VI

-Bella!! Ty Wariatko.... - mowila do mnie May która prawie cała we łzach mną czasla...

Co się stało? A tak biegło na nas 6 tytanow i postanowiłam trochę im pomuc umrzeć.

-spokojnie - mówiłam pacajac ja w głowę.....

-dlaczego zwiadowcy?? - szepnęła a ja się tylko uśmiechnęłam

-co tu się dzieje??-wyjechała na Pani Hange-rajku??? Wy je wszystkie zrobiłyście????

-tak trochę-powiedziała moja przyjaciółka

-dobra chodźcie jedziemy do obozu.....-powiedziała a my pojechaliśmy na swoich koniach z nią i z i a oddziałem

Kiedy dotarłyśmy ona poszła do... Namiotu... Do nas podszedł Alex

-myślałam że was zgubilem-nie działa a ja się tylko uśmiechnęłam na co moja przyjaciółka na mnie na skoczyła

-nic takiego się nie stało gdyby nie wielka potężna AnnaBell Fletcher której zachciało się zabijać Tytany-powiedziałam wyraźnie wkurzona na mnie

-przecież nigdzie nie stało.... Przynajmniej O 6 tytanów mniej-powiedziałam krzyżując ręce na piersi.

-no po prostu wariatki-powiedział przyjaciel....

Rozmawialiśmy tak przez chwilę.... Gdy nagle z namiotu wyszedł dowódca a za nią ogarniająca się okularnica i oczywiście kapitan Levi.

-ale Erwin....-mówiła pani pułkownik

-uspokój się czterolatka-mówił czarno włosy

- o czym oni gadają...??-zapytałam Maya...

-pytasz mnie jak bym tam z nimi siedziała-powiedziałam szturchaniec ją

-no nie mów że cie to nie ciekawi?-powiedział chłopak opierając się o mnie

-mógłbyś się nie odpierać???-zapytałam

-ile masz wzrostu co???-nagle zapytał a ja zrzuciłam jego rękę z mojej głowy...-co tak agresywnie?!?

-Alex nikt ci nie mówi że małych osób się nie wkurza??-zapytała brunetka a ja po prostu uniosłam ręce w formie poddania się i po prostu odeszłam od nich.

*Pov Hange*

Byłam naprawdę podniecona tym co udało się zrobić kadetce...  nie jeden wyszkolony dobrze żołnierz nie potrafi pokonać sześciu tytanów a ona zrobiła to jak o..... Oczywiście jak tylko dojechaliśmy do obozu poszłam pochwalić się Erwinowi.

-Erwin!!!-wpadłam do namiotu jak głupia... Był w nim wcześniej wspomniany człowiek, mały kurdupel ze swoim oddziałem, i Miche

-co się drzesz??-zapytał mnie karzeł zwany Leviem

-Erwin chcę dwie nowe karetki do swojego oddziału-powiedziałam od razu

-kadetki??? Które niedawno do nas przyszły??? Pani Hange czy to jest dobry pomysł?-zapytała Petra

-to genialny pomysł-powiedziałam

-dlaczego tak uważasz??-zapytał się mnie miche

-kiedy byłam na małym zwiadzie spotkałam je właśnie.... W pokonały okamgnieniu  aż sześciu ma około 10-12 metrowcow -powiedziałam a wszyscy się na mnie spojrzy-rzadko kiedy udaje się zrobić to wytrenowanemu żołnierzowi

-jak one się nazywają??-zapytam nagle Erwin jakby to przemyśleć

-jedna z nich ma na imię Maya Saflin...., A druga ma na imię AnnaBell Fletcher....

-Maya i Bella??-zapytała rudowłosa

-znasz je??-zapytał Eld

-nieeeee .....czy to jest ta pyskata???-zapytał Oluo

-nie byłaby pyskata gdybyś jej nie dogryzal-powiedziała Petra-wracając do twojego pytania Eld poznałyśmy się na stołówce.... Pan kapitan tez tam był ale tylko przez chwilę...

-Tch... Erwin to jest ta jedna co przyszła do nas niedawno-powiedział nie czuło

-sześć tytanow???-zapytał a ja pokiwałam głową-10-12 metrowych???

-jak ty mnie słuchałeś???-zapytałam

-pomyślę nad tym-powiedział i wyszedł a ja poszłam zaraz za nim

-ale Erwin....

-uspokój się czterooka-poszedł za nami levi....

Jeszcze ich przekonam!!!

*AnnaBell pov*

Po naszej krótkiej kłótni dostaliśmy wszyscy wiadomość że nasza wyprawa się już kończy.

Szykowaliśmy się już do ukończenia naszej wyprawy, teraz tylko prosta droga do murów. Jak na pierwszą wyprawę poszło naprawdę dobrze. Siadłam na Dive,i zaczęła się konkretnie podróż... Na pewno było nas mniej niż kiedy wyjeżdżaliśmy... Większość..... Zginęła tak po prostu.. było to smutne ale... Z drugiej strony.... Tak los chciał...

-Nie bądź głową w chmurach...-z rozmyślań wyrwał a mnie Maya

-nie błądziłam....-powiedziałam patrząc na nią....

-tak a ja nie jestem histeryczka-powiedziała

Spojrzałam na nią wymownie a ona spojrzała na mnie... Obydwie w tym samym momencie  wróciłyśmy oczami. Oczywiście podczas powrotu natknęliśmy się na paru tytanów. Ale szybko sobie z nimi poradzilismy po chwili juz bylismy przed murem!Maria.

Przekroczyliśmy bramę byliśmy bezpieczni.... Szliśmy przez miasteczko... Ludzie nam robili po prostu przejście.. dało się usłyszeć jak narzekają na nas.. nic nie udało nam się osiągnąć... Nawet nie wiedziałam że ludzie mają takie zdanie o zwiadowcach. W Oddali zobaczyłam trójkę dzieci patrzyli na nas z zachwytem. Był chłopiec o zielonych oczach... Był blondynem o niebieskich... A trzecie dziecko było czarnowłosą dziewczyną.

Było dużo dramatycznych scen kiedy ludzie płakali bo nie widzieli swoich bliskich..... Teraz zrobiło mi się tego wszystkiego żal....

Przez 11 lat kiedy mieszkałam jeszcze w rezydencji moich rodziców.... Nie mogłam wychodzić bawić się z innymi dziećmi w moim wieku miałam być... Perfekcyjna..... Do głowy tyle różnych rzeczy..... Później sprzedana i walcząc o życie dziewczynka.... Która postanowiła iść do wojska myśląc że to będzie bezpieczna decyzję ..... I mogę powiedzieć szczerze....nie myliłam się.... Tu mam przyjaciół... Dobre traktowanie jak na początek..... I mogę być sobą nie muszę być idealna....

Dotarliśmy do bazy i od razu nam kazano iść do pokoju i odpocząć.... Też tak zrobiłyśmy.....

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top