Rozdział 8

-Kaja kurwa złaź z ulicy bo cię rozjadą.-ledwo idąc na nogach podeszła do nich i pociągnęłam ja szybko na chodnik.
-Co ty robisz!-krzyknęła śmiejąc się przy tym-Piwo mi rozwaliłaś.

Zaczęłam się z nią śmiać. W tym momencie klepnęłam ja lekko w ramie a ona przez to wywaliła się na trawę i zaczęła się głupio śmiać.

-Kurwa idiotko wstawaj kilka kroków i jesteśmy w akademiku ja pierdole haha.-wyciągnęłam papierosa i go podpaliłam.
-Źle się czuje Ashley.-powiedziała trzymając się za brzuch.
-Weź idiotko nie rób rozróby, chodź bo jak ktoś nas zobaczy będziemy miały przejebane.-powiedziałam już trochę bardziej ogarnięta.
-Ale ja nie dam rady.-odpowiedziała z bólem.
-Jasna cholera.-odeszłam od niej na chwile i odwróciłam się napięcie w inna stronę przez to na kogo wpadłam.

Zaciągnęłam się fajkiem i popatrzyłam na chłopaka.

-Sorki nie zauważyłam cię.-zaśmiałam się i nie patrząc na jego twarz odwróciłam się ponownie patrząc na śpiąca dziewczynę na trawie.-Kurwa.-powiedziałam do siebie.

-To ty?
Usłyszałam głos za sobą. Przewróciłam oczami i popatrzyłam za siebie. Moje oczy się powiększyły.

-Kim jesteś?-zapytałam nie pewnie.
-Jestem Cameron Dallas, a ty?
Ja w totalnym szoku stałam i nie mogłam uwierzyć.
-Hej.-uśmiechnęłam się nie pewnie-Ja Ashley Blake.
-Wiem, tak myślałem ze skądś cię pamietam.-podszedł trochę bliżej.-Pisaliśmy jakiś czas ale mnie odrzuciłaś.

Oparłam rękę na jego klatce piersiowej żeby nie zbliżał się do mnie zbyt blisko.

-No okej, muszę zaprowadzić koleżankę do pokoju pomożesz mi w końcu czy nie?-zapytałam zimnym tonem.

On się uśmiechnął pod nosem i przeszedł obok mnie dotykając lekko moja rękę. Poczułam przyjemny dreszcz. Chłopak wziął dziewczynę na ręce i poszedł w stronę akademika. Byłam lekko oszołomiona ale się szybko ogarnęłam i podbiegłam do niego żeby otworzyć mu drzwi.

Jak wyszliśmy z windy podeszła kilka kroków przed nim i otworzyłam drzwi do pokoju. On wszedł pierwszy i położył Kaję do łóżka. Ja ja przykryłam kocykiem i pocałowałam w czoło. Ona automatycznie się uśmiechnęła. Czułam na sobie jego wzrok ale nie zwracałam na to większej uwagi.

-Dzięki za pomoc.-powiedziałam lekko się uśmiechając do chłopaka.
-Nie ma sprawy.

Odpowiedział znowu pokazując ten piękny uśmiech i zaczął się kierować do wyjścia.
Za nim wyszedł zatrzymał się na chwile i spojrzał na mnie ostatni raz.

-Widzimy się jutro w szkole.-puścił mi oczko i wyszedł.

Podeszłam do drzwi chciałam je zamknąć ale powiedziałam na głos.

-Coś tak czuje ze będzie mi się ciężko skupić.-uśmiechnęłam się opierając głowę o drzwi.

Nagle się otworzyły i zobaczyłam bruneta.

-Wiem śliczna.-zaśmiał się słodko.

Ja nie planowałam tego i nieoczekiwanie zaczęłam się rumienić. Odrazu zakryłam twarz ręką.
On się oparł o ramę i zabrał moja rękę z twarzy.

-Z rumieńcami jesteś jeszcze piękniejsza.-popatrzył mi się w oczy i przybliżył usta do moich.

Już nasze wargi miały się zetknąć ale ktoś nam przerwał.

-Kochanie?-powiedziała dość cicho brunetka.
Wyjrzałam z pokoju i popatrzyłam na nią.
-Siemka.-przywitałam się z uśmiechem.

Chłopak popatrzył na mnie jak na idiotkę.
Dziewczyna podeszła do nas bliżej i złapał Cam'a za rękę.

-Kto to jest skarbie?-zapytała patrząc na mnie.
Miał już odpowiedzieć ale ja go wyprzedziłam.
-Jestem Ashley jestem z wymiany z Los Angeles.-podałam jej rękę a ona nie pewnie ja uścisnęła.
-Taa, miło poznać. Ja jestem Mia, dziewczyna Dallas'a.-jak to powiedziała wyglądała jakby czekała na moja reakcje tak samo Cam.

To było komiczne i nie kontrolowanie się zaśmiałam.
-Jesteście słodka para.-szybko się opanowała i spokojnie odpowiedziałam.-Cameron poznałam na meczu koszykówki u mnie w mieście.
Dziewczyna się uśmiechnęła, widać ze ogarnęła o co chodzi.

