$ 44 $
Rozdział betowany przez Cessidy84
Gdy Gryfon wpił się w usta swojego towarzysza, starzec poczuł, jak wycieka z niego magia nastolatka. Ta, którą się do tej pory posilał, gdyż jego była na poziomie przeciętnym.
O, nie, bachorze! Miłość nigdy nie będzie dla ciebie, bo twoja magia ma być do cholery moją magią! Pomyślał siwobrody i sięgnął po różdżkę i nim ktokolwiek zdążył się zorientować, co się dzieje, nastolatek wyszarpnął różdżkę Toma, którą ten miał w kaburze na pasku i odparł atak starca.
- Oj, nie ładnie, panie dyrektorze. - zakpił szlachetny Gryfon. - Nigdy nie atakuje się przeciwnika, gdy ten jest nieuzbrojony. - prawie że syczał nastolatek, unikając klątw starca. – Oj, nie ładnie, panie dyrektorze. Czyżby pan nie wiedział, że Cruciatus jest niewybaczalny? - spytał konwersacyjnym tonem brunet, unikając wyżej wspomnianej klątwy i ruchem ręki wyczarował wokół nich kopułę, aby ktoś z domowników nie oberwał czasem jakimś zbłąkanym czarem.
- Nie popisuj się, Potter. Jak z tobą skończę, to nie zostanie w tobie ani krztyna magii. Pozbędę się Knota i twojego malfojowego kochasia, a winą o twą śmierć obarczę Lucjusza, że oddał cię w ręce Toma, a ja niestety nie zdążyłem z ratunkiem. – powiedział, wysyłając w stronę nastolatka serię klątw.
W tym czasie poza kopułą wszyscy słyszeli tę wymianę zdań. Tom, Remus i Severus próbowali zniszczyć kopułę, by pomóc Gryfonowi, ale ich próby powstrzymali młodsi państwo Malfoy, mierząc w nich różdżkami. Głos zabrała Ginny:
- Czyście ocipieli!? Chcecie go osłabić, osły jedne?! Przecież to jego magia podtrzymuję tę kopułę, bo jak zwykle odezwał się w nim syndrom bohatera i stwierdził, że musi nas chronić. Jak już da lekcję dyrektorowi, to sama mu poślę kilka klątw, ale teraz zaatakuję każdego, kto się odważy, chociaż musnąć jakimś czarem tę kopułę. - powiedziała ruda Malfoy, a Snape i Remus poczuli się, jakby inna rudowłosa kobieta im zmywała właśnie głowę za jakąś kłótnię.
- Panie dyrektorze, nie ładnie Avadą w swojego ukochanego Złotego Chłopca. - kpił brunet.
- Kto cię tak wyszkolił w niecały miesiąc? - spytał z uznaniem starzec.
- Och, podziękowania może pan wysyłać w ręce napaleńca, który ciągle dybie na mą cnotę. - powiedział przesłodzonym głosem avadooki.
- Och, jak mi przykro, że pan Malfoy, tak czy siak, się nie dobierze do twoich spodni, bo wyjścia z tej potyczki są dwa. Albo pod Imperiusem wracasz ze mną do Hogwartu, albo Avada.
- Kuszące propozycje. - kpił nastolatek, ale niestety nie skorzystam.
- Dzieciaku, stańże w miejscu. - jęknął starzec.
- Dziękuję, ale nie. - odparł z mściwym uśmiechem brunet.
- Muszę przyznać, że Malfoy dobrze cię wyszkolił, a powinni cię oddać w ręce Toma i by był w końcu z tobą spokój. - denerwował się starzec.
- Po pierwsze: To Tommy wcale nie chcę mnie zabić. Wydupczyć, jak najbardziej, ale nie zabić. Po drugie: Nie spotykam się z żadnym Malfoy'em, tylko z Tomem Marvolo Riddle. - Gdy nastolatek mówił te słowa Lupin i państwo Malfoy skierowali swoje różdżki na Korneliusza Knota, a Tom zdjął z siebie zaklęcie maskujące.
- I tak traktujesz ofiarę swoich rodziców, związując się z ich mordercą? - pytał w szoku starzec.
- Moi rodzice chcieliby, abym był szczęśliwy. - odparł Harry. - I nie myśl sobie starcze, że nie mam świadomości, że zginęli przez twoje machloje. Po pierwsze: Wiedziałeś, że Sev zna przepowiednię. Po drugie: Doskonale zdawałeś sobie sprawę z tego, że Pettigrew jest Śmierciożercą i sam podsunąłeś Łapie myśl o zmianie Strażnika Tajemnicy. Mógłbym twoje wszystkie machloje tu wyznać, ale zachowam sobie je na twój proces i to już niedługo, a teraz wydaję mi się, że pana wizyta dobiegła końca. - popchnął czarem starca na ministra, a magia ich przeniosła za posiadłość Malfoy'ów. Nim opuścił osłony, upewnił się, że różdżki domowników znajdują się bezpiecznie w jego kieszeni, po czym opuścił osłonę.
- TY DURNY DZIECIAKU!!!! CZY TEN TWÓJ GRYFONIZM DO RESZTY CI MÓZG WYŻARŁ?! MASZ DEFINITYWNY ZAKAZ WALCZENIA Z TYM STARCEM BEZE MNIE!! - krzyczał na niego Tom. Nastolatek podszedł do niego i zamknął jego usta swoimi, po czym przytulił go i wysyczał.
- Nie mogłeś walczyć. Miałem twoją różdżkę.
- Jakbyś nie zauważył do tej pory, to cię informuję, że nasze różdżki są bliźniacze i skoro ty sobie pożyczyłeś moją, to ja przywołałem twoją. - chciał coś jeszcze dodać, lecz zauważył, że nastolatek zasnął w jego ramionach. Wziął go na ręce, a z jego kieszeni wypadły różdżki domowników.
- A to przezorny cwaniak. - skomentował Draco, biorąc różdżki swoją i swojej małżonki, a Tom z Harrym w ramionach teleportował się do swojej posiadłości, gdzie położył go do łóżka i przykrył kołdrą, po czym pocałował go w usta.
- Tom, nie molestuj mnie dzisiaj. - wymamrotał nastolatek, a Tom tylko się zaśmiał i zszedł do salonu.
_________________________________
Wiem, że trochę kazałam wam poczekać na rozdział, ale wybaczcie. To przez brak czasu. I chciałam was poinformować, że zbliżamy się do końca opka i z tej okazji mam pytanko czy Dumby ma zginąć, czy zostać osadzony w Azkabanie?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top