∆Rozdział 11∆

Tego dnia, Rzeczpospolita razem ze swoim synem jedli obiad. Wszystko zapowiadało się idealnie. Razem po sobie posprzątali, a resztki z obiadu włożyli do lodówki. RP skierował się do swojej sypialni, a Polska do salonu. Rzeczpospolita nie mógł doczekać się spotkania z nazistą. Chciał spędzić z kimś trochę czasu, ponieważ siedzenie samemu całymi dniami już mu się znudziło. Zrozumiał, że czasem to w samotności źle się czujemy.

Niespodziewanie w mieszkaniu można było usłyszeć dzwonek do drzwi. Rzeczpospolita pomyślał, że to może być jego gość więc zaczął się szybko ogarniać. Polska natomiast poszedł do korytarza i otworzył. Jego oczom ukazała się kobieta, bardzo dobrze znana mu kobieta.
-Cześć mamo. - Chłopak zrobił kobiecie miejsce w drzwiach.
-Ahoj Polska. - Czechosłowacja weszła do środka.
-Wybacz, że tak bez zapowiedzi, ale wpadłam dosłownie na chwilkę.
-Nic się nie stało, chociaż gdybym wiedział to może bym coś upiekł-... - Kobieta podała synowi kosz z ciastem.
-Nie szkodzi, ja upiekłam. - Uśmiechnęła się miło. Polska wziął koszyk od matki i zaprosił ją do salonu.
-Usiądź sobie mamo. Zrobić ci kawy?
-Poproszę. - Odpowiedziała miło i usiadła na kanapie. Polak skinął głową i skierował się w stronę kuchni. Wyjął kubek i nasypał dwie łyżeczki kawy. Nastawił wodę i zabrał się za krojenie ciasta.
-Skarbie, a tata to jest w domu? - Spytała Czechosłowacja z salonu.
-Tak, jest u siebie. Chcesz z nim porozmawiać czy coś? - Polska wrócił do salonu.
-Właściwie to tak, chciałabym. - W tym momencie, jak na zawołanie, z pokoju wyszedł starszy Polak. Jak można się domyślić, nie zbyt ucieszył się na widok swojej byłej żony.
-A ona co tu robi? - Nieco spoważniał patrząc najpierw na kobietę, a później już bardziej spokojnie na syna.
-Jakie miłe powitanie RP. - W jej słowach był słyszalny czysty sarkazm i niechęć do mężczyzny.
-Oh, wybacz. Po prostu nie widzę powodu bym miał się do ciebie, jak kolwiek, miło zwracać.
-Mógłbyś się chociaż postarać przy dziecku, jaki przykład mu dajesz?
-Ale spokojnie, nie kłóćcie się. Po za tym jestem już pełnoletni mamo.
-To nie ma znaczenia. - Czechosłowacja machnęła ręką.
-Ależ ma znaczenie. - Zaprotestował RP.
-Wyrósł na porządnego człowieka, i wiesz dzięki komu? Dzięki mnie i mojej siostrze, ponieważ jego matka postanowiła odejść. - Powiedział prawie krzycząc. Nie można pominąć oburzenia Czechosłowacji.
-Jakbyś tyle nie chlał to nic by się nie stało! Ale nie! Pan wielka Rzeczpospolita wie kuźwa najlepiej!
-Mamo... - RP zacisnął pięści.
-Polska zostaw nas samych proszę. - Rozkazał dość spokojnym, jak na sytuację, tonem Polak.
-Tak, tak, teraz zmieniasz temat, a później wyjdziesz jak zawsze! - Krzyknęła kobieta. Chłopak stojący obok rodziców powoli wyszedł z salonu i zamknął się w kuchni.
-Przyszłaś robić aferę? Bo to ci zawsze najlepiej wychodzi.
-Ja przyszłam odwiedzić swoje dziecko.
-Tak, pierwszy raz od osiemdziesięciu pięciu lat!
-Ja zawsze się starałam! Pomyślałeś może co sobie twoje dzieci pomyślą o tobie!? Zajebisty ojciec, święty wzór do naśladowania, autorytet, tylko, że się puścił z mordercą co miliony powyżynał!!
