3

(Zanim przejdę do rozdziału chce zaznaczyć że ciągle zapominam że pisze sie Ushijima więc nie przejmujcie się jak nazwe Ushiwake Ushimiją)

Tendou zniecierpliwiony zastanawiał się nad ostatnim przykładem, wypisanym na kartce, która obecnie była również jego sprawdzianem, czyli szansą na dobrą ocenę, albo porażkę.
Z matematyki nigdy nie był zniewalająco dobry, dlatego nie spodziewał się wysokiego wyniku w owym teście.

Po kolejnych dziesięciu minutach zastanawiania się, odpuścił.
Westchnął głośno i oparł się o swoje krzesło, jedną ręką poprawiając swoje kłaki, które pomimo sporego czasu wykorzystanego na ich układanie, postanawiały się buntować i niektóre opadać na jego czoło lecz nie przeszkadzało mu to za bardzo.
Zauważył jak parę osób spojrzało w jego stronę, ale zaraz potem odwracali wzrok spowrotem skupiając się na liczbach oraz literach zapisanych na papierze.

Tendou uniósł wzrok w stronę okna, świdrując wzrokiem wszystko co mogło się za nim znaleźć, poczynając od gałęzi pobliskiego drzewa oraz ptaków, które od czasu do czasu na owych gałęziach siadały by wypocząć przed kolejnym wyleceniem w powietrze.
Chłopak zastanowił się przez chwilę, jak to by było być jednym z tych ptaków.

Nie martwić się niczym...

Prostować skrzydła i być wolnym

Czuć wiatr pomiędzy swoimi pięknymi piórami.

Niestety Tendou nie był ptakiem, dlatego też postanowił nie poddawać się refleksji z tak głupiej przyczyny oraz chęci poczucia prawdziwego szczęścia.
Pogoda była dzisiaj wyjątkowo ciepła w porównaniu do poprzednich dni, przez chwilę Satori zastanowił się nad czymś i nawet nie zorientował się kiedy w jego myślach zjawił się Wakatoshi.

Czerwonooki od dosyć niedawna zauważył go oraz jego dziwne zachowanie.
Dziwne to źle ujęte słowo - Tendou nie uważał tego w żadnym stopniu za dziwne, zachowanie Ushimiji wzbudziło jego zainteresowanie ciemnowłosym.
Chciał dowiedzieć się dlaczego stał się jego obiektem do obserwowania, a może nawet podziwu.
W pewnym momencie na twarz Tendou wkradł się promienny uśmiech.

- Już wiem, wiem, wiemmm - wymruczał głośno, kolejny raz zwracając na siebie uwagę, ale absolutnie się tym nie przejmując.
Zresztą czemu miałby przejmować się spojrzeniami ludzi, którzy po paru latach całkiem zapomną o jego istnieniu oraz nigdy nic w życie czerwonookiego nie wniosą?

- Czas się skończył, proszę oddać kartki - wyrwała wszystkich z zamyśleń nauczycielka, na twarzy studentów dało się zauważyć grymas, strach, a w rzadkich przypadkach zadowolenie, jednak każdy wiedział, że za tymi uśmiechami kryją się ściągi wzorów matematycznych i nie trzeba było być Sherlockiem by o tym wiedzieć.

Po krótkiej chwili po korytarzu rozbrzmiał dzwonek, Tendou zaraz po tym jak oddał sprawdzian, zarzucił torbę na ramię nie zważając na to czy była rozsunięta, czy też nie i wybiegł z klasy szczerząc sie przy tym jak głupi do sera.
Była to jego ostatnia lekcja, zresztą nie tylko jego.
Większość osób ze szkoły akurat kończyło lekcje i każdy kierował się w stronę szatni z myślą o tym co będą robić w domu lub jak przyjemnie spędzą czas ze znajomymi.

- Kenjiroo! Tsutomu! - zawołał, zauważywszy przyjaciół w oddali.
Na dźwięk swoich imion zatrzymali się i odwrócili w stronę roztrzepanego chłopaka, który prawie na nich wskoczył przytulając ich do siebie z uśmiechem.

