Rozdział 38
-Kaja!-krzyknęłam i podbiegłam do jej łóżka.
Ona popatrzyła na mnie i się lekko uśmiechnęła.
-Jak się czujesz?-zapytała Layla siadając obok.
Kaja popatrzyła na doktora.
-Wiec tak są lekkie siniaki, ale nie ma obrażeń gwałtu.-zamyślił się-Na szczęście do niczego nie doszło jednak mam wiadomość-popatrzył na dziewczynę-Jest pani w ciąży.
Zamurowało mnie jak tylko to usłyszałam..
-Jednak to nie jest z dzisiejszego gwałtu.-wytłumaczył starszy mężczyzna.-Zostanie pani na 24 godzinnej obserwacji i jutro wypisze do domu.
Jak tylko wyszedł z pomieszczenia popatrzyłam na nią.
-Jesteś w ciąży..-powiedziałam dalej w szoku.
-Jestem...-złapała się za głowę-sama nawet nie wiem co mam powiedzieć.-schowała swoją twarz w ręce.
-Może to słaby moment kochana ale najważniejsze jest to ze nie doszło do gwałtu..
-Nie doszło..nie doszło?! Napastował mnie nie daruje mu tego.-powiedziała oburzona Kaja-Gdyby nie Chris nikt by inny mi nie pomógł.
Jak tylko to usłyszałam popatrzyłam wrogo na chłopaka. On głośno przełknął ślinę, doskonale wie co go czeka jak tylko stad wyjdziemy.
Cameron
-Przysięgam nic nie zrobiłem.-tłumaczyłem dla policji ciagle w kółko to samo.
-Zgwałciłeś niewinna dziewczynę!-krzyknął policjant już zdenerwowany.
-Jak się przyznasz dostaniesz łagodniejszy wyrok wiec zrób to dopóki masz okazje.-powiedziała już zmęczona jego partnerka.
-Przecież mówię prawdę, zaciągnęła mnie do pokoju i zaczęła krzyczeć, w pewnym momencie sama zaczęła robić sobie krzywdę chciałem ja powstrzymać ale zaczęła się wyrywać i nagle Scott wszedł do pokoju-westchnąłem ciężko-Wiem jak to mogło wyglądać ale na prawdę nic nie zrobiłem.
-To nie ma sensu.-powiedziała patrząc na mężczyznę-Może poczekamy do jutra?
-Nie możemy mu odpuścić.
-Nie odpuścimy, tylko poczekamy aż sam zmięknie.
-Niech ci będzie, masz szczęście ze kończy nam się zmiana.-podszedł do mnie i podniósł mnie siła z krzesła-Spędzisz sobie nockę w celi.
-Kurwa mac mówię prawdę!-krzyknąłem już zdenerwowany.
Chris
-Hallo?-powiedziałem.
-Siema stary, dawaj na imprezę dzisiaj.
-No nie wiem, miałem dzisiaj przyjechać do dziewczyny.
-Oj nie zamulaj, chodź z nami. 21 przyjeżdżaj, napisze ci adres.
Po kilku namowach w końcu się zgodziłem. W sumie co mi szkodzi się rozerwać.
Pomogłem dla mamy jak obiecałem pozałatwiać sprawy, zajęło mi to większość czasu niż planowałem.
Około 22 byłem już na imprezie, było zajebiscie. Warto było wpaść. Jak siedziałem przy stole pijana Kaja podeszła do mnie obejmując ramieniem.
-Cześć słodziaku, mam na ciebie ochotę.-przybliżyła się-Nawet nie wiesz jak bardzo.
Odepchnąłem ja.
-Kurwa odpierdolisz się w końcu ode mnie?-zapytałem wkurzony.
-O czym ty mówisz? Przecież było nam tak cudownie.
-Czemu ty nie rozumiesz ze kocham Ashley i nie mam zamiaru jej zranić. Jebałem cię tylko po to żeby się odegrać nic więcej. Nie podobasz mi się.-wypiłem kieliszek wódki.
-Jak możesz?-przywaliła mi z liścia-Wszyscy kurwa wybierają kochana cudowna Ashley która nie jest święta! Jestem ładniejsza od niej!
Odeszła oburzona.
Jak ona mnie wkurwia..ja pierdole.
Teraz sobie przypomniałem ze nie dość ze miałem przyjechać do Ashley to miałem się z nią skontaktować. Szukałem nerwowo telefonu..cholera! Zostawiłem go w domu! Jasna cholera..
-Cześć Chris, gdzie Ashley?-zapytała Layla siadając obok mnie.
-Weź nie denerwuj mnie nawet.-westchnąłem-Zostawiłem telefon w domu..ona nawet nie wie ze tu jestem.
-Zjebanie.-wzięła kieliszek z wódka-Carlos jest na górze może on ci da telefon. Bo ja sama zostawiłam w domu żeby go nie zgubić.
-Dzięki wielkie.-powiedziałem szybko i poszedłem na górę.
