylko przenosić w miejsca które znam i wiem gdzie są.
-Mhm.
-Umiesz włączyć nawigację?
-A co to jest...? - Spytał, nie mając bladego pojęcia czym jest ta cała nawigacja.
-Ah, no tak...
-Bo ty niby wiesz! - Nazista spojrzał na niego znacząco i podniósł jedną brew.
-A spierdalaj... - Założył ręce na klatce piersiowej i odwrócił wzrok. Rzesza w tym czasie wyjął telefon z kieszeni i zaczął coś szukać.
-Oj Rzeczpospolito, jakie ty masz zmienne humory...
-Pierdol się...
-Znasz moją odpowiedź kochany. - Uśmiechnął się i zaczął szukać jakiegoś miejsca gdzie jeździ się na rolkach.
-Poczekaj chwilę. - Zniknął, pojawił się w mieszkaniu i zabrał kluczyki do auta i portfel. Po tym, pojawił się znów obok Rzeczpospolitej, który lekko się przestraszył nagłym pojawieniem się przyjaciela.
-Wchodź do samochodu. Otworzył pojazd, a portfel włożył do kieszeni. RP posłusznie usiadł z przodu na miejscu pasażera. Chwilę później, obok usiadł Rzesza. Włożył kluczyk do stacyjki, a następnie podał telefon RP.
-Trzymaj i patrz gdzie trzeba jechać.
-Um... Okey? - German odpalił silnik i powoli ruszył w drogę.

Podróż zajęła im ponad godzinę. Przy okazji zdążyli się dwa razy zgubić i raz Rzesza musiał zawracać. Wszystko dzięki nawigatorowi, który zrzucał winę na telefon, bo jakby inaczej? Gdy byli na miejscu, dosyć szybko znaleźli miejsce do zaparkowania. Wielu ludzi nie było, co tylko sprzyjało ich małej wycieczce.

Spokojnie wysiedli i gdy Niemiec zamknął samochód, zamienili swój wygląd na bardziej ludzki, a następnie wolnym krokiem skierowali się w stronę wejścia. Z małą pomocą dobrali rolki odpowiednie do ich rozmiarów; zapłacili za trzy godziny jazdy i poszli na parkiet.
-Jak to się zakłada?
-No normalnie RP. - Polak usiadł i zdjął buty. Powoli zaczął wciskać rolkę na swoją stopę, aż w końcu dobrze weszła. Położył nogę na ziemi i zaczął wkładać drugą rolkę. Rzesza zrobił podobnie i zapiął też rzepy oczywiście.
-No, wstajesz? - Spytał nazista kurczowo trzymając się poręczy.
-Złapiesz mnie?
-Spróbuję. - Zapewnił go z uśmiechem. Polak złapał się barierki i wstał starając się złapać równowagę.
-Uważaj bo kółka się kręcą. - Rzeczpospolita nie odpowiedział, ponieważ był zajęty nie wywróceniem się.
-Mhm... - Złapał się obiema rękoma i wyprostował.
-To tak powoli. - Rzesza podał mu rękę czując się już pewniej, a RP powoli go złapał swoją dłonią bo wtedy czuł się bezpieczniej. Zrobili parę kroków w stronę parkietu i powoli na niego weszli. Polak odepchnął się przez przypadek od barierki przez co pojechał do przodu, na szczęście utrzymał się na nogach. Za sobą słyszał tylko niemiecki śmiech, który powoli go irytował. Jakimś cudem zdołał się odwrócić i pełen zażenowania stał z szeroko otwartymi nogami i rozłożonymi rękami. Niemiec powoli też się odepchnął i ostrożnie podjechał do Polaka.
-Um, RP...
-Co?
-Nie umiem się zatrzymać. - Wystawił ręce przed siebie jadąc prosto na Rzeczpospolitą. Ten złapał nazistę za ręce, ale jak można się było spodziewać po dwóch dorosłych typach co nie ogarniają teraźniejszości, wywrócili się na siebie.
-Nic ci nie jest RP? - Spytał Niemiec, jednocześnie podnosząc się do siadu.
-Niee, nie przejmuj się. - Usiadł obok nazisty i przeczesał włosy dłonią.
-Jest git. - Zaśmiał się sam z siebie i z niego, a po chwili do RP dołączył Rzesza. Obaj nie mogli się uspokoić, a co tym bardziej wstać.

