Piętnasta Gwiazda
Lux leżała na brzuchu, zajmując całą powierzchnię jej małej kanapy. Jinx zabrała ją z jakiejś ławki na ulicy, po tym, jak ta do niej zadzwoniła. Jakieś półtorej godziny temu siedziała jeszcze na śniadaniu w KFC z Ekko, a dwie godziny temu spała. Tyle zdążyło się w ciągu tego czasu wydarzyć, że trochę kręciło jej się w głowie.
- Co chcesz? Nachosy czy popcorn? - zawołała z kuchni, wyciągając z szafki pudełko z popcornem i wsadzając go do mikrofali — Nie polecam nachosów, ponieważ to Vivien je robiła.
— Mi to obojętne — usłyszała zza oparcia kanapy, więc wyjęła drugie pudełko popcornu.
— To będziemy miały popcorn.
Przeszła na chwilę zza kredensu do salonu i klepnęła Lux w ramię, aby zrobiła dla niej miejsce, na co ta jęknęła zniechęcona, ale usiadła i spojrzała na nią, trochę nieobecnie.
— Nie powinnam tutaj być — wymamrotała — Mam tyle do zrobienia na jutro, a siedzę i się obijam.
Jinx wywróciła oczyma. Oczywiście, szkoła, przez te dwa dni można było łatwo zapomnieć, jak bardzo Lux przejmowała się swoimi ocenami, ponieważ tyle się działo. Dzisiejszy dzień był w pewnym sensie, powrotem do rzeczywistości.
— No dobra, ale jest dopiero dwunasta, przestań tak panikować. Obejrzymy kilka odcinków tej telenoweli i pojedziemy do ciebie, żeby się uczyć, co ty na to?
— Ty będziesz się uczyć? — Lux wydawała się zaskoczona tą koncepcją.
— Nie, poczekam, aż zrobisz pracę domową i spiszę, a potem zostawię cię, abyś męczyła się z resztą, czymkolwiek to jest.
Lux obróciła się w jej stronę i uśmiechnęła złośliwie.
— Co sprawia, że myślisz, że dam ci spisać pracę domową tak po prostu?
Jinx wzruszyła ramionami i spojrzała na czarny ekran telewizora.
— Może to, że podwiozę cię do domu, a i w sumie przed chwilą zabrałam cię z ulicy.
Na to mina jej trochę zrzedła i pokiwała nieśmiało głową.
— W sumie, to masz rację — przyznała — Ten jeden raz dam ci spisać bez żadnych konsekwencji.
Jinx wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
— Ale — kontynuowała Lux — Nie myśl sobie, że tak będzie zawsze, to jednorazowa okazja.
— Dobrze, dobrze — zawołała śpiewnie Jinx i kiedy usłyszała wybuchy w swojej mikrofali, wstała i przeszła szybko do kuchni, zaalarmowana.
No tak, popcorn.
— Będzie trochę sfajczony, ale to nic — powiedziała — Może drugi uda się lepiej.
Popcorn w pierwszej torebce był prawie czarny i śmierdział, ale kiedy Jinx go spróbowała, stwierdziła, że nie jest taki zły. Poszła z opakowaniem do Lux i położyła je przed nią na stoliku do kawy.
— Bon appetite, madame — skłoniła się ironicznie i usiadła z boku.
Lux popatrzyła na nią przeciągle, a potem zajrzała do opakowania.
— Co ty z tym zrobiłaś? Dlaczego jest czarny?
— Nie wiem, taki wyszedł z mikrofalówki, musisz go zaakceptować — kiedy blondynka nie uczyniła żadnego gestu, aby sięgnąć do torebki, Jinx postanowiła interweniować — No dalej, spróbuj, jest lepszy, niż wygląda.
Lux wyciągnęła jedną rękę i powoli sięgnęła po popcorn, cały czas patrząc na Jinx.
— Rany, przecież cię nie otruje.