-DOŚĆ. - Tego było za wiele dla anioła.
-Z nikim się nie puściłem! Czy ty w ogóle masz rozum kobieto!?
-Wiesz co ci powiem? - Nie zamierzała przestać. Wstała i podeszła do byłego męża.
-Jesteś pierdoloną dziwką RP, zdrajcą, pijakiem, diabłem wcielonym. Nie mam pojęcia jakim cudem znalazłeś się po śmierci w niebie. Chyba tylko dla tego, że masz te bezużyteczne skrzydła. To jest twoja przepustka! Skrzydełka! - Czechosłowacja spoliczkowała Polaka z całej siły, zrobiła to tak mocno, że jego głowa delikatnie odwróciła się w bok. Po tych słowach i uderzeniu Rzeczpospolita zamilkł, a mimo tego jego twarz nie zmieniła się.
-Już nie masz nic do powiedzenia? Prawda kole w oczy, tak?
-Ciesz się, że jesteś kobietą. - Warknął i odszedł w stronę pokoju. Gdy tylko zamknęły się za nim drzwi zaczął szybko oddychać czując jak emocje biorą nad nim górę. Po policzkach zaczęły płynąć łzy, a RP położył sobie rękę na miejscu gdzie miał serce. Ścisnął skórę oddychając bardziej niespokojnie. Zsunął się po długości drzwi i usiadł na podłodze. Po pięciu minutach, gdy już nie co ochłonął wstał powoli i podszedł do łóżka na, którym się położył i przykrył kołdrą po same uszy. Nagle w pokoju pojawił się Rzesza. Rozejrzał się szukając RP i zatrzymał swój wzrok na łóżku. Usłyszał cichy płacz, przez co zmartwił się. Podszedł bliżej i usiadł na skraju materaca.
-RP? Hej, wszystko w porządku? - Spytał łagodnie i dłonią zsunął kołdrę z głowy Polaka by móc na niego spojrzeć.
-Rzeczpospolita natychmiast zamilkł i wytarł łzy z policzków. Odwrócił głowę w kierunku demona i patrzył niewinnie zaszklonymi oczami.
-Cześć... Wybacz mi, że widzisz mnie w takiej sytuacji. Nie wiedziałem kiedy przyjdziesz...
-Nic się nie stało, bardziej mnie martwi to dlaczego płaczesz? - Dłonią pogłaskał jego policzek, przy okazji wycierając łzę, której anioł nie mógł wstrzymać.
-Czy coś się stało? - Na to pytanie Rzeczpospolita  nie wiedział jak odpowiedzieć. Nagle rozległ się stłumiony krzyk Polski.
-Mamo, jak mogłaś!? Dlaczego jesteś taka okrutna dla taty!? - Po tym natychmiast pojawiła się odpowiedź.
-Ja jestem okrutna!? Czyli jesteś po jego stronie. Tak!?
-A jak mam nie być!? Nie pozwolę byś obrażała go w taki sposób! - Rzesza nie odrywał spojrzenia od anioła.
-Oh, rozumiem już. Chcesz o tym porozmawiać...? - Warga RP zaczęła drżeć, a ten podniósł się i mocno wtulił w nazistę. Rzesza mocno go do siebie przyciągnął i przykrył kołdrą.
-No już... Spokojnie... - Położył mu dłoń na plecach i zaczął głaskać.
-Po prostu... Mnie, zwyzywała... Od... Najgorszych... - Słowa ciężko przechodziły mu przez gardło.
-Ciebie... W sumie... Też... Trochę...
-Mam z nią porozmawiać? - Spytał, nie przestając głaskać jego pleców.
-Nie... Rzesza... To ją tylko utwierdzi w przekonaniu, że ma rację...
-Rozumiem. Może się prześpisz, co? - Ujął jego podbródek w dłoń i odchylił jego głowę tak by mógł na niego patrzeć.
-Może...
-Tak będzie najlepiej. - Demon uśmiechnął się delikatnie do anioła i puszczając go na chwilę, położył się na łóżku.
-No to chodź. - Rozłożył ramiona czekając aż ten również się położy. Gdy RP to zrobił, Rzesza przytulił go, a następnie oboje zamknęli oczy.

