$ 29 $
Rozdział betowany przez Cessidy84
W jednej z sal sądowych w brytyjskim ministerstwie siedziało mnóstwo czarodziei i czarownic. Byli niesamowicie poruszeni. To poruszenie wywołał jeden człowiek, który od niespełna piętnastu lat był uważany za zmarłego. Obecnie siedział po środku sali związany magicznymi łańcuchami cały i zdrowy. Glizdogon siedział w wysokim krześle i patrzył tępo w swoje dłonie przypięte łańcuchami do krzesła o wysokim oparciu. Nagle rozległ się głos ministra magii.
- Proszę o ciszę! - zagrzmiał Korneliusz Knot, a zebrani umilkli patrząc na głowę magicznej Anglii. - Zebraliśmy się tu, aby ogłosić, że pan Harry Potter i pan Remus Lupin odnaleźli uważanego za zmarłego obecnego tu pana Petera Pettigrew. Zostanie on osądzony o morderstwo dwunastu mugoli, zdradę zmarłych Lily i Jamesa Potterów oraz za zrzucenie odpowiedzialności za, to przestępstwo na nie żyjącego już Syriusza Oriona Blacka, a także przypuszczalne bycie śmierciożercą. - usiadł na swoim krześle i już miał wydać wyrok, gdy pani Bones się odezwała.
- Panie ministrze Knot sugeruję, aby przesłuchać pana Pettigrew pod działaniem Veritaserum w związku z wyjaśnieniem tamtejszej sprawy, potem może pan zrobić z nim, co chce. - oświadczyła.
- Rozumiem, pani Bones. Panie aurorze Shacklebolt, proszę przynieść eliksir. - zarządził. Ze swojego miejsca wstał Dumbledore i spytał:
- Czy ja też mógłbym zadać oskarżonemu kilka pytań? - W tym momencie na magicznym pergaminie przed Amelią pojawił się tekst:
\\\NIE POZWÓL TEMU DROPSOWI SIĘ MIESZAĆ\\\
- Ależ oczywiście, panie Dumbledore, ale z zastrzeżeniem, że mają to być tylko i wyłącznie pytania dotyczące sprawy. - oświadczyła szefowa Departamentu Przestrzegania Prawa.
- Ależ naturalnie, pani Bones. - powiedział starzec z fałszywym szacunkiem, w duszy przeklinając kobietę. Miał nie jasne przeczucie, że Harry Potter maczał w tym palce.
- Proszę podać trzy krople eliksiru oskarżonemu aurorze Shacklebolt. - zażądał minister. Gdy szczurkowaty człowieczek zażył eliksir Amelia zaczęła przesłuchanie.
- Imiona i nazwisko.
- Peter Patryk Pettigrew.
- Status krwi?
- Czysta. - odpowiadał beznamiętnie.
- Czy jest pan niezarejestrowanym animagiem?
- Tak, jestem.
- Jaką formę animagiczną przybiera pan, panie Pettigrew?
- Moja forma animagiczna to szczur.
- Czy byłeś Strażnikiem Tajemnicy pobytu zamieszkania Potterów?
- Tak, byłem.
- Czemu nie Syriusz Black? - spytał Knot.
- Syriusz przekonał Jamesa, że on, to zbyt oczywisty wybór, a mnie nikt nie będzie podejrzewał.
- Czy wydałeś Potterów Temu, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać?
- Tak.
- Czy jesteś zwolennikiem Czarnego Pana?
- Byłem.
- Może pan rozwinąć?
- Nie, ponieważ obowiązuję mnie Wieczysta Przysięga.
- Rozumiem. - odparła Madame Bones.
- Czy jesteś Kawalerem Orderu Merlina Pierwszej Klasy?
- Tak. - odparł Glizdogon.
- Już nie! - wykrzyknął minister.
- Czy Tom Marvolo Riddle powrócił? - spytał dyrektor.
- Tak.
- Czy Harry Potter przystał do śmierciożerców? - zadał kolejne pytanie dyrektor.
- Nie, a...... - Madame Bones zablokowała mowę więźnia, po czym spojrzała na dyrektora, jakby był wyjątkowo brzydkim karaluchem i powiedziała do ministra:
- Zgłaszam wniosek o usunięcie przewodniczącego Wizengamotu z sali sądowej.
- Proszę o głosowanie. - powiedział Knot. - Kto jest ZA? - rękę podniosło 3/4 zebranych. - Kto jest PRZECIW? - rękę podniosła reszta. - Albusie Dumbledore, proszę o natychmiastowe opuszczenie sali. - powiedział Knot. Starzec na początku spokojnie i z normalną mininką na twarzy wyszedł, ale gdy był na korytarzu aż krzyknął ze złości.
- Przeklęty Potter!
Po przesłuchaniu do końca Pettigrew złożono wniosek o pozbawienie go Orderu Merlina Pierwszej Klasy oraz o pośmiertne uhonorowani tym odznaczeniem prawdziwego bohatera, jak stwierdziła Amelia, pana Syriusza Oriona Blacka. Pettigrew został skazany na pocałunek dementora. Kara została bezzwłocznie wykonana.
{{Tymczasem mała salka w MM}}
- Jak się czujesz, szczeniaku? - spytał Remus.
- Jest oki. Ma to, na co sobie zasłużył. Tylko czemu tak późno? - mruknął.
- Trzeba było wcześniej do mnie przyjść i pogadać o tym, mój wężyku. - stwierdził Tom.
- I oberwać Avadą na dzień dobry. Nie, dziękuję. Nie skorzystam. - odparł gryfon.
- Po kim ty taki pyskaty jesteś? - spytał Tom.
- Nie wiem. - odparł. - Spytałbym rodziców, ale nie mam takiej okazji. - odparł. - Remi... - zwrócił się nastolatek do wilka. - Wiesz, które z nich było pyskate?
- Oboje. - odparł Remi ze śmiechem.
- Po rodzicach. - odparł Harry spojrzawszy na Toma. - A teraz możemy już wracać?
- Jeszcze chwilę. Albus jest tu w pobliżu. Czuję jego magię. - odparł Remus.
***********************************
Ces, dziękuje za pomoc z tym rozdziałem. Jesteś wielka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top