~7~

Pov. Tom

-Ile on będzie jeszcze spał?- Spytał się szatyn.

-Nie wiem dokładnie, ale na pewno jeszcze kilka godzin.- odpowiedział mu rudzielec. Byli w domu Matt'a. Tom coraz bardziej się niepokoił. Edd leżał już nieprzytomny około trzy godziny. Zegar wskazywał godzinę dwudziestą trzecią. -Jest już późno. Chcesz iść do siebie? Napiszę jak się obudzi.

-Nigdzie nie idę.- postanowił zostać. Mimo, że jego przybrany ojciec już był w barze nie chciał iść. Nie kiedy Edd jest nieprzytomny.

-Tom...- chłopak westchnął- Nie wiesz o której on się obudzi, a jeśli dopiero w dzień to będziesz miał opieprz. Chyba nie chcesz znowu nosić bandaży na całym ciele, prawda?

-Gdzie byłeś?!- uderzył piętnastoletniego Tom'a z otwartej ręki w policzek.

-Mówiłem Ci, że idę do kolegi na noc!- uderzył młodszego w brzuch. Ten zgiął się w pół nie mogąc wytrzymać z bólu.

-Nic mi nie mówiłeś! Pewnie wyszedłeś i ćpałeś na jakiejś ławce w parku!- podszedł do szuflady i wyjął z niej nóż. Z nosa chłopaka zaczęła lecieć struszka krwi.

-Znając życie byłeś pijany! Nie moja wina, że ciągle pijesz i nic nie pamiętasz!

-O Ty gówniarzu! Jesteś gówno wart, po co w ogóle jeszcze żyjesz!

-C-co Ty chcesz zrobić? Zostaw mnie!- powiedział, gdy zauważył nóż. Uderzył młodszego ponownie, ale tym razem z większą siłą w to samo miejsce. Tom upadł na ziemię nie mając nawet siły się ruszyć, a tym bardziej wstać.

-A teraz, będzie kara.- podciągnął rękawy od granatowej bluzy czarnookiego i zaczął robić delikatne nacięcia. Z ran zaczęły lecieć kropelki krwi, ale chłopak nie mógł nic zrobić. Po chwili zaczął to robić na drugiej ręce. Gdy skończył, obmył dokładnie przedmiot, po czym odłożył go na miejsce.

-Zostań tu śmieciu.- powiedział i wyszedł z domu. Po kilku minutach szatyn próbował wstać, ale każdy ruch sprawiał mu straszny ból. Wtedy zauważył, że rudzielec stał przed głównymi drzwiami w domu.

-Tom!- podszedł do niego i zauważył rany- Kto Ci to zrobił?!- nie był taki głupi na jakiego wygląda. Widział, że wokół nie ma żadnego ostrego przedmiotu, więc od razu mógł stwierdzić, że to nie jego wina.

-O-on...- Matt od razu wiedział o kogo chodzi. Szybko pobiegł do łazienki po bandaże i inne potrzebne rzeczy, a gdy wrócił odłożył wszystko na stół. Wziął szatyna jak pannę młodą najdelikatniej jak mógł i położył go ostrożnie na kanapę w salonie. Opatrzył mu wszystkie rany i został z nim, a gdy było koło dwudziestej poszedł do swojego domu.

-Masz rację, nie chcę tego znowu przeżyć... Ale napiszesz jak się obudzi, jasne?

-Tak, napiszę.

***

Krótka wibracja obudziła szatyna.

Obudził się.

Spojrzał na na godzinę w telefonie. Była czwarta. Wstał, szybko się ubrał i wybiegł z domu. Bieg zajął mu około 13 minut. Był bardzo zmęczony, przez słabą kondycję. Ale to mu nie przeszkadzało. Dla Edd'a mógł przebiec nawet maraton. Wszedł po cichu do domu rudzielca, zamknął drzwi i poszedł do salonu po drodze mijając kuchnię, w której był Matt. Brunet natomiast siedział na kanapie uśmiechnięty oglądając jakieś przypadkowe rzeczy w telewizji. Czarnooki podbiegł do chłopaka i go przytulił.

-Tom!- powiedział zadowolony Edd- myślałem, że spisz!

-Spałem, ale się obudziłem. Jak się czujesz?- usiadł koło brązowookiego.

-Dobrze, tylko trochę głowa mnie boli. I z tego co mi mówił Matt spałem dość długo. Ile dokładnie?

-Około siedem godzin.

-O, hej Tom! Nawet nie zauważyłem kiedy przyszedłeś.- do pokoju wszedł rudzielec z trzema kubkami z herbatą. Dał każdemu po jednym i dosiadł się do chłopaków.

***

Tom obudził się jako pierwszy. Został u Matt'a na resztę nocy i wszyscy razem zaczęli oglądać film, ale był on tak nudny, że wszyscy zasnęli. Wtedy poczuł, że ktoś leży na jego ramieniu. Był to Edd. Szatyn nie widział co ma zrobić. Czy wstać i uciec, delikatnie odłożyć chłopaka i pójść zobaczyć gdzie jest Matt (którego nie było ani widać, ani słychać), czy zostać i patrzeć na jego słodką twarz. Wybrał bezmyślnie trzecią opcję. Usta bruneta były delikatnie otwarte, a klatka piersiowa podnosiła się i opadała w równym tempie. Miał ochotę go pocałować, ale gdy przybliżył się do jego twarzy i już miał to zrobić- zrezygnował. Bał się, że może się obudzić, więc wolał nie ryzykować. Nawet nie zauważył jak chłopak zaczął się na niego patrzeć swoimi dużymi (i jak to widział Tom- cudownymi oczami).

-Um... Tom? Co Ty robisz?- spytał się niepewnie patrząc na szatyna nad sobą.

-Miałeś coś na twarzy i chciałem Ci to zdmuchnąć.- powiedział na szybko nie mając jakiekolwiek wymówki w zanadrzu. Wtedy młodszy zauważył, że leży na ramieniu przyjaciela i wręcz "poleciał" w bok jak poparzony. Niestety spadł z kanapy głową do dołu (co musiało boleć) i było widać tylko nogi, które wystawały ponad kanapę.

-Ał.- wtedy czarnooki wybuchł śmiechem i wstał, po czym poszedł pomóc brunetowi wstać. Obaj jednak nie wiedzieli, że całą tą sytuację widział Matt, który patrzał z ukrycia.

____________

Pisałam, że rozdział będzie w maju XD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top