- Aż tak się stęskniłeś za nami po tych czterdziestu pięciu minutach? - Rzucił w jego stronę Shirabu mimowolnie odwzajemniając uścisk, a w odpowiedzi otrzymując nieme skinięcie głową.

- Lepsze to niż gdyby totalnie nas olewał - powiedział Goshiki również odwzajemniając uścisk i po krótkiej chwili się z niego uwalniając.

- Macie ochote dzisiaj gdzieś wyjść? - popatrzył na nich z skrytą nadzieją na pozytywną odpowiedź.

- Nie-

- Tak, nie mamy dzisiaj żadnych zadań - przerwał blondynowi wypowiedź Goshiki.

- Niech wam będzie - westchnął cicho i spojrzał w twarz Satoriego - Gdzie?

- Myślałem nad kawiarnią, zresztą dawno tam nie byliśmy a podobno mają nowe kombinacje kaw

- Też o tym słyszałem - przyznał blondyn, poprawiając torbę na swoim ramieniu.

- Myślę że to dobry pomysł - uśmiechnął się Tsutomu, powodując radość na twarzy czerwonowłosego.

Wolnym krokiem poczęli zmierzać w stronę szatni, dopóki oczom Tendou nie ukazał się Wakatoshi, który właśnie zmieniał szkolne obuwie.
Satori odruchowo złapał ramię blondyna, dostając zdziwione spojrzenie, które po chwili również przeniosło się na ciemnowłosego chłopaka.

- Tak, on też może iść z nami

Czerwonooki spojrzał w stronę Shirabu.

- Naprawdę? To super!! - powiedział z entuzjazmem, już zaraz po wypowiedzianych słowach stojąc obok chłopaka i nachylając się nad nim, tak jakby miał ochotę sprawdzić zapach jego włosów z odległości czterdziestu centymetrów.

Goshiki obserwował sytuacje razem z Shirabu z niemałym rozbawieniem.

- Wakatoshi-kun! - odezwał się w pewnym momencie Tendou, zwracając na siebie uwagę Ushijimy, który przez podniesienie głowy prawie uderzył chłopaka, jednak ten zdołał się w miarę szybko wyprostować.

Chłopak przez chwilę wydawał się zaskoczony obecnością Tendou, ale już po chwili nie umknął wzrokowi chłopaka, fakt że ciemnowłosy się rumienił, delikatnie, ale wystarczająco by zauważyć.

Wakatoshi podniósł torbę i wstał z ziemi, prostując się przy tym i pokazując o ile wzrost ich obu się różnił.
Z twarzy Tendou nie zniknął uśmiech.

- Cześć! - odparł - Chciałbyś iść do kawiarni ze mną, Goshikim i Shirabu?

Ushimija nie odrywał wzroku od chłopaka stojącego przed nim, wyglądał jakby się czymś stresował, ale po dłużej chwili przeniósł wzrok na chłopaków którzy w międzyczasie zdążyli przebrać buty i również czekali na odpowiedź stojąc tuż za czerwonookim.

- Jasne - powiedział cicho lecz to wystarczyło by Tendou usłyszał jego odpowiedź i z radości go uścisnął.

- To wspaniale! - nawet nie zauważył jak wyższy chłopak zaczął się rumienić mocniej niż wcześniej, za bardzo pochłonęły go emocje.

- Satori, uspokój się bo go udusisz - odrzekł Shirabu, przerywając nagły wybuch radości Tendou i tym samym sprowadzając go do trzeźwego myślenia.

Czerwonowłosy puścił Wakatoshiego posyłając mu promienny uśmiech, zanim w końcu podszedł do swojej szafki i raczył ją otworzyć.

***

- Ja i Shirabu poszukamy wolnych miejsc, a wy zamówcie napoje, ale bez żadnych głupich niespodzianek w postaci braku cukru - Oświadczył Goshiki spoglądając na Tendou któremu zrzedła mina, jednak wolał nie pogrążać się w kłótnie z brunetem, dlatego też skinął głową.

