∆Rozdział 10∆
Słońce zaczynało już wschodzić kiedy RP otworzył oko. Wtulił się mocniej w Rzeszę, kiedy nagle usłyszał dzwonek telefonu. Ziewnął podnosząc się do siadu, i starając się nie budzić demona, wstał z kanapy i przykrył go szczelniej. Podszedł do torby i wyjął z niej swój telefon. Odebrał ucieszony, ponieważ dzwonił Polska.
-W końcu odebrałeś! Gdzie ty jesteś co!?
-Synku, jak ja się stęskniłem...
-Dlaczego cię nie ma już drugi dzień!? Dzwoniłem do ciebie cały czas!
-CN mnie zamknął u siebie w piwnicy no, a później Rzesza mnie uratował w sumie.
-I?
-No i jestem u niego. Nie obrazisz się jak sobie jeszcze zostanę u niego na śniadanie co?
-To wy nie byliście pokłóceni?
-Już mi przeszło, w życiu się tak nie ucieszyłem na jego widok, mówię ci.
-No dobra, w porządku. A jeszcze takie pytanie...
-No?
-Gniewa się jeszcze na mnie?
-Nie wiem Poluś.
-Oh, to dobra, nie ważne.
-No
-To do zobaczenia...
-Pa aniołeczku. - Rozłączył się i odłożył telefon na stolik. Spojrzał na Niemca i podszedł do kanapy z lekkim uśmiechem.
-Rzeszuniaaaa. - Szturchnął go lekko, a ten zamruczał.
-Obudź się Rzeszuś. - Szturchnął go ponownie. Rzesza otworzył oczy i spojrzał na niego.
-Dzień dobry RP... - Lekko się uśmiechnął. Nie ma nic lepszego niż patrzenie od rana na tą uroczą uśmiechniętą buźkę.
-Dzień dobry. - Odpowiedział mu Polak z uśmiechem.
-Która jest godzina, że już nie śpisz...? - Spytał Rzesza, podnosząc się z kanapy.
-Siódma rano. - Rzeczpospolita zerknął na zegar wiszący na ścianie.
-I pewnie zjadłbyś śniadanie, prawda?
-No może i prawda.
-Na co miałbyś ochotę? - Spytał german i skierował się do kuchni.
-Hmm... Ej zjadłbym kisiel.
-Kisiel na śniadanie?
-Co w tym złego? - Odpowiedział pytaniem na pytanie i pobiegł za nim do kuchni.
-Masz w ogóle kisiel?
-A co bym tam nie miał... Poczekaj to poszukam. - Nazista otworzył szufladę, w której trzymał przyprawy, słodycze i takie inne rzeczy.
-Mam malinowy, wiśniowy, owoce leśne i truskawkowy. Wszystkie są po dwie porcje. - Przeglądał to co trzymał w ręku.
-Owoce leśne. - Zadecydował anioł i usiadł sobie przy stole.
-Jak sobie pan życzy. - Westchnął, nadal był nieco zaspany, ale to mu nie przeszkodzi by zrobić kisiel.
-Jak się właściwie czujesz? - Spytał Rzesza wyjmując garnek i szklankę.
-Chyba dobrze, znaczy tak trochę jest mi niedobrze, ale myślę, że przejdzie.
-Oh, rozumiem. Jeśli chcesz to mogę dać ci tabletkę abyś poczuł się lepiej. - Zaproponował, wsypując zawartość saszetki do szklanki i mieszając ją z wodą.
-Podziękuję, nie lubię leków. - Odpowiedział spokojnie i spojrzał przez okno.
-Rozumiem. - Demon zerknął na niego, po czym przelał wszystko ze szklanki do garnka z zagotowaną wodą.
-Już gotowe? - Rzeczpospolita oparł głowę o dłoń pytając.
-Tak, ale jest gorące więc musisz poczekać. - Przelał wszystko do dwóch szklanych misek i położył je na stole, a sam usiadł na krześle obok anioła.
-RP... - Zaczął dość nieśmiało jak na niego.
-Tak? - Polak spojrzał na nazistę spokojnym wzrokiem.
-Wiesz... Jesteś teraz miły... Nie krzyczysz, nie jesteś wredny... - Rzeczpospolita powstrzymał cichy śmiech i słuchał dalej.