I aby udowodnić, sama wzięła całą garść i wepchała na raz do buzi. Smakowało trochę sadzą i w sumie nie było ani trochę smaczne, ale i tak uśmiechnęła się i poklepała po brzuchu.
To chyba odegrało swoją rolę, bo Lux zaraz włożyła kilka do ust i zaczęła niepewnie żuć. Jinx patrzyła rozbawiona, jak początkowe zainteresowanie zmienia się w obrzydzenie i po chwili blondynka zaczęła się krztusić.
— Ugh, nie mów, że to ci smakuje — powiedziała, kiedy złapała powietrze — To okropne, nie wiem, jak można zepsuć popcorn, ale tobie to się udało. Gratuluję.
— Dzięki, a i zanim zaczniesz obwiniać mnie, to twoja wina, nie wiem jakim cudem mogłaś dać radę zagadać mnie na temat szkoły i pracy domowej do punktu, w którym zapomniałam, że zostawiłam jedzenie w mikrofalówce, ale udało ci się. Gratuluję.
— Więc to moja wina?
Jinx wzruszyła ramionami.
— Mniej więcej? Tak.
— Świetnie, możemy zrezygnować z popcornu i zamiast tego kupić coś w cukierni? — zaproponowała i była tak zachwycona ideą, że zaklaskała.
— Na przykład?
— Mam ochotę na czekoladowy sernik z truskawkami.
— Mówiłaś, że jadłaś naleśniki z bitą śmietaną na śniadanie?
Lux skinęła głową z uśmiechem.
— Co to zmienia?
— Jesteś uzależniona od słodyczy.
Lux zmierzyła ją wzrokiem od stóp do głów.
— Nie chce słyszeć tego od ciebie, maniaczko KFC — powiedziała, prostując się i odrzucając włosy na plecy — Poza tym dawno nie jadłam sernika, a obok ciebie jest ta świetna cukiernia, więc czemu by nie skorzystać z okazji.
— Właśnie robię drugą paczkę popcornu, więc... szlag! — pobiegła do kuchni, mikrofalówka już sama się wyłączyła, a Jinx, aż bała się zajrzeć do środka.
Wróciła do salonu i wzięła paczkę zepsutego popcornu, aby wrzucić go do śmieci.
— Dobra, chodźmy do cukierni — powiedziała, podnosząc ręce w geście poddania.
Lux zeskoczyła z kanapy z głośnym „Jej!" i rzuciła się do wieszaka na ubrania, aby czym prędzej włożyć swój płaszcz.
Na dworze było chłodno, Jinx założyła na ręce swoje kolorowe rękawiczki bez palców i potarła dłonie, aby je rozgrzać. Lux natomiast zawiązała wełniany szal wokół szyi tak, że połowa jej twarzy była zakryta.
— To dopiero połowa października, a ja już noszę zimowe ubrania i--- — przerwała i popatrzyła na ręce Jinx z zazdrością — Jakie urocze rękawiczki...
Obejrzała swoje tęczowe rękawiczki i wzruszyła ramionami.
— Są ciepłe i można w nich używać telefonu — powiedziała i uśmiechnęła — Wiem, że są świetne. Dostałam je kiedyś w prezencie od Ekko.
Jedna z jej dłoni została szybko pochwycona przez Lux, która zaczęła oglądać ją ze wszystkich stron.
— Ale mięciutkie — powiedziała, dotykając materiału i zanim Jinx zdążyła zareagować, przyciągnęła jej rękę do swojego policzka i zaczęła się o nią ocierać — Kocham je.
Potem delikatnie podwinęła trochę rękaw kurtki Jinx i zaczęła wkładać dłoń w rękawiczki zaraz obok jej dłoni.
— Są długie — skomentowała, rozciągając materiał, aby jej ręka się zmieściła.
— Ej — zaprotestowała Jinx i złapała ją swoją drugą ręką za nadgarstek — Kup sobie swoje i moje zostaw w spokoju.