-A no tak, miesiąc temu.-powiedziała uśmiechnięta.
Chłopak był tak zdezorientowany ze nie powiedział ani słowa. Haha, żałosne.
-Dobra widać ze chcecie spędzić ze sobą czas wiec nie będę przeszkadzać a jutro pierwsze zajęcia.-powiedziałam pokazując zmęczenie bo już irytowała mnie ta sytuacja.
-Tak jasne widzimy się jutro, mam nadzieje ze się jeszcze zobaczymy.-uśmiechnęła się ostatni raz i pociągnęła chłopaka za sobą.

Ja nie patrząc na niego zamknęłam drzwi. Boże co to kurwa było, haha. Jakie to było żałosne chłopak chciał mnie pocałować a ma dziewczynę. Co za jebany podrywacz. Teraz to ma u mnie przejebane. Znaczy będę się z nim kolegować, pobawię się ale żadnego związku. Nie zdobędzie mnie tak jak zamierzał. Rozbawiona położyłam się do łóżka i zasnęłam odrazu.

Była 7:50 zajęcia zaczynały się o 8:30 a ja byłam umalowana i ubrana w sumie zwykły strój. Wzięłam z szafy zwykła biała koszulkę z koronka, szerokie spodnie w kratkę, pasek i białe buty. Zrobiłam dość mocny makijaż i uczesałam włosy w niskiego koka.

Myśle ze jest spoko, Kaja poszła do Nat'a żeby spędzić z nim trochę czasu przed zajęciami. Najgorsze jest to ze jak patrzylysmy z rana nasze plany lekcji to okazało się ze ja jestem w 3A a Kaja 3B. Byłyśmy wściekłe ale jedyny plus ze jesteśmy w jednym pokoju i to nas ucieszyło. Była już 8:15 nie wiadomo kiedy to minęło a muszę jeszcze znaleść sale gdzie mam pierwsza lekcje. Wzięłam swój spakowany plecak, zamknęłam pokój i zaczęłam się kierować do wyjścia z budynku. 5 minut i już byłam przed szkoła, byłam lekko zestresowana bo idę tam sama, hehe. Nie wiem gdzie iść ale myśle ze chociaż ta pierwsza sale znajdę i jakoś już potem pójdzie. Westchnęłam ciężko i weszłam na teren szkoły. Było dużo ludzi którzy chodzili w jedna i druga stronę. Ciężko było się połapać, popatrzyłam na plan i musiałam znaleść sale 30. Na pewno nie znajdę tej sali na parterze wiec poszłam w stronę schodów i zaczęłam iść na górę. Ludzie się przepychali i nie patrzyli co robią. W końcu było tak, że ktoś mnie tak popchnął ze nie utrzymałam równowagi i zaczęłam lecieć do tylu. Już czułam ból pleców i całego ciała jak tylko zderzę się ze schodami. Odruchowo zamknęłam oczy i szykowałam się na ból jednak ktoś mnie złapał i uchronił przed upadkiem.
Ja nie otwierając oczu podziękowałam bez zastanowienia.

-Spoko, nie ma problemu.-powiedział mi znajomy głos.
Odruchowo przewróciłam oczami i wyrwałam się z jego objęcia.

-Jednak nie dziękuje.-odeszłam szybko.
Jednak chłopak nie odpuszcza i podbiegł do mnie.
-Ej no przestaniesz mnie w końcu odrzucać, tak strasznie cię pragnę ze już nie mogę się powstrzymać.-Zac złapał mnie mocno za rękę.
-Puść mnie do cholery bo zrobi się nie przyjemnie.-zagroziłam.
-Lubię kiedy jesteś taka niegrzeczna.

Już chciałam dać mu z liścia ale podszedł mój kolejny wybawca. Kurwa ci ludzie nie maja co robić.

-Jakiś problem?-zapytał poważnie Dallas kładąc rękę na ramieniu Zac'a.
-Nie skąd.

Popatrzył na jego rękę która ściskała mój nadgarstek coraz bardziej, aż delikatnie syknęłam z bólu.

-To puść ja łaskawie albo ci pomogę.

Jak tylko to powiedział Zac puścił mnie i odszedł w głąb korytarza.
Ja popatrzyłam na niego i chciałam bez słowa odejść jednak mi nie pozwolił swoim głosem.

-Nie ma za co.

Ja się odwróciłam i popatrzyłam na niego zmęczonym wzrokiem.

-Spoko.-odpowiedziałam niechętnie i odeszłam.
-Ej!-krzyknął za mną.
Ja stanęłam i ponownie na niego popatrzyłam.
-Co chcesz?
-Chciałem cię przeprosić za wczoraj, głupio wyszło. Ona nawet nie jest moja dziewczyna..

Jak już zaczął się tłumaczyć odrazu zakryłam mu usta ręka.

-Posłuchaj nie obchodzi mnie co cię z nią łączy czy z jaka kolwiek inna dziewczyna jesteśmy znajomymi i nic więcej, widzę cię drugi raz na oczy. Nie musisz mi się tłumaczyć.-zabrałam swoją rękę i poszłam dalej

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top