XXII
-No jak to o czym? O tym jak się pierwszy raz spotkaliśmy. Jak możesz tego nie pamiętać? – Posmutniał jak to mówił.
- No niby pamiętam, bo było wczoraj. Chociaż nie do końca wiem, czy to można nazwać spotkaniem. - Byłem do tego wszystkiego dość sceptycznie nastawiony.
-Ale ja nie mówię o wczoraj, słoneczko. - Teraz to ewidentnie jest smutny, a mój wilk mówi mi żebym go jakoś pocieszył. Jeszcze czego! Przed chwilą się od niego uwolniłem i zaraz znowu mam wpaść w jego sidła. O nie, nie ma mowy.
- Dobra stop. Po pierwsze nie nazywaj mnie tak, ostatnio jakiś dziwny koleś tak do mnie pisał w wiadomościach nie wiem o co mu chodziło, dlatego ty też mnie tak nie nazywaj. Możesz mi mówić Maks jak wszyscy. Po drugie, wczoraj to ja cię tylko widziałem, nawet nie rozmawialiśmy. - Byłem oburzony. Co on sobie ubzdurał?
-Serio myślisz, że ten koleś co do ciebie pisał jest dziwny? Wydaje mi się, że nie był taki zły. -Powiedział z głupim uśmiechem na twarzy. Skąd on może to wiedzieć, nie widział tych wiadomości.
-Jakbyś wiedział o czym do mnie pisał to sam byś tak pomyślał. W pewnym momencie sam myślałem, że zaraz otworzy drzwi od mojego pokoju i wpakuje mi się do łóżka. No wiesz tak bez ostrzeżenia. Miałem wrażenie, że brałby wszystko co się rusza, chociaż może to co się nie rusza też, nie jestem pewny. – Zastanawiałem się przez chwilę nad tym, ale doszedłem do wniosku, że chyba wolę nie wiedzieć, co ten koleś sobie wyobrażał jak do mnie pisał.
- A może on miał ochotę do ciebie przyjść, tylko nie mógł tego zrobić w tamtym momencie. – I całe szczęście, bo nie wiem jakby to się mogło skończyć.
- Dobra skończmy rozmawiać o tym dziwaku i zacznijmy rozmawiać na właściwy temat. Może najpierw mi się przedstaw, bo nadal nie dostałem odpowiedzi na to pytanie. – Powiedziałem oschle. Pochwaliłem się w myślach za tak szybką reakcje na jego dziwny tok rozumowania, mówił o nim jakby go znał.
- Dobrze a więc, nazywam się Travis, jak już zdążyłeś zauważyć jestem alfą. Pomagam zarządzać alfom w ich watahach w tej części świata. Jak zapewne wiesz każdy kontynent ma kogoś takiego. A teraz poproszę następne pytanie. – Uśmiechnął się do mnie i gestem ręki pokazał abym kontynuował. Nie powiem trochę mnie zaskoczyło jego wyznanie, ale starałem się to ukryć. Nie myślałem, że jest kimś aż tak ważnym. Ani tym, że to kuzyn alfy, który spróbuje okiełznać mają szaloną siostrę. Powodzenia życzę.
- Dobra przejdźmy do rzeczy, powiesz mi co się wczoraj ze mną działo, jak straciłem przytomność? - Mam nadzieję, że nic złego się wtedy nie wydarzyło.
- No to jak zemdlałeś to przywieźliśmy cię tutaj razem z Mattem. Tutaj, czyli do rezydencji mojego kochanego kuzyna. Oczywiście jak tylko położyłem cię na łóżku to się ożywiłeś, co było trochę dziwne, bo jak cię niosłem to nic sobie z tego nie robiłeś. Podobnie było w samochodzie strasznie się kleiłeś. Nie żeby mi to jakoś przeszkadzało czy coś. Możesz tak robić częściej. - Znowu się uśmiechnął, ale tym razem miał coś takiego w oczach, na co moja wewnętrzna omego aż zaskomlała ze szczęścia. Co z nią dzisiaj nie tak, cały czas jest nadpobudliwa. Przeważnie siedzi cicho, ale dzisiaj jest nieznośna.
- Dobrze, a co było później? – Spytałem już mniej pewnie. A co jeśli zrobiłem coś źle? Albo co gorsza, on mi coś zrobił.
- No wiesz – na chwilę zawiesił głos - ja ci tylko słońce, pomagałem. Do niczego cię nie zmusiłem, to raczej ty chciałeś coś ode mnie dostać. Masz szczęście, że się opanowałem i starałem się nie słuchać twoich próśb, chociaż było naprawdę ciężko tego nie zrobić. Może następnym razem dostaniesz to czego chciałeś, tylko musisz być świadomy tego co robisz. Jak nie będziesz kontaktował, to to nie jest aż tak przyjemne. – On tylko wyszczerzył się do mnie chytrze i poruszył brwiami w dziwny sposób. Matko, to co się wczoraj działo?
- Możesz mi to jeszcze raz wyjaśnić, bo nic z tego nie rozumiem? – Zapytałem z nadzieją. Cały czas miałem nadzieje, że nic takiego złego się nie wydarzyło.
- Dobrze, mogę ci to jeszcze raz wyjaśnić. Chociaż nie, mam lepszy pomysł. – Zamilkł.
- Co takiego wymyśliłeś, panie alfo Travisie? – Przewróciłem tylko oczami. No dalej czekam na wyjaśnienia.
-----
Jestem zaskoczona, że ktoś to czyta. Mam wrażenie, że tego nie da się czytać, no ale mniejsza. Jak ktoś chce kolejny rozdział jeszcze dzisiaj to nich da znać, zobaczę co da się zrobić.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top