$ 47 $

Rozdział betowany przez Cessidy84





Riddle Manor zebranie Śmierciożerców

            - Witajcie. Zebrałem was tu dzisiaj, aby poinformować was, że Albus Dumbledore zostanie osądzony przez Wizengamot, a my musimy dopilnować, aby trafił za mury Azkabanu na zawsze, lecz póki ten starzec będzie miał po swojej stronie to cholerne ptaszysko, to nawet Azkaban nie jest dla niego problemem – Hermiona pochyliła się do avadookiego, który bez skrępowania siedział na kolanach Toma i wyszeptała mu coś do ucha – Doskonały pomysł, panno Granger – pochwalił ją CAP.

- Tom, nie podsłuchuj moich prywatnych rozmów z przyjaciółmi.

- Oj tam, oj tam. Zachowuj się, mój wężyku – syknął Riddle – Przecież nie musisz mi, chociaż powtarzać tych wszystkich informacji, co panna Granger ci przekazała, mój słodki – syknął uwodzicielsko Tom, a Harry spalił buraka – No proszę, i znów nas odwiedziła ta gryfońska purpura – zakpił już w zwykłej mowie.

- Zamknij się, Riddle – warknął avadooki. Na jego zachowanie, co pomniejsi rangą Śmierciożercy, wstrzymali powietrze – Idioci – skwitował ich zachowanie Potter – Gdzie ty ich zwerbowałeś? – spytał słodko Harry – W przedszkolu?

- Nie Harry, na placu zabaw – odparł w ten sam sposób Tom – A wracając do panny Granger, to ma rację, ale najpierw, i tak musimy wymyślić, co zrobimy z ptaszyskiem tego trzmiela, ale rzeczywiście panna Granger ma dużo racji, trzeba to przyznać. Więc słuchajcie, większość z was jest z rodzin czysto krwistych, jesteście głowami swoich rodów, więc gdy Wizengamot będzie kazał wam głosować, to złożycie prośbę o usunięcie rdzenia magicznego Albusa.

- Ale Tom, to nie przejdzie – powiedziała starsza Lady Malfoy.

- Po czym to wnioskujesz, Narcyzo? – spytał grzecznie CAP.

- Bo to stary zwyczaj, który już od zarania dziejów nie jest stosowany.

- Zgadza się, pani Malfoy – wtrąciła się Hermiona – Ale nie został on nigdy wycofany, a jeśli powołają się Państwo na status patriarchy swych rodów, to Wizengamot nie może wam odmówić, bo byłoby to równoznaczne z niesławieniem was, a jest was zbyt wielu, aby się na to odważyli. No i będzie wam przewodniczył Harry, jako patriarcha rodów Black i Potter, chyba że Regulus chce być uznawany za głowę rodu Black, to musi zgłosić do...

- Nie Hermiono, nie chcę być głową rodu Black – odparł uśmiechnięty Regulus.

- Acha – odpowiedziała, mało inteligentnie Panna Wiem, To Wszystko.

- Hermiono, czemu mi wcześniej tego powiedziałaś? Ja nie chce tam iść! To nie dla mnie! Jaki patriarcha, do cholery? Czy was pogrzało do reszty?! Ja mam dopiero niespełna 16 lat! – jęczał Harry, wiercąc się na kolanach Toma.

- Harry, słońce, jeśli nadal będziesz tak kręcił tym swoim tyłeczkiem na moich kolanach, to wierz mi, że skończymy w mojej sypialni i szybko cię z niej nie wypuszczę – Na te słowa Harry tylko się zaśmiał. Po wiercił się jeszcze troszkę na kolanach czerwonookiego i zeskoczył z nich, po czym schował się za jedynego żyjącego przyjaciela swego ojca. Remus zaczął się śmiać.

- Harry wiesz, że jeżeli Tom będzie naprawdę chciał cię dorwać, to wybacz mi, ale nawet jakbym oddał życie, broniąc cię, to nic to nie zmieni.

- Oj Remi, nie bądź taki poważny, bo ci się zmarszczki zrobią.

- Harry, mnie wcale nie przerażają zmarszczki. Pomyliłeś mnie chyba ze swoim bratem – Powiedział ze śmiechem, Remus.

- Ej, ja tu jestem – Oburzył się Malfoy Junior.

- Wiem. Widzę cię – odparł mu wilkołak.

- Czy panowie już przestali mi rujnować doszczętnie reputację? – spytał ni to rozbawiony, ni to zły, Tom.

- Czy ja wiem? – powiedział Harry, po czym podszedł do Riddle'a i znów siadając mu na kolanach, wpił mu się w usta. Ręce Toma przyciągnęły go jeszcze bliżej, a starszy czarodziej pogłębiły pocałunek, by po chwili zniknąć z Harrym w chmurze czarnego pyłu.

- Co się, do jasnej cholery tu dzieje?! – spytał Tom, gdy tylko wylądowali w jego sypialni.

- Bo no wiesz, Tom... to chyba ja. Bo ja chciałem... No... nie chciałem... No wiesz...

- Harry, spokojnie, kochanie. Nic się nie stało.

- Nie mów do mnie 'kochanie'. Czuję się jak jakaś baba.

- Ale ty nie jesteś nią, a ja mówiąc do ciebie 'kochanie' chcę okazać ci swoje uczucia – powiedział Tom, po czym pochylił się nad nastolatkiem i go pocałował. Harry chętnie odpowiadał na pocałunki Toma, gdy nagle usłyszeli huk z sypialni avadookiego – Co tym razem, do cholery?! – zdenerwował się Marvolo i wstając z Harrym, ruszyli do sypialni młodszego maga, a tam w strzępach łóżka nastolatka leżał...





WIEM ZAAVADUJECIE MNIE ZA PRZERWANIE W TYM MIEJSCU. CÓŻ MOGĘ WAM RZEC? JAKOŚ TAK WYSZŁO
Wasza Mania
P.S. Komentarze miłe widziane. Wyjce nie szczególnie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top