∆Rozdział 8∆
Kolejny piękny dzień na świecie. Polska już dawno poszedł do pracy i zostawił ojca samego z nudą. Rzeczpospolita postanowił, że znów się przejdzie, więc tak też zrobił. Przybrał ludzki wygląd i udał się na, tym razem bardzo długi spacer.
Można powiedzieć że było już po południe. Rzeczpospolita snuł się po chodniku niczym trup. W pewnym momencie słońce tak grzało mu w głowę, że postanowił się schować pod jakimś daszkiem. Nie zauważył tego, że ktoś go obserwuje i to w bardzo nachalny sposób. Od tego słońca kręciło się mu w głowie i nie przyjął informacji, że ktoś pociągnął go za sobą w opuszczoną uliczkę. Zarejestrował to dopiero po chwili, gdy owa osoba przycisnęła Rzeczpospolitą do ściany.
-Hey!? Co ty wyprawiasz!? Kim jesteś!? - Nagle poczuł szmatkę przy swoich ustach. Wstrzymał oddech i zaczął się szarpać, ale jak się okazało, mężczyzna był o wiele silniejszy od RP. Powoli zaczął się dusić, bardzo tego nie chciał, ale zaciągnął się i szybciej niż myślał padł nieprzytomny w ramiona, teraz już, porywacza.
Mężczyzna wziął go na ręce i jakby nigdy nic, udał się w kierunku swojego samochodu. Posadził Rzeczpospolitą na siedzeniu z tyłu i sam też tam usiadł po to aby związać Polakowi ręce i nogi. Później wyszedł i usiadł na miejscu kierowcy. Odjechał spokojnie w stronę swojego mieszkania. Środek nasenny trzymał długo, a RP naprawdę mocno się zaciągnął.
Gdy mężczyzna dojechał do swojego celu zaparkował samochodem i wyjął Rzeczpospolitą przerzucając go sobie przez ramię. Otworzył drzwi kluczem i wszedł do środka. Pierwsze co zrobił to skierował się w stronę piwnicy. Zszedł na dół nie zapalając światła. Zrobił to dopiero wtedy gdy był już na dole. Posadził Polaka na wcześniej przygotowane przez siebie krzesło obok, którego stał stolik z obrusem i wazonem z różami na środku oraz paroma świeczkami. Przywiązał RP do krzesła i wyszedł jakby nic się nie stało. Zamknął drzwi na klucz i poszedł do kuchni gdzie nalał sobie szklankę wody i szklankę dla śpiącego. Nie można nie wspomnieć o tym, że dosypał coś do tej szklanki. Tą dla siebie wziął ze sobą i poszedł do salonu gdzie włączył minutnik ustawiony na dwie i pół godziny. Usiadł sobie na sofie i włączył telewizor.
Wracając do Rzeczpospolitej to co można powiedzieć. Spał sobie na krześle, związany, w ciemnościach, jak się obudzi to pewnie się przestraszy.
Gdy minutnik zaczął pipczeć, mężczyzna wyłączył go i biorąc szklankę wody przygotowaną dla porwanego skierował się w stronę piwnicy. Otworzył drzwi i gdy przekroczył próg zamknął je znów na klucz. Zszedł na dół w kompletnej ciemności. Rzeczpospolita już nie spał tylko rozglądał się przerażony. Spojrzał na zapalające się świeczki stojące na stole.
-No witaj Rzeczpospolito~ - Szepnął mężczyzna stojący przed RP i opierający się dłońmi o stolik. Polak zamarł z przerażenia gdy w słabym świetle świeczek rozpoznał Cesarstwo Niemieckie. [No kto by się kurwa spodziewał 😱]
-Dlaczego milczysz mój słodki? Czyżbyś nie cieszył się z tego spotkania? - Spytał, podchodząc do związanego.
-Przyniosłem ci wodę na uspokojenie mój drogi~ - Rzeczpospolita nieufnie spojrzał na szklankę.
-Czego chcesz...? - Spytał trzęsącym się głosem.
-Ale spokojnie kochaniutki. Napij się, odetchnij. - Rzeczpospolita nie chciał tego nawet słuchać. Szarpnął się, lecz czując mocny węzeł zrezygnował bo nie chciał sprawić sobie bólu. CN wziął szklankę do ręki i podsunął ją Polakowi pod usta.
-Proszę. - RP spojrzał na niego zmieniając znów formę na pierwotną.
-...
-Pij. - Powiedział już mniej przyjaźnie i przechylił szklankę. RP nie chciał się oblać więc wziął łyk i zacisnął oko, komunikując tym samym, że już wystarczy. O dziwo Cesarstwo zrozumiał i odłożył szklankę na stolik. Rzeczpospolita nie wiedział czy woda czasem nie jest otruta. CN jest zdolny do wszystkiego.
-Przełknij bo się zakrztusisz. - Zwrócił mu uwagę przerażająco wręcz spokojnym tonem. Polak połknął wodę, a CN uśmiechnął się lekko.
-Dobrze. Dam ci teraz wybór. - Rzeczpospolita zaniepokoił się tymi słowami.
-Zabawa czy romantyczny wieczór?
-A gdzie tu różnica...
-Gdzieś na pewno aniołku. - Niemiec wziął sobie krzesło i przysunął do stolika. Usiadł na przeciwko Rzeczpospolitej i uśmiechnął się pokazując ostre zęby.
