∆Rodział 24∆

Następnego dnia, Polak o dziwo obudził się pierwszy. Spojrzał na ukochanego, który leżał obok i uśmiechnął się wzruszony. Tak się cieszył, że w końcu ma tą osobę, którą może kochać. Nachylił się po chwili nad mężczyzną i złożył delikatny pocałunek na jego policzku. Przy tym położył również dłoń na jego klacie. Posmyrał po niej palcem z uśmiechem, po czym wstał cichutko by go nie budzić. Anioł poszedł do kuchni i tak sobie pomyślał, że chociaż raz się postara i zrobi romantyczne śniadanie. Tak więc o to niespotykana sytuacja, w której Rzeczpospolita smaży naleśniki. No ale, że naleśniki? Te to się je na obiad prawda? Tylko, że Polak chciał osłodzić demonowi dzisiejszy dzień. Tak więc RP zrobił naleśniki i zaniósł je do sypialni.
-Rzeszku~ Śpisz jeszcze? - Usiadł na skraju łóżka, a talerz z jedzeniem odłożył na stolik.
-Kochanie~ - Nachylił się nad nazistą i zaczął go budzić całusami. Nie spodziewał się, że nagle zostanie wciągnięty pod kołdrę.
-Aleś ty zimny, gdzie byłeś? - Zapytał ochrypłym głosem Rzesza.
-Śniadanie zrobiłem~ - Ucałował go w szyję bo wyżej nie sięgnął.
-Śniadanko? Dla mnie?
-No dla ciebie. - Znów go pocałował.
-Co mnie w szyję całujesz? - Zerknął na niego.
-Nie dosięgam do policzków to całuje w szyję. - Mruknął i przytulił się do niego.
-No i w ogóle to po co mnie wciągasz pod kołdrę? - On też spojrzał na niego.
-A tak o. - Przyciągnął go bliżej by mógł pocałować jego usta.
-Zajmij się jedzeniem. - Wydostał się z łap partnera, które jeszcze chciały go pochwycić, po czym wstał z łóżka.
-No jedz bo przecież zimne będzie. Nie rób mi przykrości. - Udawał, że bardzo się smuci i obraża. Demon tylko się uśmiechnął i podniósł się z łóżka.
-Oo no widzę. Postarałeś się. - Chciał go przytulić, ale Polak mu uciekał, przez co Rzesza musiał użyć swojego ulubionego złotego łańcucha. Kiedy już go przyciągnął, posadził aniołka na kolanie i objął ramieniem. Ten natomiast wydawał się jeszcze bardziej obrażony niż wcześniej.
-Kochanie no o co chodzi? - Spytał german, całując jego policzek.
-Nie lubię tego łańcucha... - Mruknął ponuro w odpowiedzi.
-Ale ja bardzo go uwielbiam, więc nawet mnie nie proś o uwolnienie duszyczki. I tak jesteś cały mój~ - Złapał go dłońmi w talii i zaczął całować. Polak tylko na to przystanął i zawiesił ręce na jego karku mrucząc cicho z przyjemności. Tak bardzo chciałby zrobić coś więcej... Jednak przez ten jego strach nic nie może. To go smuciło i przynosiło okropne myśli; na przykład to, że jest do niczego, demon się stara, a on nie. Jest brzydki i beznadziejny. Nie potrafi uszczęśliwić ukochanego. Nawet nie ma czym. W między czasie, kiedy RP tak sobie rozmyślał, Niemiec wziął do ręki jednego naleśnika i zjadł go ze smakiem.
-Mmm~ przepyszne aniołeczku. - Wziął do ręki drugiego i przysunął go bliżej słodkiej buzi Rzeczpospolitej.
-Na prawdę bardzo pyszne, masz. - Teraz dopiero zauważył jego smutną minkę.
-Co się znowu dzieje? - Brzmiał na przejętego i zmartwionego, jednak niepotrzebnie, bezmyślnie użył słowa "znowu". Dla RP znaczyło to tylko jedno. Rzesza miał go już dość, miał dość jego problemów, kompleksów, fochów i wszystkiego. Mimo tego, Rzeczpospolita ugryzł naleśnika i zachowywał się tak jakby nic się nie działo.
-Kocham cię... - Szepnął do nazisty po chwili, kiedy przełknął jedzenie.
-Ja ciebie też aniołku, całym serduszkiem. To co? Wszystko w porządku? - Delikatnie rozpoczął głaskanie jego policzka, a po chwili zaczął całować jego głowę.
-Wszystko dobrze... - Wtulił głowę w jego klatkę piersiową i przymknął oko.
-Co, jeszcze się nie obudziłeś? - Uśmiechnął się i zaczął go tulić niczym przytulankę.
-Mhm... - W pewnej chwili oderwał się od niego i po prostu wstał z jego kolana, pomimo że Rzeszy się to nie podobało.
-Co robisz?
-Zostawiłem w kuchni bałagan. Za chwilkę wrócę. - Wyszedł z sypialni. Niemiec rozciągnął się i przetarł oczy. Dokończył tego naleśnika, którego nie zjadł RP i biorąc talerz do ręki, poszedł do ukochanego. Nie spodziewał się jednak tego co zobaczy. A co widział? Jak jego mały skarb wpierdziela leki na uspokojenie niczym cukierki.
-Ej, ej, ile tego!? - Zmartwił się jego stanem i wyrwał mu pudełko, wzrokiem zaczął szukać informacji napisanej na opakowaniu.
-Tu jest napisane, że dorosła osoba powinna zażywać jedną na osiem godzin, a ty co robisz? - Rzucił pudełkiem na stół i spojrzał na Rzeczpospolitą.
-Nie twoja sprawa przecież...
-Oczywiście, że moja. Kocham cię i nie pozwolę żebyś robił sobie krzywdę. - Rzeczpospolita nie odpowiedział mu tylko zabrał coś z torby i wyszedł z domu. German przestraszył się, że go straci, więc biegiem podążył za nim. Otworzył drzwi od mieszkania, a tam RP z papierosem.
-Ty mnie kiedyś wykończysz... - Zaśmiał się ze smutkiem, po czym wyrwał fajkę i spalił ją w dłoni.
-No do cholery jasnej RP... Zostaw to świństwo.
-Bo co?
-Bo się martwię... Ja widzę, że nie tylko terapia od alkoholu ci się przyda.
-Przestań...
-Chodź do środka... - Wciągnął go do domu i zamknął drzwi.
-Kochanie no... Przyjmij pomoc... Nikt nie chce dla ciebie źle...
-...kocham cię... - W oku Polaka pojawiła się łza. Z całej siły wtulił się w ukochanego. Rzesza również go przytulił, a po chwili leżeli na łóżku tuląc się.
-Już wszystko dobrze? - Zapytał german.
-Nic nie jest dobrze...
-Powiedz mi wszystko w takim razie. Wyrzuć to z siebie.
-Chodzi o to, że... Czuję się bezwartościowy, jakbym nie miał kompletnie nic żeby ci dać od siebie.
-Mhm... - Teraz Niemiec będzie grzecznie słuchał ukochanego dopóki nie poczuje się lepiej.