— Dobra, zostawię je w spokoju, jak będę miała swoje, na razie jednak będziesz musiała się podzielić — zachichotała, patrząc na nią i kiedy jej palce wyszły przez dziury, splotła je z palcami Jinx.
Próbowała nie dopuścić do tego, aby myśli o tym, jaka Lux była w tym momencie urocza nią zawładnęły. Próbowała udać niezadowolenie, wiedziała jednak, że nie wyszło jej to zbyt dobrze, kiedy Lux powtórnie się zaśmiała i ściskając mocniej jej rękę, zaczęła ciągnąć Jinx w kierunku cukierni. Był to mały sklepik na rogu ulicy, na której mieszkała, Caitlyn i Vivien zawsze kupowały tam swoje donaty i placki, a Jinx musiała przyznać, że w mieście z tym miejscem rywalizowała chyba jedynie piekarnia rodziny Leony.
❇️️❇️️❇️️
—Mmm — westchnęła Lux, otwierając pudełko z ciastem i zaciągnęła się jego zapachem — Nie mogę się doczekać. Szybko, włączaj film.
Jinx wzięła pilot i zaczęła szukać telenoweli, którą miały razem oglądać.
— A tak właściwie to, co oglądamy? — zapytała blondynka, przychodząc z ciastem i dwoma talerzami do salonu.
—„Księżniczka Złodziei", mówi ci to coś?
— Shurimiańska telenowela? — Lux spojrzała na nią z powątpiewaniem, ale i tak zajęła miejsce obok na kanapie.
— Stwierdziłam, że musimy mieć coś takiego. Zwłaszcza że ja z Ekko przyrzekliśmy, że wszystkie inne seriale oglądamy razem, a ty mówiłaś coś, że oglądasz z Quinn anime i nawet macie listę, więc stwierdziłam, że telenowele będą naszą specjalnością, skoro nie zostało nam nic innego.
— Przecież to...
— Tak, schematyczna fabuła i zbyt dramatyczne dialogi, ale uwierz, to naprawdę świetna zabawa, jeżeli nabierzesz dystansu — tłumaczyła Jinx — Ja kocham telenowele, a nie mam ich z kim oglądać, bo Ekko jest filmowym snobem.
Lux zastanawiała się przez chwilę, odrobinę przychylając głowę.
— Okej, kupiłaś mi sernik, więc obejrzę z tobą, co chcesz, nawet jeżeli to będzie „Porodówka" — powiedziała i zabrała się do krojenia i rozdzielania ciasta.
— Nie kuś mnie — uśmiechnęła się Jinx — „Porodówka" i „W12" to moje ulubione seriale.
Lux przyłożyła rękę do głowy i jęknęła cicho.
— O nie...
— Już wiem, co oglądamy w następną niedzielę.
Lux wydała z siebie dźwięk, który był czymś pomiędzy śmiechem i płaczem, ale ostatecznie przysunęła się trochę do Jinx i podała jej talerz z kawałkiem ciasta.
— No dobrze, włączaj.
Zrobiła to, co powiedziała Lux i na ekranie pojawiła się kiczowata czołówka, która jako tako przedstawiała bohaterów i podawała imiona aktorów, którzy się w nich wcielili. Blondynka wybuchła śmiechem, widząc beznadziejne efekty specjalne i kostium króla Azira zrobiony z czegoś, co przypominało folię aluminiową pokolorowaną na żółto.
— Dlaczego tutaj jest gadający krokodyl i laska z ogonem węża zamiast nóg?
— Nie wiem, pewnie dla jakiegoś efektu, ale ja to traktuję, jako element komiczny. Patrz na jego ogon.
Obejrzały cztery odcinki, przez połowę czasu powstrzymywały śmiech, przez drugą połowę się śmiały. Ciasto zostało w połowie zjedzone, a brudne talerze leżały na stoliku obok pudełka. Lux siedziała rozłożona na kanapie, opierając nogi na kolanach Jinx i klepiąc się po brzuchu, ocierała ostatnie łzy. Wokół jej ust można było zobaczyć ślady po śmietanie, których ona zdawała się nie zauważać.
