Jestem gotowa

Perspektywa Sala
Stacy wyszła na spacer po okolicy, a ja wróciłem  do chłopaków na górę.
- Stacy poszła na spacer. - Oznajmiłem.
- Dobrze. - Odpowiedział Max.
- Daniel! - Zawołałem.
- Czego?!
- Zrób coś na kolację nasza mała siostrzyczka zaraz wraca!

Perspektywa Stacy
Weszłam przez furtkę domu i udałam się do drzwi wejściowych.
Poczułam zapach spaghetti.

- O nie! - Pomyślałam. - Przecież nie mogę nic zjeść!
Niechętnie przekroczyłam próg domu, zdjęłam buty i poszłam na górę do kuchni.

- Cześć! - Powiedzieli chórem.
- H-hej. - Niepewnie odpowiedziałam zastanawiając się jak uniknąć jedzenia.
- Zjesz z nami? - Spytał Adrian.
- Ja yy nie... nie jestem głodna, pójdę na górę. - Powiedziałam.
- No dobrze ale pamiętaj to twój dom więc w każdej chwili bierz co chcesz.

Przytaknęłam i pobiegłam na górę do mojego pokoju. Nagle za oknem pojawiła się burza i mgła, nienawidziłam jej...

Fala wspomnień napłynęła do mojej głowy. Nie mogłam powstrzymać łez, zaszkliły mi się oczy. Usłyszałam pukanie do drzwi, a potem zobaczyłam sylwetkę Sala w drzwiach.

Kiedy zobaczył że płaczę usiadł przy mnie na łóżku i mnie przytulił.
- Co się stało Stacy? - Zapytał spokojnym głosem.
Nie mogłam nic z siebie wydusić. Łzy płynęły my po policzkach. Sal miał już całą mokrą koszulkę ale cały czas, siedział ze mną bez słowa.

- J-ja po prostu b-boję się burzy z mgłą... - Wybełkotałam.
- To przez twoją przeszłość tak?
Tylko przytaknęłam, a blondyn wstał, podszedł do okna, zasłonił rolety i do mnie wrócił.

Trochę się uspokoiłam.
- Chcesz o tym pogadać? - Zapytał.
Zgodziłam się, chciałam aby wiedział co przeżyłam, skoro jest moim bratem.

I zaczęłam opowiadać...

To był mglisty dzień. Byłam z mamą, tatą i siostrą na spacerze. Miałam pięć lat, a moja siostra trzy. Byłyśmy bardzo zżyte ze sobą.

Staliśmy przy takiej tablicy informacyjnej, moja siostra chodziła na tańce, więc pokazywała mamie ogłoszenie z tych zajęć. Ja i tatą staliśmy przy przejściu dla pieszych. Mieliśmy przechodzić kiedy nagle nadjechał samochód. Tata odepchnął mnie na chodnik a sam nie zdołał odskoczyć. Zmarł w tym wypadku.

Moja matka bardzo go kochała. Oskarżała mnie o jego śmierć. W między czasie okazało się że moja siostrzyczka choruje na raka.
Chodziła na badania z mamą.
Mama znalazła sobie nowego partnera, wzięli ślub. Gdy ona chodziła z Grace na badania mój ojczym ze mną zostawał. Znęcał się nade mną.

Pewnego dnia gdy się zbuntowałam oddał mnie do sierocińca, a moją siostrzyczkę do innego w mieście obok. Często się spotykałyśmy. Mieli ją przenieść do tego domu dziecka w którym byłam ja w 2020 roku.

Już tak bardzo się cieszyłam że nie robiłam nic innego tylko czekałam przy oknie aż ją przywiozą. Pewnego dnia moja wychowawczyni Pani Tornous, przyszła do mnie i powiedziała mi że Grace nie żyje. To zmieniło całe moje życie... do tej pory boję się mgły, burzy i szpitala...

Dziękuję za wyświetlenia, gwiazdki I komentarze. Przepraszam za błędy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top