Jak tylko zobaczyłem pierwsze drzwi bez zastanowienia je otworzyłem. Zobaczyłem jak Cameron szarpie się z Kaja a ona próbuje się wyrwać. Była pół naga i poobijana. Podszedłem do chłopaka i odepchnąłem go.
-Co ty kurwa odpierdalasz frajerze!?
-Próbowałem jej pomoc.-zaczął się tłumaczyć-Robiła sobie krzywdę..
-No właśnie chyba ty próbowałeś zrobić jej krzywdę.-przywaliłem mu z pieści.
On nie był mi dłużny i tez mi przyłożył.
Zrobiła się mega afera, cała impreza ucichła i ktoś zadzwonił po karetkę, policję..
Jak tylko policjanci zabierali Dallas'a wytłumaczyłem im co się stało w skrócie, bo widziałem tylko końcówkę co się tam tak naprawdę wydarzyło.
-Jadę po Ashley, widzimy się w szpitalu.-powiedziała szybko Layla.
-Dziewczyno ty piłaś, nie możesz prowadzić.-zatrzymałem ja.
Ona tylko wyrwała rękę i poszła do samochodu.
Dwa dni później
Ashley
Byłam w ciągłym szoku co się działo przez ten weekend. A miałam odpocząć..ehh. Nocowałam u Layly razem z Kaja, ciagle gadałyśmy o tym co się stało.
Aktualnie siedziałam na lekcji i nie mogłam zebrać myśli. Cameron nie widziałam ale jak tylko go spotkam dostanie w mordę. Jak on mógł nigdy bym się po nim tego nie spodziewała i pomyśleć ze on mi się podobał. Boże co ja w nim widziałam? Przecież obronił mnie wtedy przed gwałtem a sam jest gwałcicielem? Kurwa to nie ma sensu..
-Ashley jak się czujesz?-Layla wzięła moja rękę pokazując mi swoją troskę.
Uśmiechnęłam się do niej pokazując ze wszystko jest w porządku..powiedzmy. Odwzajemniła uśmiech i popatrzyła ponownie na nauczyciela.
Po długich lekcjach pożegnałam się z dziewczyna i poszłam jeszcze za szkole zapalić. Usiadłam na ławce i odpaliłam fajka. Z każdym zaciągnięciem było mi nawet lepiej. Nagle drzwi się otworzyły..Cameron!?
-Ashley..-chciał do mnie podejść ale mu nie pozwoliłam.
-Nie zbliżaj się bo dostaniesz.-wstałam szybko i odeszła do tylu.
-Ashley musisz mi uwierzyć nic nie zrobiłem dla Kaji, przysięgam.-usiadł przygnębiony na ławce.
-Jak mogłeś ja próbować zgwałcić, nie spodziewałam się ze jesteś do takich rzeczy zdolny.-zaczęłam odchodzić-Nie zbliżaj się do mnie.
-Poczekaj.-pociągnął mnie za rękę ja zaczęłam się wyrywać przestraszona.
-Puszczaj mnie!
-Zostaw ja, mało masz problemów?!-krzyknął Scott.
Dallas nic nie odpowiedział tylko odszedł bez słowa.
-Coś ci zrobił?-zapytał z troska.
-Na szczęście nie.-przytuliłam się do niego mocno-Odwieziesz mnie do domu?
-Oczywiście skarbie. Chodź.-zaczął mnie prowadzić do auta.
Była już jakoś 22 właśnie skończyłam odrabiać lekcje, Cameron ciagle do mnie wypisywał ale na szczęście mam go zablokowanego.
Kaja
Wcześniej..
Byłam wściekła na Scott'a który oczywiście jak zwykle wybrał Ashley. Zawsze tak było ze ona zabierała mi wszystkich zajebisty chłopaków..
Nienawidzę jej, czekałam tylko na moment żeby w końcu się na niej odegrać. Ta szmata Madison mi w tym pomogła. Z Cameron'em straciła kontakt tak jak chciałam ale pojawił się Chris jak na zawołanie i oczywiście zostali para, ja pierdole. On miał być mój!
Jak gadałam z Dallas'em przed szkoła specjalnie go nakierowałam na Madison ale nie spodziewałam się tego ze mu wszystko wygada, jednak musiałam na szybko coś wymyślić żeby nic nie wygadał dla Blake.
Jedyne co mi przyszło do głowy to zwyczajny gwałt..ale ta ciąża? Pokrzyżowała mi plany ale to nie szkodzi teraz jak Scott się o tym dowiedział widziałam jego minę. Doskonale wie ze to jest jego dziecko, teraz on będzie mój.
-Policjanci czekają przed szpitalem.-powiedział doktor-O to pani wypis, proszę na siebie uważać.
-Dobrze, dziękuje.-wstałam z krzesła i wzięłam od niego dokument-Do wiedzenia.
Pożegnałam się i wyszłam z budynku.
-Dzień dobry, zapraszamy do radiowozu.-otworzył mi drzwi.
Bez słowa weszłam do samochodu i pojechaliśmy w stronę komisariatu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top