XIV


Teraz mam przynajmniej czas dla siebie. Kończę książkę i akurat dostaje smsa od nieznanego numeru. Serio w takim momencie. Ale chwila, moment przecież mój numer ma tylko kilka osób. Zresztą kto wysilałby się, aby zdobyć mój numer telefonu, jestem zwyczajnie zbyt nudny.

*Nieznajomy*

-Dobranoc słoneczko. Jeszcze trochę i się spotkamy :*

Matko to jakiś kolejny głupi żart czy co. No ale co mi tam, może się chociaż z tego pośmieje.

*Ja*

-Hej sorry, ale chyba ci się numery pomyliły.

*Nieznajomy*

-Ależ skąd słoneczko. Mam twój numer od dłuższego czasu i wiem całkiem sporo o tobie serduszko ty moje.

Jezu, dlaczego to mnie w życiu spotyka? Jestem bardzo ciekaw jakich rzeczy się o mnie dowiedział i przede wszystkim od kogo. Jak tylko się dowiem kto, to już nie żyje dla mnie, a czasami potrafię być serio bardzo okrutny dla osób , które sobie u mnie nagrabią.

*Ja*

-A kto zdradził ci takie tajemnice?

*Nieznajomy*

-Spokojnie jeszcze trochę i porozmawiamy w cztery oczy wtedy dowiesz się więcej. Pamiętasz, już raz się spotkaliśmy, widziałem cię na żywo i nie zapomnę tego widoku do końca życia słoneczko, jesteś najpiękniejszą istotą, która chodzi po tej ziemi. Dopiero później będą nasze dzieci, ale na to przyjdzie czas, aż nie mogę się doczekać ich tworzenia.

Czy ja serio spotkałem już tego kogoś? Ale gdzie? Imprezy odpadają, bo nie chodzę. W szkole raczej też nie, bo przecież by do mnie podszedł i zagadał, co nie? Dlaczego to musi być takie trudne? Ja z własnej woli nigdzie nie wychodzę, jestem w stałym związku z moim łóżkiem i tak jest dobrze, dlaczego musi się coś komplikować? Zresztą o czym on do mnie piszę ja owszem chciałbym mieć dzieci, ale za jakieś dziesięć lat jestem na to zdecydowanie za młody. Zresztą nie znam gościa a z pierwszym lepszym nie mam zamiaru robić tego typu rzeczy. To zdecydowanie nie dla mnie ja jestem wiatropylny koniec kropka nikt nie będzie mnie dotykać w ten sposób, nie ma nawet takiej opcji.

*Ja*

-Po pierwsze nigdy cię nie widziałem, a bynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Po drugie nie jestem twoim słoneczkiem, zapamiętaj to sobie. Po trzecie nie jestem piękny, jak już to przystojny jestem mężczyzną do cholery. A po czwarte nie będę mieć z tobą dzieci, nie znam cię i nie chce poznać. Do niezobaczenia żegnam i nie pisz do mnie więcej.

*Nieznajomy*

-No wiesz słoneczko, dlaczego jesteś taki okrutny? Przecież to przeznaczenie nas połączyło. Zresztą jeszcze trochę będziesz pode mną jęczał moje imię. Nie mogę się tego doczekać. Pokaże ci takie rzeczy, o których nawet byś nie pomyślał.

*Ja*

-Ktoś tutaj miał przestać do mnie pisać i nie pisz o takich rzeczach ja nie będę tego robić, a na pewno nie z alfą, który ma za duże ego.

*Nieznajomy*

-Zapamiętaj ja nie mam dużego ego, ale jeśli chodzi o rozmiar to z tego co wiem jeszcze nikt nie narzekał na seks ze mną. Zawsze chcieli tylko więcej. Aż nabrałem ochoty, aby zapoznać się z tobą już teraz tak głęboko jak tylko bym mógł. Po co mamy tyle czekać, możemy przyśpieszyć nasze spotkanie.

*Ja*

-A może by tak w ogóle się nie poznawać i zostawić wszystko jak jest teraz?

Mam dość tego gościa. Chyba serio pójdę już spać. Matt i tak nie wrócił jeszcze do pokoju. Może się zgubił, co dla mnie nie jest wcale takie złe.

*Ja*

-Idę spać nie pisz do mnie.

Telefon włożyłem pod poduszkę, ale wcześniej go wyłączyłem. W końcu mam wakacje i nie muszę wstawać wcześnie rano, nie potrzebuje budzika. Dodatkowym plusem tego jest to, że ten gościu może sobie pisać a ja i tak nic nie będę słyszeć. Byłem serio dość zmęczony, bo nawet nie wiem, kiedy udałem się w objęcia Morfeusza.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top