$ 18 $

Rozdział betowany przez Cessidy84




Chwyciła swój wisiorek i powiedziała:

- DRACO – po czym poczuła szarpnięcie w okolicach pępka i już po chwili stała w salonie Malfoy Manor. Gdy tylko osłony poinformowały Lucjusza, że ktoś się do nich przeniósł za pomocą świstoklika, ten ruszył do salonu będąc przekonany, że to Bellatriks lub jakiś inny śmierciożerca szukający Toma.

- Panna Weasley? – spytał zdumiony stając w drzwiach.

- Przepraszam za najście – powiedziała rudowłosa dziewczyn – Ale nie wiedziałam, co robić, gdy dyrektor zaczął iść po mnie.

- Dobrze zrobiłaś, dziecko. Uspokój się. Ja zawołam resztę i wszystko nam opowiesz – odparł Lucjusz i wezwał skrzata – Pyrku.

- Pan wzywał Pyrka? Co Pyrek może zrobić dla swojego pana?

- Wezwij Dracona, Narcyzę, Toma i Harry'ego do salonu. Powiedz, że to ważne i niech mój syn weźmie jeden eliksir uspakajający – skrzacik skłonił się nisko i zniknął z cichym 'POP'. Po chwili w salonie zjawił się Draco. Już miał zapytać ojca, o co chodzi, gdy zobaczył Ginny. Dziewczyna siedziała i nerwowo ruszała nogą. Podszedł do niej, odkorkował fiolkę i podał ją rudej, którą ta od razu wypiła. Gdy w salonie już byli wszyscy, Ginny opowiedziała jak Molly się jej praktycznie wyrzekła, nazwała wywłoką i kazała ją zabrać Albusowi, który pojawił się w Norze jak na zawołanie. Draco cały czas ją obejmował uspokajająco.

- Myślę, że to było wyreżyserowane przez starca, aby potem powiedzieć Harry'emu, że musi cię ratować – powiedział Tom – A jeśli przy okazji, by im się udało pozbyć Dracona, to by to uznali za bonus.

- Mam ochotę skręcić mu kark i upiec na rożnie jak kurczaka – mamrotał Gryfon.

- Co ty tam buczysz, mój wężyku? - zainteresował się Marvolo.
- Nie interesuj się – odwarknął Harry, po czym wykrzyknął – Cholera jasna, Remus.

- Co z nim? – spytał Draco.

- No, skoro mu się nie udało zwabić mnie za pomocą twojej przyszłej żony, to jak myślisz, kogo użyje skoro reszta Weasley'ów się od niego odsunęła? – spytał z ironią brunet.

- No to mamy problem – powiedział dziedzic Malfoy'ów.

- No tak, bo mnie tu wcale nie ma, a już na pewno nie mam armii ludzi na moje rozkazy – oburzył się Czarny Pan, po czym nacisnął Mroczny Znak Lucjusza zwołując tym Wewnętrzny Krąg – Chodźmy już lepiej na dół do lochów, bo zaraz zaczną przybywać – rzekł Marvolo.

- My też – zapytała młodzież.

- Tak – odparł Czarny Pan – I po drodze się zastanówcie, jak zwabić tego wilczka bez uszkadzania go – Po tym jak już większość się zjawiła Tom rozpoczął zebranie – Wezwałem was, bo trzeba tu zwabić pewnego zmiennokształtnego i to jak najdelikatniej. Czy ktoś z was ma jakieś informacje, gdzie się znajduję Remus Lupin? – Przeszedł od razu do rzeczy Tom.

- W Hogwarcie, jak mnie wezwałeś to właśnie próbował nie rozerwać na strzępy Albusa, za to, że nie pozwala mu się skontaktować z Harrym – poinformował go Mistrz Eliksirów.

- To może Sev, by go do nas przyprowadził? – spytał Lucjusz.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top