Rozdział 11
-Ej Kaja! Wychodź z tej łazienki tez chce się umyć!-krzyczałam pukając w drzwi łazienki.
-No już wychodzę uspokój się! Jeszcze 5 minut!-odkrzyknęła.
Opadły mi ręce i z rezygnacja usiadłam obok Nat'a.
-U niej to normalne.-powiedział rozbawiony chłopak.
-Przecież wiem ale ile można.
Szykowaliśmy się aktualnie na imprezę na która zaprosiła nowa koleżanka Kaji, Kornelia. Chyba tak się nazywa. Na początku nie byłam przekonana czy pójść ale jakoś Kaja mnie przekonała. Jest piątek i można zaszaleć. Po czasie blondynka w końcu wyszła z łazienki a ja jak burza szybko pobiegłam do pomieszczenia i się zamknęłam. Ona ma w zwyczaju ze niby wyszła z łazienki ale nagle jej się coś przypomni i znowu tam idzie na kolejne godzin. Nie tym razem. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic, jak tylko poczułam ciepły strumien wody na swoim ciele odrazu się zrelaksowałam. Po 20 minutach wyszłam zadowolona i nałożyłam na siebie ręcznik. Wytarłam swoje mokre włosy i wyszłam. Podeszłam do komody żeby wyciągnąć swoją dzisiejsza kreacje.
-Może jednak odpuścić sobie ta imprezę.-powiedział do mnie znajomy głos.
Ja przestraszona zabrałam ręce z ręcznika i przez to spadł z mojego ciała.
-Mmm warto było tu czekać i zobaczyć taki widok.-przegryzł seksownie wargę.
Ja po czasie ogarnęłam ze stoję przed nim nago, szybko podniosłam ręcznik i zakryłam się.
-Co ty tu robisz? Przestraszyłam się.-powiedziałam lekko zdenerwowana.
On nic nie mówiąc wstał z łóżka i do mnie podszedł. Objął mnie w talli i popatrzył mi w oczy.
-Przyszedłem po ciebie żeby zawieść cię na imprezę a Kaja z Nat'em już poszli i mówili żebym właśnie cię zabrał.-uśmiechnął się.
-Nie musiałeś dała bym jakoś radę.-odsunęłam się od niego i zabrałam ubrania do przebrania.
On znowu do mnie podszedł i przycisnął do ściany.
-A może zostaniemy jednak w pokoju i spędzimy razem czas.-pocałował mnie w szyje.
Ja się podnieciłem jak tylko poczułam jego usta na swojej skórze. Ale nie mogę..
-Chce iść się zabawić na imprezie nie chce mi się zostawać w pokoju i się nudzić.
Przysunął się do mnie jeszcze bliżej.
-Uwierz mi byśmy się na pewno nie nudzili.
Prawie znowu się pocałowaliśmy ale ktoś zapukał do drzwi.
-Ej Cameron pośpiesz się bo się spóźnimy!-krzyknął jakiś damski głos.
Chłopka westchnął i odkrzyknął ze zaraz wyjdzie.
-Kto to? Kolejna twoja dziewczyna?-zaśmiałam się wrednie.
-Ja się z nią tylko bzykam to nie można nazwać związkiem. Poczekam na ciebie na dole.
Wyszedł z pokoju a ja byłam oszołomiona. To na pewno ta dziewczyna z szatni z naszej klasy albo jedna z wielu. Jak można tak żyć? To jest bez sensu. Tak go strasznie pragnęłam tu u teraz a ta szmata musiała nam przerwać. Było by..mmm, tak cudownie. Rozmarzona jak głupia poszłam się dalej szykować.
Po około godzinie byłam już gotowa. Miałam na sobie czarna sukniane, mocny makijaż i czarne buty.
(Zdjęcie na gorze👆)
Zabrałam torebkę i zamknęłam pokój. Wyszłam z budynku i zobaczyłam na parkingu Cameron'a który całował się z ta dziewczyna z szatni. Całowali się namiętnie, nie patrzyli na ludzi przechodzących obok. Szkoda ze nie ma stałej dziewczyny, nadawał by się na zajebistego chłopaka. Jednak on nie ma uczuć i nie umie przywiązać się do rzędnej dziewczyny. Z tego co mi opowiadał. Uśmiechnęłam się i podeszłam do nich bliżej. Ona siedziała na masce samochodu a on stał pomiędzy jej nogami nie chciałam im przeszkadzać wiec otworzyłam drzwi do samochodu i wsiadłam. Oni się oderwali od siebie i popatrzyli na mnie jak siedzę na tylnym siedzeniu.
Chłopaka wsiadł do środka razem z dziewczyna.
-Czemu nic nie powiedziałaś ze przyszłaś? Nie widziałem cię.
-Nie chciałam wam przeszkadzać.-zapięłam pasy-Jedziemy?
On nic nie odpowiedział tylko ruszył z parkingu i pojechaliśmy na imprezę.
Jak już byliśmy na miejscu dziewczyna się pożegnała z chłopakiem i szybko poszła do swoich koleżanek które czekały już na nią przed domem. Zrobiłam to samo i zaczęłam się kierować w stronę dużego domu.
-Ashley zaczekaj!-jak usłyszałam jego krzyk odwróciłam się niechętnie.
Już chce się tak najebać a on ciagle mnie zatrzymuje.
-Przepraszam.
-Za co?-zapytałam.
-No za ta sytuacje z Madison nie chciałem żeby tak wyszło.-złapał mnie za rękę.
-Słuchaj mi się tylko kolegujemy, nie jesteśmy razem wiec przestań mi się tłumaczyć bo zaczyna mnie to irytować.Pocałowaliśmy się dwa razy ale to nic nie znaczy, dociera to do ciebie?
On nie wiedział co dopowiedzieć wiec powiedziałam jeszcze jedna rzecz.
-Wiem ze jesteś podrywaczem i twoje skruchy na mnie nie działają wiec daj mi się dobrze bawić. Nara.
Wyrwałam swoją rękę i poszłam w końcu na imprezę. Fajny z niego chłopak ale wole jak jest stanowczy i pokazuje czego chce a nie skruszonego chłopaka który boi się swoich uczuć. Poczułam alkohol i papierosy tylko jak przekroczyłam próg domu. O to chodzi! Poszłam w stronę baru i usiadłam na krześle. Poprosiłam o klika szotów i wypiłam wszystkie na raz.
-Ooo przyszła moja księżniczka.
-Cześć Kaja!-przytuliłam ja-Co ty już wstawiona?
-No może trochę spóźniłaś się 2 godziny wiec napiłam się bez ciebie.-usiadła obok mnie i poprosiła o kolejne szoty-Ale zaraz to nadrobimy.
Zaśmiałyśmy się razem i wypiliśmy kolejne kieliszki.
Cameron
...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top