A lepiej poczuł się dopiero po dwóch godzinach. Pojechali z Rzeszą na zakupy w galeri i zapowiadało się naprawdę cudownie. I tak właśnie było, dopóki dwójka zakochanych nie wpadła na zdesperowaną Czeszkę gotową do rozpoczęcia afery.
-Oh, RP. - Jej wzrok mówił wszystko. Chciała go zniszczyć, chciała by cierpiał. Polak wyglądał na zmartwionego tym spotkaniem. Odruchowo złapał się przed ramienia nazisty. Ten ruch zaciekawił Czeszkę.
-Czyli jednak miałam rację? Dajesz dupy drugiej szmacie? Czemu mnie to nie dziwi, powiedz mi? - Jej słowa nie tylko sprawiły, że wszystkie smutki z rana wróciły do Polaka, ale również niemiłosiernie rozzłościły Rzeszę.
-Zamknij tą mordę i nie waż się tak mówić jeśli nie chcesz skończyć z przedziurawioną głową. - Demon dosłownie gotował się w środku ze złości. Czeszka tylko machnęła włosami i odeszła od zakochanej pary. Nazista westchnął i zapał młodszego za dłoń mocno ją ściskając.
-Chodźmy, poszukamy czegoś ładnego. Może jakieś ciuszki ci kupię? - Spojrzał na niego z uśmiechem. Przykro mu się zrobiło, kiedy patrzył na łzy swojego skarba. Otarła je kciukiem i pocałował go lekko w usta.
-Nie przejmuj się nią. Nie jest warta twojej uwagi. - Rzeczpospolita uśmiechnął się do niego uroczo.
-Dziękuję... Chodźmy już. Mamy sklepy do obejrzenia. - Pociągnął go za rękę i razem z uśmiechem poszli przed siebie.

Zakupy zajęły im cały dzień. W tym czasie zdążyli też coś zjeść oczywiście. Przecież nie można chodzić głodnym. Wrócili do Rzeszy z wszystkimi pierdółkami jakie kupili i tak wszystko pięknie rozpakowali.
-Hey RPuś, a może zamieszkasz ze mną, co? - Nikt nie wie skąd ten pomysł wpadł mu do głowy. Rzeczpospolita natomiast spojrzał na niego z uśmiechem i ekscytacją w oczach.
-Na prawdę!? Chciałbyś razem ze mną mieszkać!?
-No pewnie. Jesteś moim ukochanym i chce spędzać z tobą tyle czasu ile się da, a mieszkanie z tobą było by cudowne.
-No... No jeśli Polska się nie obrazi... Myślę, że bardzo chętnie przeniósłbym się do ciebie. - Podszedł do mężczyzny i przytulił się do niego.
-Awww jak ja cię kocham Rzeszku.
-Ja ciebie też kocham. - Nagle RP wpadł na cudowny pomysł.
-Wymyśliłem ci przezwisko.
-Już się boję. - Demon oczywiście sobie żartował, ale nie mógł się domyślić o co chodzi Polakowi.
-Rzeszek orzeszek. - Zaśmiał się.
-Rzygnę tęczą.
-A spierdalaj. - Zaśmiał się i poczorchał mu włosy, które były starannie związane.
-Nie moje włosy... - Udawał, że bardzo się przejmuje, po czym złapał anioła w talii i podniósł go w górę.
-Ale ty leciutki.
-Bo jestem przystosowany do latania.
-Ale nigdy biedactwo nie latałeś. - Wciąż trzymał go na rękach. Zaczął dawać mu buziaki i całusy.
-Wszystko przez IR.
-Mhm... Tak dokładnie. - Zajął się jego szyją. Do tego RP zdążył już przywyknąć, więc nie miał nic przeciwko.
-Zadzwoń do Polski, powiedz, że się przeprowadzasz.
-No to postaw mnie na ziemi. - Pocałował go w usta, a german zrobił co kazał. Anioł wziął telefon do ręki i wybrał numer do syna. Chwilka nie minęła, a chłopak już o wszystkim wiedział. Nie był zły, to było mu nawet na rękę. Cisza, spokój, wolny dom. RP nie było przykro, teraz cieszył się swoim nowym życiem ze swoim kochanym partnerem.

_._._._._._._._._._._._._._

~Pierożek

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top