$ 48 $

Rozdział betowany przez Cessidy84





A tam, w strzępach łóżka młodego maga leżało sobie pisklę feniksa.

- Tom, to feniks - powiedział Potter.

Wiem, widzę i jak się nie mylę, to teraz twój feniks - odparł Marvolo, po czym spojrzał na ptaka - spójrz, ma moją barwę oczu - zauważył Riddle.

- Tak i w ogóle jest taki ślizgoński, bo to jego upierzenie, tylko spójrz! Srebro i zieleń - mamrotał nastolatek.

- Harry, poczekaj tu chwilę - powiedział Tom i wypadł z pokoju, jak burza, by po chwili wrócić z notesem oprawionym w skórę bazyliszka.

- Co to jest? - spytał Potter, patrząc na notes przypominający mu ten, który zniszczył w Komnacie Tajemnic.

- To nie, to co myślisz. To jest dziennik Salazara. Czytałem w nim, że miał on właśnie takiego chowańca, a po śmierci Marvolo Graunta ten ptak, jakby zniknął i teraz pokazuje się właśnie tobie, Gryfonowi do granic możliwości, na gacie Merlina! To nie ma sensu! - powiedział Tom.

- I tu się z Tobą zgodzę – poparł go nastolatek. I podszedł do ptaka, który uważnie obserwował każdy jego ruch.

- Yyy... no... Witaj. Nie wiem za bardzo, jak mam się z Tobą porozumieć, ale myślę, że uda nam się coś wymyślić. No więc nie wiem, czy wiesz, ja jestem Harry, a ty? – spytał nastolatek, nie oczekując żadnej odpowiedzi, więc, jakie było jego zdziwienie, gdy ptak wydał trel, który dla niego brzmiał, jak normalne słowa.

~ Witaj Harry. Salazar nazywał mnie Hades, a Marvolo 'głupim ptaszyskiem' ~ wyjaśnił feniks.

- Miło mi cię poznać, Hadesie. Co tu robisz? Czemu akurat ja? – spytał nastolatek.

~ Bo byłem uwięziony. Dzięki pokładom twojej magii, a skoro ją powoli odzyskujesz, to mogłem odzyskać wolność i zostać twym chowańcem. W podzięce i nie myśl, młody człowieku, że robię coś wbrew sobie. Nie jestem tu, bo chcę, ale i dlatego, że jesteś silny i silnie związany z dziedzicem Salazara.

- Aha – powiedział Harry i dodał – Miło mi cię poznać, i że chcesz z nami zostać. Czy możesz mi powiedzieć, jak mam się Tobą opiekować? – spytał speszony nastolatek.

~ Nie potrzebuje zbyt wiele opieki ~ odparł feniks ~ Możesz się mną zajmować, jak swoją sową i może też z czasem będę dla Ciebie przyjacielem, jak ona. Poza tym porozmawiaj ze mną czasem. Na dzień dzisiejszy zrozumiesz mnie tylko ty. To się zmieni, jak odbędziesz rytuał godowy z partnerem, wtedy i on mnie zrozumie, a po roku piątka osób, którą wybierzecie ~ poinstruował go Hades.

- Czyli twoim zdaniem też mam wskoczyć Tomowi do łóżka? - spytał avadooki.

~ Oj, już nie udawaj takiej cnotki. Niewydymki ~ oburzył się ptak ~ Znam się na ludziach, a Was ciągnie do siebie, jak cholera, a ty mój kochany możesz mydlić im oczy, że się boisz zbliżenia, co jest wierutną bzdurą, Boisz się, że za szybko odzyskasz magię i skrzywdzisz przez to siebie i Toma i tu się mylisz. Bo po waszym zespojeniu, że tak to nazwę, będziesz powoli odzyskiwał magię stopniowo, bo jakbyś miał ją całą odzyskać naraz, to byś wybuchnął i nie było, by Harry'ego. A teraz, jeśli możesz, to wyczaruj mi jakąś żerdź, czy coś, bo jestem słaby i śpiący ~ poprosił ptak. Harry machnął ręką i żerdź dla feniksa już stała na stoliku nocnym. Po zapytaniu, co mu ma kupić do jedzenia i czego jeszcze ptak, by potrzebował, opuścił z Tomem swój pokój.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top