-Nie chcę niczego.
-Więc będziesz tu siedział dopóki się na coś nie zdecydujesz. Sam, zamknięty, w ciemności...
-... Po ciemku...?
-Przed chwilą to powiedziałem. Chyba nie sądzisz, że będę marnował prąd mój drogi.
-A nie możesz mnie trzymać gdzieś indziej? - German parsknął śmiechem.
-Po to byś się darł i krzyczał o pomoc?
-...
-Miłego siedzenia mój mały. - Cesarstwo skierował się do wyjścia i powoli wchodząc po schodach usłyszał jeszcze głos Rzeczpospolitej.
-Gdzie są moje rzeczy!? - Krzyknął by german usłyszał.
-Nie interesuj się. - Po tych słowach wyszedł z piwnicy i zamknął drzwi na klucz.
RP trząsł się ze strachu. Nie miał pojęcia co ma teraz robić. Pozostało mu tylko siedzieć i czekać na zbawienie.
Wieczorem Cesarstwo znów postanowił zaszczycić swojego gościa obecnością. Zszedł na dół po schodach i usiadł obok niego.
-Zdecydowałeś się już, Sonne? - Spytał Cesarstwo, podchodząc do Rzeczpospolitej i gładząc jego policzek.
-Nie dotykaj mnie. - Warknął i odwrócił głowę szarpiąc się.
-Nie ładnie. - Złapał go dość boleśnie za oba policzki dłonią i ścisnął je by wywołać jeszcze większy ból.
-Spytam jeszcze raz. Wybrałeś już coś może?
-... - Milczał patrząc z nienawiścią i strachem.
-Zabawa czy romantyczny wieczór?
-Uh... To drugie... - Nie chętnie mu odpowiedział.
-Zabawa? - Spytał z uśmiechem Cesarstwo.
-NIE. - Wrzasnął i szarpnął się z całych sił.
-Dobrze, dobrze. Tylko żartowałem. - Puścił jego twarz i skierował się do wyjścia.
-Za chwilę wrócę mój mały. - Rzeczpospolita patrzył z obrzydzeniem jak stary wychodzi. Zaczął się szarpać i przechylać nogami aż w końcu przewrócił się razem z krzesłem do tyłu. Mocno uderzył w głowę. Jęknął z bólu i przekręcił się na prawy bok.
-Ał... O Boże... Ja tu umrę... A on mnie zabije. - Poczuł łzy paniki w oku.
-Zabrał mi telefon... Zadzwoniłbym gdzieś... Ale gdzie... - Z bezsilności zaczął płakać bo i tak nikt go nie widział. Za miast myśleć o tym jak spierdolić temu oblechowi, torturował się w myślach za to co zrobił, a czego nie. Przez to nie zauważył Cesarstwa schodzącego po schodach.
-RP co ty wyprawiasz? - Spytał tak chłodnym tonem, że po plecach Rzeczpospolitej przeszedł dreszcz.
-Nie interesuj się. - Odpowiedział mu, podczas gdy german stawiając jedzenie, leżące na tacy, na stolik podszedł do niego i postawił krzesło bez najmniejszych problemów. Przysunął Polaka do stolika, a sam usiadł na przeciw niego, włączając wcześniej cichą melodię.
-Prawda, że pięknie? - Niemiec wytapiał w Rzeczpospolitej dziurę swoim wzrokiem.
-Ta. Nadzwyczaj romantycznie w tej śmierdzącej piwnicy. - Prychnął RP, a sarkazm i złośliwość czuć było na kilometr.
-Zamknij ryj bo pożałujesz. - Warknął zimno w jego stronę, po czym natychmiast zmienił wyraz twarzy i uśmiechnął się ciepło. RP jedynie spojrzał w dół zagryzając wargę.
-Smacznego. - Niemiec wziął widelec i nałożył trochę jedzenia, po czym przysunął go do ust Polaka. RP oczywiście nie miał zamiaru tego jeść, nie wiadomo czym ten stary zbok to otruł. Odwrócił głowę mrużąc oko ze złości. CN złapał go za twarz i zmusił do patrzenia na siebie. Wsadził mu widelec na siłę do buzi, a później zatkał ręką jego usta.
-Żryj. - Rzeczpospolita nie miał nic innego niż po prostu się poddać. Zaczął gryźć jedzenie i połknął je by wariat się nie czepiał.
-Grzeczny chłopiec, będzie nagroda~ - RP przestraszył się jeszcze bardziej.
Po skończonym "posiłku" CN podszedł do RP i odwiązał go od krzesła. Polakowi jednak nie było dane nacieszyć się wolnością, ponieważ Cesarstwo mocno złapał go za nadgarstek i zacisnął na nim łapska. Mimo, że młodszy się szarpał nic to nie dawało. CN złapał go mackami i wychodząc z piwnicy skierował się do sypialni. Gdy RP tylko ujrzał łóżko ogarnął go strach. Niemiec powoli zamknął drzwi, podczas gdy macki rzuciły Rzeczpospolitą, niczym przedmiotem, na łóżko.
-Pora na nagrodę~ - Szepnął cicho i się uśmiechnął.
_._._._._._._._._._._._._._
Aaaaaaaaameeeeeeeeen...
A a a a a a men...
Aalleeeluuujaa...
~Pierożek
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top