$ 38 $
Rozdział betowany przez Cessidy84
- Wcale nie musisz nam pokazywać tego wspomnienia. - dało się słyszeć głosy bliźniaków.
- A ja potrafię o siebie zadbać. - dodała Ginny, podchodząc do Draco i go całując.
- O, widzę, że przybyła odsiecz. - zakpił Tom.
- A skąd miałam wiedzieć, że się zjawicie z pomocą? - spytała ruda.
- Dobra dzieci, posprzeczacie się w domu. - powiedział avadooki ze śmiechem. – Szkoda, że nie wzięliście ze sobą Seva i Remiego.
- Kto powiedział, że nas nie ma? - dało się słyszeć rozbawiony głos ostatniego z Huncwotów, po czym go zobaczyli, jak zdejmuje z siebie czar kameleona, a Severus swój wampirzy czar.
- Super! Pójdzie szybciej ściąganie Imperio, jeśli zechcesz mi pomóc, panie! - zwrócił się Harry do mistrza eliksirów.
- Pomogę ci głupi dzieciaku, ale mnie nie tytułuj. - odparł Sev.
- Oki. - wyszczerzył się Gryfon. - To ja i nasz nietoperek wchodzimy tam, gdzie, by stary pierdziel nie chciał. - (pokazał na uczniów). - Tom i Remi pilnują naszych tyłów, a wy spadać. Im mniej nas zobaczą, tym lepiej. Aha, lepiej, abyście i wy... - tu wskazał na Severusa i Toma. - Się zakamuflowali. - mówił brunet. Draco wraz z Ginny i bliźniakami opuścili lobby banku. Tom i Sev zrobili to, o co ich proszono, po czym Harry i Snape zagłębili się w umysły hogwarczyków.
Po jakiś dwóch godzinach wszyscy byli już świadomi, co się stało ze strażnikiem w umyśle, a wspomnieniem w fiolce wysłani do swoich domów.
{{Dom Longbottomów. Nie znana mi lokalizacja.}}
- Neville, już wróciłeś, skarbie? - spytała pani Longbottom.
- Jestem, babciu. - odparł chłopak. - Pozwól do salonu. Muszę ci coś pokazać.
- Coś się stało, synku? - spytała matrona rodu. - Czy profesor Sprout znów ci dała jakąś roślinkę na lato?
- Nie widziałem się z profesor Sprout, tylko z dyrektorem. - odparł młodzieniec. - Ale najpierw to obejrzyj. - podał jej fiolkę z kartką. - Jak wypowiesz to zaklęcie, fiolka zmieni się w coś, jak to Harry określił: projektor. Są to jego wspomnienia z naszego dzisiejszego spotkania. - Augusta wypowiedziała formułkę zaklęcia i przed nią zawisło wspomnienie z dzisiejszego dnia.
Po obejrzeniu go pani Longbottom wzięła garść proszku Fiuu i wrzucając go do kominka, powiedziała.
- Hogwart gabinet McGonagall.
- Augusta, co ty tu robisz w wakacje? - spytała zdziwiona Minerwa.
- Morduję zidiociałych dyrektorów. - odparła kobieta i rzuciła drugiej kobiecie fiolkę wraz z zaklęciem, po czym dodała: - Nie krępuj się. Pozwalam ci to zobaczyć. - i ruszyła do gabinetu dyrektora. Gdyby Albus tylko wiedział, co go czeka, to nigdy, by nie pozwoliłby odtworzyć się gargulcowi do jego biura.
- ALBUSIE DUMBLEDORE, TY ZIDIOCIAŁY STARCZE, CO TY SOBIE NA GACIE MERLINA, WYOBRAŻASZ?! ROBIĆ Z MOJEGO WNUKA BEZWOLNĄ MARIONETKĘ I KAZAĆ MU ZAATAKOWAĆ PANNĘ WEASLEY I PANICZA MALFOY'A?! CO CI SIĘ UBZDURAŁO W TYM TWOIM CHORYM UMYŚLE?! PAMIĘTASZ MOŻE, CO CI OBIECAŁAM, CO ZROBIĘ Z OSOBĄ, KTÓRA CHOĆBY TKNIE KOGOŚ Z MOICH BLISKICH PO TYM, CO SIĘ STAŁO Z FRANKIEM I ALICJĄ?! - krzyczała kobieta, po czym zaczęła ciskać w starca wszelkimi klątwami, jakie jej przyszły na myśl. - CAŁE SZCZĘŚCIE, ŻE LORD POTTER BLACK I LORD MALFOY NIE ZŁOŻĄ SPRAWY ZADOŚĆUCZYNIENIA, BO WTEDY BYŚMY PEWNIE SKOŃCZYLI JAK MOLLY PREWET!
- Augusto, uspokój się. Ja chciałem tylko sprowadzić tu pannę Weasley i pogodzić ją z matką.
- Głupcze, nie mierz wszystkich swoją mirą! Może i nie jestem już najmłodsza, ale umysł nadal mam bystry i gdyby nie ta twoja cholerna bariera, to bym ci wytłumaczyła, abyś dał już święty spokój temu chłopcu. On nie jest żadną pieprzoną bronią przeciw temu gadowi! Ty chcesz go poświęcić, tylko nie wiem czemu? Czy dla pieniędzy, czy dla jego głosów? Lecz chyba o czymś zapomniałeś. Jego ojciec i ojciec chrzestny byli najbardziej zaradnymi rozrabiakami, a Lily też się na tobie poznała! Myślisz, że nie zabezpieczyli aktywów i wolności wyborów syna?
- O czym ty mówisz, kobieto? - spytał starzec.
- Sam Charles Potter nałożył na skarbiec Potterów zaklęcie, że jeśli ze skarbca Potterów zniknie jakakolwiek rzecz, czy suma pieniędzy bez zgody głowy rodu, to wszelkie aktywa wracają na konto Potterów, wraz z odsetkami. Coś się stało, Albusie? - kpiła kobieta. - Chyba nie byłeś taki głupi i nie wziąłeś nic z konta Potterów? A zresztą nie odpowiadaj. Po drugie Alicja mi powiedziała, po narodzeniu Neville'a, że Huncwoci chronią lordów Longbottom i Potter oraz rzucili czar, że jeśli zostaną zmuszeni do małżeństwa wbrew ich woli, to magia osób, które ich przymuszają, przechodzi na chłopców. Więc nim coś głupiego ci znów przyjdzie do głowy, to pamiętaj, że Harry nie jest zwykłym czarodziejem. Rodzice o niego zadbają.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top