∆Rozdział 22∆

Następnego dnia, kiedy na niebie jeszcze robiło się jasno, wszyscy szybko zjedli śniadanie, ubrali się i zebrali swoje najpotrzebniejsze rzeczy, po czym biegiem udali się na plażę. Przecież muszą sobie zająć jak najlepsze miejsce. Tym razem nasz ukochany aniołek był w lepszym humorze. Bawił się w piasku jak mała dzidzia i budował zamek. Jego sugar daddy natomiast opalał się na leżaku i obserwował go by jego małemu skarbowi nic się nie stało. W pewnym momencie, do małej główki Rzeczpospolitej przyszedł bardzo głupi pomysł. Wziął wiaderko, które używał do formowania wieżyczek z piasku i podszedł do wody. Nabrał jej trochę do wiaderka i szukał wzrokiem swojej ofiary. Pierwszy rzucił mu się w oczy Cesarstwo. Podszedł od tyłu i nagle oblał go całego. Następnie uciekł śmiejąc się. Facet nawet nie zdążył zareagować, a anioł już był przy następnej osobie. Zachowanie na poziomie małego dziecka, naprawdę. Następną ofiarą tego głupiego żartu był jego ojciec. Imperium szlak trafił, jednak jego małżonek uspokoił go.
-Daj mu się wyszaleć, to tylko woda kochanie.
-No jak on się zachowuje?
-Jak małe dziecko, wiem to. Ale myślę, że zasłużył by chociaż trochę się rozerwać.
-No niech mu będzie. - Mężczyzna wrócił do odpoczywania. Natomiast RP kontynuował zabawę. Jego następnym celem był ZSRR, później Litwa. Zabawa skończyła się kiedy oblał Rzeszę. Nazista zaczął gonić Polaka, a ten oczywiście uciekał. Niesprawiedliwe było to, że german mógł się teleportować, z czego z chęcią korzystał. Rzeczpospolita uciekłby gdyby nagle się nie wywrócił. Demon złapał go, biorąc ukochanego na ręce, po czym przeteleportował się do wody.
-Powiedz mi RP, takie to kuźwa śmieszne było? - Mimo wyraźnego zagrożenia, Polak nie potrafił stłumić śmiechu. Rzesza zaśmiał się zirytowany i wrzucił go do wody, puszczając go. Ależ on z siebie dumny był. Utopił kalekę. Tak na prawdę, po chwili wyciągnął go.
-No i co? - Rzeczpospolita uspokoił oddech kaszląc parę razy.
-Ty szmato...
-Jeszcze raz mam cię wrzucić?
-N-nie... - Zrobiło mu się teraz zimno. Niemiec pocałował go w mokry policzek i wyszedł na ląd.
-Dobra, ściągaj ubranie, cały mokry jesteś. - Złapał za jego koszulkę próbując ją zdjąć. Anioł w trybie natychmiastowym, wyrwał się i odsunął.
-Rzesza kurwa mać...
-No co?
-No ja pierdziele, czy ty sobie co noc wymazujesz pamięć z wczoraj? Nie będę się rozbierał. - Po tych słowach, powoli skierował się do domku by się przebrać. Niemiec patrzył jak odchodzi i pokręcił głową wzdychając. Skoro był już mokry to chociaż pójdzie popływać, bo niby co innego ma do roboty.

I zgadnijcie co dalej się stało? CN się kurwa stał. Polazł za Polakiem bo jakby inaczej. To jest już takie oczywiste, że nie trzeba nawet tłumaczyć.

