∆Rozdział 5∆
Rzeczpospolita uderzał w drzwi kołatką dopóki nie usłyszał jak ktoś łapie za klamkę.
-Spokojnie, spokojnie. Kto tak wali? - Tak, to był Cesarstwo. Zauważając Rzeczpospolitą zdziwił się, jednak po chwili uśmiechnął.
-No, no, no~ A kogoż my tu mamy?~ - RP poczuł jak opuszcza go gniew, a zaczyna zastępować strach. - Złapał dłoń Polski i ścisnął ją mocno. Mimo tego jego twarz pozostawała nieruchoma.
-Widzę, że masz już demencję. Cóż, nic tu po nas. Przyszliśmy porozmawiać z Rzeszą.
-Hmmm~ Na chwilę obecną jest zajęty. Ale ja was chętnie przyjmę!Herbatki? Zrobię specjalną tylko dla ciebie aniołku~ - Uśmiechnął się szeroko ukazując ostre kły i długi język.
-Nie dziękuję.
-Oj nie bądź taki RP - Położył mu dłoń na ramieniu.
-To będzie czysta przyjemność~ - Oblizał kły patrząc mu w zielone oko swoimi krwisto czerwonymi.
-Nie dotykać eksponatu - Uderzył jego dłoń, a ten szybko ją zabrał.
-Wejdźcie w takim razie. - Wpuścił ich do środka, a RP posłał mu nieufne spojrzenie.
-Gdzie nazista?
-Mówiłem, że zajęty. Ale jeśli chcesz się dowiedzieć to musisz coś dla mnie zrobić~
-Aha, to spadaj. Sam go poszukam. - Wsadził ręce do kieszeni i zaczął iść razem z Polską przed siebie.
Nagle poczuł coś na swojej kostce. Spojrzał na nogi, a tam śliska macka Cesarstwa.
-Zabierz to.
-Coś za coś.
-Możesz dostać w ryj jeśli chcesz! - Nastroszył pióra i warknął na niego.
-Co się tu dzieje? - Spytał Rzesza wychodząc ze swojej sypialni. Gdy zauważył ojca trzymającego RP macką, tak się wkurwił, że przybrał formę demona. Rogi wyrosły spod włosów, kły się zaostrzyły, pojawił się również ogon.
-ZABIERAJ MACKI. - Wrzasnął, przez co Cesarstwo skrzywił się i odszedł puszczając Polaka.
Rzeczpospolita nieco się uspokoił, jednak gdy tylko spojrzał na Niemca znów poczuł gniew.
-RP, w porządku? Co was tu sprowadza tym razem? - Nacisnął na ostatnie słowa i spojrzał nie miło na Polskę.
-Oh, za chwilę się dowiesz! - RP chwycił rękę Polski i podszedł do Rzeszy.
-Co to jest!? - Wskazał na miejsce ugryzienia zaklejone plastrem. German otworzył oczy szerzej, po czym spojrzał na Polskę groźnym wzrokiem.
-Teraz nie masz nic do powiedzenia tak? Ale wczorajsze lanie wody i wierszydła bez znaczenia to już umiałeś powiedzieć!! - Ryknął na niego i nastroszył pióra.
-RP to nie tak jak myślisz. - Starał się załagodzić sytuację i wytłumaczyć wszystko w spokoju.
-Usiądźmy może... Porozmawiamy na spokojnie.
-W DUPIE MAM "NA SPOKOJNIE". - Znów wrzasnął i patrzył na Rzeszę z czystą nienawiścią.
-Wiesz co!? Polska miał rację! Nie zmieniłeś się wcale! Jesteś tym samym POTWOREM co kiedyś!!
-Tato...? Może, może...
-Nie Polska. Wyjdź i zaczekaj na mnie w aucie. - Polak nie był co do tego pewny, ale posłuchał ojca i wyszedł z niemieckiego mieszkania.
-A wracając do ciebie... To nie chcę cię już więcej widzieć na oczy ty NIEMIECKA NAZISTOWSKA SZMATO!! - Odwrócił się i zaczął iść w kierunku wyjścia.
-Co ty powiedziałeś...? - Zaśmiał się Rzesza. Rzeczpospolita był już bardzo blisko drzwi, kiedy to nagle coś szarpnęło go do tyłu za szyję. Jęknął z bólu kiedy wylądował na podłodze. Chcąc dotknąć swojej szyji przeraził się. Wyczuł łańcuch. Drugi koniec jak można się domyśleć trzymał Rzesza. Mocno szarpnął jeszcze raz i zaczął powoli podchodzić do Rzeczpospolitej.
