Special
Ayamowe urodzinki! *Poza fabułą głównej historii. To jest specjalny chapter z okazji urodzinek naszej kochanej Ayamecchi! 'Dodatek od Routy*
*a/n *autor note*
- Najlepszego Ayame-chan! Dużo zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń, na przykład tych seksualnych z Renem...
- AŚ... uh... Muszę tutaj pseudonimem..... ARISA! ! Nie przy ludziach! Poza tym Ren jest dupkiem. Głupim zjebem bez mózgu. Jak jeszcze coś powiesz to zadźgam!
- Heh... Jestem twoim twórcą, Boginią tego świata, więc mogę se mówić co chcę i nic mi nie zrobisz *pokazuje język *
- Demooonieeee.
*Arisa - dodatek specjalny "Moje dialogi z Ayame" będą głównie w chapterach specjalnych, jeżeli będą się wam podobać*
Budzi mnie czyjś, śmierdzący na dodatek, oddech.
Wstaję kaszląc.
Fuuu...
Ichiro, umyj zęby stary.
- NAJLEPSZEGO! - krzyczy Shuzo.
Andou trzyma tort, a Ichiro wykonał swoją część zadania, czyli obudzenia mnie, i z wielką dumą na twarzy opuszcza mój pokój.
Zerkam na zegarek.
Dziesiąta dziesięć.
Eh...
- Musieliście, co nie? - burczę.
Zostać obudzoną przez ten smód.
UGH!
Piękny początek Soboty!
- Najlepszego nasza dziesiąteczko! - woła Shuzo.
- Wiesz że Ichiro też ma dziś urodziny, nie? - prycham.
- Ichiro! Obudź się swoim smrodem, daj sobie prezent i rób głupie miny jak Ayame! - krzyczy Shuzo.
Kochana rodzinka....
Taaa...
- Nie dzięki. Idę do Yukkiego. Nara - burczy.
A więc em... Całe ciasto moje, tak?
- Aha. Okey - rzuca domowa kuchareczka - A ty... Ayame? - posyła mi uśmiech szatana.
Kutwa.
To naprawdę mój brat.
Uśmiecha się tak samo jak ja.
Zerkam na niego i wzdycham.
Nawet nie wiem co chcę dzisiaj robić.
NIE! wiem już!
Chcę je spędzić w spokoju!
Tak!
W SPOKOJU!
Z ANIME! I Z MANGAMI!
- Dobrze! A więc... Pomyśl życzenie! - zabiera Andou tort i macha mi nim przed nosem.
Życzenie?
Huh...
Chcę spędzić urodziny z osobą która mnie kocha.
Dosyć banalne życzenie, nie?
Zdmuchuję świeczki.
DOBRA! TERAZ CIASTO!!
Huahuahuahuahua!
- Jeeeeej! Ayameś ma już osiemnaście lat! - woła Andou.
Młody, czy ty przypadkiem nie zgadałeś się z Routą?
Bo mówisz to całkiem jak on.
- Ja... Em... - uśmiecham się pod nosem - Ja nie mam dzisiaj planów. Może pójdę na miasto. Poszukam jakiejś mangi i wrócę do domu - wzruszam ramionami - Taka osiemnastka... Heh - wzdycham. - Dobra! Bierzemy się za ciacho! - wołam i wstaję.
No i ten dziesięciominutowy rytuał.
Ciasto, prezenty, życzenia, koniec.
I jeszcze hajs.
Ubieram się, jem śniadanie i idę na stację.
Sobota, huh?
No cóż....
Wsiadam do pociągu i jadę Bógwiegdzie.
Oczywiście, mówiąc "Bóg" mam na myśli Yato.
Yato, Bóg wojny chodzący w dresie. (Od autorki - Mam ostatnio mega fazę na Noragami. Chyba zacznę wyznawać Yato xD Izaya-senpai, nie martw się, i tak to ty jesteś mym mistrzem xd)
W ostatnim czasie chyba dałam mu w UJ piątaków.
O ile nie poszły do tego przemądrzałego, zaopatrzonego w siebie Boga mądrości, który ma własny harem.
I wszystkie laski są jego broniami.
Może sobie taką znaleźć, zmienić w nóż i ją macać.
Boże Yato mój najmilszy!
Ty nie masz kogo obmacywać bo Yuki jest wyjątkowo problematycznym nastolatkiem
I nie pozwoli...
A poza tym Yato nie jest chyba tym typem....