— Jesteś trochę brudna — powiedziała, wskazując miejsce na swojej twarzy — O tutaj.
— Och — Lux usiadła i zaczęła się szybko wycierać — Już?
— Jeszcze tu — teraz kiedy była bliżej, więc zwyczajnie wyciągnęła rękę i potarła delikatnie kciukiem kącik jej ust.
Następnie oblizała palec i odwróciła się w stronę ciasta.
— Schowam do lodówki — powiedziała, zerkając na Lux — Chyba że chcesz wziąć je ze sobą do domu.
Odwróciła się, trzymając pudełko w rękach. Lux spoglądała na nią z szeroko otwartymi oczami i Jinx mogła przysiąc, że na jakieś pół minuty całkowicie przestała mrugać.
— Hej — pomachała jej ręką przed twarzą — Dobrze się czujesz?
Kiedy to nie pomogło, pstryknęła jej palcami przed nosem, co wydawało się ją ocucić.
— Ach, co mówiłaś? Co? A tak, dobrze się czuję.
— Chcesz wziąć ze sobą sernik, czy nie? — zapytała i nie mogła powstrzymać małego uśmiechu, kiedy Lux zamrugała dwa razy i wymamrotała „Sernik?".
— Tak, zjadłaś już połowę, druga może pojechać z tobą do domu, będziesz miała co jeść w nocy.
Lux skrzywiła się na to.
— Nie jem po nocach.
— Dobra — machnęła ręką — Chcesz tego placka?
— Nie, zostawmy go u ciebie. Jak przyjdziemy tu na tygodniu na nasze korepetycje, to go dokończymy.
Jinx pomyślała o reakcji Caitlyn i Vivien na czekoladowy sernik stojący bezbronnie w ich lodówce.
— Nie wiem, czy to się uda.
— Dlaczego?
— Nie wiem, czy przetrwa, wiesz, moje mamki... one mają ten jeden zwyczaj, że jedzą po północy. Obie siedzą w kuchni z zapaloną jedynie małą lampką i zawsze mają miny, jak zombie, kiedy przeżuwają, poza tym całkowicie nie kontaktują, jakiś zbiorowy lunatyzm. Potrafią tak opróżnić praktycznie całą lodówkę.
Lux pokiwała głową ze współczuciem.
— Moja mama też tak ma... ale, przecież... twoje mamy to policjantki. Nie powinny trochę bardziej dbać o formę?
Skrzywiła się, kiedy usłyszała to słowo. „Mamy", ble.
— Nie nazywaj ich moimi mamami, to ohydne... To po prostu Cait i Vivien
Lux popatrzyła na nią, jak na kretynkę i pokręciła głową, jakby odrobinę nie dowierzała.
— Przecież sama przed chwilą powiedziałaś o nich „mamki".
— O czym ty... - zaczęła, już trochę poirytowana. Podrapała się mocno po głowie — Przecież mówiłam ci, że nie...
Nie potrafiła kontynuować, bo wspomnienia sprzed chwili ją uderzyły. To prawda, powiedziała na nie „mamki". Zaczęła szukać w głowie usprawiedliwienia, jakiego mogła użyć, aby wytłumaczyć samą siebie, ale nic nie przychodziło.
— Spokojnie — Lux nagle była przy niej i szeptała jej konspiracyjnie do ucha — Nikomu nie powiem.
Wzruszyła gwałtownie ramionami, trochę się odsuwając.
— No dobra — powiedziała i trochę żałowała, że jej głos zabrzmiał tak surowo i to w stosunku do Lux, która nic nie zrobiła, Jinx była po prostu zła na siebie — Muszę iść po zeszyty do pokoju, poczekaj chwilę.
