$ 26 $
Rozdział betowany przez Cessidy84
Narcyza wychodziła z siebie, aby wszystko było gotowe na wieczorną kolację zaręczynową. Każdy skrzat domowy był zajęty. Młodzież nie wychodziła ze swoich schronień od rana podzielona na dwa obozy. Męską i żeńską, gdyż szykowali się, tak jakby to był już ślub. O zgrozo, dobrze nie ich ślub! Wtedy byłby stres, a wszystko miało być bez szwanku i problemów. Nie chcieli także nie proszonych gości takich jak Dumbledore czy Molly Weasley, nie wspominając już o aurorach.
Nawet Tom był trochę zdenerwowany. Właściwe słowo to: niespokojny, gdyż Harry chodził po całej sypialni Toma robiąc aferę o strój dla niego. Nic mu nie pasowało. Jednak Tom był cierpliwy, gdyż chciał aby to Harry'emu się podobał jego strój, a nie jemu samemu. Dla Riddle'a było obojętne co włoży, ważne, żeby było czarne. Ucieszyłby się nawet z czarnych skromnych kąpielówek. To nawet zabawne, gdyż Harry stresuje się bardziej niż sam gość honorowy.
Tak przy okazji. Draco od rana był jednym wielkim stresem chodzącym na dwóch nogach. Cokolwiek zakładał na siebie, natychmiast zdejmował i rzucał w kąt. Skrzaty natychmiast je składały i odkładały na bezpieczne miejsce, ale to nie skutkowało, gdyż znowu je brał i przymierzał, ponownie zdejmując i odrzucając. Gdy jego przyjaciele weszli do jego pokoju pół godziny przed kolacją zastali niestosowny, jak dla Malfoy'ów, bałagan. Obecnie Draco przeszukiwał szafę wyrzucając z niech wszystko.
- Draco, co...? - zaczął Blaise, ale jego zdanie zostało przerwane, bo w twarz została rzucona skarpetka, a raczej ich stos. Gdy Draco usłyszał głos swojego przyjaciela ukazała się jego sylwetka. Wygląd blondyna mówił sam za siebie. Miał na sobie tylko białą koszulę, bokserki w wściekle jasno zielone węże na czarnym tle, ale nic więcej nie miał. Mało tego jego fryzura wymagała definitywnie grzebienia i żelu w dużej, bardzo dużej ilości. Blaise cicho zachichotał na ten widok. - Spójrz na siebie, Draco. - powiedział czarnoskóry prowadząc arystokratę do lustra. Mina Malfoy'a była bezcenna. Jękną głośno i pobiegł czym prędzej do łazienki mamrocząc coś o potterowskich dziedzictwach, na przemian przeklinając Zabiniego.
Po piętnastu minutach był już stosownie ubrany. Biała koszula, czarna marynarka, czarne spodnie i czarne lakierki. Nawet fryzura była już w miarę dobra.
Tymczasem Ginny miała podobny problem, ale jej to zajęło mniej czasu. Pomogły jej Pansy Hermiona i Astoria. Ginny miała na sobie ciemnozieloną sukienkę do ziemi rozchodzącą się do biustu w dół zaokrąglając jej odpowiednie części ciała. Włosy spięła w mały warkocz, a resztę włosów rozpuściła, by opadały kaskadą na plecy i obojczyki. Usta pomalowała czerwoną pomadką. Tak ubrana zeszła na dół, gdzie już wszyscy czekali. Zobaczywszy swojego wybranka stojącego pośrodku salonu uśmiechnęła się. Kątem oka zobaczyła Harry'ego w swojej wyjściowej szacie, a obok niego Tom w równie czarnej eleganckiej szacie. Dziękowała Merlinowi za to, że był w normalnej postaci, gdyż wtedy popsuł jej dobry humor. Wszyscy zasiedli do stołu. Draco odsunął swojej narzeczonej krzesło, by ta mogła usiąść.
- Wyglądasz zjawiskowo, Ginny.
- Dziękuję, Draco. - powiedziała z uśmiechem. Blondyn uśmiechnął się i usiadł po jej prawej stronie. Gdy wszyscy już zajęli swoje miejsca wstał Lucjusz. Wziął kieliszek czerwonego wina i oznajmił.
- Chciałbym wznieść toast za mojego syna i jego piękną narzeczoną. - wszyscy wzięli swoje kieliszki, także wstając. - Draco, jestem z ciebie bardzo dumny. Niech tobie i pannie Weasley wiedzie się jak najlepiej. Wasze zdrowie! - wzniósł kieliszek na znak toastu, a wszyscy powiedzieli:
- Wasze zdrowie. - wszyscy usiedli i zajadali się pysznościami ugotowane przez skrzaty Malfoy'ów.
Po posiłku toast wzniósł Artur.
- Moje drogie, dzieci. Niech wam się wiedzie. - powiedział prostu, po czym spojrzał Draco w oczy. - Uszczęśliwiasz moją jedyną córkę i mam nadzieję, że nie tracę córki, lecz zyskuję syna. - powiedział Artur.
- Owszem, ojcze. - odparł Draco. - Za połączenie starych czysto krwistych rodów, Malfoy Weasley. - dodał i wszyscy powtórzyli za połączenie. Tom sprytnym zaklęciem zmienił zawartość kieliszka Harry'ego z wina na szampana, i to bezalkoholowego. Nastolatek spojrzał na niego z wyrzutem i złapał za kieliszek Czarnego Pana, ale z zaskoczeniem stwierdził, że jego kieliszek zawiera sok dyniowy, który tylko wglądał jak wino.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top