DOBRA! Wracam do tematu...
Znowu się rozmarzyłam!
J
estem w pociągu do nikąd.
Obok mnie siedzi jakaś stara baba, a przede mną stoją jakieś gimbuski.
Pięknie.
Sygnał SMS'a.
Hiro..
Ehehe...
Najlepszego Ayameś! Jesteś dzisiaj wolna? - Nie kuźwa, popierdalam jak daliżans - spotkajmy się przy Fastburgerze o jedenastej! Najlepszego jeszcze raz!
Hiro...
A miałam nadzieję na spokojny weekend.
Dobra, mój przystanek.
Wysiadam i idę do FastBurgera.
To jedna taka restauracja z fastfoodami, ale tam widzimy jak je robią i nie jest tak chemicznie jak w Mac'u.
Czekam na Blondaska, a on przychodzi dziesięć po jednenastej.
- Wybacz Ayame! - woła kiedy podchodzi do mnie - Kenji kazał mi sprzątać w pokoju - jęczy.
Nie bądź Baba, nie rycz mi tutaj.
- Spoko - wzdycham - To co jest? O co chodzi? - unoszę brew na co on się uśmiecha promiennie.
- Chcę spędzić urodziny mojej Ayameś! - i tuli.
- Śmierdzisz potem - burczę kiedy wypuszcza mnie z tych morderczych objęć.
- Wiem - przeczesuje włosy dłonią - Biegłem tutaj aż od mojego domu więc.. No.. - wzdycha. - Dobra! Chodź już! - mówi i łapie mnie za rękę, po czym ciągnie za sobą. - A więc co chcesz robić? - pyta z uśmiechem.
Mój plan na dzisiaj to było szwędanie się od księgarni do księgarni w poszukiwaniu książek i materiałów do rysowania..
Nie miałam na dzisiaj ochoty na nic innego.
- poproszę tylko o chodzenie od księgarni do księgarni - mamroczę.
Zerka w moją stronę i uśmiecha się promiennie.
Kuźwa.
Toć to on był Słoneczkiem w Teletubisiach!
Ten teletubisiowy krem jak wymiociny wyglądał (od autorki - Dziękuję Pani od Angielskiego za podsunięcie pomysłu xDD chociaż zrobiła to Pani nieświadomie xD)
Ugh...
Fuj?
Wbijamy do sklepu i patrzymy co i jak.
Książki które znalazłam i które nie były głupim Romansem dla gimbusów:
Więzień Labiryntu - Próby ognia czytałam
Igrzyska Śmierci czytałam
Julia - trzy tajemnice czytałam.
Kotołak - Ksin drapieżca czytałam
Psychoanioł w Dublinie to to zawsze humor poprawia.
Najlepsza książka! Opowiada o kolesiu który zginął i dostaje szansę od nowa przeżycia swojego ostatniego tygodnia przed śmiercią. Zostaje mu przydzielony anioł imieniem Albert który ma go pilnować i zachowuje się jak menel (ale i tak go wielbię!) i ćpun. A główny bohater albo przeżyje ten tydzień i uda mu się coś zmienić i przeżyje, albo przesiedzi cały ten czas w barach na chlaniu, melanżach i biuściastych panienkach.
Ja osobiście jestem abstynentem, nawet nie lubię zapachu alkoholu w płynie do mycia szyb, a co dopiero czysty alkohol?
Ble. Fuj
Bleeeeeee.
- I jak Ayameś? Znalazłaś coś? - pyta pojawiając się u mego boku.
- Dla mnie nic nie ma, bo wszystko stąd czytałam, ale patrz co mam dla ciebie - i podaję mu Ciaśniejszą dziurę Geja. (od autorki - Greya drugiego dała no...)
- O.. Jakaś ty wspaniałomyślna - prycha - A ja znalazłem coś takiego - I podaje mi książkę o nazwie "Jak wreszcie stać się kobietą - Poradnik".
Zadźgam, zgwałcę i pochowam.
Uderzam go w ramię i prycham.
- Tylko Ren tak może mówić - burczę udając obrażoną.
- Oj taam! Dzisiaj masz urlop od niego - jęczy i tuli mnie od tyłu. - Jesteś taka urocza kiedy przeglądasz książki. Jak szczeniaczek - całuje mnie w czubek głowy i odchodzi.
Co to miało być do cholery?
Próba gwałtu?!