Odwiesiła swoją kurtkę i przeszła salon, aby znaleźć się w swojej sypialni. Wzięła dwa, pierwsze, jakie znalazła na podłodze i przeszła z powrotem na korytarz. Lux stała już ubrana, a Jinx zauważyła bez zadowolenia, że pożyczyła sobie jej kolorowe rękawiczki.
— Nie pasują ci — skomentowała, kiedy wkładała kurtkę — Twój płaszcz wygląda zbyt poważnie.
Blondynka wzruszyła ramionami i poprawiła materiał u nasady palców.
— Są ciepłe. Nie dbam o nic innego — powiedziała i kiedy Jinx była już gotowa, natychmiast złapała ją za rękę, aby włożyć ją w rękawiczkę obok swojej — Widzisz, podzielę się.
— Jakie to szlachetne z twojej strony — burknęła, na co Lux tylko zachichotała.
❇️️❇️️❇️️
Przez większość czasu to Lux robiła zadania, a Jinx siedziała obok niej i słuchała muzyki albo zwiedzała jej dom.
- Wow, masz Play Station 3 i Nintendo? Dlaczego siedzimy u mnie, kiedy twoja chata jest taka odjechana. Jest ktoś w ogóle teraz tu? Bo wydaje się tak pusto.
— Garen wyszedł pewnie gdzieś z Katariną, a mama... coś robi, pewnie pracuje...
— Często jesteś tu sama?
Lux miała duży i prawie pusty dom, poza tym miała Nintendo, miejsce było idealne, aby spędzać w nim czas po szkole.
— Nie — odpowiedziała trochę ciszej — Na ogół siedzę u Quinn, a teraz doszły jeszcze lekcje z tobą, więc... W domu tylko śpię i się uczę.
Jinx podeszła bliżej do krzesła, które zajmowała i nachyliła się nad nią, sprawiając, że Lux oderwała się od pracy i spojrzała na nią, jej oczy wydawały się teraz bardziej szare niż niebieskie.
— Masz tu te wszystkie czadowe rzeczy — powiedziała, prostując się i uśmiechając — To sprawia, że poważnie zastanawiam się nad przeprowadzką, to raj. Ciekawe co powie Ekko, kiedy się dowie, że masz Nintendo.
Jinx pogratulowała sobie, kiedy twarz Lux trochę się rozjaśniła, a na jej ustach pojawił się ledwo zauważalny ślad uśmiechu.
— Te wszystkie konsole czy co tak, należały do mojego brata, ale teraz kiedy już z nich wyrósł, prawie nikt ich nie używa... Szkoda, że nie widziałaś jego kolekcji gier, jest ogromna.
— Mogę zobaczyć?
— Tak, jak skończę, to ci pokażę, to w jego pokoju.
Kiedy później siedziały w kuchni i jadły płatki na kolację, Jinx pisała do Ekko, który odpowiedział na wcześniej wysłane przez nią zdjęcie kolekcji starszego brata Lux, pytając, skąd wytrzasnęła cały regał starych, jak świat gier wideo.
Lux musiała zauważyć uśmiech na jej twarzy, bo sama się uśmiechnęła i zapytała, co myślał o grach.
— Jest zachwycony. Myślę, że będzie próbował się teraz z tobą zaprzyjaźnić i zmusić, abyś wpuściła go do domu, więc uważaj.
Odpowiedział jej śmiech.
— Dobra, będę uważać.
Siedziały przez chwilę w ciszy, jedząc swój posiłek, a kiedy skończyły, Lux zabrała obie miski i włożyła je do zmywarki.
— Wiesz, tak się zastanawiałam — powiedziała, stając naprzeciwko miejsca, które zajmowała Jinx za kredensem — Jeżeli przekraczam jakąś granicę, to powiedz, ale... byliście z Ekko tak blisko, że zawsze myślałam o was jako o parze...
Przerwała, Jinx jeszcze kilka dni temu wybuchłaby śmiechem na coś takiego, ale po wyznaniu Ekko, sprawy przybrały trochę inny kształt.