Pierwszy podniósł się german. Schylił się i wyciągnął ręce w kierunku nadal szczerzącego się anioła. Ten chwycił jego dłonie i spróbował wstać.
-Za raz się przewrócę. - Zaśmiał się nazista i pociągnął Rzeczpospolitą w górę. Mocno złapali się za ręce i spróbowali ogarnąć jak się w ogóle jeździ.

Trzy godziny szybko im minęły, a w tym czasie dwaj mężczyźni zdążyli już w miarę opanować jazdę.
-Hey, Rzesza. Czas się już skończył. - Podjechał do opierającego się o barierkę przyjaciela. Był nieco rozpędzony, a zahamować oczywiście nie umiał, więc złapał się ramienia demona, jednocześnie wpadając na niego.
-Ej no co ja jestem ściana, że na mnie wpadasz? - Zaśmiał się, biorąc głęboki wdech. Chwycił Polaka w talii za nim ten przewrócił się do tyłu i przyciągnął go do siebie.
-Zawał właśnie przechodzę a ty na mnie narzekasz.
-Gdybyś się nie rozpędzał, nie musiałbyś na mnie wpadać no i nie wywrócił byś się. - Skwitował Rzesza, nadal mocno go obejmując.
-Tak jasne, panie wszystko wiedzący. - Przewrócił oczami łapiąc się mocniej demona.
-Chodźmy, poszukamy jakiejś restauracji.
-Mmmm... Jedzonko. - Uśmiechnął się RP i nadal trzymając się germana zszedł z parkietu.
-Ale ja nie mam pieniędzy. - Spojrzał na demona.
-Spokojnie, ja zapłacę.
-No ale-
-Tak samo jak zapłaciłem za wejście tutaj. - Nie pozwolił sobie przerwać, nazista.
-Heh... - Głupio zaśmiał się RP.

Zdjęli rolki i założyli swoje buty. Następnie udali się do wypożyczalni, zwrócili sprzęt i poszli w stronę wyjścia.
-Na co masz ochotę? - Spytał Rzesza, idąc razem z RP.
-Nie wiem, może jakiś makaron czy coś?
-Dobry pomysł. - Odpowiedział, po czym wyszli z budynku. Skierowali się na parking, weszli do auta, a demon zapalił silnik.
-Rzesza, ja ci oddam te pieniądze, dobra?
-Ależ w żadnym wypadku, nawet nie zaczynaj tego tematu.
-To tak nie ładnie z mojej strony.
-A czy mi to przeszkadza? Po za tym, należy ci się za to wszystko co wycierpiałeś przeze mnie.
-Rzesza-
-Koniec rozmowy mój drogi. - Przerwał Polakowi i powoli ruszył pojazdem.

Długo nie szukali, znaleźli jakąś restaurację. Weszli do środka i zajęli sobie stolik. RP wybrał Spaghetti alla carbonara, a Rzesza zapragnął zamówić sobie Spaghetti Bolognese.
-Na serio ci oddam tą kasę. - Polak oczywiście nie mógł dawać za wygraną.
-RP, czy ty masz ochotę, mnie zdenerwować? - Mimo, że nazista wybrał już co chciałby zjeść, wpatrywał się w kartę menu próbując nie wyjść z siebie.
-Próbuję być uprzejmy.
-Już ci mówiłem co myślę na ten temat i radzę ci go zakończyć, ponieważ w innym wypadku staniesz się moim posiłkiem. - Wyszczerzył zęby.
-Po drugie zaczynasz się już powtarzać, nie sądzisz?
-Chcę być miły.
-A jednak wkurwiasz. - Uśmiechnął się prowokująco, odłożył menu na stolik, a następnie podparł podbródek o dłonie zwracając swoje hipnotyzujące oczy na Rzeczpospolitą.
-Ty wkurwiasz mnie.
-Możesz się uspokoić, proszę?
-Ja jestem spokojny.
-Myślałem, że jesteś wkurwiony tak jak przed chwilą to powiedziałeś.
-Za raz wyjdę z siebie i stanę obok...
-Pozdrów mnie. - Wyszczerzył się patrząc na wściekłość RP.