-I chciałbym zapytać... Wybaczyłeś mi? - Rzesza patrzył na Polaka wyczekująco kiedy ten milczał. Nie miał pojęcia co mu odpowiedzieć. Po pewnej chwili postanowił się odezwać
-Wiesz... Ty też jesteś miły... Dzięki tobie nie jestem już u Cesarstwa... A mogło to trwać dłużej... - Zamyślił się przez chwilę.
-Nie czuję odrazy do ciebie... - Rzesza słuchał i obserwował go uważnie. Uśmiechnął się widząc lekki rumieniec na jego twarzy.
-Wręcz przeciwnie... - Powiedział RP nieco ciszej. Wydaje się zawstydzony.
-Cieszę się, że myślisz o mnie w ten sposób. - Demon uśmiechnął się widząc spanikowaną twarz anioła.
-A-ale nie tak jak myślisz! - Na policzkach Rzeczpospolitej pojawił się większy rumieniec.
-Oh, ale ja miałem na myśli to, że jesteśmy teraz kolegami lub przyjaciółmi. A o czym ty myślałeś? - Uśmiechnął się chytro, podczas kiedy Polak rumienił się co raz bardziej.
-Uhm... - Zaczął RP.
-Nie ważne. - Spojrzał na stół zasłaniając nieco twarz dłońmi.
-Oh, ależ oczywiście. Ja rozumiem. - Demon nie przestawał się uśmiechać, podczas kiedy Polak powoli uspokajał rumieńce.
-To ja może założę opaskę... - Anioł przypomniał sobie o odkrytym prawym oku, wstał więc z krzesła i wyszedł z kuchni. Wszedł do łazienki i wziął do ręki opaskę. Delikatnie, ale z wyczuciem założył ją sobie. Po tej czynności wyszedł z łazienki i zamknął drzwi za sobą. Powoli wrócił do kuchni gdzie Rzesza mieszał łyżeczką w misce. W milczeniu usiadł ponownie za stołem i sam też wziął łyżeczkę. Pomiędzy nimi powstała krępująca cisza, ale żaden nie miał pomysłu jak ją skończyć.
-I jak? Smakuje ci? - Zapytał Rzesza nie patrząc nawet na Polaka.
-Tak. Jest w porządku. - RP jadł powoli również nie patrząc na nazistę.
Gdy skończyli Rzesza włożył naczynia do zmywarki i posprzątał na blacie. RP w tym czasie przyniósł do kuchni telerz po kanapkach i kubek po ziołach z wczoraj. Te naczynia również znalazły się w zmywarce. Rzesza chrząknął i spojrzał na RP.
-Masz strasznie zmierzwione piórka...
-Oh, um... No tak... - RP rozłożył skrzydło i spojrzał na nie.
-Może za nim cię odwiozę... Pomógł bym ci je ułożyć? - Zaproponował Niemiec i podszedł parę kroków do anioła.
-Jeśli chcesz... - Poszli razem do salonu i usiedli na kanapie. RP poczuł jak Rzesza delikatnie bierze jego skrzydło w dłoń. Nazista zaczął głaskać piórka, wyciągając, te które wypadły, ale nadal się trzymały między innymi. Po pewnym czasie zaczął to robić pewniej i przeszedł nawet do lekkiego masowania. RP zagryzł wargę, było mu bardzo przyjemnie, powodował to fakt, że skrzydło jest okropnie wrażliwe. Można powiedzieć, że to taki słaby punkt Polaka. Gdy Rzesza nieco pewniej wcisnął kciuk i przejechał nim po skrzydle przy plecach, RP wydał cichy dźwięk przyjemności. Demon przestał na chwilę, ale później uśmiechnął się i wrócił do masowania. Anioł zasłonił usta dłońmi gdy znów poczuł tą przyjemność. Czuł jak mężczyzna przysuwa się bliżej niego i masuje już nie tylko skrzydło, ale też ramiona.
-Wygladasz na spiętego... - Szepnął german.
-Mhm... - Przytaknął mu onieśmielony, zaciskając dłonie na swoich kolanach.