— Tak?
— Pytałam raz nawet Ahri — ciągnęła — I dopiero ona powiedziała mi, że jesteście tylko przyjaciółmi. To było dla mnie takie zdziwienie, czasami nawet wam zazdrościłam, bo wydawaliście się ze sobą tacy kompatybilni.
Lux patrzyła na nią, czekając na odpowiedź. Jinx zaśmiała się, ale sam śmiech nawet jej wydał się trochę pusty. Nagle przed oczyma stanęła jej rozmowa z Ekko KFC, którą odbyła dziś rano i coś w środku zabolało ją na wspomnienie.
❇️️❇️️❇️️
— Widzisz Ekko... — zaczęła odrobinę niezręcznie, chowając szyję w ramionach i lekko odchylając w głowę, aby zrobić miejsce na swoje ręce, którymi gestykulowała — Bo ostatnio, tak jakby znalazłam sobie kogoś, ale poczekaj...
Zaryzykowała i rzuciła spojrzenie w jego stronę tylko po to, aby ujrzeć moment, w którym uśmiech znika mu z twarzy, zmieniając się w powstrzymywany grymas.
— To dlatego mnie wtedy...?
Jinx pokręciła głową i położyła rękę na jego ramieniu, choć nie wiedziała, czy robi to, aby uspokoić jego czy siebie.
— Kim on jest? Znam go? — zaczął się dopytywać, nie dając jej szansy na dokończenie swojej myśli.
Westchnęła i ścisnęła jego ramię, nie potrafiła mu spojrzeć w oczy, więc zatrzymała wzrok na stole, a jedyne co widziała przed sobą to jej niebieska długa grzywka.
— To nie jest facet, wiesz, to dziewczyna — nie chciała, żeby jej głos zabrzmiał tak żałośnie, ale nie potrafiła zmusić się, aby mówić głośno, dlatego wyszło to, jako coś odrobinę więcej niż cichy szept.
Ekko milczał, a ona czekała i uparcie wbijała spojrzenie w stół, dopóki starczyło jej cierpliwości. Po dwóch minutach nie miała już jednak siły i zerknęła na niego, aby zobaczyć jego reakcję. Wyglądał idiotycznie z oczyma tępo wędrującymi po blacie stołu i nadętymi policzkami, jakby wciągnął powietrze i zaraz miał nurkować w wodzie.
Gdyby chwila była odpowiedniejsza, pewnie wyciągnęłaby telefon i zrobiła mu zdjęcie. Byłoby dostatnim materiałem na szantaż w Subwayu przez dwa tygodnie. Nie miała jednak pewności czy cokolwiek po tym, co mu powiedziała, będzie tak, jak dawniej, więc jej ręce zostały pod stołem, ułożone na jej kolanach.
Chyba poczuł na sobie jej spojrzenie, bo za chwilę podniósł wzrok i w sumie nic w jego ekspresji się nie zmieniło poza tym, że teraz jego obydwie gałki oczne były tępo wpatrzone w nią. Naprawdę, nie powinno jej chcieć się śmiać w tak ważnym momencie, ale nie potrafi powstrzymać lekkiego prychnięcia. To sprawia, że Ekko nagle wypuszcza powietrze z buzi, jakby dźwięk jej śmiechu przebił jakiś balon i nie jest nawet w stanie zamknąć ust.
— Ty... jesteś... lesbijką?
To było zbyt mocne, na tyle, że nawet psychicznie odchyliła się w swoim krześle. Sama nie użyłaby na siebie tego słowa. Nie lubiła Lux głównie dlatego, że była dziewczyną. Cholera, mogłaby być facetem i pewnie Jinx tak samo zakochałaby się też w jej męskiej wersji.
Wzruszyła więc ramionami i podniosła obie ręce do góry, aby pogłębić gestykulację.
— Wychodzi na to, że chyba tak — przyznała — Ale jakoś dziwnie mi z tym określeniem. Dla mnie nie ma znaczenia czy to chłopak, czy dziewczyna.