Polak wstał od stołu i zaczął odchodzić.
-Hey, wróć tu. Tylko się z tobą droczę - Obejrzał się za nim, jednak Polak nie odpowiadał.
-RP... - Zrezygnowany wstał i podbiegł do niego, chwycił go za nadgarstek i pociągnął w tył.
-RP, błagam cię nie obrażaj się jak trzyletnie dziecko. - Rzeczpospolita raczył obdarzyć jegomościa swym spojrzeniem. W oku Rzesza rozpoznał emocje, które towarzyszyły jego przyjacielowi.
-Nie patrz na mnie w taki obojętny i znudzony sposób. - Zrobił przerwę czekając na odpowiedź, jednak ta nie pojawiła się.
-Dlaczego milczysz? - Spytał zrozpaczonym tonem.
-Idę do... Uh, łazienki. - Wymyślił wymówkę na ostatnią chwilę, a po tej odpowiedzi wyrwał rękę i odszedł zostawiając demona.
-Nie nadążam za tym idiotą... - Westchnął zrezygnowany i skierował się w stronę ich stolika.

Usiadł na krześle i przysunął się nieco bliżej do stołu. Po paru minutach przyszedł kelner z posiłkiem, a Rzeczpospolitej jak nie było tak nie ma. Rzesza uspokoił się i zdecydował poczekać jeszcze aż książę raczy wrócić, jednak gdy minęło kolejne dziesięć minut Niemiec zaczął się niepokoić. Odłożył widelec, którym wcześniej powoli jadł i wstał od stołu. Nie powinien tak zostawiać wszystkiego więc podszedł do kelnera i wytłumaczył mu, że niedługo wróci do tego stolika.

Nazista zmierzył w kierunku łazienki, ile można tam siedzieć!? - Pomyślał sobie zdenerwowany, otworzył drzwi i zdziwił się gdy zobaczył, że pomieszczenie było puste.
-RP? - Spytał prawie, że szeptem, ale odpowiedział mu tylko stłumiony kobiecy, jak się domyślał, jęk. Ten dźwięk bardzo go zniesmaczył, ale nie wycofał się przed dokładnym sprawdzeniem kto tu się znajduje. Spytał więc jeszcze raz wywołując imię Polaka. O dziwo znów dostał odpowiedź, tylko w formie dźwięku kopnięcia w drzwi od jednej z toalet. Podszedł do tych drzwi i nacisnął na klamkę.
-... - Było zamknięte, nie chciał komuś wchodzić do środka ale musiał sprawdzić. Pstryknął palcami, a drzwi odblokowały się. Znów nacisnął na klamkę i usatysfakcjonowany otworzył drzwi.

Przeraził się gdy zobaczył Rzeczpospolitą siedzącego na kolanach jakiegoś obcego typa, który przykładał mu nóż do gardła i trzymał drugą dłoń na ustach RP. Polak uśmiechnął się niczym idiota i pomachał mu dłonią. German był załamany, złapał się za skroń i westchnął cicho, oraz ciężko.
-Nie ruszaj się z miejsca! Powiesz komuś to go załatwię! - Krzyknął nieznajomy mężczyzna i przycisnął ostrze do gardła Polaka.

