$ 6 $
Rozdział betowany przez Cessidy84.
- A wracając do tematu, mój drogi Harry... Prawdą jest to, że jeszcze pół roku temu bym cię zabił, i to bez mrugnięcia okiem, ale gdy cię opętałem w Ministerstwie, poczułem coś, co mnie do ciebie przyciągnęło. Dopiero od Severusa dowiedziałem się, czegoś, co ten stary manipulator wiedział już od dawna, a dokładniej od tej pamiętnej nocy w Dolinie Godryka, gdy poniosłem klęskę. Moja rozszczepiona dusza wczepiła się w jedyną żywą osobę w pomieszczeniu, czyli pewnego przyszłego irytującego Gryfona. Dzięki temu znasz wężomowę – Kontynuował swój monolog Lord, patrząc uważnie na Pottera – Poza tym nie wiem, czy usłyszałeś przepowiednię, nim się rozbiła? Bo na tym mi tak naprawdę zależało – Gryfon tylko kiwnął głową, ale widząc minę Toma, rzekł:
- Tak. Słyszałem treść przepowiedni, jak się rozbijała.
- Możesz ją powtórzyć? – Poprosił Czarny Pan. Tak więc Gryfon zaczął recytować:
"Oto nadchodzi ten, który ma moc pokonania Czarnego Pana... Zrodzony z tych, którzy trzykrotnie mu się oparli, a narodzi się, gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca... A choć Czarny Pan naznaczy go jako równego sobie, będzie miał moc, jakiej Czarny Pan nie zna... I żaden z nich nie może zginąć z ręki drugiego, bo żaden nie może żyć, gdy drugi nie przeżyje... Ten, który ma moc pokonania Czarnego Pana, narodzi się, gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca..."
Tom tylko pokiwał głową.
- Czy zrozumiałeś o, co chodziło? – Harry przez chwilę patrzył na niego z niezrozumieniem w oczach, po czym wybuchnął gniewem:
- A to dziadyga jeden! Chciał się nas obu pozbyć i to nie brudząc sobie rączek! Jakbym cię zabił, to sam też bym zginął, tak?
- Tak – Odparł Tom – Ale jest jeszcze jedna przepowiednia, którą wygłosiła ta sama wieszczka parę dni temu, a słyszał ją tylko Severus. Brzmi ona następująco:
"Oto ten, który ma duszę swego wroga, posiądzie i jego moc... Żaden nie będzie już wrogiem swego przeznaczenia, gdyż tak zadecydował za nich los... W 16 urodziny kochanka młodszego musi dojść do stosunku dobrowolnego. Dusza, wróci wtedy do pana swego, a oni będą panami porządku nowego..."
- I mówisz, że dyrektor o tym nie wie? – Spytał Gryfon.
- No, nie wie. Był przy tej przepowiedni tylko Severus, a on przyszedł z nią od razu do mnie – Wyjaśnił jeszcze raz Tom – A teraz, jeśli pozwolisz, to ja mam kilka pytań – Avadooki tylko kiwnął głową – Więc powiedz mi, mój śliczny skąd ta metamorfoza i ta ślizgońska zieleń?
- No metamorfoza, jak widać na załączonym obrazku, nic nie dała, a była po to, aby się nie narazić twoim pieskom, ale niestety musiałem wpaść, i to dosłownie wpaść, na samego Voldemorta – Powiedział z sarkazmem Gryfon.
- No, cóż zawsze mogłeś gorzej trafić – Stwierdził niezrażony starszy chłopak.
- A w ogóle to jak ja mam się do ciebie zwracać, bo na teksty w stylu 'mój panie' czy 'Lordzie', czy tym podobne, to niestety nie masz, co liczyć – Odparł buntowniczo avadooki.
- Och, możesz mi mówić, czy ja wiem...? – Tom udał, że się zastanawia – No na przykład możesz mi mówić 'kochanie' 'skarbie' itp. – Harry zrobił wielkie oczy na Toma i wyjąkał.
- Ty sobie żartujesz, prawda? Może jeszcze mam zostać twoim pieskiem lub pupilkiem? – Spytał z ironią.
- Nie. Pieskiem nie. Pragnę, abyś miał takie same prawa, jak ja i mój tatuaż, nie ten, co mają moi ludzie.
- Czyli jaki? – Spytał zaintrygowany Gryfon. Tom podniósł rękaw swojej koszuli i zdjął czar maskujący i oczom Gryfona ukazał się szmaragdowy wąż oplatający czaszkę – To, co Harry, zgodzisz się być moim zastępcą? – Zapytał Lord.
- A mogę się zastanowić? – Spytał, bo w głowie miał totalny mętlik.
- Jasne – Odparł Tom – To przejdźmy do drugiej sprawy. Twoi, tak zwani przyjaciele...
- A co do nich masz? – Spytał zdenerwowany brunet.
- Nic. Ja do nich nie mam, ale tu stoi myślodsiewnia – mówiąc to, wskazał na stolik obok bruneta.
- A w niej jest kilka wspomnień moich zaufanych Ślizgonów. Jeśli byś zechciał do nich zajrzeć, to byśmy mogli potem kontynuować naszą rozmowę – Odparł. Harry bez słowa podniósł się i podszedł do naczynia. Po czym zanurzył w nim głowę. Zaczął opadać.
Gdy już wylądował w jakieś klasie, której nie rozpoznawał, zobaczył Rona, Hermionę i Ginny. Ron właśnie próbował zrozumieć tym swoim kurzym móżdżkiem.
- Czemuż to Fred i George tak się na niego wypieli, gdy zaproponował im, aby się przyłączyli do szpiegowania Harry'ego? – A Hermiona machała pergaminem przed jego nosem.
- Czy ty wiesz, że twoi bracia prawie nas wydali? Dobrze, że Potter pozwolił, aby Hedwiga mi oddawała pocztę, gdy jego nie ma w pobliżu. Czy ty wiesz, że ten bufon dał im kasę na rozkręcenie tego beznadziejnego sklepu? – Wściekała się panna Granger.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top