-Myślisz mój drogi, że możesz na mnie krzyczeć i wyzywać mnie bez konsekwencji? - Jego twarz stała się przerażająca. Czarne oczy wpatrywały się w RP, który zaczął się lekko trząść leżąc tak bezbronnie na podłodze.
-Jeśli kiedykolwiek jeszcze powiesz coś obraźliwego na mój temat to wezmę twoją duszę i ROZERWĘ JĄ W STRZĘPY SŁUCHAJĄC TWOICH KRZYKÓW! - Wydarł się i powrócił do pierwotnego wyglądu.
-Rozumiemy się?
-...T-tak...
-Cudnie. - Uśmiechnął się i zniknął łańcuch. Pozwolił RP wstać i uspokoić oddech.
-Możesz nie wiedzieć mój drogi, ale twój synuś wbił mi nóż w brzuch.
-C-co takiego...? - Otworzył szeroko oczy i wpatrywał się w nazistę.
-Przylazł tu i zaczął na mnie wrzeszczeć, że niby coś ci zrobiłem. - Odwrócił się plecami do swojego rozmówcy.
-Mimo to złamałeś naszą umowę... - Oboje zamilkli i trwało to dłużej niż powinno.
-Nasza umowa mówi o tym, że twoim dzieciom nie stanie się krzywda podczas wojny. - Powiedział dość przygaszony.
-Wojna minęła.
-Więc zgodnie z tym co mówisz oddaj mi moją duszę. - Demon zaśmiał się i odwrócił z kamienną twarzą.
-Może jeszcze zdejmę ci gwiazdkę z nieba? - Spytał prowokującym tonem.
-RP... - Zaczął do niego podchodzić. Polak cofnął się gdy stwierdził, że ten jest za blisko.
-Dobrze wiesz co mogę zrobić jeśli mnie rozzłościsz, prawda? - Uśmiechnął się do niego.
-Nie jestem głupi...
-Cieszę się. - Sięgnął dłonią w jego stronę, jednak Polak zasłonił się skrzydłem.
-Jesteś bardzo dobrym aktorem Rzesza. Nie powinieneś marnować takiego talentu.
-Co masz na myśli? - Zabrał dłoń.
-Wczorajsze przedstawienie bardzo ci się udało... - Odwrócił się i wyszedł już bez przeszkód. Nazista stał bez ruchu. Wpatrywał się w drzwi przez, które nie dawno wyszedł RP.
-Przedstawienie...? - Dziwne, lecz poczuł ból w sercu.
-Wow. Ma chłopak twarde jaja. - CN wyjrzał zza drzwi do kuchni.
-Zzzamknij się. - Upomniał ojca i zawarczał cicho. Wrócił do sypialni nie zadowolony z tego co się stało. Wszystko zjebał! Położył się na łóżku zapominając o ranie na brzuchu co było jego błędem. Poczuł jeszcze większy ból, a krew natychmiast przebiła się przez ubranie. Czuł się słaby i żałosny. Pstryknął na co jego ubranie zniknęło. Zdjął opatrunek i wypstrykał sobie nowy bandaż i coś do wytarcia krwi.
-Potrzebuję anioła... - Szepnął i zaczął powoli bandażować ranę.
-Nic z tego... Obraził się. Teraz do niego nie pójdę... Za dużo emocji, czuję, że jest roztrzęsiony... - Mówił do siebie co osobiście uważał za dziwactwo, jebany hipokryta. Czuł się źle. Mieli się pogodzić, mogli by stać się przyjaciółmi nie ma problemu! Nie przeszkadzało by mu nawet tak zwane "coś więcej niż przyjaźń".
-Ale zjebałem... On dosłownie myślał, że to wszystko udawałem! - Znów poczuł ból.
-Powinienem się przespać... - Pstryknął i kołdra natychmiast go przykryła. Zasnął bardzo szybko, a śniło mu się... A raczej śnił... Chyba każdy wie kto.
-Tato...? - Spytał Polska gdy ojciec usiadł w samochodzie.
-Nie odzywaj się do mnie. - Odpowiedział szybko obrażonym tonem i odwrócił się do szyby. Polska zamilkł i w ciszy pojechali do domu.
_._._._._._._._._._._._._._
Drama po prostu.
Lubię dramy😊
\___/ ------› Zbiórka charytatywna dla Rzeszy przeznaczona na jego karierę w teatrze.
~Pierożek
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top