Rozdział 4

Minął miesiąc pisałam z Cam'em tydzień i jakoś przestałam mu odpisywać. Nie dałam rady jakoś tego ciągnąć, uwielbiam go fantastycznie mi się z nim pisało i w ogóle ale jakoś jak zaczęłam się w nim zakochiwać to przestałam odpowiadać na jego wiadomości. Pisał do mnie bez przerwy pytając co się stało ale ja nie umiałam mu wyjaśnić wiec wyciszyła powiadomienia. Dla Kaji wciskałem kit ze z nim pisze żeby nie truła mi głowy. Dzisiaj dzień był pochmurny i od rana pada deszcz wiec postanowiłam nigdzie nie wychodzić tylko zrobić sobie leniwa niedziele w domu. Mój brat był przez chwile w domu ale gdzieś wyszedł nie mówiąc mi gdzie wiec się tym nie przejąłam. Wstałam leniwie z łóżka i poszłam do kuchni zrobić jedzenie. Nic mi się nie chciało, nie miałam na nic ochoty ale jeść jakoś muszę. Jeszcze mam jakiś sprawdzian na jutro ale nie będę się do niego przygotowywać no bo po co mam marnować czas na książki. Bez sensu haha. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi byłam zdziwiona bo nikogo się nie spodziewałam. Zaskoczona podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Zobaczyłam niska brunetkę cała mokra od deszczu.

-Emm, dzień dobry w czymś mogę pomoc?-zapytałam nie pewnie.
-Cześć, jest może Jack w domu?

Zszokowało mnie jej pytanie bo z tego co wiem nie ma aktualnie dziewczyny wiec nie wiedziałam co odpowiedzieć. Może to kolejna jego fanka która sobie ubzdurała ze jest z nim w ciąży albo są razem.

-Nie, nie ma go w domu. Coś mu przekazać?-ponownie zapytałam z uśmiechem.
-A mogę na niego zaczekać? Mam do niego sprawę.
Odrazu jak to usłyszałam zacisnęłam rękę na drzwiach. Ona chyba sobie żartuje..

-Przykro mi ale nie jestem opiekunka która przyjmuje bezdomne, żegnam.-jak tylko to powiedziałam zamknęłam jej drzwi przed nosem.

Wiem zachwalam się wrednie ale kurwa ja już tych szmat zliczyć nie mogę nie mam zamiaru siedzieć i czekać z nią na kochanego brata który cholera wie co jej obiecywał. Wzięłam wkurzona telefon i zadzwoniłam do tego kretyna. Po drugim sygnale odebrał.

-Słucham panią uważnie.-powiedział rozbawiony.
-Słuchaj mnie kretynie ogarnij te swoje dziewczyny bo coraz częściej przychodzą do naszego domu i mi dupę zawracają.-powiedziałam wkurzona.
-Co? O czym ty mówisz? Przecież siedzę u swojej dziewczyny Magdy i oglądamy film.-powiedział zdezorientowany.
-Czy ja ci mam łeb ten pusty rozjebać?! Kolejna dziewczynę bajerujesz do cholery! Przyjdź tylko do domu to inaczej pogadamy!-i się rozłączyłam.

Rozjebie tego kretyna, jak on może się tak zachowywać. Niech on tylko do domu wrócić to nie wyjdzie żywy.
Jak już po jakimś czasie się uspokoiłam skończyłam sobie robić jedzenie i usiadłam pod kocyk w salonie. Włączyłam serial i zaczęłam się relaksować. Pod wieczór usłyszałam klucze które przekręcają się w zamku. Oo przybył książę z bajki..
Wszedł do domu i trzasnąć drzwiami.

-Czy ty jesteś idiotka czy tylko udajesz?!-krzyknął wkurwiony rzucając plecakiem o ścianę.
-O co ci chodzi?-zapytałam niewinnie.
-O co kurwa?! Przez twoja awanturę Magda ze mną zerwała bo myślała ze ta dziewczyna to moja kochanka co zrobiłaś mi o to sprzeczkę.
-Ojeju nie przejmuj się, znajdziesz sobie nowa.-przewróciłam oczami.

Westchnął ciężko.
-Możesz wyjaśnić o co ci chodziło..
-No ja robiłam sobie jedzenie a nagle jakaś dziewczyna przyszła i pytała czy jesteś bo miała do ciebie sprawę wiec ja pogoniłam.-wzruszyłam ramionami bo to nie była pierwsza taka sytuacja.

On jak tylko mnie wysłuchał po chwili jego oczy się powiększyły.

-Czy ona była niska brunetka?-zapytał spokojnie.
Ja przytaknęłam.
Jack złapał się za głowę.

-Co ty kurwa odejbałaś? To była moje koleżanka, mam z nią zrobić projekt na chemię, ta ocena będzie zależała od mojej średniej. Po za tym ona jest lesbijka.

O kurwa..haha.

-Hehe, głupio wyszło.-zaśmiałam się zakłopotana.
On mnie tylko lekko uderzył w głowę i westchnął ciężko ponownie.
-Jesteś debilka.
-To nie moja wina.-powiedziałam z uśmiechem-Jest to nie uleczalna choroba.

Zaśmieliśmy się razem.
Położyliśmy się na kanapie i zaczęliśmy oglądać film który sam wybrał.

Jak Jack zasnął odrazu po filmie chciałam go zaprowadzić do pokoju ale przyszło mi powiadomienie, usiadłam i sprawdziłam czy to coś ważnego.

Kaja:
Mam dla ciebie bardzo ważna informacje!!
Bądź jutro w szkole Na pierwszej lekcji to się wszystkiego dowiesz, na pewno się ucieszysz.
Do jutra, buziaki.

O co jej chodzi? Zapytała ja o to ale nie odpisała postanowiłam to olać i zaprowadzić brata do łóżka ale zaczął się buntować ze nie chce.

-Uwierz mi zaboli cię to bardziej niż mnie.-pogłaskała go po głowie i zwaliłam go z kanapy.
-Ty kretynko.-powiedział ledwo wstając z podłogi.
-Tez cię kocham, do łóżka w tej chwili.-uśmiechnęłam się i poszłam z nim na górę.

Przykryłam go i wyszłam zamykając po cichu drzwi.
Westchnęłam i sama poszłam się położyć.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top