$ 40 $

Rozdział zbetowany przez Cessidy84





- Zostaje mieć nadzieję, że nie chowa do mnie urazy. - odparł młody człowiek.
- No zostaje nam czekać na Severusa i mieć nadzieję, że nie nie wpakowałeś nas w żadne kłopoty. - po chwili w salonie pojawił się patronus Seva i przemówił:
- "Tom, Harry czy moglibyście pozwolić do ogrodu?" - Wyżej wymienieni ruszyli do ogrodu, gdzie czekał na nich Severus wraz z Aro.
- Witaj. Tom. Znów się spotykamy. - powiedział Volturi.
- Witaj Aro. Co cię sprowadza na zimę czarodziei? - odparł czerwonooki.
- A odwiedził mnie pewien starzec, twierdząc, że jest pewien wampir, który się związał z wilkołakiem oraz pogryzł swoich towarzyszy, aby mieli większe szanse w starciu z nim, bo bez wampirzej moc to są, jak dzieci błądzące we mgle. Byłem skłonny tu przybyć z całym oddziałem do momentu, w którym nie wymienił nazwiska Severusa. - odparł uśmiechnięty wampir. - Przedstawisz mi swojego uroczego partnera, Tom? - spytał Volturi.
- Oczywiście. To jest Harry James Potter, mój prywatny ból głowy.
- Ej! - oburzył się Gryfon.
- No co? - droczył się z nim Marvolo. - To ty dzisiaj oświadczyłeś, że ożenisz się z panną Weasley. Ty wbrew mojej trosce o Ciebie upijasz się z bratem i czarujesz takie rzeczy, które nie powinny istnieć.
- Jakie rzeczy? - zainteresował się Aro.
- No na przykład barierę, która jest w stanie wchłonąć Avadę. - wyjaśnił Severus.
- Panie Potter, jestem Aro Volturi. Jestem najstarszym patriarchą mego klanu i chciałbym zbadać pańskie moce. - Harry'emu przemknęło przez myśl, że nie chciałby, aby Tom się dowiedział pewnych rzeczy, które on wie, że najlepiej jakby przy tej rozmowie był Draco. Aro to, wychwycił, gdy ściskał dłoń młodzieńca i zwrócił się do starszych czarodziejów. - Pan Potter mi nie ufa i nie powiem, mądre to z jego strony. Więc, żeby czuł się w miarę komfortowo przejście się po ogrodzie, tylko najpierw wezwij mi tu Severusie panicza Malfoy. - jak mu kazano, tak Severus zrobił.

