4
-Ey!- krzyknął Edd, który miał mokrą głowę, bo jego siostra wylała na niego szklankę wody.
-Wstawaj śpiochu! Jest już ósma trzydzieści!- powiedziała do niego Ell stojąca zadowolona przy łóżku. Ten jak poparzony wstał i wybiegł z pokoju zgarniając przy tym ubrania.
Po mniej więcej dwóch minutach chłopak zbiegł na dół do kuchni. Chwycił jabłko leżące na blacie i pobiegł w stronę korytarza.
-Ma- nie zdążył dokończyć, bo jego siostra, która nie wiadomo skąd się wzięła mu przerwała.
-Mamy nie ma. Pojechała szukać pracy.
-Możesz mnie zawieść do szkoły?- spytał się zakładając drugiego buta.
-Paliwo mi się skończyło.- wzruszyła tylko ramionami i odeszła. Edd wyszedł z domu i zaczął biec w stronę szkoły.
***
Minutę przed dzwonkiem, oznaczającym początek lekcji, Edd wbiegł do szkoły. Niestety znalezienie sali okazało się trochę trudniejsze niż przez ostatnie dni, przez co się spóźnił. Wpadł dalej zdyszany, tym samym zwracając na siebie uwagę całej klasy.
-P-przepraszam za spó-spóźnienie.- powiedział łapiąc oddech. Bieg przez ponad dwadzieścia minut jest bardzo męczący, o czym się przekonał dopiero tego dnia.
-Nie szkodzi, a teraz usiądź na swoje miejsce.- nauczycielka była widocznie lekko zdenerwowana za to, że ktoś przerwał lekcję. Szatyn jak zwykle dosiadł się do Tom'a.
-Czemu się spóźniłeś?- spytał się od razu czarnooki.
-Zaspałem.
Lekcja dłużyła się w nieskończoność, aż w końcu nauczycielka kazała wszystkim się spakować. Uczniowie stali już pod drzwiami. Po niecałej minucie zadzwonił dzwonek, ale nie jeden raz, a trzy.
-Co się dzieje?- zapytał się lekko zdiwiony brązowooki, za to brunet stał blady.
-Pożar gdzieś w szkole.
-Proszę kierować się w stronę placu!- powiedziała pani, która zamykała okna. Wszyscy wybiegli z klasy, a następnie kierowali się w stronę drzwi. Po chwili cały personel i uczniowe szkoły stali na placu trochę odsuniętym od budynku. Niedaleko nich widać było straż pożarną.
Wokół było słuchać marudzenia różnych dziewczyn. Większość mówiła "A jak spalą mi się moje nowe superstary?", "Co z moimi kosmetykami?!" i inne tego typu rzeczy.
Po jakiś dziesięciu minutach jeden ze strażaków wyszedł z budynku.
-Wszystko w porządku! Wybuchł mały pożar w damskiej toalecie, ale ugasiliśmy go!- po jego krótkim "przemówieniu" każdy odetchnął z ulgą oprócz jednej dziewczyny, która stała za dwójką chłopaków.
-Koniec lekcji na dziś.- powiedział głośno dyrektor szkoły, na co każdy się uśmiechnął i ucieszył. Niektórzy już zaczęli ze sobą rozmawiać o tym, gdzie razem pójdą.
-Edd, może pójdziemy sobie po czekoladę, a potem do parku?- zaproponował Tom.
-Spoko!
***
Obaj siedzieli na ławce przy jeziorze w pobliskim parku i popijali gorącą czekoladę. Rozmawiali też na różne tematy. Edd dowiedział się, że Tom również się przeprowadził z innego miasta, ale nie podał powodu dla czego, bo nie chciał o tym mówić, co szatyn uszanował. Nagle do bruneta zadzwonił telefon.
-Zaraz wrócę.- powiedział czarnooki, po czym wziął odłożył papierowy kubek na ławkę, wyjął telefon z kieszeni i odszedł kawałek.
Wrócił po niespełna dwóch minutach.
-Sorka Edd, ale muszę iść. Zapomniałem, że Matt chciał o czymś ze mną porozmawiać sam na sam w jego domu. Do zobaczenia!- powiedział już odwracając się na pięcie, aby chwilę później zniknąć z pola widzenia brązowookiego. Ten tylko westchnął.
-Pa...- odpowiedział cicho, po czym chciał już iść, ale zauważył, że na kubku jego kolegi było coś napisane.
To mój numer telefonu
Zadzwoń wieczorem.
~Tom
Pod napisem był rząd dziewięciu cyfr, który miał być numerem Tom'a.
-Głupek.- szepnął do siebie uśmiechnięty szatyn, po czym zabrał kubek z ławki (swój wyrzucił do kosza, bo miał już wypite czekoladę) i zaczął iść w stronę domu.