Zamknął drzwi przekręcając kluczem w zamku. Znalazł go w pokoju jak się przebierał.
-Oh, już się dla mnie rozebrałeś? - Spojrzał na bliznę w kształcie ogromnej swastyki, oczywiście wykonawcą był Rzesza, ah cóż za artysta, i skrzywił się.
-Ty paskudo. - Z przyjemnością obserwował panikę Rzeczpospolitej, który szybko założył koszulkę, zasłaniając tym samym brzydkie szramy na ciele.
-Wyjdź stąd, wycieczki mi nie zniszczysz ty kupo spermy!! - Sięgnął po coś w plecaku.
-Nie zamierzam cię ruchać, wyglądasz jak trup. - Podszedł bliżej i już miał użyć swoich macek, kiedy nagle Polak wycelował w niego z broni. Bez zastanowienia strzelił mu w nogę.
-Wyjdź. - Skąd on wziął tyle odwagi to nawet on sam nie wiedział. Wspominałam, że Rzesza ma cholernie dobry słuch? Może kiedyś, ale nie pamiętam. W każdym razie, usłyszał strzał i od razu tam ruszył.(Daddy leci na ratunek XDDD) Wyszedł z wody i pobiegł do domku. Wpadł do środka spodziewając się, że zobaczy coś okropnego, ale się mylił. Jego zjebany ojciec leży we własnej krwi, a nad nim stoi anioł z bronią w ręku.
-RP, nic ci się nie stało? - Pstryknął, co spowodowało zniknięcie starszego germana. Podbiegł do swojego skarba i złapał za jego policzek.
-Kochanie? - Polak nie reagował. Z czasem jego ciało zaczęło delikatnie drżeć, jakby w panice.
-Hey... Już wszystko dobrze, nie ma go tutaj. - Co zrobił Rzesza? Buziaka mu dał. Mimo tego, że był mokry i nie miał na sobie koszulki, to Rzeczpospolita wtulił się w niego z całej siły.
-No już dobrze... - W tym całym szoku, RP wypuścił pistolet z ręki, a ten spadł na podłogę.
-Już dobrze... - Powtórzył za nazistą.
-Co ci zrobił? - Polak spojrzał na ukochanego, po czym lekko się przytulił.
-Nic... Tylko mnie zwyzywał... Widzisz? Obroniłem się... - Mówił obojętnym głosem, pozbawionym emocji. Rzeszek wziął go na ręce i wyniósł z domku. Miał kompletnie gdzieś, że ktoś może ich zobaczyć i odkryć, że są parą. Jemu to nie przeszkadzało, tylko RP. Ale on wygląda teraz na nieprzytomnego.

Nazista położył go na leżaku.
-Uspokoisz się czy przynieść ci leki?
-Leki poproszę... - Nazista kiwnął głową ze zrozumieniem i puścić jego dłoń. Oddalił się w kierunku domku i minęła tylko chwila, a on już był na miejscu.
-Proszę. - Podał mu szklankę z sokiem jabłkowym i tabletkę.
-Mogę dwie...?
-Uh, nie kochanie. Tu jest napisane, że trzeba zażywać jedną na cztery godziny.
-Oh... - Pokiwał głową rozumiejąc wszystko i po prostu połknął tabletkę.
-No. Posiedzę tu z tobą skarbie, dobrze?
-Mhm... - Mruknął cicho, po czym oddał mu pustą szklankę, a jego drugą dłoń przytulił do siebie. Zamknął oko i po chwili odpłynął. Rzesza czuwał przy nim przez cały ten czas, spokojnie siedział obok i czasem głaskał jego biało-czerwone włosy. Jakiż on był słodki i wspaniały dla germana. Napatrzeć się na niego nie mógł.

Pod wieczór, wszyscy wrócili już do domku, tylko Rzesza z RP zostali.
-Plaża nocą jest przepiękna, szczególnie gwiazdy.
-Prawda. - Zgodził się z Polakiem, demon.
-A wiesz kto jeszcze jest taki piękny?
-Ja?
-Mhm... - Objął go ramieniem i kiedy przyciągnął go bliżej siebie, złożył na jego ustach delikatny pocałunek, który Rzeczpospolita z chęcią odwzajemnił.
-To twoje zdanie, nie mam prawa z tym dyskutować. - Oparł się o niego głową. To najwygodniejsza pozycja jaką Polak mógł odkryć. Wyglądali teraz tak słodko, że można byłoby się porzygać tęczą. Obaj wpatrywali się w niebo, podziwiali małe punkty zwane też gwiazdami. Ich oczy odbijały obraz, na który patrzyli, co wyglądało tak jakby ich oczy się świeciły. Demon przytulił anioła, przyciągając go bliżej siebie i kładąc dłonie na jego talii.
-Rzeszku...?
-Hm?
-A jak długo już mnie tak kochałeś?
-To ciężkie pytanie... Zawsze cię lubiłem. A ty mnie?
-Mhm. Szczególnie kiedy bardzo pomagałeś mi w te ciężkie dni.
-Kocham cię...
-Ja ciebie też kocham. - Zamknął oko, a po chwili ziewnął. Zdążył oczywiście zasłonić buzię, a później po tym wrócił do leżenia na ramieniu Rzeszy.

Kiedy już naprawdę było ciemno i zimno, wrócili do domków, żegnając się gorącym pocałunkiem. Położyli się do łóżek zadowoleni, a po tym zasnęli.

_._._._._._._._._._._._._

Tełaz szeksz i tajemnica RPunia, a na końcu bobo. A jak jeszcze dostanę komentarze jakieś ciekawe lub gwiazdki, to już w ogóle się postaram. Tak będę o tym gadać i tak, będę was zmuszać do komentowania🥰

~Pierożek

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top