        Parę minut potem po wytłumaczeniu blondynowi, co tu robi, Aro położył swą dłoń na czole Gryfona w miejscu blizny. Po dowiedzeniu się wszystkiego, co go interesowało, zwrócił brunetowi uwagę, że nie ma za dużo czasu, bo jeśli chce odzyskać swą czystą magię, jak ją określił lub, jak Harry woli magię w pierwotnym wydaniu, musi przed swoim urodzinami iść z Tomem do łóżka i powinien mu powiedzieć, że to jest sposób na odzyskanie mocy, którą przelali w niego jego rodzice i przodkowie Potterów oraz Syriusz Orion Black, po czym się pożegnał, gratulując Draco zaślubin i udał się w drogę powrotną.
- Wiesz, że on ma rację. - powiedział blondyn.
- Wiem, ale boję się, jak Tom to przyjmie. Wiesz, jak jest napalony na mój tyłek. Jak mu powiem, to już zupełnie nie będę miał od niego spokój i żadne klątwy nie pomogą. - Zawyrokował Gryfon.
- Harry, mój drogi, ty chyba sam nie wierzysz w to, co mówisz. Tom się z Tobą droczy. Zgadza się, ale nie zrobi nigdy nic wbrew twojej woli, więc zachowaj się, jak na prawdziwego Gryfona przystało i powiedz mu prawdę. A teraz chodź, bo nie mogę się spóźnić na własny ślub i mój świadek też nie. Więc rusz się bracie. - rzucił z werwą Draco i ruszyli w stronę namiotu, gdzie przy samym wejściu prężyły się dumnie dwa smoki. - Czyż one nie są wspaniałe? - spytał Draco i spojrzał na smoki. - Jak chciałbym je pogłaskać. - powiedział z rozmarzeniem. Harry spojrzał na smoka na lewo, który był samcem. Smok delikatnie zaryczał, a Harry go zrozumiał.
- Witaj, mój Panie. Długo czekaliśmy, aż odzyskasz swój dar.
- Czemu nazywasz mnie panem? - spytał, a z jego ust wydobył się ryk.
- Bo nim jesteś, ale to opowiemy ci z moją małżonką po ślubie tej pary.
- Mam pytanie, czy pan młody może was pogłaskać?
- Oczywiście. - odparł smok. - I będziemy zaszczyceni móc ich przewieść na swym grzbiecie po ceremonii zaślubin. - odparł smok.
- Draco będzie wniebowzięty. - odparł Gryfon, po czym podszedł do brata.
- Czy chcę wiedzieć, czemu ryczałeś do tego smoka? - spytał blondyn.
- Załatwiałem ci głaskanie smoka i przejażdżkę po ślubie, ale jak nie chcesz wiedzieć, to zapomnij. - Draco patrzył na Gryfona przez chwilę w osłupieniu, po czym stwierdził.
- Czym ja się dziwię? Przecież mój brat to Potter. - stwierdził, jakby to wszystko wyjaśniało i ruszył naprzód namiotu, by tam czekać na nadejście swej narzeczonej. Z głośników poleciała delikatna muzyka i do namiotu weszła Ginerwa, prowadzona przez swego ojca, a za nią jej dwie druhny — Hermiona i Luna.
- Czy ja śnię? - spytał Draco bruneta. Harry się zaśmiał.
- Dobra reakcja, ale nie śnisz. To twoja przyszła żona. - odparł mu szeptem. Gdy już się zrównali z młodzieńcem, Artur Weasley przekazał dłoń swej jedynej córki blondynowi i usiadł na krześle w pierwszym rzędzie. Pojawił się urzędnik z Ministerstwa i zaczęła się ceremonia, na której byli bracia Lestrange oraz TOM pod zaklęciami tak, że wyglądali, jak zupełnie kto inny i reszta gości, czyli klan Weasley, klan Malfoy oraz przyjaciele pary młodej.

       W tym czasie poza barierą, którą ustawił Charlie wraz z Regulusem, stał siwobrody starzec, który próbował się przez nią przedostać, ale ta za każdym razem go odrzucała. Po jakichś 20 minutach się poddał i cały pobijany i sponiewierany wrócił do zamku, aby wymyślić, co ma teraz zrobić, aby kontrolować Pottera, bo przecież ten dzieciak nie wie, co zrobić, aby odzyskać moc, a do jego urodzin za dwa tygodnie. Do tego czasu musi go jakoś zająć, aby nie miał czasu na myślenie o seksie i miłości.

     Po paru godzinach po ślubie przyjęcie się kończyło, Harry spytał Toma, czy mogą porozmawiać. Na co ten bez uprzedzenia się z nim teleportował do Riddle Manor.
- To o czym chcesz rozmawiać? - spytał.
- O seksie. - wypalił nastolatek.
- Z reguły lubię proste. - odpowiedzi zaśmiał się Tom, widząc, jak policzki Gryfona robią się szkarłatne. - O, i mamy powrót gryfońskiej czerwieni. - dokuczał mu, patrząc na niego.
- Będziesz ze mnie kpił, czy porozmawiamy poważnie? - spytał butnie brunet.
- Oj Harry, ja jestem poważny, ale po co rozmawiać o seksie, skoro ja mogę Ci wszystko pokazać w praktyce? - wysyczał Marvolo.
- TOM, DO CHOLERY JASNEJ! JA CI TU PRÓBUJE POWIEDZIEĆ, ŻE ŻEBY ODZYSKAŁ CAŁĄ SWOJĄ MOC, KTÓRĄ TERAZ POSILA SIĘ TEN STARUCH, MUSZĘ IŚĆ Z TOBĄ DO PIEPRZONEGO ŁÓŻKA UPRAWIAĆ PIEPRZONY SEKS, NA KTÓRY MAM PIEPRZONA OCHOTĘ, ALE SIĘ TEGO BOJĘ, JAK STADA SKLĄTEK TYLNOWYBUCHOWYCH!!!! - wykrzyczał młodzieniec i nim Tom zdążył cokolwiek powiedzieć, Harry'ego nie było już w Riddle Manor, ani w Malfoy Manor, gdzie Marvolo zaraz skierował swoje kroki.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top