W tym momencie RP naprawdę zaczął przejmować się tamtym typem. Wracając do germana stojącego przed nimi, jak można się domyśleć, wkurwił się. Zmienił formę z ludzkiego wyglądu na personifikację i wyszczerzył swoje zębiska. Chwilą nie minęła, a nic nie znaczący człowiek leżał w kałuży własnej krwi.
-Po problemie. - Odetchnął nazista i wyprostował się. Po tym natychmiast całą jego uwaga skupiła się na Polaku.
-Wszystko w porządku? Nic ci nie jest? - Podszedł bliżej Rzeczpospolitej, a następnie położył dłoń na jego ramieniu. Patrzył spokojnym wzrokiem jak ten wpatruje się we wciąż krwawiące ciało. Polak zwrócił na niego uwagę dopiero wtedy gdy poczuł jego ciepłą dłoń. Odwrócił na niego swój wzrok, który wiele Rzeszy nie mówił i otworzył usta by zapewne coś powiedzieć.
-Nie musiałeś zabijać tego pajaca. - Patrzył na nazistę nieco zirytowany. Niemiec tylko się zaśmiał i ścisnął ramię RP.
-Posprzatam przecież. - Odpowiedział uśmiechnięty i pstryknął, a wszelkie dowody na to, że przed chwilą zabił człowieka, zniknęły. Jakby nic się nie stało... Tak jakby właśnie nie pozbawił tego mężczyzny życia...

Spokój widoczny na twarzy Trzeciej Rzeszy był wręcz przerażający, jednak wydawało się, że Rzeczpospolitej to nie przeszkadzało.
-Powiesz mi co się stało?
-Uh... Jak wszedłem do środka to usłyszałem jęki i nagle zza drzwi wyszedł ten chłop. - Zrobił przerwę, nie potrafiąc poradzić sobie z tym co ma właśnie powiedzieć.
-Rüčh@li z kolegą taką jedną nawaloną laskę. - Złapał się za skroń i westchnął ciężko, był załamany tym co powiedział.
-Fu? - Skomentował nazista, a jego bursztynowe oczy zanurzone w czerni spotkały się ze zirytowaną zieloną tęczówką, która nie posiadała źrenic.
-No co?
-No nic tylko to jest obrzydliwe...
-Wiem?
-Gościu dalej tam siedzi z koleżanką.
-Chodźmy stąd. - Nazista puścił ramię Polaka i lekko złapał go za rękę, odciągając go jednocześnie z miejsca aktualnego pobytu.
-Jedzenie nam wystygnie.
-Już jest?
-Tak.
-Oh, to świetnie, nawet nie wiesz jaki jestem głodny. - Przyspieszył kroku i teraz to anioł ciągnął demona za sobą.

Usiedli przy stoliku i zabrali się za jedzenie. W tym momencie podszedł kelner z propozycją czerwonego wina.
-To idealne połączenie, jest słodkie i nie posiada zbyt wiele alkoholu. - Powiedział, patrząc raz na Rzeszę, a raz na RP.
-Nie dziękuję. - Grzecznie odmówił Niemiec.
-Może pan?
-... - Spuścił głowę i pokręcił przecząc.

Kelner odszedł, a oni wrócili do jedzenia.
-Brawo. - Pochwalił Polaka german.
-Nie wpieniaj mnie.
-Nie no naprawdę. Nie każdy alkoholik potrafi odmówić.
-Mhm... - Mruknął w odpowiedzi i wrócił do jedzenia.
-Co potem chcesz robić? - Spytał Rzesza.
-Nie mam pojęcia... - Odpowiedział, a w jego głosie było słychać zmęczenie.
-To może chcesz pojechać do mnie? - Zaproponował.
-Zawsze jestem chętny. - Lekko się uśmiechnął i zjadł trochę ze swojego talerza.
-To jedz spokojnie.
-No jasne, już kończę. - Po paru minutach RP skończył jeść, a gdy kelner przyszedł zabrać talerze, Rzesza za wszystko zapłacił. Wyszli z restauracji i skierowali się w stronę samochodu.

Podczas jazdy Polak usnął, co szczerze rozczuliło nazistę. Wyglądał tak spokojnie, słodko i bezbronnie, że Rzesza nie mógł oderwać od niego wzroku, ale przecież musiał patrzeć na drogę. Westchnął i skierował całą swoją uwagę na jeździe.

