$ 45 $

Kochani! Dziękuję wam za tak duży odzew. Zgodnie z waszą wolą starzec zostanie zabity przez naszych chłopców, że tak sobie pozwolę napisać.




Rozdział betowany przez Cessidy84


          Gdy Tom zszedł do salonu, czekali tam już na niego Malfoy'owie, Weasley'owie, Lupin, Snape i Black.
- Co wy wszyscy tu do cholery, robicie? - spytał zdziwiony Tom.
- Na Malfoy Manor jest najazd z Ministerstwa, bo pewien idiota, który na nasze nieszczęście ocknął się pierwszy i poleciał do Ministerstwa i zeznał, że Malfoy'owie oddali wybrańca w łapy Tego, Którego Imienia Nie wolno Wymawiać. Poza tym Ministerstwo też szuka tego starca, bo jego Knot również nie oszczędzał. Więc tak, jakby jesteśmy bezdomni. - wyjaśnił Regulus.
- Oki. Jest tu kilka sypialni, więc jakoś się pomieścimy, ale wezwijcie malfoy'owe skrzaty, bo nie mogą tam zostać, to zbyt niebezpieczne.
- No, ja pierniczę! Czarny Pan troszczy się o skrzaty domowe. Mój światopogląd właśnie legł w gruzach. - powiedział Fred, na co zgromadzeni się zaśmiali.
- Panie Weasley... - zaczął Tom.
- Jestem Gred. - przerwał mu rudzielec Weasley.
- Nie wprowadzaj mnie z równowagi. - zgrzytnął zębami Cap.
- Oj, bo uwierzę, że mi coś zrobisz. - powiedział z wyszczerzem rudy bliźniak.
- A kto mnie powstrzyma? - spytał sceptycznie Riddle.
- No, może ja? Co ty na to? - spytał Harry, schodząc z piętra i wtulając się w Toma, całując go.
- No, powiedzmy, że ty masz na to duże szanse. - powiedział Marvolo i znów zawładnął jego ustami. Po dłuższym czasie oderwali się od siebie, po czym Tom spojrzał badawczo na bruneta. Wyglądał po prostu słodko. Lekko uchylone powieki, zamglone spojrzenie, rumiane policzki i nabrzmiałe wargi. Tom zdawał sobie sprawę, że musi się teraz powstrzymać, bo Harry mu jeszcze do końca nie ufa. Głos zabrał Draco:
- Harry, bracie powiedz mi, że moje przypuszczenia są mylne i wcale nie zrobiłeś tego z powodu, aby sprawdzić, czy starzec wyczuje, że odzyskujesz swoją moc? - Harry zrobił się cały czerwony.
- No, bo... no więc... no... - jąkał się Gryfon.
- Nie jąkaj się, Harry tylko powiedz, co jest grane? - poprosił Lupin.
- Tak więc starzec czuje utratę mojej magii tylko, gdy jest w moim pobliżu. Na odległość nie czuje, w którym momencie traci moją moc. Całą moc odzyskam w chwili, gdy Tom mnie zerżnie, jak burą sukę. - Marvolo słysząc to oświadczenie, aż się zachłysnął powietrzem. - Oddychaj Tommy, oddychaj, bo kto mnie wydupczy, jak ty zejdziesz na zawał lub coś w tym stylu? - powiedział z uśmieszkiem Potter.
- Kim ty jesteś i, co zrobiłeś z Harrym Potterem, grzecznym Gryfonem? - spytał rozbawiony Remus.
- Jestem, Remi synem Huncwota. Czy ty myślisz, że cały czas będę miły i słodki, jak mama? Nie. Piętnaście lat taki byłem. Teraz pora wypuścić geny taty na WOLNOŚĆ. - zaśmiał się brunet. - Poza tym postanowiłem pomścić śmierć Łapy, a będąc miły i grzeczny nigdy bym tego nie dokonał. Więc mam pytanko: Kto jest ze mną? - wszyscy mu przytaknęli, po czym u jego boku pojawił się skrzat domowy. - Zgredek, co ty tu robisz? - zdziwił się brunet.
- Zgredek postanowił z Mrużką uciec z Hogwartu, gdy dyrektor Dumbledore kazał przekląć każdego, kto się tylko zbliży do szkoły i zaczął grozić paniczowi Potterowi, Weasley i panience Granger. Mrużka udała się do panienki Granger, aby ją chronić.
- Dziękuję Zgredku. Tommy, czy Zgredek może zostać z nami?
- Ależ oczywiście, panie Potter. - odparł Cap.
- Tomie Marvolo Riddle, ostrzegam cię, jak jeszcze raz nazwiesz mnie 'panem Potter', to zostanę prawiczkiem, a moc odzyskam po tym, jak zabiję tego starego wpieprzającego się w nie swoje sprawy starca. A teraz musimy sprawdzić, co z Hermioną. Kogo ten Trzmiel nie widział w dworze?
- Mnie. - odezwał się Reg.
- I mnie. - powiedział Charlie.
- Czy moglibyście sprowadzić ją tutaj. - dwójka mężczyzn tylko przytaknęła nastolatkowi, po czym Tom syknął do Harry'ego:
- Spójrz, jak Black gwałci wzrokiem Weasley'a. - gdy brunet spojrzał na Regulusa, ten rzeczywiście wyglądał, jakby miał się zaraz rzucić na młodszego mężczyznę.
- Chłopcy, może powinienem z wami jakąś przyzwoitkę wysłać? - spytał ze śmiechem Harry.
- Nie trzeba, tatuśku. - odpowiedział Regulus, a Charlie przypominał buraka. Regulus podszedł do niego, wziął go za rękę i teleportował ich na jakąś ulicę w pobliżu domu Grangerów.
- Regulusie Arcturusie Black, przestań mnie zawstydzać! Co ty sobie do jasnej cholery wyobrażasz!? Że co nas niby łączy?! - wrzeszczał rudzielec. Lubię, kiedy mężczyzna ma charakterek i temperament. Pomyślał, a odparł:
- Jeszcze nas nic nie łączy, mój ognisty Ogierze, ale wiesz mi, że po tej misji wszystko się zmieni i będziesz mój, a ja twój. - oznajmił mu Black. Charlie ni to westchnął, ni to parsknął ruszył w stronę domu Grangerówny. - Zobaczysz. - powiedział mu Regulus, zrównując się z nim.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Moi Kochani, znów zostawiam wybór w waszych łapkach. Mianowicie chodzi mi o to, czy mam opisać zbliżenie Charliego i Regulusa?
Czekam na wasze opinie i pytam się niesmiało, czy to, co piszę, wam się podoba? Może powinnam coś zmienić?

Pozdrawiam, wasza Mania

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top