Robię się czerwona i idę do działu z mangami.
Hm...
Strobe EDGE czytałam
Owari no seraph czytałam
Ao haru ride czytałam
Kamisama hajimemashita czytałam
Noragami.... O! Nowa część!
Biorę mangę i idę do działu zwanego przez sklepikarzy "Kątem kreatywności".
Ołówek HB, B2, B6, B10 i kilka wkładów do Pióra.
Wszystko do pojemniczka i do kasy.
Równo zapłaciłam. Żegnajcie 1550 jenów (od autorki - 50 zeta) , było mi z wami dobrze.
Wszystko biorę do plecaka który zarzucam na ramię.
- Hiro zjebie. Chodź szybciej - wołam i wychodzę.
Szybko mnie dogania.
-Dobra, kupiłam co chciałam. Tylko jeszcze porozglądam się za jakąś mangą lub książką. - wzdycham i przyspieszam kroku.
- Hai hai - mówi Hiro i równa się ze mną.
Em...
W innych księgarniach znajduję tylko jakieś gówniane romanse dla gimbusów ( od autorki - em... Chodzi o te książki sezonowcówi. Co na początku jest "jakie to świetne" a po sezonie "jakie to wielkie gówno" ;-;) i "książki" typu "Zniszcz ten dziennik".
Czy oni nie rozumieją że to coś uczy dzieci anty-szanowania literatury? Po tym jak takie małe zasmarkane dziecko weźmie to do łap, to później będzie trzeba je oduczyć niszczenia książek.
Jaki sens jest w tym cholerstwie?!?!
- szesnasta - stwierdzam po spojrzeniu na zegarek w telefonie.
- Okey... Czyli masz teraz niedługo autobus? - pyta, na co ja skinam głową - Odprowadzę Cię - posyła mi słoneczny uśmiech zagłady.
- Huh.. Morderczy uśmiech - prycham i zaczynam się śmiać.
- ejj nooo, ja tutaj jestem miły, ty się chichrasz? Ja chciałem scenę z mangi odegrać! - udaje że na pretensję.
Ale sam zaczyna się śmiać.
- Ayameś, wiesz co? - styka nasze czoła ze sobą - Nawet jeżeli cały świat zacznie twoim wrogiem być, to ja obronię Cię ze wszystkich sił. Zawsze będę przy tobie, więc nie musisz się martwić - i sprzedaje mi buziaka w czoło.
-Ta.. Wiem - zakrywam mu usta ręką - Jesteś jak taki rycerzyk w lśniącej zbroi - prycham.
Odkrywam jego pyszczek.
Huh...
Ale ja tęsknię za Renem i tym jego głupim ryjem.
Chociaż widziałam go wczoraj.
I przedwczoraj.
I dzisiaj na czacie był i prosił o lekcje z japońskiego, bo nie zapisał.
Geniusz...
Hehe....
No to dlaczego za nim tęsknię?
Hiro odprowadza mnie na peron i czeka ze mną, aż przyjedzie mój pociąg.
- A! W ogóle to masz! - przypomniało mu się coś i zaczął grzebać w korzeniach - Jest! - woła triumfalnie i wyjmuje mały breloczek z książką.
Książka to tak dokładniej Sword Art Online.
Fajny Romans z tego był.
Taki... Wyjątkowy.
- o.. Dzięki - unoszę brew - chociaż wolałabym Makura no Danshi. Najlepiej z wizerunkiem Tomoe - Uśmiecham się wrednie, na co on prycha.
- Jak potrzebujesz się przytulic to zawsze możesz zadzwonić do mnie. Jestem na każde Twoje skinienie - jeszcze bardziej zaczesuje grzywkę na oko.
- Jesteś uroczy - mówię.
- Wcale nie jestem uroczy. Patrz. Twój pociąg już jest. Idź zanim moja uroczość w pięty ci pójdzie - śmieje się i wpycha mnie do pociągu.
Oczywiście nie mogłam odejść bez ostatniego słowa.
- to było wredne - rzucam na odchodne.
Majta łapką na pożegnanie, a ja siadam.
Znaczy, próbuję usiąść, ale wszystkie miejsca zajęte.
Staję przy drzwiach i czekam na mój przystanek.
Wysiadam i idę do domu.
- Huh? Ren? - pytam kiedy widzę pod latarnią przy mojej chatynce postać w osobie Panicza Idealnegi.