Przyjechali na miejsce około godziny szesnastej. Rzesza spojrzał na RP i położył mu dłoń na ramieniu.
-Hey, wstawaj. Koniec drzemki. - Uśmiechnął się gdy RP otworzył oko.
-Co... - Wyglądał na zaspanego.
-Jesteśmy już. - Zaśmiał się cicho i zaczął wychodzić z auta. Za nim w ślady poszedł anioł i chwilę później szli już przez korytarz mieszkania.
-Herbatki?
-Poproszę. - Obaj udali się do kuchni, Polak usiadł za stołem, a Niemiec zaczął gotować wodę.

Po chwili herbata była gotowa, a oni z kuchni przenieśli się do salonu. Razem siedzieli na kanapie i w ciszy sączyli napój.
-Podobało ci się? - Zapytał Polak ze spokojem w głosie.
-Szczerze to tak. Bardzo mi się podobało. Tym bardziej, że spędziłem ten czas z tobą. - RP poczuł rumieńce na policzkach.
-I dzięki temu mogliśmy ulepszyć naszą relację.
-Relację...? - Spytał nadal się rumieniąc. Rzesza spojrzał na niego zakłopotany jakby właśnie powiedział najgłupszą rzecz na świecie.
-No bo jesteśmy przyjaciółmi, tak?
-Ooh, przyjaciółmi... Ah, tak! Tak - Z początku spanikował, jednak później opanował już swój głos i odpowiedział spokojnie.
-No tak... Przyjaciele... - Znów powtórzył to słowo, Rzesza.
-Tak... - RP odłożył kubek herbaty i usiadł znów obok nazisty.
-To co? - Zapytał anioł.
-A co ma być? - Odpowiedział mu pytaniem na pytanie german.
-Jak mogę się odwdzięczyć za tę dobroci pieniężne? - Znów zadał pytanie. Wydaje się, że naprawdę uczepił się tego tematu.
-Nie musisz RP, niech to będzie rekompensata za wojnę i całą krzywdę, dobrze?
-Jak sobie życzysz. - Polak oparł się o nazistę i przymknął oczy.
-Ale jutro też się spotkamy?
-Nawet mam już pomysł na następną wycieczkę. - Szepnął sadysta i przyciągając do siebie Polaka, również zamknął oczy.

✧○ꊞ○ꊞ○•̩̩͙✩•̩̩͙○♡๑•୨୧ ୨୧•๑♡○•̩̩͙✩•̩̩͙○ꊞ○ꊞ○✧

𝙹𝚎𝚜𝚝𝚎𝚖 𝚖𝚎𝚐𝚊 𝚍𝚞𝚖𝚗𝚊 𝚣 𝚝𝚎𝚐𝚘 𝚛𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊ł𝚞 𝚒 𝚖𝚊𝚖 𝚗𝚊𝚍𝚣𝚒𝚎𝚓𝚎̨, 𝚣̇𝚎 𝚠𝚊𝚖 𝚜𝚒𝚎̨ 𝚜𝚙𝚘𝚍𝚘𝚋𝚊.

𝚆𝚐𝚕 𝚁𝚣𝚎𝚜𝚣𝚊 𝚝𝚘 𝚝𝚊𝚔𝚒 𝚜𝚞𝚐𝚊𝚛 𝚍𝚊𝚍𝚢🤑

𝙼𝚘𝚗𝚎𝚢 𝚖𝚘𝚗𝚎𝚢 𝚖𝚘𝚗𝚎𝚢

𝙶𝚘𝚜́𝚌𝚒𝚞 𝚜𝚣𝚊𝚜𝚝𝚊 𝚔𝚊𝚜𝚊̨ 𝚒 𝚛𝚘𝚣𝚙𝚒𝚎𝚜𝚣𝚌𝚣𝚊 𝚜𝚠𝚘𝚓𝚎𝚐𝚘 "𝚙𝚛𝚣𝚢𝚓𝚊𝚌𝚒𝚎𝚕𝚊" 𝚇𝙳

𝙾𝚖𝚐 𝚠𝚐𝚕 𝚙𝚘𝚗𝚊𝚍 𝟹𝟶𝟶𝟶 𝚜ł𝚘́𝚠 𝚖𝚒 𝚠𝚢𝚜𝚣ł𝚘.

~ℙ𝕚𝕖𝕣𝕠𝕫̇𝕖𝕜

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top