Rozdział I
- Wróciłam!!!- krzyknęłam do mojego chłopaka
- Kuchnia!!- krzyknął Diego, mój chłopak.
Od razu weszłam do pomieszczenia w którym był. Stanęłam osłupiała w drzwiach
- Idioto!!-krzyknęłam.
Diego był cały w mące z resztą tak jak kuchnia. Po szafce spływała jakaś maź a piekarnik był włączony.
Chłopak uśmiechnął się niewinnie czym mnie rozczulił. Podeszłam do niego i drapnęłam szybko paczke mąki. Wysypałam mu wszystko na głowe a on udawał obrażonego.
Zaczęłam się śmiać na co chłopak prychnął i ze skrzyżowanymi rękami poszedł do łazienki zostawiając na każdym schodku odbicie swoich stóp które także były od mąki.
Po kilkunastu minutach wyszedł ubrany tylko z dresy które lekko zwisały na jego biodrach.
Oglądałam jego idealny tors którym świecił mi przed nosem codziennie rano, wieczorem no i po pracy.
Zaczął się śmiać gdy zauważył jak się na niego gapie. Spaliłam buraka po czym zaczęłam sprzątać kuchnie.
Jak się okazało ta maź to było jajko. A w piekarniku był kurczak z warzywami. Diego w ekspresowym tempie ugotował ryż i nałożył na talerze.
Nałożył mi i sobie po porcji. W spokoju zjedliśmy posiłek po czym oboje przebraliśmy.
Ubrałam czerwone rurki oraz białą bluzę Diego. Chłopak zaś ubrał się odwrotnie. Czerwona bluza i białe spodnie.
Zaśmieliśmy się po czym pocałował mnie krótko w usta i wziął za ręke.
Wyszliśmy razem do parku. Nagle ktoś do niego zadzwonił a on bez tłumaczenia pobiegł w strone wyjścia krzycząc że mi to wytłumaczy.
Wzruszyłam ramionami i szłam dalej przez park. Przez chwile miałam nawet wrażenie że ktoś mnie obserwuje... w sumie to teraz mogliby mnie porwać. Jest ciemno, jestem sama i nie ma tu żadnych ludzi.
Szłam jeszcze chwilę aż przede mną kilkanaście mertów nie pojawił się mężczyzna w kapturze. Widziałam jak za ręką trzymał nóż
Zaczął podchodzić do mnie a ja powoli widziałam jego twarz.
- Co taka ślicznotka robi w takim miejscu sama?!?- spytał. Jego glos sprawiał że dreszcze przechodziły po moim ciele- Nie boisz się?!
- Po pierwsze:, wcale śliczna nie jestem, po drugie; to nie jest ,, takie.‘‘ miejsce tylko park- nakreśliłam cudzysłów w powietrzu- I nie, nie boje się- prychnęłam
- To zaraz będziesz!!- nagle zza niego wyszło jeszcze dwóch.
- Oj!! Bałeś się że sam nie dasz sobie rady?! Słodko!!- powiedziałam przesłodzonym głosem
Chłopak się zdenerwował i szybko do mnie podszedł wymachując nożem. W pewnym momencie kopnęłam jego ręke a nóż wylądował u mnie. Jego zaskoczona mina dała mi satysfakcję.
Jednym prostym ruchem dźgnęłam go w łydke mocno ją przy tym charatając. Potem musiałam uciekać bo tamta dwójka chciała mnie zabić.
Po przekroczeniu bramy parku wpadłam na kogoś
- Przepraszam- powiedziałam
- Abigail?!- doszedł do mnie jego głos. Spojrzałam mu w oczy- Co się stało?!- spytał
- Wracamy do domu-zarządziłam
Razem ruszyliśmy w szybkim tempie które narzuciłam. Mimo że Diego miał mięśnie i wogóle super sylwetke to kondyche lepszą miałam ja.
Szybko wyciągnęłam klucz z kieszeni bluzy po czym przekręciłam w zamku. Weszłam szybko za nim rozglądając się jeszcze czy nikt nas nie śledzi. Jedno mnie zaniepokoiło.
Gdy biegłam przez ten park zobaczyłam chyba Toma. Nie wiem czy to prawda czy tylko zwidy ze strachu.
- Halo! Ziemia!!- Diego pomachał mi ręką przed nosem- Powiesz mi co się stało??
- Zaatakowali mnie, musiałam się bronić a wtedy uciekłam. Wierzysz?!- powiedziałam prawde i zapytałam
- Wierze- przytulił mnie
- A ty?!Dlaczego uciekłeś z parku???
- Nie uciekłem tylko wybiegłem..-przerwałam mu
- Czyli uciekłeś
- Jak tam sobie chcesz. A wybiegłem bo mój ojciec powiedział że muszę być w firmie albo ktoś wyleci
Diego nigdy się nie interesował innymi pracownikami. Potrafił ich sam zwolnić za takie coś jak to że ktoś mu nie posłodził kawy tyle ile lubi albo poprostu nie podszedł mi do gustu.
- Od kiedy tak cię rusza to że ktoś wyleci?! Co?!- spytałam podejrzliwie
- Ostatnio przyszła do firmy taka jedna- gdy powiedział o niej w jego oczach był niebezpieczny błysk- Musi utrzymać matke która jest chora więc to chyba logiczne że się zlitowałem- powiedział patrząc wszędzie gdzie nie trzeba. Masz patrzeć na mnie_ rozkazałam mu w myślach i chyba posłuchał bo spojrzał. Zobaczyłam jak powieka lewego oka mu drga.
Kłamie. Zawsze tak ma gdy kłamie.
- Nie znoszę kłamstwa, wiesz o tym- powiedziałam spokojnie i wyszłam z salonu.
Wyciągnęłam piżamę w którą się przebrałam a następnie poszłam spać do pokoju gościnnego w którym był Diego.
Usiadłam na fotelu na którym potem wygodnie się położyłam.
- Co ty robisz?!?- spytał
- Ide spać. Dobranoc- powiedziałam zła.
Wiem że myśleliście że spotka Jacka ale nie!! Jeszcze za szybko.
Wszystko w swoim czasie.
Kocham was!❤❤❤
Kxx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top