Rozdział 30

-Wytłumaczysz w końcu?

Popatrzyłam na niego trochę lekko zamotana.

-Emm..

Chciałam co kolwiek powiedzieć ale nagle z domu wybiegła Kaja.

-Ashley zrób coś!-krzyknęła przerażona.
-Co się dzieje?-wstałam jak oparzona.
-Cameron..Jack..Jack..-zaczęła się jąkać-Kurwa mac on go zabije!

Szybko wbiegłam do środka i pobiegłam w stronę kuchni. Odrazu się przeraziłam, zobaczyłam nieprzytomnego Cameron'a i Jack'a który napierdalał go coraz mocniej.

-Jack zostaw go!-krzyknęłam i próbowałam go odepchnąć.
-Kurwa zostaw mnie do cholery!-odepchnął mnie z duża siła aż upadłam na ziemie.

Zaczęłam płakać, nie mogłam nic zrobić..nie byłam wstanie. Nie spodziewanie Scott podbiegł do wkurzonego chłopaka i zabrał.

-Puszczaj mnie!
-Przestań, on jest nieprzytomny!-krzyknął Chris i jeszcze bardziej go odciągnął-Trzeba wezwać karetkę!

Nagle wszyscy przestali się okładać pięściami, dopiero teraz zobaczyli co się wydarzyło. Jakaś dziewczyna wybrała numer alarmowy i po 15 minutach przyjechała służba ratownicza.

-Proszę się osunąć.-powiedział poważnie ratownik.
-Wstawaj Ashley-podniósł mnie chłopak-Niech robią swoje.

Przytulił mnie od tylu i kilka kroków odszedł.
Reanimowali Dallas'a i sprawdzali jego stan. Patrzyłam na niego i nie mogłam uwierzyć..on wyglądał jakbym umarł na tej podłodze. Ukuło coś mnie w sercu..dziwne uczucie.
-Nie ma co, zbieramy go do szpitala.

Następny dzień
Prawie cała noc nie spałam ciagle myślałem o Cameronie. Jack'a zabrała policja na przesłuchanie i pare innych osób. Z tego co wiem od Kaji która tez była na komisariacie wszystko się jakoś wyjaśniło i wyszli po kilku godzinach do domu.
Siedziałam w kuchni i biłam się z myślami, czekałam jak tylko zagotuje się woda na kawę. Chciałam do niego pojechać ale on mnie tak zranił po za tym..mam chłopaka.

-Cześć skarbie.-podszedł do mnie Chris i pocałował w policzek.
O wilku mowa.
-Jak tam się czujesz?
-Emm..dobrze.
-Czy ciebie coś łączy z tym Dallas'em?

Jego pytanie zbiło mnie z tropu. Co mam mu odpowiedzieć? Kręciliśmy ze sobą ale..czy łączyło?
Chciałam odpowiedzieć ale po prostu wyszłam z kuchni. Odrazu do mnie podbiegł i złapał mnie za rękę.

-Ashley co jest grane?
-Nic, jestem zmęczona ja na prawdę nie wiem co mam ci powiedzieć ja...

Nie zdążyłam dokończyć bo przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Objęłam jego szyje i pogłębiłam  jego gest. Czułam ze rozumie ale jednak dalej chciał się dowiedzieć więcej. Jak mam mu to powiedzieć..

-Jeśli nie chcesz mówić nie zmuszę cię do tego.-powiedział między pocałunkiem.
Westchnęłam ciężko i popatrzyłam na niego.
-Chce być z toba. Cameron mnie nie obchodzi, to ciebie pragnę.

On się uśmiechnął i zaczęliśmy się znowu całować. Wskoczyłam na niego a on objął mój tyłek. Poprowadził mnie na kanapę i położył. Pocałunek stawał się bardziej namiętny, nie planowałam nad tym. Zaciągnęłam jego koszulkę, odrazu zrobił to samo z moja. Pocałunkami zjeżdżał po mojej szyi aż dotarł do cycek. Jęknęłam z podniecenia jak tylko to usłyszał ścisnął moje piersi. Pociągnęłam go lekko za włosy żeby nie przestawał. Pragnę go odkąd pierwszy raz zobaczyłam jego osobę.

-Ashley rusz dupę nie ma czasu!-krzyknęła Kaja trzaskając wejściowymi drzwiami.
Scott odsunął się ode mnie a ja szybko nałożyłam jego koszulkę która leżała na podłodze.
Za ściany weszła dziewczyna i popatrzyła na nas.

-Co tu się dzieje? Przeszkodziła w porannym ruchaniu?-podbiegła do nas i usiadła mi na kolanach.
-A co chcesz się przyłączyć?-zapytałam  żartobliwie.
Kaja z Chris'em popatrzyli na mnie jak na jakaś idiotkę.
-Mmm-zamruczała dziewczyna i popatrzyła na chłopaka-Z takim przystojniakiem, nie odmowie.

Blondynka przez chwile nie mogła oderwać wzroku od jego umięśnionego ciała. Najgorsze jest to ze nie mogłam nic zrobić bo miałam jego koszulkę na sobie.