Sen trwał ponad godzinkę, wtedy RP otworzył oczy i wtulił się w Rzeszę bardziej. Od tych ruchów, nazista również się obudził.
-Hm? Już nie śpimy? - Powoli przejechał dłonią po jego policzku.
-Jak, widzisz nie śpię... - Zamknął znów oczy. Niespodziewanie do pokoju wszedł Polska i zamarł widząc ojca z demonem w łóżku.
-To nie tak jak myślisz!
-Spokojnie chłopcze ja tylko go uspokajam. - Mimo tego chłopak nie odzywał się. Po chwili jednak postanowił zabrać głos.
-Nigdy nie sądziłem, że posądzę cię o taką desperację ojcze... - Powiedział, równocześnie szybko mrugając.
-Jesteśmy tylko przyjaciółmi!
-Nie rób ze mnie debila.
-Nie robie.
-Uspokójcie się, proszę. - Rzesza pogłaskał RP delikatnie po plecach. -Dobra, róbcie co chcecie. - Wyszedł z powrotem z pokoju w kompletnej ciszy.
-Chcesz coś obejrzeć RP? - Spytał mężczyzna wypstrykując laptopa.
-Chętnie.
-A na co miałbyś ochotę?
-Może jakiś horror?
-Nie będziesz się bał? - Na to pytanie Rzesza zaśmiał się gdy wyobraził sobie wystraszonego Polaka.
-Ha ha, bardzo śmieszne. Nie, nie będę.
-Skoro tak mówisz... - Wpisał jakiś tytuł i kliknął enter.

Przez następne dwie godziny Polak tulił się do nazisty wystraszony i straumatyzowany krwistymi obrazami, podczas kiedy Rzeszy sprawiało to przyjemność. RP spojrzał na uśmiechniętego przyjaciela i zirytował się.
-Ty sadysto jebany. - Uśmiechnął się na swoje słowa, a Rzesza złapał go mocniej w talii i spojrzał na niego dwuznacznie.
-Hamuj się aniołku. - Po Rzeczpospolitej przeszedł dość widoczny dreszcz, na co demon się lekko uśmiechnął. Wrócili do oglądania filmu, co zadziwiające, bez zgryźliwej odpowiedzi RP. Zauważył to nazista, który spojrzał na Polaka.
-A tobie co?
-A co ma być?
-Jakiś za spokojny się wydajesz. - Anioł przewrócił oczami zirytowany i przytulił się mocniej do sadysty.
-Cicho bądź bo się nie mogę skupić na filmie.
-Oh, moje kondolencje wasza wysokość.
-Właściwie to jakbyś nie zauważył, teoretycznie jestem księciem. - Tutaj Polak miał rację. Jeśli jego tata był królem to on jest księciem.
-A gdzie masz białego rumaka książę?
-W dupie... - Odpowiedział mu anioł znudzony wpatrując się w ekran laptopa.
-W dupie to ty możesz mnie coś innego akurat... - Szepnął demon również nieco zirytowany słowami Rzeczpospolitej.
-Co!? - Mimo szeptu RP usłyszał głośno i wyraźnie.
-Co? - German powtórzył pytanie i spojrzał równocześnie na RP.
-A pierdol się...
-Tylko kiedy będziesz chciał aniołku. - Puścił mu oczko uśmiechając się szeroko.
-Ten żart już się przeterminował. - Polak ukrył rumieńce i uśmiech, tuląc twarz do klatki piersiowej Rzeszy.
-Nie byłbym tego taki pewny kochany.
-Nie mów mi kochany.
-A dlaczego nie?
-Bo nie.
-Ah to przepraszam wasza wysokość.
-Wasza wysokość?
-Mówiłeś, że jesteś księciem. - Złapał go delikatnie za podbródek i nakierował twarz Polaka na swoje oczy.
-Tak. - Lekko stał się czerwony na buzi.
-No dobra, to co teraz robimy słoneczko?
-Idziemy wjebać szmacie.
-Kobiet się nie bije aniołku, nawet jeśli szmatami.
-Aha, czyli mnie nie pocieszysz jako dobry kolega?
-Ale zawsze można je wystraszyć.
-Nie chcę mi się nic robić...
-To śpij sobie. - Demon zauważył jak Polakowi kleją się już oczy. Przytulił go do siebie i zaczął głaskać po delikatnych białych włosach. Rzeczpospolita zamknął oczy i wyrównał oddech.
-Dobranoc RP.
-Mhm... Dobranoc... - Po chwili zasnął, a nazista nie przestawał głaskać. Patrzył na niego uśmiechnięty, aż po pewnym czasie przytulił go do siebie bardziej i sam zamknął oczy zasypiając. Tak więc spali znów razem wtuleni w siebie.

_._._._._._._._._._._._._._._

Dobra...

Teraz to już naprawdę nie wiem co
dalej.

Publikuję to o 1:50 XD.

~Pierożek

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top