- Dobra, dobraa - spojrzał w stronę Ushimiji kolejny raz posyłając mu uśmiech, sam nie wiedząc czy robił to z premedytacją tylko po to by zobaczyć urocze rumieńce zjawiające się wówczas na jego twarzy - Więc chodźmy zająć kolejkę Wakatoshi-kun!

Chwycił go za rękę, tak jakby ciemnowłosy nie potrafił sam znaleźć lady i poprowadził.
Wakatoshi przez chwilę pomyślał, że dłoń Tendou jest wyjątkowo miła w dotyku i nie przeszkadzało by mu, jakby chłopak nie puszczał jego ręki przez dłuższy czas.
Niestety jego mizerne, skryte prośby nie zostały spełnione i już po chwili ciepła dłoń Satoriego przestała trzymać jego rękę, która zdawała się być zimna bez jego dotyku.

Obaj stali w krótkiej kolejce więc nie mieli zbyt wiele czasu na myśleniu o tym co chcą zamòwić.

- Okej, więc Shirabu chce kakao, Goshiki capuccino z belgijską czekoladą, ja chyba wezmę mrożoną kawę - przez chwilę się zamyślił aż spowrotem zwrócił swoje spojrzenie w kierunku Ushimiji - a ty?

Wakatoshi przez chwilę wpatrywał się w oczekującą na odpowiedź twarz Tendou, aż w końcu po krótkim zamyśle odpowiedział:

- Latte...

- Okej, zamawiasz ty! - uśmiechnął się do chłopaka ,,chowając" się za nim tylko po to by ominąć zabójcze spojrzenie pracowniczki.

Miała blond włosy związane w niechlujnego koka, brązowe oczy, które po dłuższym wpatrywaniu się w nie dawały efekt jakby zaglądała ci w duszę oraz zabójczą twarz, ale pomimo tego na widok twarzy Ushijimy zbladła.

Zapewne myślała, że tylko ona ma zdolność zabijania ludzi spojrzeniem.

Odwróciła wzrok w stronę kartki.

- Co dla Pana?

- Poproszę, cappucino z belgijską czekoladą, kakao, mrożoną kawę oraz latte - powiedział obojętnym tonem i tylko nieliczni potrafili dołapać w jego głosie stres wywołany nagłym przymusem do składania zamówienia w cztery oczy.

- Coś jeszcze?

- Nie, dziękuję - gdy tylko zakończył zamówienie zza jego pleców wydobył się cichy, powstrzymywany śmiech Satoriego.

- Nie mogę uwierzyć - próbował powstrzymać się od śmiechu i spoglądał na Wakatoshiego z podziwem jak i wyraźnym rozbawieniem.

Ushijima obdarzył go najbardziej niezrozumiałym spojrzeniem jakie potrafił zrobić.

- Nie myślałem, że sie ciebie wystraszy, jak do tej pory była jedynym postrachem klientów - rzucił w jego stronę uśmiechając się.

- Masz na myśli, że wyglądam strasznie?

- Nie! Nie! Nie o to mi chodziło - wystawił ręcę w geście ,,obronnym" - Po prostu jestem pełen podziwu że przynajmniej tobie nic nie powiedziała, zazwyczaj zawsze wpycha swoje trzy grosze

- To chyba dobrze... bo się na tym korzysta

Satori wybuchł śmiechem.

- Wakatoshi-kun tak się tylko mówi, w życiu nawet grosza by ci nie dała znając ją

Ciemnowłosy skinął głową czując lekki wstyd przechodzący przez jego ciało, nie chciał ośmieszyć się przed Tendou, ale wszystko wskazywało na to że nawet nieświadomie to robił.
Po chwili postanowili rozejrzeć się za dwoma zgubami, jednak nie musieli się nawet wysilać, gdyż znaleźli ich niemalże od razu.