***
Minął już miesiąc odkąd Edd pierwszy raz pojawił się w nowej szkole. W ciągu tego czasu zmieniło się parę rzeczy. Poprawił swoje relacje z Tom'em i Matt'em, za to Tord cały czas był do niego źle nastawiony. Ell zamieszkała razem z nim i jego matką.
Szatyn siedział w kuchni na blacie i popijał kawę. Siedział do pierwszej w nocy, a obudził się o ósmej. Wszystko przez to, że Tom zaprosił go do swojego domu na dziesiątą. Była sobota, więc niekoniecznie musieli siedzieć w domu.
Po wypiciu napoju, poszedł na górę do swojego pokoju i stanął przy szafie. Może nie miał za dużo ubrań, ale żadne nie pasowały do tej chwili. W końcu zdecydował się na czerwoną koszulę w kratkę i czarne spodnie.
***
Była już za dwadzieścia dziesiąta.
-Wychodzę!- krzyknął na wyjściu, a po chwili szedł w stronę ulicy, na której mieszkał Tom.
Droga zajęła mu mniej więcej siedemnaście minut. Był już przed jego domem, ale przez chwilę się zawahał. W końcu zdecydował się. Nacisnął przycisk, a po chwili dało się usłyszeć dźwięk w środku domu.
-Zaraz!- krzyknął Tom. Po minucie stanął on w drzwiach z butelką wódki, którą najprawdopodobniej zapomniał odłożyć.
-Hej Tom.- odezwał się szatyn.
-Cześć Edd. Wejdź.- oparł się o ścianę, tak aby brązowooki mógł wejść. Zdjął buty i bluzę na zamek, którą chwycił przy wyjściu. Powiesił ją koło różnych kurtek.
Ściany w salonie były beżowe. Znajdowała się w nim niewielka, biała kanapa, przy której stał tego samego koloru stół, a na komodzie stał telewizor. Na ścianach można było zobaczyć zdjęcia najprawdopodobniej rodziców Tom'a, jak i jego samego.
-Chcesz coś do picia?- spytał się czarnooki, stojąc przy lodówce.
-Masz Colę?
-Tak.- wyjął dany napój i zamknął drzwiczki, a po chwili obaj siedzieli na kanapie i oglądali telewizję. Edd pił Coca-Colę, a Tom Smirnoff'a. W pokoju panowała cisza, co chwilę przerywana jakimiś wypowiedziami w filmie.
-Dlaczego pijesz alkohol?- przerwał tą niezręczną już trochę ciszę brązowooki.
-Nie chcę mówić.
-Dobra.
Minęło już dziesięć minut, a cisza stawała się niedotrzymania.
-Chcesz pograć? Mam w swoim pokoju Xbox'a.- zaproponował Tom.
-Spoko.- wstali z kanapy i szli w stronę schodów. Po chwili weszli do jednego z pokoi na piętrze.
Ściany były pomalowane na pastelowy odcień niebieskiego. Sufit po prawej stronie był pod kątem. Od wejścia na lewo była szafa wbudowana w ścianę, a w rogu stała gitara. Po prawej stronie od wejścia stało biurko, a po jego lewej było okno. Łóżko było w prawym rogu, a koło niego stała komoda. Ściana, na której było umieszczone okno, była oklejona tapetą w czarno białą kratkę.
-Fajnie tu masz.- powiedział szatyn, siadając na łóżko.
-Dzięki.
***
Edd siedział u Tom'a do około dziewiętnastej. Musiał wyjść, bo jak stwierdził brunet "Jeśli mój ojciec Cię tu zobaczy, to dla nas obu to się źle skończy." Pożegnali się, po czym brązowooki poszedł do (niestety swojego) domu.
Gdy wrócił, jego matka przywitała go słowami "Jak tam było? Dobrze, źle? Opowiadaj!"
Tak jak prosiła, opowiedział jej co robili. Nie powiedział jednak o alkoholu, który pił Tom, bo bał się jej reakcji.
"Hej mamo! Ten Tom pije alkohol, ale ja się tym nie przejmuje, bo go lubię!"
To źle by brzmiało.
-Dobra, mogę iść już do siebie?- spytał się swojej rodzicielki, na co ta pokiwała głową na tak. Edd wstał z kanapy i udał się do swojego pokoju, z którego wziął białą koszulkę i krótkie, czarne spodenki. Następnie udał się do łazienki.
Po szybkim prysznicu (jak i ubraniu się w piżamę) wrócił do swojego pokoju i spojrzał na zegar, który wisiał na ścianie. Dwudziesta trzecia. Nie zważając na wczesną porę (bo w końcu był weekend) położył się do łóżka, ale przed tym wyłączył światło. Ostatnie jego myśli były o Tom'ie, a raczej o tym, czy potrafi grać na gitarze, która stała u niego w pokoju.
-_-_-_-_-_-_-_-_-
Data publikacji: 9.01.2018
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top