-Przyszłaś z jakaś sprawa?-zapytałam nagle.
-Emm-zacięła się nie odrywając swojego wzroku od chłopaka.

Oburzona klasnęłam rękami żeby popatrzyła na mnie.

-Dzisiaj są wyścigi samochodowe i wszyscy się pytali czy bierzesz tym razem udział.-powiedziała na jednym wdechu.
-Serio? Przecież nie jeździłam już tam od roku.-przewróciłam oczami.
-A co ci szkodzi się przejechać i pokazać kto tu rządzi po takiej długiej przerwie?-wstała szczęśliwa i poszła do kuchni-A jak nie chcesz to możemy przyjechać i popatrzeć!
-Czemu nie!-odkrzyknęłam.

Położyłam się ciężko i popatrzyłam na sufit. Tak mi się nie chciało tam jechać ale w sumie co mi szkodzi zobaczyć jacy są teraz mistrzowie.

-Dobra ja spadam.-uśmiechnęła się dziewczyna trzymając jabłko w ręku które zabrała ode mnie z kuchni-Przyjadę po ciebie o 16:00, bądź gotowa!

Krzyknęła ostatnie zdanie i wyszła z domu. W tym momencie Chris położył się na mnie.

-Ścigałaś się kiedyś?-przegryzł wargę.
-Tak ale już z tym skończyłam.
-Kręci mnie to.-jak tylko to powiedział zaczął mnie całować po szyi.-To na czym skończyliśmy?

Jego boski głos tak na mnie działa ze dostaje gęsiej skórki. Włożył rękę pod koszulkę i znowu zaczął jeździć palcami po moim ciele. Podniosłam jego podbródek i złączyłam nasze usta. Jednak w tym domu nie ma ani chwili prywatności..

-Siostra muszę wyjść bo mam coś ...

Jack popatrzył na nas i nie skończył nawet swojego zdania. Lekko go zamurowało.

-Co mnie to obchodzi kretynie.-powiedziałam zirytowana.
-Proszę się tylko zabezpieczyć.-pokazał na nas palcem-Nie chce zostać jeszcze wujkiem, jestem na to za młody.-uśmiechnął się figlarsko.

Automatycznie rzuciłam w niego poduszka.

-Zamknij ta nie wyparzona mordę!-krzyknęłam już wkurzona.

On się zaśmiał i zrobił unik. Nałożył buty i wyszedł z domu w dobrym nastroju. Kiedyś go zabije przysięgam, szpital nawet mu nie pomoże.

-Chyba dzisiaj nie uda nam się tego zrobić.-zaśmiał się rozbawiony.
-Weź nie dobijaj mnie nawet.-uśmiechnęłam się.
-No ale wiesz-popatrzył na mnie opierając się o moje piersi-chciałabym z toba spróbować..
-Ja z toba tez nawet teraz.-powiedziałam bez zastanowienia.
-Wiem skarbie.-pocałował mnie w czoło i wstał-Jednak dzisiaj nam nikt nie pozwala.

Zaśmieliśmy się razem.

Kilka dni później
-Kaja uspokój się to jest tylko ocena, poprawisz ja.-trzymałam przyjaciółkę która zobaczyła nauczyciela który nie zaliczył jej projektu.
-Puszczaj mnie! Wygarnę mu!
-Przestań wtedy to w ogóle nie zaliczysz semestru.-odsunęłam ja kilka kroków do tylu.

Ona westchnęła ciężko i przestała się w końcu szarpać.

-Masz racje.-wzruszyła ramionami-Jadnak jak tego nie poprawie rodzice nie puszcza mnie na dyskotekę szkolna która ma być za 3 dni.
-Nie przejmuj się, będzie trzeba to ci pomogę.
Przytuliłam ja i zaczęłam prowadzić na sale gimnastyczna.
-Jesteś najlepsza.-odwzajemniła przytulasa.

Weszłyśmy przez ogromne drzwi do sali, chłopcy mieli teraz wf. Odrazu zobaczyłam Chris'a który podawał piłkę do Jack'a. Jakimś cudem zostali najlepszymi przyjaciółmi, świetnie się razem dogadują. Bardzo mnie to cieszy. Jak tylko mój brat miał zdobyć punkt nagle skoczył Dallas i wybił mu piłkę z rak.
Cameron pobiegł za swoją zdobyczą i szybko ja złapał. Przedarł się przez wszystkich i wrzucił piłkę do kosza.

-Co ty wyprawiasz kretynie!?-krzyknął wkurzony Jack.
-Aż tak cię boli ze zdobyłem punkt dla swojej drużyny a nie ty.-zaśmiał mu się prosto w twarz.

Podeszli do siebie bliżej i zaczęli się popychać. Chłopcy odrazu zareagowali i próbowali ich uspokoić żeby nie było żadnej awantury. Chciałam tez coś zrobić jednak ktoś nagle trzasnął drzwiami od kantorka nauczyciela. Znaczy..nauczycielki?

-Co tu się dzieje chłopcy?-zapytała uśmiechnięta.

Wszyscy popatrzyli na nią i uczniowie odrazu otworzyli usta na jej widok.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top