Shirabu oraz Goshiki na ich widok, zdjęli torby którymi zajmowali miejsca dla przyjaciela oraz jego jak to określił kiedyś Shirabu ,,stalkera".
Tendou i Ushimija zasiedli na zajętych dla nich miejscach i przez dłuższy czas panowała pomiędzy nimi cisza, ale nie była to niezręczna cisza.

Satori obserwował różnych klientów, którzy po męczącym dniu w pracy lub szkole przychodzili tutaj, chociażby po to by wziąć coś na wynos.

- Więc, może powiesz coś o sobie Ushijima-san? - przerwał ciszę Shirabu, spoglądając na ciemnowłosego i robiąc z dłoni mostek.

Wakatoshi spojrzał w jego stronę, nie wiedział co powiedzieć, a bynajmniej od czego zacząć.
Satori pomimo, że skupiał uwagę na klientach, tak naprawdę myślami oraz słuchem został przy stole, przy którym jego przyjaciele robili przesłuchanie Wakatoshiego.

- Lubię grać w siatkówkę oraz... bardzo lubię zwierzęta - zaczął.

- Jakie zwierzęta?

- Shirabu, nie krępuj go - szepnął do niego Goshiki w odpowiedzi dostając dłonią w twarz.

- Koty, króliki.. psy

Tendou słysząc owy dialog uśmiechnął się pod nosem i po chwili odwrócił wzrok w ich stronę, zauważając przepychanke pomiędzy jego przyjaciółmi oraz zdezorientowanego Wakatoshiego.

- Na co tyle nerwów chłopaki? - zapytał obejmując Ushimije ramieniem i spoglądając w jego stronę z uśmiechem - Wątpie by Wakatoshi-kun był kimś złym, więc sam otworzy się gdy będzie chciał

Ciemnowłosy odwrócił zawstydzony wzrok, czując jak dłoń Tendou lekko gładzi jego polik, a jego ciepłe spojrzenie utkwiło na nim.

Po dłuższej chwili, kelner przyniósł zamówienia owej czwórki.
Shirabu wziąwszy swój napój, zaczął pić go tak zachłannie, jakby nie miał żadnego picia w ustach od tygodnia, natomiast Goshiki patrzył na niego ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.

Tendou również wziął się za swój napój na który czekał z niecierpliwością.

- Dlaczego więc nie zapisałeś się do klubu siatkarskiego? - spytał nagle brunet, patrząc na twarz Ushijimy.

- Nie wiem, czy nadawałbym się - odparł zgodnie z prawdą.

- Nie gadaj bzdur, jesteś wyjątkowo wysoki i wnioskując po twoich rękach silny również

- A może on woli samotnie ćwiczyć? - przerwał mu blondyn.

- To gra zespołowa, nie powinien sam ćwiczyć

- W ogóle to kto powiedział, że on ćwiczy? Może lubić siatkówkę nie uprawiając tego sportu

- Moim zdaniem takie zachowanie nie ma sensu

- Nikt cię nie pytał o zdanie

- Ciebie tym bardziej

- Ej, ej, ej swoje małżeńskie kłótnie możecie wyjaśnić w domu, ale nie przy tylu ludziach oraz Wakatoshim - rzucił w ich stronę Tendou, powodując na ich twarzy rumieńce.

- Jasne, przepraszamy - wycedził przez zęby Shirabu - Ale chce byś wiedział, że nie jesteśmy małżeństwem

- Jeszcze nieee - wymamrotał czerwonooki - A właśnie, czy Wakatoshi-kun był lub jest zakochany?

Ushijima spojrzał w jego stronę nie potrafiąc ukryć rumieńców.

- Odezwał się pan ,,on sam się otworzy gdy będzie chciał" - skrytykował jego zachowanie oraz nie na miejscu pytanie blondyn.

- Byłem tylko ciekaw! - próbował się obronić.

- Może... - ich wymiane zdań przerwała odpowiedź Ushimiji.







Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top