Ekko powoli pokiwał głową, wyszedł już trochę ze swojego stanu otumanienia...
— Więc jesteś bi? — ... ale Jinx nagle miała nadzieję, że zaraz znowu do niego powróci. Zadawał tyle tych pytań.
— Nie chodzi mi ogólnie — powiedziała, a jej głos zabrzmiał odrobinę bardziej ostro, niż zamierzała — Chodzi mi o konkretną osobę.
— Wow, no dobra — zagwizdał Ekko — No to o kim mowa?
— Lux Crownguard.
Nie wiedziała, czego się spodziewała. Po prostu czegokolwiek, jakiejś gwałtownej reakcji, czuła się taka spięta i musiała powstrzymać się przed przymknięciem oczu, aby móc zobaczyć jego reakcję. Wolne kiwanie głową i lekki uśmiech było tym, czego się nie spodziewała, ale właśnie to zrobił Ekko.
— Jakie przejechane — powiedział, a w jego oczach pojawiły się złośliwe ogniki — Uczeń zakochuje się w swoim nauczycielu. Czysty przepis na szkolną, zakazaną miłość.
— Tylko że Lux to nie jakiś dziwak po trzydziestce — wskazała Jinx — Chodzi z nami do klasy.
— Nadal, kicz... Ale motyw zakazanej miłości pozostaje, ma narzeczonego.
— Już niedługo, a może nawet już nie ma — uśmiechnęła się Jinx i spojrzała na godzinę w telefonie.
— Powiedziałaś jej, że jest...?
Jinx wybałuszyła na niego oczy.
— Nie, no co ty.
— Więc...?
— Powiedziała mi wczoraj, że z nim zerwie — wytłumaczyła — Nie chciałam jej tego mówić... i nie dlatego, że się boję, po prostu uważam, że to jest nie w porządku wobec niej i Ezreala i...
— Okej, spokojnie, ogarniam, ogarniam — poklepał ją po ramieniu i uśmiechnął się, trochę łagodniej — Wiesz... nie spodziewałem się, że możesz być taka delikatna. Naprawdę ci na tym zależy, prawda?
Jeżeli chodziło o jej relację z Lux, to działała bardziej intuicyjnie, po prostu robiła to, co wydawało jej się najbardziej odpowiednie. Nigdy nie starała się, aby być specjalnie delikatna, ale...
— Chyba tak — przyznała — Wiesz, to jest mój pierwszy raz, z tym wszystkim... i bardzo bym chciała, żeby, no wiesz... to się nie skończyło.
Ekko zacisnął usta, ale pokiwał głową, po czym zamknął oczy i westchnął.
— Jesteś zły? — zapytała. Mówienie o tym wszystkim pewnie musiało sprawiać mu ból. Przecież niecałe dwadzieścia cztery godziny temu wyznał jej miłość, a ona mówiła mu teraz o tym, że lubi kogo innego — Przepraszam... może nie powinnam... ale nie chciałam niczego przed tobą ukrywać, rozumiesz... ja...
— Daj spokój — przerwał jej i choć na jego twarzy nadal był widoczny niezadowolony grymas — Wiadomo, że przez trochę będę się zachowywał, jak jakiś kretyn, ale musisz to zaakceptować. I nie nie jestem zły, przynajmniej nie na ciebie... i no kurwa Jinx mam trochę złamane serce, a to sprawia, że czuję się trochę, jakbym miał grypę i przeziębienie na raz. I pozwól, że ci powiem... to chujowa mieszanka. I kiedy jestem z tobą, to się nasila i...
— Chcesz, żebyśmy...? — nawet nie chciała o tym myśleć. Spędzanie czasu bez Ekko, chodzenie do szkoły i widzenie go ze świadomością, że nie mogą rozmawiać. To wydawało się nie do zniesienia... Nadal, jeżeli to miało sprawić, że poczuje się lepiej to...