-Podoba ci się, prawda? - Rzesza zsunął dłoń na jego talię i przytulił go do siebie opierając głowę na jego ramieniu. Polak położył dłoń na jego ręce która go obejmowała i przymknął oko lekko się uśmiechając.
-Wiesz, że moje skrzydło jest wrażliwe na dotyk.
-Wiem to doskonale mój drogi. - Odpowiedział mu demon i wolną dłonią ścisnął nieco skrzydło. Sprawiło to, że niczego nie spodziewający się RP, jęknął cicho.
-Rzesza. Wiem, że to było specjalnie. - Brzmiał na rozzłoszczonego, ale to nie przeszkadzało Rzeszy na dalsze masowanie skrzydła. Polak rumienił się nie tylko przez to, że Niemiec go masował, ale też przez to jak blisko niego był. Czuł ciepło bijące z ciała nazisty.
-Nie złość się aniołku. - Szepnął mu do ucha na co ten zadrżał, usatysfakcjonowało to demona.
-Wiem, że ci się podoba gdy tak cię dotykam. - Zaśmiał się cicho. RP był cały czerwony, ale niestety nie mógł zaprzeczyć temu co mówił Rzesza.
-Wystarczy... Chcę wrócić do domu. - Niemiec szanował słowa RP. Puścił go tak jak ten chciał i wstał z kanapy.
-Chodź. - Wziął Polaka za rękę, a ten się podniósł. RP wziął torbę i zarzucił ją na ramię.
-Trzymaj się mnie mocno. - Rzesza objął go w talii i przycisnął do siebie. Można powiedzieć, że był trochę leniwy i nie chciało mu się jechać samochodem. Anioł przytulił go mocno i zamknął oko. Nie minęła ani sekunda, a oni już stali przed drzwiami mieszkania.
-Proszę bardzo. Właśnie zostałeś dostarczony pod same drzwi. - Polak zaśmiał się nie puszczając Rzeszy.
-A co ja poczta jestem?
-Specjalna przesyłka. - German wcisnął przycisk dwonku, a drzwi otworzyły się natychmiast, stał w nich Polska.
-Tato! - Młody bardzo się ucieszył. RP odskoczył od nazisty w trybie natychmiastowym. Trochę szkoda bo Rzesza był bardzo ciepły i przyjemnie było się tak tulić, ale tego RP nawet przed sobą samym nie przyzna.
-Proszę bardzo, cały i zdrowy. - Rzesza położył dłoń na głowie RP i poklepał jego włosy.
-Dziękuję... - Odpowiedział Polska nieco nieswojo i w natychmiast przykleił się do ojca ściskając go z całych sił.
-Nie ma za co. - German uśmiechnął się i zdjął dłoń z RP. Młodszy Polak po chwili puścił tatę i spojrzał na nazistę.
-Rzesza, słuchaj... - Zaczął Polska.
-Wybacz za to dźgnięcie. Miałem zły dzień i martwiłem się o tatę. - Spuścił głowę nieco w dół.
-Nic się nie stało, rozumiem. - Mężczyzna uśmiechnął się.
-Um, czemu czuję dym? - Spytał RP.
-O BOŻE, MÓJ NALEŚNIK - Krzyknął Polska i pobiegł do kuchni. Rzeczpospolita spojrzał na Rzeszę i bez słów mocno go przytulił.
-Dziękuję. - Zaskoczony german, po chwili również go przytulił.
-Ależ nie ma za co. - Uśmiechnął się.
-Spotkamy się jutro? Może posiedzimy u mnie w pokoju i pogadamy, jakiś film obejrzymy.
-A co, już tęsknisz? - German zaśmiał się na swoje słowa.
-Chciałbym spędzić z tobą trochę czasu... Porozmawiać...
-Rozumiem aniołku. - Głaskał go po głowie.
-A więc do zobaczenia. - RP w końcu odkleił się od Niemca i spojrzał na niego.
-Do jutra. - Przez myśl przeleciał mu pomysł by dać mu buziaka, ale się powstrzymał. Rzesza zniknął z uśmiechem, a RP wszedł do domu i zamknął za sobą drzwi. Resztę dnia spędził z synem.
_._._._._._._._._._._._._._._._
Omg.
Mam ochotę na dramę z Czechosłowacją.
Lovciam was.
~Pierożek
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top