- O. Już jesteś. Obstawiałem że będę musiał czekać do dwudziestej drugiej aż skończysz tą imprezę z Hiro - prycha i posyła mi wredny uśmiech.
Zabiję Cię... (od autorki - No cóż... Jesteś w RP Panią Śmierć, możesz mu przecież zawsze zabrać duszę xD)
Podchodzę do niego i dostrzegam jakiś woreczek.
- Mogę wejść? - pyta.
- Raczej nie, Shuzo by Cię zabił - wzdycham.
- Tyle że on wybył. Ichiro nie ma w domu, bo przyszedłem tutaj kolo czternastej, a on akurat wychodził. A młody poszedł z najstarszym - stwierdza. - a. I masz, to dla ciebie - wyjmuje z torby kwiaty i daje mi.
Zaraz... Czyli że on siedział pod moim domem aż dwie godziny?!
Plus minus czterdzieści minut, ale to to szczegół.
- ty chory pojebie - burczę i Uderzam go z całej siły bukietem. - Czekałeś tutaj aż... Ponad dwie godziny?! - krzyczę, na co on zaczerwieniony skina głową - I wiesz że mam uczulenie na pyłki, nie? - mamroczę.
- to sztuczne - stara się powstrzymać śmiech - pachną, bo uraczyłem je perfumami matki - teraz to ja się śmieję.
Boże co za pojeb. To takie tandetne.
Ale jakby na to popatrzeć to....
U niego takie coś jest urocze!
Znudzona otwieram drzwi i gestem głowy mówię żeby właził, co też robi.
- Poczekaj w salonie. Muszę odłożyć fanty - burczę i znoszę do pokoju plecak.
Nadal nie rozumiem po co przylazł.
Kiedy wracam na stoliku, do picia herbaty, są już rozłożone talerze z ciastkami i kubeczek z pocky.
- Em... Po co to? - pytam siadając obok niego.
- Głupia - sprzedaje mi pstryczek w czoło - to dla ciebie. Dzisiaj twoje urodziny - a więc pamięta...
Kładę głowę na jego ramieniu i Uśmiecham się do siebie.
- brakuje ciasta - mamroczę, na co on wybucha śmiechem.
- Mam ciasto - i wyjmuje z torby średniej wielkości kwadratowe pudełeczko.
Otwiera je, w środku jest ciasto.
Ten to wie jak zadowolić kobietę.
Przeczesuję włosy palcami.
-przewidziałeś dzisiejszą sytuację, prawda? - wzdycham.
Uśmiecha się i kładzie mi dłoń na głowie, po czym niszczy moją fryzurę.
To co że To tylko zwykły, rozwalony warkocz na boku.
I tak ją zniszczył.
Wkłada świeczki w tort i je zapala.
-Dobra, pomyśl życzenie - mówi.
Zdmuchuję świeczki.
Życzenie - chcę żeby moje uczucie sięgnęło Rena.
Może przynajmniej magia coś zdziała, skoro ja nie potrafię.
- dobra! A teraz żremy! - wołam, a on daje mi nóż.
- Jubilatka kroi - wzrusza ramionami.
I tak właśnie mijają moje osiemnaste urodziny.
Bez żadnej biby, imprezy, alkoholu, szału zakupów.
Tylko przy nim. Przy boku osoby którą albo kocham, albo nienawidzę
W końcu te czucia są całkiem podobne.
KĄCIK AUTORKI
Huhuhu xD krótki rozdział, bo special tylko o urodzinach Ayame. Miała przypieprzyć Renowi ciastem, ale ciasta szkoda na jego krzywy ryj xd
Wstawione o 10:10 xD
Kocham uprzyjemniać życie bohaterce xD xP dzisiaj witają was Ayame i Ren w wieku szkolnym. Znaczy... Kiedy byli młodsi. To to akurat "zakończenie" szóstej klasy. Tak tak. Arisa nie ma co robić. No i w sumie to racja. Bo w domu leżę chora i padnięta xD głównie dlatego special jest na dzisiaj o.O co do zdjęcia - [*] jakość xD Ayame wyszła dziwnie. Panicz jeszcze gorzej O.O Ale co zrobić? Mogłam przecież zawsze wstawić tam Routa x Ayame (tag, nie man co robić, więc wymyślam poza programowe parringi xd)
No i pytanko do was - "Chcę spędzić te urodziny z osobą która mnie kocha" którego bisha obstawiacie? Xd BISHMOTYWACJA! xD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top