— Myślałem o tym — powiedział po chwili Ekko, a Jinx wciągnęła głośno powietrze, czekając na słowa „I wydaje mi się, że to dobry pomysł", Ekko wyprostował się na swoim siedzeniu — Ale wiem, że po czymś takim nasza przyjaźń pewnie poszłaby się jebać, więc stwierdziłem, że wytrzymam. W końcu cię kocham i takie tam.
Jinx roześmiała się, wypuszczając całe powietrze z płuc. Nie mogła w to uwierzyć...
— Idiota z ciebie — wyciągnęła rękę, aby trzepnąć go lekko w ramię.
Ekko poczekał, aż pochyli się nad stołem i wyciągnął w jej stronę obie ręce, aby ją przytulić, tak zbijając ją tym z pantałyku, że o mało co nie wysmarowała swojej bluzki majonezem z burgera, który leżał na stole. On chyba jednak to przewidział i przytrzymał ją.
— Będę cierpiał dla naszej miłości — wyszeptał — Bo przyjaźń jest tego warta.
— To jest dopiero kicz — wymamrotała w jego bluzę z uśmiechem.
— Wcale nie, świat kocha kicz, gdybyśmy byli kiczowaci, nie bylibyśmy w folderze NOTP.
Wywróciła oczami, ale przy tym objęła go też drugim ramieniem. Zostali tak jeszcze przez chwilę, przytuleni nad stołem, pewnie sporo ludzi się na nich gapiło, ale nie byli nigdy osobami, które mogłyby się przejmować opinią innych, więc przytulali się nadal, dopóki nie zaczęło to być nieprzyjemne.
— Plecy mnie bolą — powiedziała.
— Mnie też — odparł.
I z tym puścili się i oboje usiedli na swoich miejscach. Dokończyli swój posiłek w skrajnej ciszy, czasami tylko Ekko pokazał jej jakiegoś głupiego mema czy nowe nabytki w galerii z głupimi zdjęciami twarzy Varusa.
Kiedy potem siedzieli w jej samochodzie, jadąc w stronę jego domu, Ekko się trochę popłakał. Przyłożył do twarzy jedną dłoń i śmiał się, kiedy zobaczył potem, że jest mokra od łez. Jinx złapała go za tę dłoń i ścisnęła mocno, kiedy drugą wciąż trzymała na kierownicy. Kiedy śmiech przemienił się w łkanie, poczuła się okropnie, ponieważ nie mogła nic na to poradzić. Wiedziała, że słowa nic tu nie wskórają, ścisnęła jego rękę jeszcze mocniej i zaczęła lekko masować jej wierzch kciukiem.
Kiedy zatrzymała samochód przy jego bloku, przestał już płakać, ale łzy wciąż leciały mu z oczu. Był też zasmarkany i ogólnie wyglądał okropnie, ale kiedy zapytał, czy może ją jeszcze raz przytulić, a następnie wcisnął nos w materiał jej koszulki, ona objęła go obiema rękami i lekko poklepała po plecach, cierpliwie czekając, dopóki się nie uspokoi.
— Przepraszam — powiedział łamiącym się głosem — Włączył mi się kretyn... a- ale przecież cię ostrzegałem. Musisz ze mną wytrzymać.
— Wytrzymujemy się od tak dawna, że z tym też damy radę — wymamrotała.
❇️️❇️️❇️️❇️️❇️️❇️️
przepraszam, że tak długo już chyba naprawdę nie będę składała żadnych obietnic, bo jeżeli chodzi o dotrzymywanie to ssę.
okazało się, że ff będzie jednak trochę dłuższe, więc rozdziału z Yasuo i Janną jeżeli ktoś śledzi można spodziewać się już wkrótce (postaram się) i pewnie nowego one-shotu Ekko x Jinx też (to nie obietnica tylko przypuszczenia x] )
dzięki za przeczytanie do końca.
gl hf
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top